Ślub i wesele to nie lada wyzwanie dla nas - kobiet. Trzeba dołożyć wszelkich starań co do ubioru, żeby było elegancko, ale też wygodnie. To samo tyczy się makijażu. Najistotniejszą kwestią jest trwałość, ale też musimy wyglądać świeżo i promiennie aż do rana. Makijaż musi przetrwać nie tylko szaloną weselną noc, ale także nie zetrzeć się podczas witania z bliskimi. Muszę się Wam przyznać, że dobór kosmetyków nastręczył mi trochę problemów. Mimo tego, że mam duże rozeznanie w tej kwestii, to jednak czułam się jakbym błądziła we mgle. Szczególnie, że na kilka dni przed dopadła mnie wiosenna alergia i zaczęły się gorączkowe poszukiwania wodoodpornego tuszu. Jak sobie z tym wszystkim poradziłam i jakie kosmetyki ostatecznie wybrałam, postanowiłam opisać Wam w tym poście.
Kiedyś ktoś dał mi cenną radę, aby nigdy nie korzystać z nowych kosmetyków przed ważną okazją. Trzeba sięgać zawsze po te najbardziej sprawdzone i właśnie to kryterium było dla mnie najważniejsze przy doborze weselnej kolorówki :)
- Promiennie wyglądająca cera z dobrze ukrytymi niedoskonałościami i przebarwieniami to podstawa każdego makijażu. Moim ostatnim odkryciem jest fluid Smooth Effect marki Max Factor. Mam najjaśniejszy odcień, który dzięki różowym tonom stapia się z moją cerą idealnie! Nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdę go na drogeryjnej półce i cieszę się, że skusiłam się na niego podczas 40% przecen w Rossmannie. Przetrwał nie tylko na mojej twarzy do rana, ale także dzięki niemu czułam się komfortowo i pewnie. Dokładniej opiszę go w przyszłości w pełnej recenzji, bo całkowicie na to zasłużył.
- Policzki podkreśliłam różem mineralnym MAC w odcieniu Dainty. Niezmiernie podoba mi się efekt jaki pozostawia, skóra jest lekko rozświetlona z naturalnym rumieńcem. Jestem pewna, że to dzięki niemu moja cera wyglądała tak świeżo i nie było widać dużego zmęczenia.
- Zawsze używam też bazy pod cienie. Moją faworytką już od dawna jest ta z Too Faced i o ile zdarzało mi się zawieść na innych, to na tej zawsze cienie trzymają się mur- beton. Ma lekką konsystencję w beżowym odcieniu, która błyskawicznie się wchłania. Obecnie już mi się kończy i rozglądam się za nową. Nie wiem czy kupię kolejną tubkę, czy poszukam czegoś nowego, ale Wam gorąco polecam.
- Skoro jesteśmy już przy makijażu oczu to wybrałam jedną z moich ulubionych paletek Clinique w odcieniu Plum Seduction. Jest to tester, który otrzymałam dzięki wymiance. Bardzo lubię tę paletkę za kolory, bo dobrze współgrają z moją karnacją. Mogę wykonać lekki makijaż albo wieczorowy smokey, przy czym zawsze wychodzi rewelacyjnie, stąd taki stopień zużycia ;)
- Kreskę wykonanałam płynnym eyelinerem Zoeva w odcieniu Moonless Night . Teraz żałuję, że podczas promocji nie zdecydowałam się na jeszcze jeden odcień. Ten który kupiłam, jest czernią złamaną granatem, z bardzo drobnym srebrnym shimerem. Dzięki temu kreska nie jest bardzo intensywna, ale widoczna i lekko mieniąca. Ogromną zaletą tego produktu jest też aplikator w formie elastycznego pędzelka, dzięki któremu bardzo łatwo i precyzyjnie wykonuje się kreskę. Ale najważniejsza jest trwałość, ponieważ trzymała się nienagannie przez całą dobę, gdzie była narażona na łzy (wzruszenia), pot oraz wieczne marszczenie od radosnych uśmiechów. To jest mój hicior i na pewno dokupię jeszcze jakiś odcień, bo moje ostatnie przygody z eyelinerami kończyły się na podrażnionych oczach i ścieraniu w przeciągu dnia.
- Największy problem miałam z tuszem. Obecnie używam Clump Defy z Max Factor. Ma wiele zalet, ale niestety ma jedną poważną wadę: spływa momentalnie podczas łzawienia oczu. Po prostu znika! W tej kwestii naprawdę mnie bardzo zawiódł. Wiem, że niedługo ma się ukazać (albo już się pojawiła) jego wodoodporna wersja, jednak nie chciałam wydawać pieniędzy, bo jak się domyślacie przy takiej rodzinnej imprezie są one bardzo potrzebne. Pogrzebałam w toaletce i znalazłam miniaturkę tuszu Clinique High Impact Curling, którą dostałam w Douglasie. Szczoteczka nie do końca mi odpowiada, ale uwielbiam formułę samej maskary, bo jest bardzo dobrej jakości. Całkowicie spełniła swoją rolę i trzymała się do samego rana.
- Brwi podkreśliłam kredką Illamasqua w kolorze Peace. Był to zakup w ciemno i początkowo byłam nią rozczarowana. Okazała się za twarda do rysowania kreski wokół oczu. Miałam ją wyrzucić, ale coś mnie tknęło żeby użyć jej do brwi i to było odkrycie. Nie dość, że trzyma się bardzo dobrze bez żadnego dodatkowego żelu, to jeszcze kolor wygląda jak mój naturalny (możecie się o tym przekonać oglądając zdjęcia z poprzedniego posta). Mam zamiar porównać ją do Catrice, więc oczekujcie szerszej relacji ;)
- Wybór odpowiedniej pomadki to był ciężki orzech do zgryzienia. Postawiłam na Lip Butter Revlon w odcieniu Berry Smoothie. Chciałam, żeby moje usta nie były przesuszone, ale jednocześnie rozświetlone i z kolorem. Poprawki nie wymagają lusterka, więc mogłam jej używać za każdym razem, kiedy tylko poczułam taką potrzebę. Masełko stanęło na wysokości zadania i nawet długie rozmowy, drinki czy śmiech nie miały negatywnego wpływu na moje usta. Uwielbiam je i już nie mogę doczekać się nowych odcieni, bo Berry Smoothie już praktycznie zjadłam.
Przekonałam się, że warto stawiać na sprawdzone kosmetyki, bo tylko one zagwarantują nam spokojną zabawę do samego rana. Poprawki okazały się zbędne, a ja miałam spokojną głowę, że nic mi nie spłynie i na zdjęciach nie będę wyglądać jak zombie ;) Jestem ciekawa czy któryś z prezentowanych przeze mnie kosmetyków jest Waszym ulubieńcem, dajcie znać w komentarzach!
choruje na ten róż;) podkład miałam i nie przypadł mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńTak to bywa ;) Dla mnie okazał się genialny, chociaż nie ma na nim wzmianki o składzie i boję się, że przy regularnym stosowaniu będzie wysyp ;)
Usuńsprawdzone kosmetyki i sprawdzone buty = udane wesele :)
OdpowiedzUsuńMasz rację! Na buty się wykosztowałam, ale chodziłam dobę na obcasie i zero pęcherza ;) Z resztą pokazywałam je na blogu, są z Marks&Spencer.
UsuńWeszłam, myśle będzie twarz... a tu buzi ni ma :(
OdpowiedzUsuńNo nie ma, bo przecież przed weselem to myśli się o czymś innym, a nie o foceniu facjaty ;D :P Jest za to kosmach, które się super sprawdziły ;)
UsuńAch, ja też liczyłam na pokazany makijaż a nie kosmetyki. :(
UsuńJa też, ja też na to liczyłam :)
UsuńI tu Was mam :D hihihihi
UsuńHihi też miałam nadzieję na zdjęcie buzi :) Berry Smoothie jest moim ulubieńcem :)
UsuńJa też na fotje liczyłam, ale zaintrygowałaś mnie podkładem.
UsuńMialam ten podklad i go uwielbiam. Jest na mojej liscie zakupow :)
OdpowiedzUsuńTeż go bardzo polubiłam :)
UsuńMoim ulubieńcem jest róż Dainty :) w piatek mam bal magistra i też stawiam na sprawdzone kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńDainty jest obłędny!
UsuńTez liczylam na zdjecie buzi :-) no ale wiadomo jak to jest przed weselem :p
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiele się różnił mój makijaż od tego z poprzedniego posta ;)
UsuńTo już kolejna pozytywna opinia jaką słyszę o masełkach Revlona. Wstyd, że jeszcze ich nie wypróbowałam, ale postaram się nadrobić :D
OdpowiedzUsuńPs. Wpadłam przypadkiem, zostaje na dłużej! :)
Na blogu jest też pełna recenzja, jeżeli chcesz poznać moją pełną opinię. Chociaż i tak jest w superlatywach ;D
Usuńdobrze, że makijaż wytrzymał! zaciekawiłaś mnie podkładem:> parę razy chciałam go wypróbować, ale nie mam przekonania do tej firmy. i opakowanie; zniechęca mnie:P
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest proste, nie ma żadnej informacji o składzie i jeszcze do najtańszych nie należy, ale przynajmniej sprawdza się bardzo dobrze ;)
Usuńpodkład i pomadka,ja jeszcze lubię pomadki maxa,są niesamowicie trwałe
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze, ale wszystko przede mną ;)
UsuńMamy chyba takie samo masełko z Revlonu :) piękne jest :)
OdpowiedzUsuńOdcień bardzo fajny :)
UsuńMuszę rozejrzeć się za zaprezentowaną przez Ciebie bazą. Jakoś nie mam szczęścia do tego typu kosmetyków. Skoro ta baza zdała egzamin podczas zabawy do białego rana, to znaczy, że zasługuje na uwagę:)
OdpowiedzUsuńMi też te dostępne na polskim rynku nie odpowiadały, z tego powodu wspomogłam się tą z Too Faced. Na pewno można ją kupić na lookfantastic, polecam bo często mają wysyłkę za darmo ;)
UsuńCo prawda, to prawda! Nie ma to jak sięgnąć po sprawdzone kosmetyki po których doskonale wiemy, czego się spodziewać :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, nowe kosmy to zawsze ryzyko ;)
UsuńU mnie ten podkład się nie sprawdził, ale ważne że Tobie pasuje i jest pewniakiem :)
OdpowiedzUsuńSama także lubię postawić na produkty, które znam i wiem, że mogę liczyć w każdej sytuacji. Linery Zoevy to jedne z ulubionych zaraz po Goshu, który na długi czas stał się nr 1, ale seria limitowana :/ Dlatego też gorąco polecam, mam kilka odcieni i to był dobry zakup.
Lip Butter Revlonu u mnie nie daje rady, po róże z Mac'a sięgam i sięgnąć nie mogę. Wiszą wciąż na liście i chyba będę musiała w końcu kupić jakiś :)
Buźkę z chęcią bym zobaczyła :)
Te cienie mi się podobają^^
OdpowiedzUsuńbaza Too Faced świetnie się sprawdza i u mnie, choć po tym jak przekroczyłam liczbę miesięcy do zużycia po otwarciu trochę straciła na swoim działaniu. No i oczywiście jestem na tak w kwestii masełek Revlon :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co powiesz o Balmach z Loreal bo ja je kocham a Revlonów nie lubię;/
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa dokładniejszej recenzji Max Factora. Mam najnowszy podkład z Covergirl i go uwielbiam a Max Faxtor to ponoć europejski odpowiednik więc szukam zamiennika. Może to ten?
OdpowiedzUsuńMój ślub za 2 tygodnie. Zdecydowałam się na makijaż u kosmetyczki, do której chodzę na zabiegi. Zaplanowałyśmy próbne makijaże, 2 godziny testów w czym mi będzie lepiej. A tutaj uszkodzenie rogówek oczu i niestety powiek na razie dotykać nie można :(.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że w poniedziałek okulista pozwoli na robienie cokolwiek przy oczach, i że nie uszkodzi to odbudowującego się nabłonka :(
I ja planuję śliwkę i fiolet na oczach.
efektu jestem ciekawa
OdpowiedzUsuńZe sporym zainteresowaniem przeczytałam ten wpis, bo mnie samą czeka wesele w najbliższą sobotę i szukam inspiracji. Wymyśliłam sobie, że postawię na usta - moje alergiczne oczy w sezonie wiosennym łatwego życia nie mają, niestety. W planach mam sprawdzoną, ciemnoczerwoną szminkę i kreskę na oczach - ciekawe, co wyjdzie ;) Z podkładem dla odmiany ryzykuję i czekam na próbki BB kremu od Lioele, który mam nadzieję przetestować jednak w piątek.
OdpowiedzUsuńW sumie to dawno nie miałam pędzla w dłoni, aż się boję myśleć ile przekleństw poleci w sobotę przed lusterkiem.
Myślałam, że na końcu zobaczę Twoją buźkę z makijażem :D:D:D
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ten róż z Mac :)
A myślałam, że buźkę zobaczę :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak klasyczny makijaż na takie okazje:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite, że ten podkład okazał się tak trwały. U mnie znikał po 2 h:( Fakt kolorek bardzo fajny, mimo że bardziej wskazane są dla mnie żółte podtony, to jednak ten naprawdę wyglądał świetnie.
może kiedyś skuszę się na Revlona :)
OdpowiedzUsuńAle róż przecudny :)
OdpowiedzUsuńMnie też dopadła alergia przed weselem ;-/
OdpowiedzUsuńMam ochotę na to masełko z Revlonu :-)
Kiedyś miałam ten podkład. Był ok, ale szału nie robił, więc nigdy więcej ponownie go nie kupiłam. Masz rację, trzeba stawiać na sprawdzone kosmetyki idąć na ważną uroczystość. Do moich pewniaków zalicza się podkład Revlon CS, puder matujący Kryolan i baza pod cienie Lumene, reszta jest zależna od tego jaki makijaż wykonuję.
OdpowiedzUsuńAkurat nic z powyższych kosmetyków nie zamieszkuje w mojej kosmetyczce. Ale widzę, że są warte uwagi:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
ten róż ma piękny kolor!
OdpowiedzUsuńszkoda że nam nie pokazałaś finalnego makijażu:) ale wiadomo, czas goni, no i trzeba się dobrze bawić a nie robić foty na bloga :)
Chętnie zobaczyłabym efekt końcowy :)
OdpowiedzUsuńPiękny róż :) Z tych kosmetyków, które pokazałaś znam i bardzo lubię masełko do ust :)
OdpowiedzUsuńRóż wygląda przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten podkład, ale niestety nim zdążyłam go zużyć zepsuł się i strasznie śmierdział :( Szkoda bo nawet go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa na swoim ślubie miałam podkład vichy i same sprawdzone kosmetyki i przetrwał całą noc
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu poluję na ten podkład, ale czekam na jakąś fajną promocję :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam ten róż MAC i jakoś nie dla mnie on:))
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie używałam, ale zgadzam się, że kiedy trzeba dobrze wyglądać, najlepiej postawić na to, co sprawdzone.
OdpowiedzUsuńSzkoda jeszcze, że nie zrobiłaś zdjęć samego makijażu :( :**
OdpowiedzUsuńeyeliner Zoevy teraz mnie zacznie kusić przez Ciebie;)
OdpowiedzUsuńja niedługo będę miała ten problem- wesele się zbliża;) i marzy mi się czarna kreska i czerwone usta, ale kreska może mi sie zetrzeć bo mam tłuste powieki jednak i czasami nawet baza nie daje rady, a usta jak wiadomo szybko zostaną zniszczone podczas jedzenia i picia;) nawet tint nie przetrwa:D!
zgadzam się, że warto stawiać na sprawdzone zestawy w tak ważne dni:)
OdpowiedzUsuńróż z maca wygląda przepięknie :) reszty kosmetyków nie znam, raczej niewiele się maluję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ten tusz z Clinique jest nie do zdarcia :) używam go sporadycznie , właśnie wtedy gdy chę mieć pewnośc , że nia a nic się nie rozmaże na oku .Ten eyeliner Zoevy mnie zaintrygował
OdpowiedzUsuńSprawdzone kosmetyki to podstawa, zwłaszcza przy takich okazjach. Dainty kusi mnie już od dawien dawna ;p
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że również, czytając posta, oczekiwałam ostatniego zdjęcia pokazującego całe zestawienie na twarzy :D
Zgadzam się, że najważniejsze są sprawdzone kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że bawiłaś się wspaniale! a kiedy Twój wielki dzień? :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie uwieczniłaś swojego makijażu na zdjęciu. W niedługim czasie będę uczestniczyć w dwóch weselach i już widzę mój pandowy pseudo-makijaż :P Niestety nie mam zdolności, a do tego moje kosmetyki nie są chyba odpowiednie...
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z Twoich ulubieńców, ale kilka z pewnością trafi na moją listę chciejstw ;)
OdpowiedzUsuń