30.05.2011

Toaletka...


Pragnienie chyba każdej kobiety na równi z dużą garderobą. Od dłuższego czasu rozglądałam się za tym niewielkim mebelkiem. Sprawa niestety nie była prosta, ponieważ postanowiłam, że w sypialni będą dominować białe, proste meble. Poza tym wbrew toaletkowym zwyczajom, ma być bez lustra. Ma stać przy oknie, więc nie mogę go zastawić.

Moje poszukiwania trochę trwały, dopóki sama nie poszłam na kompromis. Przede wszystkim zamiast typowej toaletki wybrałam biurko, które powinno (miejmy nadzieję) pomieścić wszystkie moje kosmetyki. Na szczęście udało mi się kupić w kolorze białym i w prostym stylu. Ku mojemu utrapieniu toaletki w tym kolorze są z reguły w stylu Shabby Chic lub skandynawskim, co niestety nie jest w moim guście. Na dodatek ciężko je znaleźć z dużą ilością szufladek, a jeżeli już to z reguły są drogie.
I tak biurko z Ikei trafiło pod mój dach:

http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/80213074

Nie zostało jeszcze złożone, ponieważ w sypialni nie ma podłogi i pomalowanych ścian. Dopiero jak to zrobię, będę mogła się rozkładać z pędzlami, paletkami i innymi mazidłami. Już nie mogę się doczekać!
A tu kilka propozycji dla Was:

http://pozytywka.com.pl/oferta-szczegoly.html#toaletka%20t1
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/10121228  
http://valeriewade.com/Products/244-.html
http://www.meblowy-raj.pl/toaletka-kd-24-dominika.html
http://www.wnetrza.webzine.pl/magiczna-szafka/
http://freshome.com/2011/02/07/elegant-and-practical-ladies-dressing-table-a-perfect-beauty-companion/
Świetne rozwiązania jeżeli nie mamy za dużo miejsca w sypialni na toaletkę :

http://www.ekoline.pl/13/sypialnia/el/1746
http://lowcydizajnu.pl/biurko-i-toaletka-pivot-by-raw-edges/
http://www.agatameble.pl/pl/produkty/pomieszczenia/sypialnia/toaletki/toaletka-5
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/S49885348

Świetnie też sprawdzi się kawałek zwykłej płyty (którą można kupić na wymiar), zamontowanej na wspornikach.
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/categories/series/20785/
Propozycji jak widzicie jest dużo i myślę, że każda z nas znajdzie coś dla siebie aby urządzić własny makijażowy kącik. A jak jest u Was?

27.05.2011

Jagodowa miłość

Ostatnia odsłona mojej kolekcji lakierów Fruit Cocktail marki Virtual , to numer 143 BERRY & MILK.
 Piękny pastelowy fiolety, przypominający jagody z bitą śmietaną. Wykończenie kremowe, bez żadnych drobinek. Tak samo jak przy odcieniu Watermelon,  wystarczą dwie cienkie warstwy dla jednolitego efektu i tak samo dobrze operuje się pędzelkiem. Minusem (jak już wspominałam wcześniej) jest trwałość- także w tym przypadku lakier szybko ściera się na końcówkach. Ale ten kolor wybacza mi wszystko i często noszę go ostatnio na paznokaciach.



A kolejną odsłoną mojej jagodowej miłości, jest właśnie film pod tym tytułem. W oryginale "My blueberry nights", stworzony przez jednego z moich ulubionych reżyserów- Kar Wai Wonga. Jest to jego pierwszy film realizowany w USA i martwiłam się trochę, że straci na swym uroku i stanie się bardziej hollywoodzki. Na szczęście tak się nie stało, cały czas da się odczuć mistrzostwo Kar Waia.
Natomiast obsada jest już iście hollywoodzka: Jude Law, Rachel Weisz, Natalie Portman oraz Norah Jones w roli głównej, debiutująca na dużym ekranie.


Zacytuję świetną recenzję:

"Jagodowa miłość" to bajka. Porzucona księżniczka wybiega z bezpiecznego królestwa na pustą ulicę, gdzieś nad jej głową przemyka z hukiem nocny pociąg, miasto skrzy się setką barw. Dziewczyna wbiega do baru, rzuca na ladę klucze królestwa, do którego już nie ma powrotu. Klucze lądują w szklanym słoju, wraz z dziesiątkami innych milczących strażników utraconych złudzeń. Jak to w bajce - jest i książę, dla niepoznaki przebrany za barmana serwującego nocnym gościom kawę i placek z jagodami. W tym miejscu zaczyna się opowieść..."

Świetna muzyka, dialogi, sceny, zdjęcia i aktorzy!
Gorąco polecam ! 


http://www.publicdomainpictures.net/browse-author.php?a=1

25.05.2011

Przypudruj nosek / MAC Select Sheer, HAKURO H50



Zestaw idealny: pędzel i puder. Ja nie mogę się bez niego obejść przy codziennym makijażu. Ostatnio moim ulubieńcem do pudrowania twarzy jest pędzel Hakuro H50 -typowy flat top o średnicy 3 cm. Super duży pędzelek do pudru sypkiego, prasowanego lub mineralnego. Równomiernie aplikuje puder na twarz, bardzo dobrze go rozprowadza i nie kruszy/pyli tak jak te zaokrąglone. Ma bardzo miękkie syntetyczne włosie, które w ogóle nie kłuje. Użytkuję go już prawie rok i muszę przyznać, że dobrze się go konserwuje. Pędzel nie zmienił swojego kształtu ani nie stracił włosia. A wszystko za jedyne 30 zł.

Chociaż... zdarzało mi się, że w innych pędzlach tej firmy odpadał trzonek. Po ponownym sklejeniu wszystko wracało do normy. Niektórzy lubią go także stosować do fluidów, ale według mnie traci się na tym za dużo cennego kosmetyku. Do tego celu używam mniejszej wersji, czyli H50 S.


Natomiast pudrem, którym ostatnio miałam okazję oprószać twarz był Select Sheer marki MAC. Jestem z siebie dumna, bo nareszcie go z skończyłam (zdjęcia są troszkę wcześniej zrobione).  Z reguły mam tendencję do odstawiania pudrów w połowie, ze względu na denerwującą aplikację (jak widać na obrazku produktu zostaje już tylko w kącikach i trzeba się nieźle nakręcić pędzlem aby coś wydobyć).
Ogólnie tego typu kosmetyków używam do wykończenia i utrwalenia makijażu twarzy. Select Sheer nadawał naturalny wygląd, wyrównując koloryt cery i ładnie stapiał się z fluidem. Nie zostawiał ciężkiego pudrowego efektu, jak niektóre drogeryjne pudry mają w zwyczaju, tylko miłą, aksamitną powłoczkę. Nie podkreślał także suchych skórek.

I w przypadku mojej mieszanej skóry teoretycznie powinnam być z niego zadowolona, ale nie jestem. Jest to całkiem przeciętny puder, który długo nie utrzymuje się na twarzy. Pod uwagę biorę też cenę, która jest jak na ten produkt wygórowana. W tej kwocie możemy kupić kilka tego typu kosmetyków, które będą się sprawdzały o wiele lepiej. Ale nie poddaję się i szukam dalej ;)

23.05.2011

TAG TOP 10!



Zasady:

1. Podziękuj za przyznanie wyróżnienia.
2. Zamieść u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Wklej u siebie logo wyróżnienia.
4. Przekaż nagrodę 10 bloggerkom.
5. Zamieść linki do tych blogów.
6. Powiadom o tym nominowane osoby.
7. Stwórz listę 10 ulubionych kosmetyków.


Dziękuję serdecznie za wyróżnienia : Cammie , Noskowi ,  Szalonej recenzentce , Pannie Joannie , Farizah oraz Anu .


Za to Ja wyróżniam następujące blogi:


1. http://kizia-miziaa.blogspot.com/
2. http://wtfkobieto.blogspot.com/
3. http://gusia2205.blogspot.com/
4. http://chiyostyle.blogspot.com/
5. http://www.kathrinjot.pl/
6. http://mamajusta1-mojezielonewzgorze.blogspot.com/
7.  http://prosteczynnosci.blogspot.com/
8.  http://queenofmybody.blogspot.com/
9. http://majtkirambo.blogspot.com/
10. http://madziamakeup.blogspot.com/


A teraz moje kosmetyczne TOP 10 :



















20.05.2011

Cytrynada

Tego lata orzeźwiający kolor cytryny jest bardzo modny na paznokciach. Możemy wybrać odcienie bardziej fluorescencyjne lub łagodne, pastelowe. Ja wybrałam odcień 142 LEMONADE firmy Virtual, ponieważ zdecydowanie przychylam się w kierunku żółci pastelowej niż neonowej. Wykończenie lakieru jest bardziej kremowe, niż poprzednika z tej serii ,którego opisywałam Wam wcześniej. Niestety w przypadku tego lakieru krycie jest beznadziejne i potrzeba aż 3 warstw aby smugi przestały być widoczne. Dodatkowy zarzut jest dla opakowania. Z trzech lakierów które kupiłam z kolekcji Fruit Cocktail ten akurat ma srebrną nakrętkę (pozostałe zwykłe plastikowe). Używałam go tylko raz i niestety sreberko już się zdarło, co zobaczycie na zdjęciach poniżej. Strach pomyśleć co będzie dalej.











Pędzelek jest dosyć szeroki , co dla mnie jest zbawienne ze względu na szeroką płytkę paznokcia. Poniżej macie porównanie. Niestety nie pomyślałam wcześniej żeby ułożyć je w kolejności (*///*) , ale przedstawia się to mniej więcej tak: Wibo, Virtual, OPI, China Glaze, Sally Hansen.


Doszłam do wniosku, że żółte paznokcie mi jednak nie pasują. Ogólnie nie jest to mój kolor, ale musiałam się przekonać na własnej skórze jak będzie wyglądać ta cytrynka.
Już zupełnie inaczej jest z cytrynką firmy Burt's Bees. LEMON BUTTER miał tyle pozytywnych recenzji, że i Ja musiałam go wypróbować. Dzięki niemu nareszcie pozbyłam się nieestetycznych suchych skórek.
Konsystencja gęstej pomady, która topi się dopiero pod wpływem ciepła naszego palca, pozwala nam go bez problemu wrzucić do torebki i mieć cały czas przy sobie. Już nie musimy się martwić, że coś nam się wyleje i wszystko upaćka (tak jak to bywa z olejkami). Dodatkowo ma metalowe, solidne i miłe w wyglądzie opakowanie, które zabezpiecza zawartość przed innymi rzeczami noszonymi w torebce. Natomiast po aplikacji na palce, masło w ogóle się nie lepi, nawilża i widać natychmiastowy efekt, a wszystko owiane jest orzeźwiającym zapachem cytryny.


Kolejny plus: skład całkowicie naturalny!


Muszę przyznać, że ten produkt jest na mojej kosmetycznej liście TOP 10. Dzięki niemu problemy z suchymi skórkami poszły w niepamięć. Minusy? Trzeba go stosować regularnie, czyli minimum dwa razy dziennie. Na szczęście jest to możliwe dzięki opakowaniu, które możemy zabrać wszędzie i użyć kosmetyku w każdej wolnej chwili.Drugi minus, to niestety dostępność. Czasami pojawia się na Allegro i w TKmaxxie, ale nie ma niestety w bezpośredniej sprzedaży. Mimo wszystko warto na nie polować lub zamówić z zagranicy.

Mimo , że kolor lakieru nie pasuje do mnie, to jednak cytrynę będę nosić na palcach... tylko w innej postaci ;) A Wy ?

18.05.2011

Kilka słów o szamponach

Szamponów używam zawsze z dedykacją do włosów przetłuszczających się, ponieważ jestem ich nieszczęśliwą posiadaczką ( w ogóle istnieje ktokolwiek na świecie kto ma normalne?).  Z tego powodu postanowiłam dzisiaj podzielić się moimi ostatnimi doświadczeniami.

Zacznę może od szamponu po którym spodziewałam się cudów, czyli ładnych puszystych włosów przez cały dzień (no przyznajcie: czy to tak dużo?). Nawet nie liczyłam na zapewnienia producenta, że w końcu będę mogła je myć co kilka dni- a myję codziennie. Mam tutaj na myśli produkt firmy L'biotica  BIOVAX intensywnie regenerujący, dostępny bez problemu w sieciówce Super-Pharm (często nawet w promocji za około 10 zł 200ml).

Niestety! Szampon okazał się nie robić nic! Włosy były przetłuszczone już popołudniu, dodatkowo zaczęły się plątać. Jedynym plusem tego produktu jest chyba tylko to, że nie zawiera substancji drażniących (parabeny, SLS, SLES, glicol propylenowy). Nie poprawił nawet ich ogólnej kondycji.



 Kolejny kosmetyk jest marki Timotei, kupiony w akcie rozpaczy. Szampon o szumnej nazwie "świeżość i czystość" jest przeznaczony do włosów normalnych i przetłuszczających się. I tu od razu się wtrącę, że do normalnych może i tak, ale do tłustych na pewno nie! Tak beznadziejnego szamponu jeszcze nie miałam do tej pory. Po myciu moje włosy cały czas były nieestetyczne i całe w strąkach. Nie poleciłabym nawet wrogowi ;)





Ostatnim szamponem, który miałam przyjemność używać jest Ziaja lawendowa, duża pół litrowa butla za nie całe 7zł. W tym wypadku producent miał rację: jest to kosmetyk rodzinny. Niestety nic nie poprawił, ani nie pogorszył, więc dochodzę do wniosku że sprawdzi się dla większego grona osób mieszkających pod wspólnym dachem. Taki po prostu uniwersalny przeciętniak- ale jemu możemy to wybaczyć, bo jest stosunkowo tani.




I tak Kochani zostałam na lodzie. Żaden mi nie pomógł utrzymać świeżości fryzury do wieczora, a co dopiero mówić o dwóch dniach! Ale nie poddaję się i szukam dalej! Obecnie zaczęłam używać nowego produktu Ziaji Biosulfo i zobaczymy jak sobie poradzi ;)

Buziaki :*

17.05.2011

Prawdziwe oblicze

Od dłuższego czasu kusicie na blogach nowymi lakierami firmy Virtual. Niestety dla mnie ich produkty nie są łatwo dostępne, więc poprosiłam przyjaciółkę aby kupiła mi moich faworytów z serii Fruit Cocktail.

Oto ONE:


Oczywiście przy wyborze kolorów kierowałam się reklamą marki. I jakież było moje zdziwienie kiedy zamiast pięknego pastelowo -koralowego kolorku nr 144, noszącego nazwę JUICY WATERMELON, otrzymałam czerwoną żarówkę :)


To zdjęcie jest najbliższe oryginalnemu odcieniowi:







Niestety mimo licznych starań nie udało mi się oddać jego pełnego koloru. To trzeba po prostu zobaczyć :) Jednak czerwień ta jest idealna na lato- soczysta, wpadająca lekko w pomarańcz i przykuwająca spojrzenie. Nie ma w sobie żadnych drobinek, pozostawia tylko błyszczące wykończenie.

Pojemność 10 ml, za sztukę płaciłam niecałe 9 zł.

Jeżeli chodzi o sam lakier to jestem z niego stosunkowo zadowolona. Ma dosyć szeroki pędzelek, który dobrze rozprowadza lakier na płytce paznokcia. Konsystencja jest bardziej gęsta, więc spokojnie możemy przy większej wprawie nałożyć tylko jedną warstwę, ponieważ jednolicie i równomiernie pokrywa płytkę. Dla mniej cierpliwych polecam dwie cienkie warstwy- grubsze nie będą wyglądały estetycznie. Lakier wysycha dosyć szybko, tylko nadal pozostaje miękki (nie zostawimy palcem śladu, ale ostrą/twardą krawędzią jeszcze możemy zrobić niechciany wzorek). Dobrze się zmywa i nie odbarwia paznokcia.

Ale... zawsze musi się znaleźć to ALE (niestety!). Po jednym dniu już widać starcie na końcówkach, a na drugi dzień w tym miejscu może pojawić się odprysk. Nie powinno Wam to przeszkadzać jeśli stosujecie dodatkowo dobry Top Coat.

Ogólnie jestem zadowolona- jak zawsze z koloru, ale już nie z jakości ;)

A Wy co sądzicie ? Hit czy kit sezonu?

.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).