25.08.2010

Recenzja- Ziaja płyn micelarny Sopot Spa

Mój zdecydowany faworyt, jeżeli chodzi o produkt do pielęgnacji twarzy, to płyn micelarny z Ziaji. Od dawien dawna nie spotkałam tak wszechstronnego kosmetyku. Przede wszystkim służy do demakijażu oczu i twarzy, bez potrzeby późniejszego użycia wody. Jest to znakomite rozwiązanie, kiedy przychodzimy zmęczone do domu, późnym wieczorem i mamy ochotę iść już tylko spać. Makijaż oka niestety schodzi trochę trudniej, szczególnie ten wodoodporny, ale makijaż twarzy już o wiele lepiej. Może z powodzeniem służyć jako substytut toniku. Pozostawia czystą skórę, elastyczną i dobrze nawilżoną. Ja zazwyczaj nie stosuje już po nim żadnego kremu do twarzy. Dodatkowo produkt jest hypoalergiczny i łagodzi podrażnienia. A najważniejszą jego zaletą jest cena!
Jedyne pytanie jakie często się nasuwa, to od jakiego wieku zacząć go stosować. Producent nas informuje, że powinno się zacząć dopiero od 30 roku życia. Pozwoliłam sobie przejrzeć skład tego specyfiku, żeby dokładnie stwierdzić, co może szkodzić osobom młodszym.

*aqua/water
*sodium cocoamphoacetate-Łagodny, roślinny detergent o dobrych właściwościach pieniących; delikatnie oczyszcza skórę, nadaje skórze miękkość.
*glycerin-Stosowana w kosmetykach jako środek nawilżający, zmiękczający, posiada właściwości emulgujące i zagęszczające
*peg-8-    Emolient, środek kondycjonujący do włosów i skóry
*propylene glicol- uważany jako szkodliwy i rakotwórczy, występuje w większości kosmetyków, używany w nich jako rozpuszczalnik... myślę że trochę na wyrost ta rakotwórczość ;)
*panthenol-Prowitamina witaminy B5 czyli kwasu pantotenowego. Należy do grupy witamin B, bez których nie mógłby prawidłowo przebiegać cykl przemian metabolicznych komórek. Łatwo wchłania się przez barierę warstwy rogowej. Działa aktywizująco na podziały komórek naskórka, przyspieszając gojenie i łagodząc podrażnienia. Działa przeciwzapalnie. Podwyższa wilgotność skóry, uelastycznia ją. W połączeniu z witaminą C zmniejsza plamy starcze skóry. Przyspiesza opalanie, a jednocześnie chroni skórę przed skutkami nadmiernego działania promieni UV.
*Sorbitol-Surowiec stosowany w przemyśle kosmetycznym, farmaceutycznym i spożywczym.
także nawet go zjadamy ;)
*Algae extract-wyciąg z glonów morskich
*laminaria digitata extract-wyciąg z alg, które są nawet jadalne  :mrgreen: jest popularnym substytutem  soli bogatym w bio-składniki. Składniki alg Laminaria digitata mineralizują (m.in. jod, wapń, magnez i mikroelementy) i ulepszają strukturę komórki.
*butylene glycol-Pochodzenia chemicznego. Dobrze tolerowany przez skórę składnik, który:
daje, zachowuje/przechowuje wilgoć (substancja wchodząca w skład naturalnego czynnika nawilżającego)/używany jest jako środek ekstrakcyjny dla roślin, do produkcji ekstraktów roślinnych/stosowany jest także jako dodatek do preparatów zawierających tensydy, aby uzyskać przejrzysty, klarowny produkt/ma działanie lekko konserwujące.
*enteromorpha compressa extract-wyciąg z glona. alga zielenica, wydobywana z dna mórz strefy zimnej i umiarkowanej. Zawiera liczne biopierwiastki - żelazo, potas, fosfor i siarkę; witaminy z grupy B oraz witaminy C i E, beta-karoten, polisacharydy, aminokwasy - m.in. hydroksyprolinę. Wyraźnie zwiększa spoistość i sprężystość naskórka, odbudowuje i regeneruje aktywności kolagenu i elastyny, przeciwdziała ich degradacji. Stymuluje komunikację między naskórkiem a skórą właściwą. Zapobiega wiotczeniu skóry, utrzymuje elastyczność i jędrność na poziomie skóry młodej. Wygładza, pomaga zredukować zmarszczki i chroni przed fotostarzeniem.
Chyba ten składnik powoduje, że jest polecany dla kobiet około 30, ponieważ pomaga przy wiotczeniu skóry ;)
*Porphyra Umilicalis extract- wyciąg z algi, jednej z najpopularniejszych na świecie, którą także można spożywać  :!:  źródło oligoelementów, protein i polisacharydów. Intensywnie nawilża, głęboko i trwale wiąże wodę. Tworzy na skórze delikatny film ochronny i zapobiega nadmiernej utracie wilgoci.
*sodium benzoate-bardzo popularny składnik kosmetyków i jedzenia, typowy konserwant.
*diazolidinyl urea- Konserwant często stosowany w kosmetyce. W porównaniu z innymi konserwantami może silnie drażnić skórę.
*citric acid-kwasek cytrynowy
*Cl 42090- barwnik niebieski zapewne ;)

Jak widać nie ma tu niczego, czego nie byłoby w innych kosmetykach, a substancjami czynnymi są wyciągi z alg :) Które ja stosuję od podstawówki, bo zawsze były polecane do cery mieszanej-tłustej. Jednak w skład wchodzi wyciąg z alg, który zapobiega wiotczeniu skóry i to on jest przyczyną dedykowania płynu dla osób powyżej 30 roku życia.
Wydaje mi się, że bez problemu można zacząć stosować Ziaję Sopot Spa po 25 roku życia, ale wybór zależy od was!

Recenzja- L’Oréal Paris Pure Zone 30s. Chrono-Clear żel do mycia twarzy-peeling

Jakiś czas temu kupiłam w Rossmanie peeling do codziennego mycia twarzy z firmy Loreal. Nie był tani/drogi, ponieważ kosztował około 22 zł za tubkę 150ml. Co mnie przekonało? 3 rezultaty, które miały się pojawić na mojej twarzy po jego regularnym stosowaniu: 
*zaskórniki znikają na długo
*skóra jest matowa
*niedoskonałości zostają zmniejszone.

Miały w tym pomóc przede wszystkim granulki złuszczające 3D (lubię te ich nowe wymyślne nazwy), które podobno były w trzech rozmiarach, aby dokładnie oczyścić skórę i dotrzeć w każdy zakamarek twarzy. Moje odczucie było trochę inne, ponieważ wyczuwałam tylko te największe ziarenka, ale nie były bardzo 'szorstkie'. Ja jednak  zdecydowanie wolę mikrogranulki, takie jakie są w drobnoziarnistym peelingu z Dax Cosmetics (moim ulubionym).

Poza tym głównym składnikiem żelu jest kwas salicylowy, o stężeniu aż 2 %. Spotykany jest w większości kosmetyków do pielęgnacji cery tłustej, mieszanej czy trądzikowej. Jego zadaniem jest właśnie dbanie o zmniejszenie ilości wyprysków i zniwelowanie zaskórników. Moje zaskórniki niestety mają się bardzo dobrze, jednak jeżeli chodzi o pryszcze to zdecydowanie znikły. To znaczy przeniosły się z twarzy na dekolt. Sama byłam w szoku, że na buzi nie mam ani jednego wyprysku, natomiast zaczęły mi się pojawiać na klatce, czego do tej pory nie robiły ;) Na szczęście codzienne mycie żelem dekoltu przyniosło efekty i pryszcze zniknęły, nie przenosząc się już w inne rejony ciała. Ku mojemu zaskoczeniu produkt ten nie zmatowił mojej strefy T- zaczynała się już świecić po godzinie od momentu mycia.

Ostatnim składnikiem tego kosmetyku (którym szczyci się producent na opakowaniu) jest mentol. Przyznam się wam, że uwielbiam kosmetyki do pielęgnacji twarzy z tym składnikiem, ponieważ daje bardzo orzeźwiające uczucie i komfort po myciu . Szczególnie latem, podczas upałów, kiedy wszystko się nam przylepia do spoconej twarzy! Znacie na pewno to paskudne uczucie. Z tego powodu też między innymi zdecydowałam się go kupić.


 Jeżeli chodzi o samą konsystencję peelingu, to przypomina mi trochę pastę do zębów. Jest dosyć gęsta i na tyle zbita, że kiedy aplikujemy żel na dłoń może nam spaść/odkleić się jak właśnie pasta od szczoteczki. Na twarzy też kiepsko się rozprowadza i większość pozostaje w zakamarkach dłoni zamiast na twarzy. Jak zauważyliście na zdjęciu obok, peeling ciężko jest też wydostać z tubki pod sam koniec użytkowania. Byłam wielce zdziwiona, kiedy ją rozcięłam i okazało się ile jeszcze zostało w opakowaniu, mimo że nic już nie chciało się wydostać ze środka przy normalnym wyciskaniu.

Reasumując: sądzę, że jest godny inwestycji, ale tylko latem. Zdecydowanie skóra  twarzy była po nim ładnie oczyszczona, nabrała blasku i nie podrażnił mi policzków (mam cerę mieszaną). Poza tym ten efekt chłodu na twarzy jest niezastąpiony. A dlaczego nie przez cały rok? Ponieważ każdy inny peeling antybakteryjny działa tak samo ;)

20.08.2010

Zdobienie metodą KONAD

Ostatnio jestem uzależniona od wzorków metodą i produktami firmy Konad. Ponieważ dostałam zapytanie w komentarzach odnośnie tych zdobień, postanowiłam wam troszeczkę przybliżyć całą procedurę. Wydaję się to skomplikowane w opisie, ale w wykonaniu jest bardzo proste. Ja to porównuję do stempelków robionych w dzieciństwie z ziemniaka ;) Nie wiem czy też mieliście okazję się w ten sposób bawić: wycinało się w warzywie wzorek, maczało w farbie i odbijało na kartce papieru. Tutaj jest podobnie, tylko zestaw składa się z płytki z wzorkami, zdrapki  i stempelka. Teraz co do czego:

1. płytka z wzorkami- wyżłobione rowki układają się w śliczne wzorki
2. zdrapka - przy jej pomocy zdejmujemy nadmiar lakieru, aby pozostal tylko w wyżłobieniach płytki
3. stempelek - przenosimy nim lakier z plytki na paznokcia.




Instrukcja obsługi:
Nałożyć lakier kolorowy na płytkę, ściągnąć przy pomocy zdrapki nadmiar lakieru- zdecydowanym ruchem! Teraz przyłożyć stempelek do płytki, wzorek zostanie przeniesiony na gumową część stempelka. następnie przyłożyć stempelek do paznockia, w miejscu w którym chcemy mieć zdobienie i odbić wzorek ;)

Dla ułatwienia link do filmiku instruktażowego:

http://www.youtube.com/watch?v=9F3SeeWXuAc

Produkty możecie kupić tutaj:

http://www.konadnail.pl/

Są dostępne także na Allegro, ale nie inwestujcie w podróby- raz kupiłam i się sparzyłam, bo w ogóle nie spełniało swojej funkcji. Jeżeli nie stać was na ten zestaw, zajrzyjcie do Drogerii Natura. Tam dostaniecie zestawy firmy Essence: stempelek ze zdrapką kosztuje 14 zł, a płytki sa po 4 zł- tylko niestety mały mają wybór wzorków :(
Odnośnie lakierów do wzorków, najlepsze są te z Konada lub inne-dedykowane do wzorków, ponieważ są gęstsze i bardziej napigmentowane. Ja polecam w zainwestowanie w czarny i biały lakier z tych oryginalnych Konadowych, bo tymi kolorami robi się najczęściej zdobienia i pasują do każdego innego koloru :) Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby używać zwykłych drogeryjnych marek. Tylko musicie wziąć pod uwagę, że wzorek będzie subtelniejszy i trochę mniej widoczny ;) Z resztą zobaczycie zaraz różnicę na moim zdobieniu :


Biały lakier jest oryginalny, ten różowy na dwóch ostatnich paznokciach jest zwykłym drogeryjnym lakierem.  Chyba dostrzegacie różnicę?
Istotne jest, aby zawsze zabezpieczyć wzorek zwykłym bezbarwnym lakierem lub utwardzaczem, inaczej zwanym top coat'em. Poza tym możecie puścić wodze swojej fantazji i robić wzorki kilku kolorowe, zdobić je dodatkowo cyrkoniami i czy innymi elemantami ozdobnymi, akcentować brokatem lub nakładać na siebie ten sam wzorek w dwóch kolorach ( co da efekt cienia).


Kilka słów na temat mojego zdobienia. Zdecydowałam się na inny kolor lakieru na każdym paznokciu. Na najmniejszym palcu jest kolor najjaśniejszy, a na kciuku najciemniejszy. Wszystkie są odcieniami różu:

1. Mały palec- Golden rose nr 305
2. Palec serdeczny- Eveline nr 325
3. Palec środkowy- Inglot nr 934
4. Palec wskazujący- Sally Hansen nr 14 Paceful Plum
5. Kciuk - Bell nr 306

Wzorki wykonane białym lakierem z Konada i ciemnym różowym z Bell nr 306. A sam wzorek pochodzi z płytki Konad m75, kilkatronie powielony na pzanokciu ;) Dodatkowo na sam środek kwiatka nałożyłam trochę fioletowego brokatu.


Mam nadzieję, że wyczerpałam temat zdobień metodą Konad. Gorąco wam je polecam, bo są bardzo proste w wykonaniu i bardzo efektowne. Zdecydowanie lespze rozwiązanie od naklejek, w które trzeba cały czas inwestować i są jednorazowego użytku. Polecam także dokładne zapoznanie się z filmikiem (do którego podałam linka), a w razie dodatkowych pytań służę oczywiście pomocą :)
Buziaki :*

Iwetto

Tagowana :D

Jest mi niezmiernie miło, że aż dwie osoby pamiętały o moim blogu i przez nie zostałam tagowana :D Przyniosło mi to wiele radości ;) Nawet nie przypuszczałam, że tutaj też istnieje taka forma zabawy! A więc do dzieła :D

Zasady:
1. Napisz, kto przyznał Ci tę nagrodę.
2. Wymień 10 rzeczy, które lubisz.
3. Przyznaj tę nagrodę 10 innym blogerom i poinformuj ich komentarzem.


Nagrody zostały mi przyznane przez dwie blogowiczki :

*Mizz Vintage, której blog znajdziecie pod tym adresem i gorąco go wam polecam:
http://mojakosmetykomania.blogspot.com

* Cantiq, pisząca fenomenalne posty na forum i blogu:
http://zakupokosmetykoholiczka.blogspot.com


Co lubię:
*oglądać filmy (jestem uzależniona)
*czytać ( w tym sobotnie poranki spędzone przy kawie i Wysokich obcasach)
*wymyślać pazurkowe wzorki i w ogóle malować paznokcie
*kupować kosmetyki (wolę bardziej niż zakupy ciuchowe)
*słuchać głośno muzyki
*obserwować psoty moich kotów
*leżeć w łóżku do późna i nic nie musieć (szczególnie w niedziele ;)
*Chococino! czyli gorącą czekoladę
*spędzać czas w necie: YT, fora internetowe, blog!
*kolekcjonować kolczyki

A teraz 10 osób, które w większości znam ze swojej działalności na YT lub forum :) Mój blog jest początkujący, tak samo dziewczyn, które zaraz wam przedstawię. Jednak całkowicie zasługują na uwagę, ponieważ mają wiele ciekawego do powiedzenia na temat kosmetyków, pielęgnacji i mody:

* All&nothing-girl's stuff (http://theoleskaaa.blogspot.com/)
Beauty & Fashion Blog (http://kizia-miziaa.blogspot.com/)
* FEMALE POWER ( http://blushpower.blogspot.com/)
* Just My Delicious (http://justmydelicious.blogspot.com/)- małe odstępstwo ;) Blog kulinarny!
* I love mentos (http://lovementos.wordpress.com/)
* Maddenings and Cosmetics (http://maddeningsyt.blogspot.com/)
* Makijaże, kosmetyki, uroda, recenzje... (http://madziamakeup.blogspot.com/)
* Mała Tajemnicka (http://malatajemnicka.blogspot.com/)
* Moja pasjonata (http://mojapasjonata.wordpress.com/)
* Queen of my body (http://queenofmybody.blogspot.com/)

Gorąco wam polecam blogi i poczekajcie cierpliwie, a zobaczycie jak dziewczyny się rozkręcą ;)
Buziaki :*

Iwetto



16.08.2010

Makijaż przy użyciu płynu Duraline

Ostatnie upały niestety nie sprzyjały makijażowi oka- ani jego wykonaniu ani noszeniu przez cały dzień. Oczywiście ryzykowałam od czasu do czasu , nakładając cienie i używając zwykłej kredki (złakniona samej przyjemności ich użytkowania), jednak kończyło się to ścieraniem, rolowaniem i odbiciami na powiece. Postanowiłam sięgnąć po jeden z moich ulubionych produktów z Inglota, czyli płyn Duraline, który okazał się jak zwykle nieoceniony i niezawodny.
To cudo kosztuje około 18 zł i z powodzeniem można go stosować do makijażu całej twarzy, nie tylko oka. Jego główną zaletą jest możliwość stosowania cieni sypkich i prasowanych na mokro, dzięki czemu są bardziej trwałe, a kolor jest jeszcze bardziej intensywny. Jednak śmiało możemy go stosować jako bazę na całą powiekę (uwaga! szczypie jak dostanie się do oka), pomadkę, róż, rozświetlacz, puder, bronzer. Jedyną wadą może być to, że kosmetyk w ogóle się po nim nie rozciera, czyli daje tylko bardzo intensywny, mokry efekt.
Podstawowy sposób użytkowania tego produktu to wylanie kropelki na wierzch dłoni (należy uważać przy aplikacji, ponieważ ma ciekłą, oleistą konsystencję), pobranie pędzelkiem cienia i zanurzenie go w płynie. Kiedy wymieszamy oba produkty, powstanie jednolita struktura, którą możemy zacząć nakładać na twarz. Nie zalecam wlewania płynu do kosmetyku.
Dodam na koniec, że kosmetyk jest bardzo wydajny!



Przejdźmy do samego makijażu, który wykonałam przy użyciu paletki z Sephory :











Pierwszą rzeczą od której zaczęłam makijaż, było nałożenie na całą powiekę dolną i górną bardzo jasnego cienia, lekko połyskującego (Miss Sporty nr 108 Guess Who?). Pierwszym cieniem z paletki Sephory -błekitnym, obrysowałam górną (całą) i dolną (do połowy) linię rzęs, oczywiście przy użyciu płynu Duraline i techniką którą opisałam wyżej. Potem nad górną kreską dorysowałam następną, tym razem używając drugiego cienia z paletki-zielonego/morskiego. Aby oku nadać głębi użyłam trzeciego, ciemno-zielonego cienia i zaznaczyłam nim górną linię rzęs do połowy, wyciągając kreskę trochę poza zewnętrzny kącik oka. Na dole natomiast zrobiłam kreseczkę na 1/3  linii, czyli krótszą niż niebieska. Oczywiście na koniec wytuszowałam rzęsy, wcześniej podkręcając je zalotką. Tak wygląda makijaż z bliska, w pięknych wyrazistych-morskich kolorach:


Dodam, że makijaż oprócz kolorowego efektu jest bardzo trwały, nic się nie rozmazuje i trzyma przez cały dzień. Możecie być pewne, że używając płynu Duraline nie będziecie się zastanawiać, czy przypadkiem coś wam się nie rozmazało lub "nie spłynęło" z oka. Pisząc w skrócie: macie zapewniony komfort na cały dzień, dodatkowo nie potrzebujecie dużo czasu, żeby uzyskać bajeczny efekt- robicie tylko kreseczkę !A to przecież dziecinnie proste ;)

Mam nadzieję, że moja propozycja przypadła wam do gustu i pozdrawiam was upalnie ;)

Buziaki :*

Iwetto

15.08.2010

O MNIE

Witaj na moim blogu!

Nie wiem od czego powinnam zacząć, więc może napiszę jak to się stało że w ogóle założyłam bloga. Kilka lat temu siedząc w domu z maseczką na twarzy i malując paznokcie, odkryłam na You Tube tutorial makijażowy. Młoda dziewczyna z USA instruowała jak wykonać 'smokey eye'. Nie była żadną makijażystką, używała swoich codziennych kosmetyków, a filmik nagrywała za pomocą laptopa. Zainspirowała mnie do założenia własnego kanału! Makijażystka ze mnie żadna, ale wtedy pomyślałam, że jest to świetna forma przekazu, dzięki której mogę dzielić się własnymi opiniami na temat używanych przeze mnie kosmetyków. Z czasem założyłam bloga i doszłam do wniosku, że pisanie oraz robienie zdjęć zdecydowanie bardziej mi odpowiada, a przede wszystkim nie jest tak czasochłonne jak nagrywanie filmików. W ten sposób zaczęła się moja kilkuletnia przygoda, która dosyć szybko stała się również pasją.  Uwielbiam poznawać nowości kosmetyczne, testować je oraz dzielić się moją opinią na ich temat. Jednak kiedy zostałam weganką, dostrzegłam też ciemną stronę tej branży, czyli przeprowadzanie testów na zwierzętach. Obecnie moim głównym celem jest propagowanie produktów, które nie przyczyniły się do bezsensownego cierpienia niewinnych istot oraz nie zawierają składników pochodzenia zwierzęcego. Na rynku jest wiele firm, które takie produkty oferują i są dostępne dla każdego. To od nas zależy jakiego dokonamy wyboru i do kogo trafią nasze pieniądze. Jeśli chociaż jedna osoba dzięki mojemu blogowi wybierze kosmetyk nietestowany, to będzie to dla mnie mój prywatny sukces. 

Na koniec muszę jeszcze dodać, że na blogu znajduje się sporo produktów, które nie są wegańskie ani 'cruelty free'. Natomiast wszystkie nowości, które pokazuję oraz recenzuję są już wegańskie. Dla ułatwienia dodałam zakładkę:

• [VEGAN] w której znajdują się w pełni wegańskie kosmetyki;
• [CRUELTY FREE] gdzie znajdziecie kosmetyki nietestowane na zwierzętach, ale zawierające składniki odzwierzęce;
• [LISTA] czyli spis wszystkich firm, które nie przeprowadzają testów na zwierzętach.

Mam nadzieję, że mój blog okaże się dla Was przydatny i dzięki niemu dokonacie świadomego wyboru! 

.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).