Kolejny raz dzięki uprzejmości blogowej koleżanki Marty, udało mi się złowić kilka kosmów z UK. Część jest dostępna w naszym kraju, ale ceny są nieporównywalne. Poza tym u nas też ciężko dostać w MACu limitowane produkty, zaraz się rozchodzą i pozostaje obejść się smakiem. Tak samo jest z pędzlami, albo ja mam takiego pecha, że co zajrzę do salonu to nie ma ;) W każdym razie dzięki Marcie stałam się w końcu szczęśliwą posiadaczką pudru Mineralize Skinfinish w odcieniu Lightscapade oraz pędzla 217.
Tak samo było z kosmetykami John Frieda. U nas 40 zł za sztukę, a w UK trzy sztuki za 50 zł. Chociaż w Hebe ostatnio natknęłam się na bardzo podobną promocję i teraz żałuję, że się na nią nie skusiłam. Na razie mam maskę, szampon i odżywkę.
Skoro już jesteśmy przy włosach to nie mogło zabraknąć suchych szamponów Batiste. Z nimi była większa przygoda, ponieważ Royal Mail cofnął paczkę. Przepisy im się zmieniły i nie wysyłają tego typu produktów za granicę. Oczywiście później okazało się, że marka wchodzi na rynek polski, więc już nie będę musiała kombinować z ich ściąganiem ;)
Nie mogło też zabraknąć kolejnych pędzli z Zoevy. Jestem z dotychczasowych tak bardzo zadowolona, że ciągle powiększam ich gromadkę. Tym razem zdecydowałam się na małego fla topa 122, kuleczkę 230 oraz mini pędzel do linera 312. Z wyprzedaży wybrałam jeszcze eyeliner Moonless Night i konturówkę do ust Rose au lait.
I na koniec Illamasqua, która mnie bardzo intryguje. Na próbę wybrałam lakier do paznokci w obłędnym kolorze Baptiste, kredkę do ciała Peace oraz cień w kremie Phenomena.
Moje lista życzeń mocno się skróciła i mam nadzieję, że kosmy spełnią moje oczekiwania. Mieliście z nimi jakieś doświadczenia?