W ostatniej przesyłce od marki Rimmel otrzymałam do recenzji błyszczyk Oh My Gloss, który jest nowością w ich ofercie. Pochodzi z kolekcji Colourfest i sygnowany jest przez Ritę Ora. Dostałam odcień 340 Captivate Me, czyli transparentną malinę z dużą ilością kolorowych drobinek. Jak przystało na fankę pomadek, podchodziłam do niego bardzo sceptycznie. Głównie za sprawą brokatu, który zawsze odstrasza mnie w tego typu kosmetykach. Druga kwestia to konsystencja, jednak pomimo moich obaw błyszczyk okazał się całkiem niezły.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to asymetryczne opakowanie (które nastręczało mi wielu trudności przy robieniu zdjęć ;) Dosyć nietypowe, ale poręczne w użyciu. Natomiast aplikator to już typowa gąbeczka, przyjemna w dotyku i miękka. Dozuje odpowiednią ilość produktu, a dzięki lekkiej konsystencji błyszczyk łatwo nakłada się na usta. Posiada delikatny kremowy zapach, ale nie pozostawia żadnego posmaku. Poza tym nie klei się, nie ściąga ust i dzięki zawartości olejku arganowego oraz witaminy E dodatkowo pielęgnuje. Nie zastąpi odżywczego balsamu, ale przy całodniowym używaniu utrzymuje je w bardzo dobrej kondycji.
Dyskusyjną kwestią jest trwałość, ponieważ producent obiecuje, że błyszczyk wytrzyma aż sześć godzin. Nie dajmy się zwariować! W moim przypadku znika momentalnie po wypiciu herbaty lub spożyciu posiłku, nie mówiąc już o brokacie, który osadza się... wszędzie. A tak poza tym wytrzymuje maksymalnie godzinę. Nie mam mu tego za złe, bo nawet pomadki typu 'lip cream' nie są w stanie tak długo wytrzymać. Jedynie Was ostrzegam żebyście nie mieli złudzeń.
Jak wspomniałam na początku kolor jest dosyć transparentny, więc nie wymaga użycia lusterka podczas aplikacji. W subtelny sposób podbija moje naturalne zabarwienie ust, a przy tym dodaje sporo blasku. Drobinki są niewyczuwalne (nie chrzęszczą między zębami jak się początkowo obawiałam) i nie migrują poza kontur. W świetle dziennym są praktycznie niewidoczne, dopiero przy ostrym słońcu mienią się na różne kolory (czerwony, złoty i wydaje mi się, że jeszcze zielony). Błyszczyk nadaje subtelnego koloru, lustrzanego połysku, a dzięki drobinkom widoczne są delikatne refleksy. Całość prezentuje się naturalnie, bez dyskotekowego efektu i nawet przekonałam się do częstego używania.
Rimmel oferuje aż 15 kolorów, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Regularna cena oscyluje w granicach 20 zł, ale w sieciówkach typu Rossmann, Super Pharm czy Hebe na pewno znajdzie się jakaś dobra oferta. Co prawda nie jest to kosmetyk 'must have', ale spisuje się dobrze i ważny jest przez dwa lata od otwarcia. Jeśli lubicie takie odcienie lub trafi Wam się w przyjemnej cenie, to możecie śmiało kupować.