28.10.2010

Targi kosmetyczne SALON JESIEŃ 2010

Wstyd się przyznać jak długo zwlekałam z tą notką ;) Ale jest to nieuniknione , bo targi odbyły się 9-10 października w Warszawie w Hali Expo przy ulicy Prądzyńskiego 12/14. Bilet wstępu dla osób z poza branży kosztował 28 zł, ale warto było tyle za niego zapłacić, żeby mieć dostęp do tylu fantastycznych kosmetyków. Dodam, że wszystkie produkty jak i zabiegi kosmetyczne oferowane na targach były w promocyjnych-niższych cenach. Możecie sobie wyobrazić moje pozytywne oszołomienie spowodowane ogromem kosmetyków, mazideł, pachnideł, balsamów, pudrów, lakierów, ozdóbek, kokardek, błyszczyków itd. Uwierzcie mi, że jak tylko przekroczyłam bramkę biletową nie wiedziałam w którym ruszyć kierunku. Poczułam się trochę onieśmielona swoim brakiem przygotowania, nie miałam żadnej listy i żadnych skonkretyzowanych, potrzebnych zakupów. Można by rzec, że po prostu tam wpadłam! I stało się to dla mnie w pewnym sensie zgubą, bo biegałam jak obłąkana i wszystko chciałam obejrzeć, powąchać oraz kupić. Także dobra rada na przyszłość: na takie imprezy bierzcie mało pieniędzy i zróbcie odpowiednio wcześniej listę zakupów ;)
Może zacznę od skromnej wymiany firm, które gościły na targach i są mi dobrze znane (tudzież utkwiły mi w pamięci): Kryolan, Nail Design, Mary Kay, OPI, Essie, Eveline, Nail tek, Queen Helene, Bielenda, Ziaja, Organique, Ava, FlosLek i wiele innych.
Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na stoisko Kryolanu, ale było tak oblegane że sobie darowałam zakupy. Nawet przy użyciu łokci nie byłabym w stanie dopchać się do kasy i ekspedientki- dziewczyny przy ladzie naprawdę były bardzo zdeterminowane ;) Zadziwiło mnie na ich wystawie, że mają w swojej ofercie Carmex. Jak widać nawet najlepsi go używają i polecają.

 Obok mieściło się stoisko firmy Nail Design, którą dobrze znałam dzięki Allegro. To od nich kupiłam swój zestaw firmy Konad i pierwszy lakier do wzorków. Niestety lakiery do stempelków już się skończyły, więc pocieszyłam się pięknym, jasnym fioletem z bardzo drobnym, srebrnym brokatem. Do tego dokupiłam preparat do zmiękczania skórek, sygnowany nazwą firmy oraz oliwkę w pisaku. Zmiękczacz sprawdza się rewelacyjnie, a olejek jest jeszcze fajniejszy. Dużym ułatwieniem w pielęgnacji paznokci jest właśnie forma 'pisaka'. Zmieści się w najmniejszej torebce czy kosmetyczce, jest poręczny i nic się nie wylewa bez potrzeby.Dodatkowo możemy go mieć cały czas przy sobie, aby kilkoma ruchami zadbać o nasze skórki skupione dookoła paznokcia. Dla mnie jest to kosmetyk fenomenalny i od dawien dawna poszukiwany.

 
Skoro już jesteśmy przy kosmetykach paznokciowych nie mogło zabraknąć moich odwiedzin przy stoisku OPI :D Zaskoczyły mnie ceny- standardowa pojemność lakieru kosztowała 30 zł, a miniaturka 10 zł. Zdecydowałam się na cudowny kolor lila w pełnym wymiarze, czyli Rumple's Wiggin z kolekcji Shreka. Przyznam, że dopiero raz miałam go na paznokciach i nie byłam zadowolona ani z jakości, ani z konsystencji, ani z trwałości. W zasadzie podobał mi się tylko kolor. Może miałam zbyt duże oczekiwania, dlatego dam mu jeszcze jedną szansę. Jednak musi trochę czasu upłynąć, aby zatrzeć złe- pierwsze wrażenie.
Miniaturek natomiast nie miałam jeszcze okazji 'nosić'. Ciemna buteleczka to jest czerń z brokatem, opalizującym na niebiesko-zielono- różowo. Efekt zewnętrzny niesamowity, tak samo jak czerwona siostrzyczka, która ma w sobie piękny różowy brokat. Jej też nie miałam jeszcze na paznokciach (sama się dziwię dlaczego),ale wydaje mi się, że będzie dawała piękny landrynkowy efekt, który tak bardzo lubię w czerwonych lakierach.
W moim zakupowym niezbędniku nie mogło też zabraknąć mięty z CM Professional. No niestety, wszyscy kupują szarako- błotniaki a Iwetto rzuca się na wakacyjnego miętusa i wcale się tego nie wstydzi. Lakier kosztował 7 zł i jestem pod wielkim wrażeniem jego jakości. Miałam dylemat związany z kolorem, ponieważ w buteleczce wyglądał jak typowy miętus, natomiast na paznokciach już nie. Doszłam do wniosku, że jest to kolor miętowej pistacji. Pigmentacja rewelacyjna, ale i tak na pazurkach wylądowały 3 warstwy. Konsystencja idealna- bardzo dobrze rozprowadza się na paznokciach, pędzelek też bardzo dobrze sobie radzi z rozprowadzaniem produktu. Dodam, że jest dosyć szeroki, więc szybko uwinęłam się przy malowaniu moich paznokciowych łopatek. Trwałość- rewelacyjna! Bez żadnych zabezpieczeń wytrzymał tydzień bez żadnego odprysku, za to z małym, minimalnym starciem na końcówkach paznokci. Jestem zachwycona! Tak bardzo, że zaczęłam tych lakierów szukać na Allegro i ogólnie w internecie. Jednak nie miałam szczęścia, więc ktokolwiek widział, ktokolwiek wie- niech melduje ;)

Obok lakieru widnieją dwie kosteczki aromatyczne, które mają za zadanie przygotować palce do manicuru. Mają piękny cytrusowy zapach i umilają chwilę zmiękczania skórek.

Oczywiście nie mogło zabraknąć też kosmetyków do pielęgnacji twarzy, czyli maseczek. Jakoś nie mogłam się zdecydować na coś więcej niż saszetka. Nie chciałam też inwestować bardzo w serum czy kremy do twarzy. Powiem wam szczerze, że mam na razie co zużywać, a kupując choćby jeden nadliczbowy produkt, skończyłoby się to wylądowaniem w koszu innego. I po co? Wolę zbadać rynek i opinię innych osób, zanim kupię coś droższego. Ostatecznie zaopatrzyłam się w pokaźny zapas przy stoisku Afrodity oraz Avy .
Wspomnę, że wszystkie te maseczki można bez problemu dostać w sklepach, drogeriach, marketach czy typowych sieciówkach jak Rossman, Drogeria Natura czy Super Pharm. Ja dopiero teraz się na nie zdecydowałam, oczywiście ze względu na cenę.
Uczestnikiem targów była też marka Queen Helene, dobrze znana dzięki ich popularnemu produktowi, czyli miętowej maseczce. Zdziwiłam się bardzo, kiedy dowiedziałam się że firma istnieje na naszym rynku od kilku lat. Ich produkty możemy kupić bezpośrednio w Warszawie w sklepie przy ulicy KEN jak i w internecie na stronie:
www.queenhelene.pl


Przemykając między alejkami, poczułam subtelną woń, która zaprowadziła mnie do stoiska firmy Organique. Byłam tak oszołomiona, że nie mogłam się zdecydować co wybrać, a nie odeszłabym stamtąd z pustymi rękami! O nie! To byłoby niemożliwe! Z pomocą przyszedł mi mój mężczyzna, który wybrał dla nas kulę do kąpieli o zapachu Guavy. Muszę przyznać, że ma dwojakie zastosowanie. Owszem, możemy wrzucić ją do kąpieli, ale też świetnie sprawdza się jako odświeżacz powietrza! Pachnie tak pięknie i intensywnie, że szkoda jej zużywać. Na razie rozsiewa swój piękny aromat w mojej łazience, kusząc zapachem za każdym razem jak tylko tam wejdę. Poza tym zdecydowałam się jeszcze na olejek pomarańczowy do ciała. W okresie jesienno-zimowym moja skóra robi się bardzo wrażliwa i szybko się przesusza, stąd moje zapotrzebowanie na coś skutecznego. Mam zamiar dolewać ten specyfik do kąpieli, aby natłuścić odpowiednio skórę i nie bawić się juz później w balsamowanie. Aby zapoznać się lepiej z produktami firmy, dostaliśmy katalog. Napomknę, że już się zapoznałam z nim i mam pozakreślane interesujące mnie kosmetyki, tylko są one trochę trudno dostępne. Muszę cierpliwie poczekać do następnych targów.

I na koniec firma, którą KOCHAM, wielbię i ubóstwiam: ZIAJA :D Mogłabym ponarzekać, że nie mieli mojej poszukiwanej cały czas Plantici, ale wynagrodzili mi to czym innym. A mianowicie: nowym płynem micelarnym z serii Ziaja Med! Dostępny oczywiście tylko w aptekach, za to uniwersalna formuła do każdego rodzaju skóry i w każdym wieku. Jestem nim zachwycona i oczarowana. Niby woda, ale niezwykła za niecałe 8 zł. Dla mnie chyba już KWC ;)
I do tego nowy antyperspirant, z którym wchodzą dopiero na rynek (btw: okazało się, że mają też blokera- jak tylko zużyję swojego Antidrala będę na sto procent testować Ziajkę) oraz mleczko oczyszczające. Mleczko jest z serii PRO, czyli profesjonalnej niedostępnej w normalnej sprzedaży. Jest to duża pół litrowa butla, a kosztowała tylko 13 zł. Opłaca się?

I to byłoby na tyle albo aż tyle ;) Według mnie targi to super impreza, na której nie tylko możemy zakupić taniej nasze ulubione produkty, ale także odkryć nowe, uczestniczyć w wykładach i zabiegach, zapoznać się z nowymi technikami i sposobami pielęgnacji oraz skorzystać z fachowych konsultacji. Gorąco wam polecam i zachęcam do wzięcia czynnego udziału w następnych targach, które odbędą się już wiosną. Będę informować o terminach ;)

Buziaki :*

21.10.2010

Ulubiona dwufazówka

Miałam wiele płynów do demakijażu oczu, jednak moimi ulubieńcami zawsze były te dwufazowe. Przez długi czas faworytem był wszystkim dobrze znany Płyn Dwufazowy z firmy Ziaja. Jednak ostatnimi czasy na prowadzenie wysunął się produkt z Delii.

Zacznę od Ziaji, którą stosuję dłużej. Buteleczka zawiera 100 ml specyfiku i kosztuje około 6 złotych.
Pierwsze co zauważyłam przy jej stosowaniu to to, że ciężko uzyskać jednolitą konsystencję, czyli połączyć ze sobą oba składniki. Ile nie trzęsłabym buteleczką, często jednego składnika jest więcej od drugiego na płatku bawełnianym. Jeżeli chodzi o sam demakijaż, to u mnie sprawdza się rewelacyjnie i bez problemu zmywa wodoodporny makijaż. Do oczyszczenia oka spokojnie wystarczy jeden płatek nasączony płynem. Ziaja po demakijażu pozostawia tłusty filtr na powiece. Dla mnie nie jest to jakimś dużym minusem, bo uważam że dobrze jeżeli skóra w tym miejscu jest natłuszczana. Bardzo dużym plusem jest dla mnie fakt, że ten płyn nie podrażnia mi oczu i nie zacier kącików. Oczywiście jest to kwestia dyskusyjna, ponieważ doszły mnie słuchy, że przy regularnym stosowaniu ktoś dostał uczulenia lub podrażniania. U siebie nic takiego nie zaobserwowałam, ale moje oczy też nie należą do wrażliwych. Poza tym jako maniaczka nowinek kosmetycznych nie zdarzyło mi się używać tego produktu kilka razy pod rząd, to znaczy zużyć całe opakowanie i otwierać już następne.


Inaczej jest z Delią, ponieważ właśnie jestem w trakcie zużywania trzeciego opakowania. Swojego czasu była na nią promocja  w Drogerii Natura i zrobiłam zapas (też tak macie?). Pierwsza butla się u mnie sprawdziła, więc w atrakcyjnie cenie -4,50zł dokupiłam jeszcze dwie. Dodam, że za tak niską cenę mamy dwa razy więcej produktu, bo aż 200 ml! Nie pamiętam dokładnie, ale regularna to chyba 8 zł. Jeżeli chodzi o samą konsystencję, to w przeciwieństwie do Ziaji bardzo łatwo połączyć ze sobą dwa składniki i także wystarczy jeden nasączony płatek aby oczyścić powiekę. Jednak nie pozostawia tłustego filtru, nie rozciera makijażu po całej twarzy, tak samo nie uczulił mnie i nie zatarł kącików. Nie daje tępego uczucia ściągania makijażu.

Oba produkty są dla mnie porównywalne, z tym że bardziej opłaca się kupić Delię, chociaż wydaje mi się trudniej dostępna. Do tej pory spotkałam ją tylko w Drogerii Natura, natomiast Ziaja jest dostępna w każdym markecie i drogerii.
A jaki jest wasz ulubiony produkt do demakijażu oczu?

Buziaki :* :* :*

14.10.2010

Prasówka ;) Twój Styl listopad 2010

Postanowiłam podzielić się z wami informacją o dobrociach, które można znaleźć w nowym numerze Twojego Stylu. Jak większość z was wie, jest to miesięcznik- jeden z moich ulubionych z resztą ;) To wydanie jest dostępne z kalendarzem na przyszły rok i kosztuje 10,90. Nie wiem czy można go nabyć bez dodatku- pytajcie w swoich kioskach.
 Warto też na początku zajrzeć do środka gazety, czy te próbki są w niej zamieszczone. Niestety nie w każdym rejonie Polski są one dodawane :(

Pierwszym dodatkiem jest fluid firmy Lancome Teint Miracle w odcieniu 03 Beige Diaphane. Jest opisany jako kreator naturalnego światła  i ma nam dać efekt naturalnej i perfekcyjnej cery, czyli nieskazitelnej, nawilżonej, rozświetlonej oraz zmysłowo delikatnej. Produkt jest nietłusty i nie powoduje zatykania porów. Dodatkowo zawiera filtr SPF15.


Kolejna próbka to nowy podkład rodzimego Max Factora- Xperience Weightless Foundation w odcieniu Sandlewood 65. Na jego temat wyczytałam tylko tyle, że posiada SPF 10, ma lekką konsystencję i powinien dobrze kryć skórę.

Kobiety w wieku 40+ znajdą dla siebie skoncentrowany krem na dzień z Sorayi. Ma za zadanie przywrócić skórze gładkość i jędrność. Zawiera proteiny pszenicy oraz kwas hialuronowy, producent zapewnia natychmaistowy efekt liftingu już po 5 minutach ;)

Dużym zaskoczeniem dla mnie była próbka podkładu Chanel. Szczerze mówiąc rzadko trafiam na dodatki z tej firmy w gazetach. I znowu jest to podkład, odcień B30 Beige- Sable Vitalumiere Aqua, dodatkowo z SPF 15. Standardowo obiecują perfekcyjną cerę i efekt drugiej skóry ;)

Ciekawostką jest chusteczka, zwana "absorbetką", która służy do pochłaniania barwnika z prania. Wrzucamy owy produkt do pralki i mamy pewność, że nie będziemy mieć wszystkiego w jednym kolorze. Ale chyba nie będę sprawdzać jej rzeczywistego działania przez wrzucenie do białych rzeczy czerwonej skarpetki.
Pozostaje mi już tylko maziać się kremikami, włączyć pranie i relaksować się przy artykułach Twojego Stylu :D


Ściskam was mocno :*

12.10.2010

Sunny Giveaway :D

I kolejny link, do ciekawego bloga dla pazurkomaniaczek ;)

Sunny-Monday

A tutaj pokaźny giveaway :D Wiele ciekawych dobroci się znalazło i każdy będzie miał na czym zawiesić oko ;)


Link do giveawaya :

giveaway

Buziaki :*

Giveaway Weroniki

Jeżeli macie ochotę wziąć udział w losowaniu ciekawych kosmetyków, to zapraszam na Bloga Weroniki :

GIVEAWAY



A także do obserwowania bloga o jakże ciekawej nazwie  :

Barwy Wojenne

.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).