31.07.2011

Uzupełnienie ;)

 Dzisiaj wszystko przeciwko mnie... Najpierw burza, która przez ponad godzinę zapanowała nad moją dzielnicą. Nie mogłam zrobić zdjęć, które wcześniej sobie zaplanowałam, bo panował wieczny półmrok. Nawałnica z piorunami przestraszyła mojego cicia, przez co siedział przez pół dnia w wannie. Nie ukrywam, że zaczęłam się o niego martwić, ponieważ nie reagował na nic i wiecznie był przykurczony. Na szczęście przytulaski, głaskanie i jego ulubiony przysmak z Lidla przywróciły mu humor.
Następnie był brak prądu- wysiadła stacja transformatorowa niedaleko nas i siedzieliśmy przy świeczkach w nadziei, że jeszcze dzisiaj to naprawią. Jak widzicie udało się mimo późnej pory :)
A wszystko przez pogodę, która pewnie wszystkim daje się we znaki.
Ogólnie post miał być zupełnie inny, ale ze względu na przeciwności losu będzie to haul z ostatniego miesiąca :)


Jakiś czas temu w Rosmmanie była promocja na żele pod prysznic Original Source, więc skusiłam się na kolejny. Poza tym polecany przez Was micel Bourjois, pierwsze wrażenie to wielkie WOW!
Do tego kilka niezbędnych drobiazgów jak mój ukochany Carmex (obowiązkowo w tubce) , maszynka Gilette oraz chusteczki (mokre z Biedronki).
I tutaj chcę Wam gorąco polecić chusteczki Babydream z aloesem- są mocne i mięciutkie, a do tego miłe w dotyku. To są naprawdę najlepsze chusteczki jakie miałam okazję używać! Wypróbujcie koniecznie!


Zamówienie z Allegro to apteczne kosmetyki. Poczyniłam kolejne zapasy Vichy, w tym pokusiłam się o Vichy Dermablend oraz zestaw z kremem Aqua Thermal. Po kilku słoiczkach Aqualia Antiox postanowiłam wypróbować jakiś inny ;) Do tego skusiłam się na wakacyjny zestaw Klorane z polecanym suchym szamponem. Jak wiecie borykam się z przetłuszczającą skórą głowy, dlatego pokładam w nim dużą nadzieję ;)


Na koniec zakupy z ostatniego tygodnia :) W Rossmanie była przecena na antyperspiranty Ziaji, kosztowały około 5zł . Wybrałam bloker, ponieważ odnoszę dziwne wrażenie że Etiaxil zaraz mi się skończy. Do tego już druga butla szamponu z Joanny - recenzja wkrótce ;)
Nie mogłam się też oprzeć pojemnikowi na kosmetyki. Jestem uzależniona od pojemniczków, a taki organizer z rączką przyda mi się na drobiazgi.

Jak widzicie nie ma tego aż tak dużo. Staram się kupować tylko te kosmetyki, które mi się skończą,czyli uzupełniam braki, a nie kupuję na zapas. Wyjątkiem jest Bloker, ale ubezpieczonym trzeba być zawsze, szczególnie że jego cena kusiła ;D

A jak Wam minęła niedziela? Z chęcią też poznam Wasze opinie na temat zakupionych przeze mnie kosmetyków :) Czekam na komentarze,

Buziaki :* :* :*

29.07.2011

Gadżety kobiety

Uwielbiam kobiece gadżety!
Kolorowe, wykonane z finezją i z myślą o naszej kobiecej estetyce. Po co mam kupować szaro-bure rzeczy, skoro co raz więcej firm ma w swojej ofercie produkty dedykowane dla płci pięknej.





Tak samo mam z kosmetykami, zawsze zwabi mnie taki, który ma ładniejsze opakowanie. Nie zawsze kończy się  na zakupie, ale miło jest popatrzeć na ładny flakonik perfum, na urocze opakowanie pudru czy misternie wytłoczony wzorek w cieniu. Takie rzeczy cieszą moje oko i napawają wewnętrznym zadowoleniem z posiadania. No przyznajcie same: czy to Was też kusi?

Więc jak mogłam oprzeć się moim nowym gadżetom? No po prostu się nie dało ;D




A że myszka to nie perpetum mobile i jeść coś musi, dostała takie oto brokaciki :


Są to jedne z najlepszych akumulatorków dostępnych obecnie na rynku. Jeżeli się zastanwiacie nad jakimiś to gorąco Wam polecam! Sanyo Eneloop mają pojemność 2000 mAh i idealnie sprawdzają się także w aparacie fotograficznym. Poniżej macie porównanie do zwykłych akumulatorków:


Po prostu nie mogłam się oprzeć :)
 A jak jest z Wami?

27.07.2011

Aqua Liner -Waterproof Eyeliner // MAKE UP FOR EVER

Od dawien dawna borykam się ze ścierającą kreską. Jako posiadaczka "tłustych powiek" zawsze miałam problem z cieniami, tak samo z kredkami, a  już latem podczas upałów mogłam zapomnieć o makijażu. Dlatego w Sephorze nie mogłam oprzeć się wodoodpornemu linerowi MUFE!


Jak wiecie z mojego poprzedniego posta (KLIK), kolorów jest multum! Ciężko było mi się zdecydować i z bólem serca odchodziłam z jednym linerem w koszyku. Niestety kwestie praktyczne wygrały z zachwytem i kupiłam odcień 12, czyli ciemny brąz. Doszłam do wniosku, że szaleć z kolorem na oczach i tak nie będę, a liner jest świeży tylko przez pół roku od otwarcia, więc dwóch w tym czasie nie dam rady zużyć. Chociaż nie ukrywam, że chętnie przygarnęłabym jeszcze fiolecika z brokatem.


Aplikator to typowa gąbeczka i taką formę najbardziej akceptuję. Jest cienka, precyzyjna, idealnie miękka. Bardzo dobrze się nią operuje i rysuje kreskę. Za pierwszym razem bez problemu uzyskujemy jednolity efekt, bez prześwitów. Konsystencja jest typowa- jak liner, dosyć wodnista i nie szczypie! Co było dla mnie prawdziwym objawieniem, bo ostatnio miałam same linery, które podrażniały mi oczy i ciężko było mi trafić na coś neutralnego.


Swatche będą tylko na ręce. Pogoda krzyżuje mi plany i od tygodnia albo i dłużej jest ciemno i ponuro kiedy wracam do domu. Pierwszą kreskę zrobiłam z rozmachem, dlatego ma prześwit, dwie pozostałe oddają dopiero prawdziwą naturę Aqua Linera ;D

No ale przejdźmy do merritum, czyli trwałości! Jest całkowicie wytrzymały i nic go nie rusza z miejsca przez cały dzień! Kolor jest intensywny do samego wieczora i nie blaknie.  100% gwarancji i pewności przez cały dzień, bez rozmazywania czy efektu xero! 
Pewnie się zastanawiacie czy da się go zmyć, czy trzeba już nosić tę kreskę do końca życia? Płynem dwufazowym bez problemu, micelem też! Tylko o ile dwufazą schodzi wszystko gładko, to micelem już nie, ponieważ ściera się w grudki. Niestety wpadają one do oka lub rozcierają się po całej twarzy, co sprawia pewien dyskomfort, ale coś za coś ;)

Wady? Jednak są! Opakowanie:


Przytrafiło mi się to po miesiącu użytkowania. Nakładka zabezpieczająca liner, niestety zaczęła odkręcać się razem z nakrętką. Jest to bardzo irytujące, bo trzeba się nieźle nakręcić żeby wszystko wróciło na swoje miejsce. Ale nie zmienia to mojego uwielbienia dla tego kosmetyku. Dzięki niemu czuję się pewnie, bo wiem że nareszcie nic mi się przypadkowo nie rozmaże.

A jak jest w Waszym przypadku? Znalazłyście już swojego ulubieńca, a może nie lubicie nosić kreski?

26.07.2011

Balsam do ust // EOS Summer Fruit


Niezwykłe jajo marki EOS, to w 100 % naturalny i w 95% organiczny produkt. Wolny jest od parabenów oraz petrolatum, dodatkowo bezglutenowy i nie testowany na zwierzętach! Wzbogacony o antyoksydacyjną witaminę E, masło shea oraz olejek jojoba. Dostępny jest w trzech wersjach zapachowych, a także w wersji z filtrem słonecznym. Moje czerwone to Summer Fruit, dostępne jest jeszcze zielone Sweet Mint oraz kremowe Honeysuckle Honeydew.


Jak widzicie jajo nie jest jajowate. Wycięcie na kciuka idealnie dopasowuje się do palców i ułatwia otwieranie. Jest bardzo szczelnie zamknięte, dzięki czemu nic do środka się nie dostanie i samo nie otworzy się w torebce (miałyście kiedyś taką sytuację z pomadką? Ja często ;)
Opakowanie jest bardzo solidnie wykonane i miłe w do tyku, a dodatkowo przy zakręcaniu wydaje z siebie miłe dla ucha 'KLIK'.


Konsystencja jest dosyć twarda, przez co wydaje mi się, że balsam będzie bardzo wydajny. Zapach przypomina owoce egzotyczne, jednak daje się w nim wyczuć fałszywe nuty, które mnie do tego produktu zniechęcają. Poza tym ma słodki posmak, którego nie lubię w kosmetykach do ust.
Jednak jestem w stanie to przecierpieć, ponieważ bardzo dobrze je pielęgnuje i nawilża.
Kolejna zaleta: jajowatość ;D Zawsze wymacacie je w torebce!


Czy kupię ponownie? Pewnie tak, ale w innej wersji (ze względu na zapach). Kusi mnie miętowy! Jednak dla mnie guru pielęgnacyjnym jest Carmex (tańszy, posiada filtr 15 oraz zapobiega powstawaniu opryszczki), a EOS to ciekawy gadżet do torebki, który spełnia swoje zadanie w 75 %.
A Wy macie ochotę je przetestować ?

25.07.2011

TAG Jak mieszkają moje kosmetyki :)

Pewnie pamiętacie, że jakiś czas temu pokazywałam Wam biurko z Ikei, które chciałam zaadaptować jako toaletkę (KLIK). Okazało się za mało pojemne dla mnie, przez co musiałam dokupić jeszcze dostawkę z szufladkami. Można rzec, że teraz mam miejsca na styk.
Ogólnie toaletka urządzona jest jeszcze "spartańsko", wszystko ulegnie reorganizacji (szczególnie na blacie). Poza tym muszę dokupić jeszcze jakieś pojemniczki na pędzle itd. Nie omieszkam oczywiście informować Was na bieżąco o moich toaletkowych aktualizacjach ;)

I jeszcze tytułem wstępu:
Dziękuję Wszystkim za Tagowanie mnie :) Było Was tyle, że nie chcę nikogo wymieniać, w obawie o pominięcie którejś dobrej duszy. Mam nadzieję, że nie będziecie miały mi tego za złe.


A teraz zapraszam już do zwiedzania:

KLIK!


Pod biurkiem znajduje się kuferek i kosz:

KLIK!


Tadaaaaaam:

KLIK!

 Na blacie :

KLIK!

 W środku nadstawki wody toaletowe i fluidy. Otwory miały być na pędzle, ale są za głębokie, więc obecnie króluje tam woda termalna i alkohol do dezynfekcji.
KLIK!
 A w szufladce część mojej biżu: 


KLIK!

Z lewej strony biurka jest mała szufladka w której trzymam duże palety. 
A pod nią szafka z różnościami.


KLIK!


KLIK!

Na środku natomiast jest duża i szeroka szuflada, w której trzymam kolorówkę:


KLIK!

Z lewej strony szuflady:

KLIK!

I z prawej strony szuflady:

KLIK!

A teraz szanowną wycieczkę zapraszam na prawą stronę biurka ;) 
Na blacie dzieje się na razie nie wiele. Kocia toaletka będzie przeznaczona na kolejną dawkę biżuterii, której jeszcze nie wypakowałam. Na razie stoi pusta:

KLIK!

Szufladki, które musiałam dokupić :

KLIK!
 I lecimy od góry:

KLIK!

KLIK!
KLIK!

KLIK!

Na końcu różności, czyli waciki, gąbki, puste opakowania po kosmetykach. Ogólny misz-masz rzeczy mało przydatnych na co dzień.


I jeszcze łazienkowe zasoby :) Ogólnie też wszystko ulegnie zmianom, ponieważ łazienka jest cały czas przed remontem.

KLIK!

KLIK!

Mam nadzieję, że zwiedzanie Wam się podobało :D

Buziaki :*

24.07.2011

Detergent // GARNIER Peeling Brusher

Nie jestem w stanie inaczej nazwać tego żelu do mycia twarzy, bo w tym jednym słowie zawiera się cała prawda. Kupiłam go z ciekawości prawie rok temu i nie jestem w stanie go w całości zużyć. Uwierzcie mi, że po zrobieniu recenzji reszta wyląduje w koszu.


Opakowanie na górze posiada wbudowaną silikonową szczoteczkę. Aby wydostać produkt ze środka trzeba odwrócić je do góry nogami i nacisnąć butelkę. Jednak wylatuje wtedy zbyt dużo produktu, więc ja wolę to robić w pionie. Niestety wraz z ubytkiem żelu staje się to coraz trudniejsze ze względu na twardy plastik, natomiast odwrócenie butelki skutkuje wyciekiem, dzięki czemu nic nie zostaje na szczoteczce. Najlepiej byłoby chyba wszystko przelać do innego pojemnika.

Szczoteczka jest wykonana z elastycznych i miękkich mikrowłókien, które bardzo przyjemnie myją twarz. W moim odczuciu są wręcz za miękkie, żeby mogły poradzić sobie z martwym naskórkiem. Wychodzę z założenia, że lepiej już umyć twarz dłońmi. Poza tym sama czynność trzymania całej butli jest dla mnie dosyć niewygodna i nieporęczna, używając jej odczuwam po prostu dyskomfort.

Sam żel jest dosyć płynny i bardzo się pieni. Niewielka jego ilość wystarczy do umycia całej twarzy, przez co jest bardzo wydajny. Zapach jest uniwersalny- jak większość tego typu kosmetyków. Zakwalifikowałabym go pod aromat "morski", tylko taki bardziej chemiczny.

Jeżeli chodzi o działanie to oczywiście nie spełnił moich oczekiwań. W żaden sposób nie oczyścił porów i nie zniwelował zaskórników. Natomiast zredukował nadmiar sebum, do tego stopnia że wysuszył mi całą twarz. Dodatkowo bardzo podrażnił mi skórę poza strefą T,a stosowałam go tylko raz dziennie. I nie daj boże jak dostanie się do oczu- piecze niemiłosiernie nawet najmniejsza kropla.

Jestem ciekawa czy ktoś z Was ma jakieś pozytywne doświadczenia z tym produktem. Będę wdzięczna za opinię ! Ja natomiast chyba przez najbliższy czas nie sięgnę po żaden produkt tej marki... mam uczulenie na detergenty.

23.07.2011

Płyn do demakijażu skóry wrażliwej // VICHY Purete Thermale


Kończę już drugie opakowanie i cały czas nie napisałam Wam ani słowa na temat tego płynu micelarnego. Nie wiem czy pamiętacie, że kupiłam go w promocji w Super-Pharm za połowę ceny (KLIK!). Szłam tam z zamiarem nabycia kolejnej  Biodermy, ale po pozytywnych doświadczeniach z kremem Vichy (KLIK!) doszłam do wniosku, że czas wypróbować od nich coś jeszcze. I tak to cudo trafiło do mojego koszyka!
Producent opisuje ten produkt jako 3 w 1, czyli ma oczyszczać skórę, łagodzić i dodatkowo usuwać makijaż oczu. Muszę przyznać, że bardzo dobrze wywiązuje się z powierzonych mu zadań. Bez problemu rozpuszcza makijaż z całego dnia i usuwa zanieczyszczenia, przy czym się nie pieni co uważam za duży plus. Nie zostawia po sobie lepkiej warstwy, tylko stonizowaną, nawilżoną  i miękką skórę, poza tym wpływa na nią kojąco. Jeżeli chodzi o konsystencję, to nie wyróżnia się niczym szczególnym wśród miceli. Ma za to przyjemny i subtelny różany zapach, który wyczuwalny jest tylko przy aplikacji .

 



Jeżeli chodzi o demakijaż oczu, to ma pewne trudności z rozpuszczeniem tuszu czy linera. Natomiast nie jest to powodem jakiegokolwiek dyskomfortu, po prostu trzeba zużyć go w podwójnej ilości. Jako produkt hipoalergiczny i przeznaczony do skóry wrażliwej, nie podrażnia ani nie zaciera oczu. 
Na plus zaliczam mu brak alkoholu, mydła i barwników.
W mojej ogólnej ocenie jest moim numerem 2, ale tylko dlatego, że Bioderma (stojąca na piedestale) lepiej radzi sobie z makijażem oczu. Na pewno kupię jeszcze nie raz :)

A Wy mieliście już przyjemność go używać ?


Innowacje :D

Na dole okna przeglądarki pojawił się magiczny pasek :

KLIKNIJ ABY POWIĘKSZYĆ!
Dzięki niemu, możecie dołączyć do mnie na Twitterze lub Facebooku, a także polecić moją stronę przy pomocy innych portali. Znajduje się tam też okno do szybkiego przeszukiwania bloga, co pozwoli Wam dotrzeć do kosmetyków, które Was interesują. Poza tym pasek jest z Wami przez cały czas: nie musicie przewijać całej strony w poszukiwaniu interesującego Was "buttona" czy linku. Mam nadzieję, że innowacja Wam się spodoba :)

Zachęcam także do polubienia mojego bloga na Facebooku:
Iwetto's Black Beauty Bag

Przy pomocy paska także możecie to zrobić ;)
Czyż nie jest funkcjonalny?
Koniecznie podzielcie się ze mną opinią na jego temat!

21.07.2011

Iwetto rozdaje !!!

Black Beauty Bag obserwuje już 500 osób!
Sprawia mi to wielką radość i cieszę się, że jesteście cały czas ze mną. Z tej właśnie okazji przygotowałam dla Was kilka drobiazgów :)  Nagroda jest tylko jedna, ale chciałam żeby była satysfakcjonująca. Mam nadzieję, że to co dla Was przygotowałam, przypadnie Wam do gustu i weźmiecie udział w rozdaniu.

KLIK!

KLIK!
KLIK!
W skład wygranej wchodzą :
  • Pędzle Hakuro - H50 oraz H78
  • Tusz do rzęs Avon Super Shock w odcieniu Black
  • Kredka do oczu NYX Jumbo Pencil w odcieniu 617 Mocha (perłowy brąz)
  • Cień perłowy pojedynczy Sephora nr 07
  • Paletka cieni NYX The Runway Collection w odcieniu 01 Jazz Night
  • 4 pomadki NYX w odcieniach: Thalia, Tea Rose, Summer Love, Rose Bud
  • Srebrna kosmetyczka
  • Róże do kąpieli
 Wszystko jest nowe!!!


A co trzeba zrobić, żeby wziąć udział ???
  1. Być publicznym obserwatorem 
  2. Dodać notkę na blogu albo wrzucić info o rozdaniu do blogrolla, lub umieścić info na facebooku z linkiem do tego posta (będziecie mnie musieli niestety dodać do znajomych, żebym mogła to sprawdzić ;D ---> Iwetto Iwettos 
  3. Zostawić pod tym postem komentarz, który musi zawierać : zgodę na udział w losowaniu, adres mailowy, link do informacji o rozdaniu, nick z Facebooka i nick pod jakim obserwujecie bloga :)

I tyle! Oczywiście, jeżeli nie macie skończonych 18 lat musicie uzyskać zgodę rodziców na wzięcie udziału w losowaniu.

Obrazek do wstawienia :D

Rozdanie trwa do 21 sierpnia do północy !
Powodzenia !!!

20.07.2011

Musująca oranżada *.:.*.:.*.:.*

Wspomniałam Wam już, że brałam udział w konkursie Marizy na wakacyjny manicure. Moją inspiracją była musująca oranżada, czyli troszkę cierpkiej cytryny, troszkę pomarańczy:

KLIK!

KLIK!

A oto moi pomocnicy :

Od lewej: Zmywacz w gąbce Sensique, olejek Sally Hansen, Base Coat Yves Rocher, Top Coat Seche Vite, Lakier Virtual Lemonade, Lakier P2 Inspiring

O cytrynowym Virtualu już Wam pisałam TUTAJ

Natomiast jeszcze nic nie wspominałam o lakierach marki P2. Ogólnie nie są one dostępne w Polsce, głównie w Niemczech w drogeriach DM. Jednak jeżeli kiedykolwiek będziecie miały okazję je kupić, to gorąco Wam polecam. Lakiery tej firmy są bardzo dobrze napigmentowane i przy większej wprawie spokojnie wystarczy jedna warstwa do pokrycia całej płytki. Dzięki temu świetnie też sprawdzają się do wzorków wykonywanych przy pomocy płytek (np. Konad). Jednak jest to też pewnym minusem, ponieważ przy kilku warstwach tworzą się bąbelki, które widać po wyschnięciu lakieru i jedynym ratunkiem jest zmycie i pomalowanie paznokcia jeszcze raz. Poza tym na plus należy doliczyć trwałość: długo się utrzymują,  nie pękają, jedynie po jakimś czasie ścierają na końcach. Są tanie i dostępne w ciekawych kolorach. 
Tylko dlaczego cały czas nie ma ich u nas ?
Ubolewam nad tym!

.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).