17.07.2012

O Inglocie słów kilka

Inglot chyba poczuł się zagrożony stroną internetową MACa, dlatego postanowił założyć sklep online.  Tak wnioskuję, ponieważ jako konsumentka odniosłam wrażenie , że rodzimy kraj zawsze stał na szarym końcu marketingowych zainteresowań marki Inglot. W sklepie jest na razie niewiele, ale ciężko wszystkie produkty załadować na raz... jakie by one nie były. Według mnie jest to pozytywna informacja i cieszę się, że będę mogła ominąć bezpośrednią obsługę ;) Ta od Inglota jest już sławna, chociaż ja mam swoją ulubioną Panią, którą zawsze odwiedzam jak jestem w potrzebie ;)  I tak było ostatnio! Robiąc zakupy dla jednej z blogerek, skusiłam się także na dwa cienie dla siebie:


Te odcienie miałam zanotowane już dawno temu. Skutecznie uszczuplam swoją listę Inglotowych "muszmieci". Tym razem padło na AMC Shine 110 (z drobinkami) oraz na PEARL 393 (perłowy ;) ). Nie wiem dlaczego, ale nie wpadłam na pomysł żeby zrobić ich swatche. W zasadzie do dzisiaj leżą nierozpakowane ;P Ale to jest konsekwencją tego, że moja duża paleta jest już pełna. Chciałam kupić nową, ale jak się dowiedziałam duże (na około 30 cieni) dostępne są już tylko w salonach, a nie na "wyspach". Tak samo jest z pozostałym asortymentem, większy wybór będzie tylko w salonach. Tylko szkoda, że moja Pani tam nie pracuje ;( chlip!

Na koniec link do sklepu, gdyby ktoś chciał zajrzeć:

INGLOT  

16.07.2012

Brzoskwiniowe wspomnienie...

I stało się! Mam za sobą pierwszy dzień w pracy po prawie miesięcznym urlopie. Wyobrażacie sobie moje zmęczenie? Wszystko wydawało się takie obce i zapomniane... to co wcześniej robiło się z automatu, teraz przychodziło z trudem i wysiłkiem, a minuty dłużyły się niemiłosiernie. I tylko lakier na paznokciach przypominał mi, że jeszcze nie tak dawno temu byłam w małej drogerii i miałam przed sobą jeszcze cały  tydzień wolnego...


Paese 157 z serii Mini Me urzekł mnie od pierwszego wejrzenia. W buteleczce wydaje się być subtelną, pastelową brzoskwinią, ale na paznokciach już zadziornie fluoryzuje. Ma trochę wodnistą konsystencję i dla całkowitego krycia wymaga trzech warstw, ale zaletą jest jego trwałość. Bez topa spokojnie trzyma się trzy dni, a to wszystko za 3,99! Pędzelek też jest przyzwoicie włochaty i sprężysty, więc pod tym względem z malowaniem nie ma problemu. A kolor oceńcie sami:




Buziaki :*

15.07.2012

Z wizytą w BRW

W końcu doczekałam się swoich mebli do przedpokoju. Zamawiałam je w Black Red White i termin realizacji wynosił 5 tygodni. Firma All Hall jednak uwinęła się szybciej i już po 3 tygodniach dostałam smsa informującego o możliwości odbioru paczek. My zawsze odwiedzamy największy salon BRW przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie. 


Są w nim nie tylko wszystkie oferowane meble, ale także mnóstwo dodatków, tekstyliów, porcelany, a nawet oświetlenie. Jest w czym wybierać i jest co zwiedzać. Nie mogłam przepuścić okazji i tym razem także zajrzałam do środka, w nadziei że pojawiło się coś nowego i atrakcyjnego do mojego mieszkania.



Skupiłam się tylko na części z akcesoriami, ponieważ jestem na etapie szukania maselniczki ;P Niby prozaiczna sprawa, ale nie taka łatwa do zdobycia, szczególnie jeżeli musi spełniać moje wymogi ;) 





Wybór okazał się jednak ograniczony, więc wyszłam tylko z miękkim kocem z mikrofibry. A na tyłach sklepu, w magazynie czekały na nas paczuszki:


które okazały się znakomitą atrakcją dla naszego przychówku ;)


Przyznam, że lubię robić zakupy w BRW, jednak jak wszędzie z jakością bywa różnie. Mimo wszystko uważam, że warto tam zaglądać, aby znaleźć coś właściwego dla siebie i wpisującego się we własne gusta estetyczne.  W końcu nie samą Ikeą człowiek żyje ;)

13.07.2012

Inside...

Moja wakacyjna kosmetyczka kryje niewiele, szczególnie ta z kolorówką. Lubię mieć wybór podczas porannego makijażu, ale z reguły w trakcie urlopu się nie maluję. Dlatego podczas pakowania kolorówki ograniczam się do minimum, czyli zabieram ze sobą po jednym kosmetyku z kategorii i to mi całkowicie wystarcza. Jeżeli chcecie zobaczyć co zabrałam w tym roku, to zapraszam dalej :)




Kosmetyczka NYXa jest naprawdę pojemna, spokojnie pomieściłaby jeszcze więcej kosmetyków. 
Moich było zaledwie tyle:


A teraz z bliska i z opisem!
Paletka Inglota to według mnie najlepsze rozwiązanie. Dzięki niej można skomponować cienie w dowolnym kolorze. Dodatkowo ma duże lusterko, które przyda się przy wykonywaniu makijażu.

Górny rząd od lewej: mat 353, mat 358, mat 390, perła 441.
Środkowy rząd: perła 12, perła 420, perła 35
Dolny rząd: Loreal 153, perła 434, perła 423
Jeszcze jedna paletka cieni (tak na wszelki wypadek) Clinique Plum seduction, płyn do pędzli Sephora, róż Benefit Hervana, róż NYX w odcieniu taupe (zamiast brązera).


Poniżej kosmetyki do oczu: Zalotka Shu Uemura, Tusz do rzęs Eveline, kredka Avon w odcieniu Deep Turquoise, kredka Essence Long Lasting 01 Black Fever, kredka Rimmel 281 Aubergine, żel do brwi Delia , kredka Loreal 137 Dark Chocolate(której używam do podkreślenia brwi) 
oraz szczoteczka do rzęs z Inglota.


Swatche kredek do oczu:

Od lewej: Loreal dark Chocolate, Rimmel Aubergine, Essence Black Fever, Avon Deep Turquoise 
Trzy tubki to podkład Estee Lauder Double Wear Light, obowiązkowy Carmex 
oraz baza pod cienie Too Faced.


Na koniec pędzelki :)
Od góry: Sephora 45 do różu, Hakuro H75, Sephora 13, Hakuro H77, Hakuro H70, No name,
 Hakuro H79, Duo Essence of Beauty, pędzel Eco Tools do brązera.


I to tyle :) Dla mnie to kosmetyczne minimum.
 Jestem ciekawa czego nie może zabraknąć w Waszej kosmetyczce? 

12.07.2012

Paka z UK

Trochę z opóźnieniem ładuję tego posta, ale jak to mówią "lepiej późno niż wcale". Zawartość zamówiłam sobie w maju, paczunia przyszła w czerwcu, a oglądacie ją w lipcu ;) A wszystko dzięki kochanej Marcie z blog HUNGER FOR BEAUTYktóra zlitowała się nade mną i zaoferowała pomoc w potrzebie :) 


Dzięki niej stałam się szczęśliwą posiadaczką kilku produktów, które spędzały mi sen z powiek. Jak wiecie z jednego z moich ostatnich postów, moja zalotka odmówiła mi posłuszeństwa KLIK. Zaczęłam się zastanawiać nad MACową, ale one rozchodzą się jak świeże bułeczki i ciężko je trafić. 
Jednak przyznam się Wam, że zawsze chciałam mieć zalotkę Shu Uemura i marzenie się spełniło: 


Przy okazji stałam się też posiadaczką miniaturek marki Benefit, które były dołączone do gazet w UK. Sztuka jednej wynosiła 2 funty razem  z pisemkiem- przyznacie że to niedużo? ;) Były dostępne trzy produkty, czyli:
  • baza rozświetlająca "that gal"
  • baza zmniejszająca widoczność porów "porefessional"
  • tusz do rzęs pogrubiający "bad gal lash"


Żadnego z tych kosmetyków nie miałam i cieszę się, że będę mogła je przetestować. 
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z zakupów. Zalotka jest warta każdego wydanego na nią grosika, ale o tym będzie oczywiście w oddzielnym poście. A co do miniaturek nasuwa mi się na myśl takie pytanie:
dlaczego takich gratisów nie dodają do polskich gazet?

11.07.2012

Kosmetyczka idealna!

Ciężko było mi znaleźć kosmetyczkę z przegródkami na pędzle. Nie chciałam żeby się gniotły razem, więc szukałam czegoś podobnego do szkolnego piórnika. Klika lat temu wpadła mi w oko kosmetyczka marki NYX, a kiedy dotarła do mnie z USA z Cherry Culture, byłam nią zachwycona! 


Rozmiarowo jest w sam raz i bez problemu mieści wszystkie moje makijażowe niezbędniki. Przy tym jest solidnie wykonana i służy mi wiernie już szmat czasu. Nie jest tania, ale warto poczekać na kupon -20% na stronie Cherry Culture. Z tego co zaobserwowałam, można ją także od czasu do czasu trafić na Allegro.


W środku znajduje się jedna większa komora, trzy mniejsze oraz przegródki na pędzle. 

Po lewej stronie mniejsze, po prawej stronie największa komora.
Dwie mniejsze
Mniejsze przegródki można bez problemu odpiąć. Jest to niesamowicie wygodne przy czyszczeniu kosmetyczki albo po prostu przy jej użytkowaniu.


Po zdemontowaniu jest lepszy dostęp do większej przegródki i do tej z pędzlami.


Jak widać na zdjęciu niżej pędzle są zabezpieczone zakładką, wypełnioną gąbką, która chroni dodatkowo akcesoria do makijażu. W niej ukryte są jeszcze dwie małe kieszonki. Ja w nich lubię przechowywać próbki , patyczki do uszu czy płatki bawełniane. 



Jest to jedyna kosmetyczka, która całkowicie mnie usatysfakcjonowała w kwestii pakowności i funkcjonalności. Bez problemu mieszczę w niej akcesoria do makijażu na dłuższy wyjazd. Jeżeli chcecie zobaczyć, co ze sobą zabrałam na tegoroczny urlop to zapraszam w najbliższych dniach na bloga. A jeżeli nie macie jeszcze swojej, to tą gorąco Wam polecam. I nie jest już chyba dla Was tajemnicą skąd wzięła się nazwa tego bloga ;)

10.07.2012

Urlopowo

Mój wypoczynek dobiega już praktycznie końca. Jak zwykle naobiecywałam sobie zrobić tyyyle rzeczy, z czego nie wynikło praktycznie nic. Oczywiście na czele stało spamowanie na blogu ;)  Jakoś tak wyszło, że wszystkiego mi się odechciało. Może to nawet i lepiej, w końcu urlop powinien być czasem, kiedy robi się to na co ma się ochotę, prawda?  W końcu codzienność przynosi wiele obowiązków i czyichś oczekiwań do spełnienia, więc urlop powinien być od tego wolny. Tylko czemu mam wyrzuty sumienia? ;) 



I jak na złość aparat nie chce złapać koloru lakieru marki Rimmel w odcieniu 825 Sky High, a jest obłędnie piękny i taki mój. Wychodzi niebieski, a w rzeczywistości to piękna zieleń, wpadająca w szmaragd. 



Wzornik :

http://www.matas.dk/rimmel-60-seconds-nail-polish-825-sky-high

Ogromną zaletą serii lakierów 60 seconds jest pędzelek- super szeroki! Dzięki niemu wystarczy jedno maźnięcie i cała płytka jest równomiernie pokryta. Jestem zachwycona także jego kryjącą konsystencją oraz kremowym wykończeniem. Dodatkowo szybko wysycha, na tyle że nawet nie używałam Seche Vite. To jest po prostu ideał na lato :) Jedyne co jest mi jeszcze niewiadome to trwałość, ale patrząc po jego strukturze powinien nosić się długo, albo schodzić płatami. Ale co tam , cieszę się kolorem :) 

A na koniec jeszcze dzisiejsze łowy, dokonane w małej drogerii. Skusiłam się na nową wersję żelu do brwi Delii oraz dwa lakiery Paese z serii Mini Me w odcieniach brzoskwiniowych (od lewej) 157 i 156.


A w przygotowaniu mam już następne, obszerniejsze notki ;) Między innymi chce Was w końcu zapoznać z tytułową kosmetyczką :) Najwyższa pora!


.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).