Postanowiłam co miesiąc dzielić się z Wami moimi obecnymi hiciorami. Znajdziecie tu kosmetyki, które mnie zachwyciły i które szczerze polecam. Ograniczyłam się do pięciu produktów, jednak nie jest wykluczone że pojawi się ich więcej lub mniej - w zależności od nastroju :) W lutym najczęściej sięgałam po:
- Przeżywam zauroczenie kremem marki Avene Triacneal. Nie miałam po nim takiego wysypu jak po La Roche Posay, a świetnie oczyszcza cerę i nie przesusza. Widzę znaczną poprawę kondycji mojej skóry. Używam go co drugi dzień na noc. Jak skończę tubkę napiszę o nim więcej. Teraz jednak już wiem, że zdetronizuje mojego obecnego faworyta, którym jest DUO z La Roche Posay!
- Krem do rąk Essence bardzo pomógł mi w walce z przesuszonymi dłońmi i skórkami. Ma bardzo bogatą konsystencję, ale wchłania się szybko i praktycznie do zera. Pozostawia na skórze miłe uczucie miękkości. Jego zaletą jest także kombinacja zapachowa, czyli miks czekolady i karmelu- zimową porą po prostu bomba! Używam go także do stóp i tu też świetnie sobie radzi :) Żałuję, że to wersja limitowana, ale widziałam w Naturze inne kremy tej marki. Jeżeli będą działać tak jak ten, to na stałe zagoszczą w mojej kosmetyczce.
- Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek pokażę Wam jakiś inny zapach niż kwiatowo- owocowy! O ile mocniejsze kompozycje toleruję w produktach do ciała, to skraplać wolę się subtelniejszymi zapachami. Miniaturkę Vanille de Noire z Yves Rocher, czyli wody perfumowanej dostałam w prezencie od mamy i użyłam jej z ciekawości. Świetnie się czuję kiedy mam je na sobie, bo to nie jest ta słodka wanilia znana mi z kosmetyków. Jest to bardziej pudrowy zapach, przyjemny, otulający i wbrew pozorom subtelny. Jak widać warto czasami przekonać się do zapachu na własnej skórze ;)
- Ostatnio borykałam się z osłabioną i rozdwajającą płytką paznokci. Od kilku lat jestem wierna odżywce Nail Tek Intensive Therapy II i zawsze kiedy moje paznokcie są w gorszym stanie momentalnie je reanimuje. Tym razem także pomogła, wystarczył tydzień i problem zniknął. Kiedyś stosowałam ją także jako baza pod lakier kolorowy, jednak odkryłam że nie każdy dobrze się na niej trzyma. Niektóre jak Essie czy Zoya schodzą z niej wręcz płatami. Dlatego używam jej sporadycznie, kiedy widzę że sprawa z paznokciami ma się kiepsko. Polecam spróbować, szczególnie że odkąd stała się popularna jej cena znacząco zmalała (szczególnie na Allegro).
- Masło Wellness&Beauty prezentuje się niepozornie, ale pachnie bosko i upajam się jego zapachem. Połączenie jogurtu z pomarańczą było bardzo trafne. Niby czuć orzeźwiającą nutkę, ale złamana jest maślanym, bardzo przyjemnym aromatem. Zostało także zaakceptowane przez głównego niuchacza, czyli mojego narzeczonego, a to bardzo rzadko się zdarza. Jeżeli będziecie w Rossmannie, zdejmijcie zakrętkę i powąchajcie przez sreberko zabezpieczające. Jest gęste i zbite, ale przed nałożeniem na skórę rozcieram je w dłoniach, dzięki czemu łatwo się rozprowadza. Zaskoczyło mnie że tak szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Musicie spróbować!
Dajcie znać co sądzicie o moich faworytach. A przy okazji chciałam Wam serdecznie podziękować za to że do mnie zaglądacie i "lajkujecie" na Facebooku. Czuję się wręcz rozpieszczana i niesamowicie zmotywowana do pisania :) Fajnie, że jesteście :* :* :*