31.10.2011

Aromatycznie

Wspominałam Wam już (KLIK) o moich ulubionych świeczkach, które są wspaniałym umilaczem jesienno-zimowych wieczorów. Moimi głównymi źródłami zaopatrzenia niezmiennie są Ikea i Biedronka. Ceny w obu sklepach są porównywalne (4,49 i 4,99), wykonanie identyczne, a jakość i intensywność zapachu według mnie taka sama. Ostatnio będąc na zakupach odkryłam kilka nowych zapachów i chce je Wam pokazać.


W Biedronce wypatrzyłam niesamowicie aromatyczne połączenie wanilii i pomarańczy. Wanilia otula swoim zapachem, a pomarańcza równoważy słodycz.


Dla uzupełnienia tego zapachu lubię zapalić jeszcze świeczkę z Ikei o zapachu ciasteczek! Pachnie obłędnie i aż rozpływam się czując tą smakowitą woń, przywodzącą na myśl cynamonowe, kruche rarytasy.


Ponieważ ten zapach tak bardzo mi się spodobał, postanowiłam kupić go też w formie dużych podgrzewaczy. Opakowanie zawiera 12 sztuk i kosztowało 9,99, a urokliwy świecznik (jestem łasa na kolorowe szkło) 4,99.


Do koszyka trafiła też  świeczka, która  przypomina zapachem budyń lub lody śmietankowe.


Jeżeli nie miałyście jeszcze okazji ich używać, to gorąco Wam polecam. Ja jestem od nich uzależniona i każdego wieczoru relaksuję się przy migoczących płomykach. Na szczęście zrobiłam zapas na całą zimę ;D


Urokliwie, prawda?
Buziaki :* :* :*

27.10.2011

Jesienny partner

W zasadzie nie tylko jesienny, ponieważ jest to mój ulubiony lakier ever! Jak tylko się pojawił, rozszedł się jak świeże bułeczki i ciężko mi go było kupić. Jednak udało się i od razu zainwestowałam w większą butelkę. Przedstawiam Wam lakier China Glaze z kolekcji Anchors Away, w odcieniu Below Deck:





Urzekł mnie swoim nietypowym kolorem. Niby to fioletowa szarość, ale ciężko go do końca określić. Czasami przebija z niego brąz, a producent nazywa go mixem fioletu z odcieniem taupe. Można też go po prostu nazwać brudnym fioletem, ale byłoby to za duże uproszczenie. Dla mnie jest wyjątkowy i oryginalny :) I uwierzcie mi, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam , że będzie mój jak tylko zobaczyłam zapowiedź całej kolekcji.




Jeżeli chodzi o jakość lakieru, to nie mam większych zastrzeżeń. Dobrze się rozprowadza, pędzelek też nie przysparza większych problemów. Konsystencja jest dość wodnista, ale przy krótkich paznokciach spokojnie wystarczy jedna warstwa. Wad nie widzę, chociaż nawet gdyby istniały, pewnie nie zwróciłabym na nie uwagi.
Tak, wiem! Jestem ślepo zapatrzona ;)
A Wy co sądzicie?

25.10.2011

Kawior w kałamarzu

Poszukiwania zostały zwieńczone sukcesem! Idealną i trwałą kreskę gwarantuje liner w żelu Bobbi Brown. Nic dodać, nic ująć !


Wiem! Nie jest tani. Ale zaraz Was przekonam, że jest warty każdego wydanego grosika.
Przede wszystkim konsystencja- idealna. Nie za miękka, nie za sucha, idealnie kremowa i jednolita. Dzięki temu bardzo dobrze i równomiernie rozprowadza się na linii rzęs, bez tępego uczucia. Kreska natomiast utrzymuję się przez cały dzień w nienagannej linii. Nie ściera się samoistnie i przez cały czas utrzymuje taką samą intensywność koloru. Jednak trwałość linera na oku nie wpływa na utrudnienia przy wieczornym demakijażu. Zmywa się świetnie i bez większych problemów. 


Jeżeli chodzi o kolor, to zdecydowałam się na Caviar Ink nr 27. Jest to odcień pośredni między czernią a brązem. Idealny do codziennego makijażu, ponieważ nie daje mocnego, smolistego efektu. Nie jest też typowym brązem, ponieważ świetnie współgra ze wszystkimi barwami cieni. Pokuszę się o dosłowne tłumaczenie nazwy tego odcienia, czyli Kawior w kałamarzu.

http://www.hotelchatter.com
Przyznam, że ogólnie bardzo lubię linery w żelu za to, że nie robią takiej intensywnej kreski jak eyelinery w płynie czy pisaku. Nie odcinają się tak mocno od makijażu oka wykonanego cieniami. Nie mają też 'mokrego' wykończenia, tylko przyjemne pudrowe, trochę rozmyte, roztarte.
Przynajmniej ja lubię takie uzyskiwać przy codziennym makijażu ;)

Jeżeli słyszałyście pozytywne opinie na jego temat, to uwierzcie mi że są całkowicie zasłużone.
W mojej kosmetyczce zagości już na stałe, a jeżeli zdarzy mi się go zdradzić z jakimś innym, to tylko i wyłącznie z babskiej ciekawości ;)

24.10.2011

Moc kryształu

Ałun, czyli kryształ soli wulkanicznej znany jest od dawien dawna. Kiedyś był powszechnie stosowany przez mężczyzn jako kamyk po goleniu, ponieważ działa ściągająco i aseptycznie. Dzięki tym właściwościom jest także stosowany do tamowania krwi z drobnych ranek i skaleczeń. Podobno pomocny jest przy łagodzeniu skutków oparzeń słonecznych i ukąszeń owadów. Dodatkowo skutecznie i szybko wspomaga leczenie opryszczki, trądziku, wszelkich zmian wypryskowych oraz aft. Ciekawe prawda?
 A ja go kupiłam jako zwykły dezodorant ;) 


Kosztuje około 25zł i trafiłam na niego w Rossmanie. Opakowanie zawiera aż 125g kryształu, co spokojnie powinno wystarczyć na rok stosowania. Jest w 100% naturalny, brak w nim sztucznych barwników, parabenów, soli aluminium,  drażniących dodatków, więc jest świetnym rozwiązaniem dla osób podatnych na alergie. 

Sposób użycia jest banalnie prosty: wystarczy zwilżyć pachy i przejechać po nich kilka razy kamieniem. Lepiej nie zwilżać go bezpośrednio wodą, ponieważ może pęknąć.

Ałun wytwarza na skórze takie środowisko, które uniemożliwia rozwój bakterii, dzięki czemu nie wytwarza się nieprzyjemny zapach potu. Jednocześnie nie zatyka porów skóry, więc może ona swobodnie oddychać. 

Kolejną zaletą jest jego bezwonność i bezbarwność. W porównaniu do typowych dezodorantów nie pobrudzi nam ubrania, a zapach nie będzie się kłócił z zapachem wody toaletowej czy perfumami. 

Ale czy działa? W moim wypadku połowicznie. Nadal muszę używać blokera, ponieważ przy moim poceniu sam ałun niestety mi nie wystarcza. Natomiast świetnie sprawdza się na co dzień, zamiast typowego antyperspirantu. Wiadomo im mniej chemii tym lepiej.
Kamienia używał też mój narzeczony i niestety doszedł do takiego samego wniosku co ja. Jednak nam obojgu kamień bardzo pomógł i dawał uczucie komfortu na cały dzień, dlatego jesteśmy nim zachwyceni. I dodatkowo po dwóch miesiącach nie widać jego ubytku! 

Mam same dobre wrażenia po stosowaniu tego kryształu, a dodatkowo ma tyle innych zastosowań, że na dobre zagości w mojej kosmetyczce. Dodam jeszcze, że jest dostępny w formie płynnej i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zużyć ten w sztyfcie i wypróbować drugą wersję.

A Wy mieliście już okazję poznać moc kryształu?

21.10.2011

Subskrybujcie kosmetyki!

Nareszcie do Polski dotarły Boxy! Jest to nic innego jak małe pudełeczko z kosmetykami, które dostaje się raz w miesiącu. Oczywiście trzeba za nie zapłacić, w Polsce będzie to koszt rzędu 30-50 zł.



Jeszcze nie wiem do końca jak będzie to funkcjonować w Polsce, ponieważ firmy dopiero startują z tym pomysłem. Jednak idąc za zagranicznym przykładem, prawdopodobnie będzie można zapisać się na pełny abonament (czyli 12 pudełek) lub co miesiąc zapisywać się na jedno pudełko. Zawartością będą prawdopodobnie próbki, chociaż jak w przypadku GlossyBoxa, może znaleźć się też jeden produkt pełnowymiarowy. Wszystkie kosmetyki będą nowościami na naszym rynku i jako pierwsi będziemy mogli je przetestować. Przynajmniej taka jest idea Boxów, a jak będzie naprawdę to się dopiero okaże.

 Jeżeli jesteście ciekawe co można dostać w takim pudełku, to zapraszam na polskiego You Tuba. Na kanale Katosu czy Nissiax83 znajdziecie filmiki o Boxach.

Natomiast w Polsce znane są już cztery firmy, które będą zajmowały się subskrypcjami kosmetyków:

GlossyBox *** LadyBox ***12 Box ***KissBox

Na razie można się tylko zarejestrować na stronach, to znaczy podać maila, na którego zostanie wysłana informacja o możliwości zapisania się na abonament. Niektóre firmy jak KissBox funkcjonują już na Facebooku i Twitterze, gdzie podają na bieżąco informację o zapisach.

Według mnie jest to bardzo fajny i ciekawy pomysł na przetestowanie kosmetycznych nowości oraz gwarancja, że zawsze będziemy na bieżąco ;) Na pewno zamówię jedno pudełeczko z ciekawości, a jeżeli mi się spodoba to wykupię pełny abonament. Co jak co, ale dla każdej kosmetykoholiczki jest to świetna propozycja ;D

A Wy co sądzicie o Boxach? Wyczekujecie ich z niecierpliwością? A może uważacie że szkoda zachodu dla kilku próbek? Czekam na Wasze komentarze!

.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).