Nie wiem jak u Was, ale u mnie dzisiaj wiosna w pełni: pięknie, ciepło i słonecznie, a jednego czego jeszcze mi brakuje to wszechogarniającej zieleni. Na szczęście już bliżej niż dalej, bo forsycje są w pięknym rozkwicie, a na drzewach można dostrzec pojawiające się pąki. Ale ja nie o tym miałam pisać... dzisiaj post z ulubionymi produktami ostatnich miesięcy (oczywiście wszystko wegańskie i CF), bo poprzedni ukazał się w październiku i trzeba zrobić małe podsumowanie.
ISANA - Pianka do włosów
Odkąd noszę krótkiego boba (klik) moje włosy wymagają codziennej stylizacji. Szczególnie, że jestem nieszczęśliwą posiadaczką niskoporowatych, czyli cienkich, przyklapniętych i do tego mało podatnych na układanie. Pianka to mój must have, ponieważ tylko ona pozwala mi nadać fryzurze objętości oraz unieść włosy u nasady. Wypróbowałam różne warianty pianek Isana, od najsłabszej do najmocniejszej i fioletowa trójeczka odpowiada mi najbardziej. Fryzura jest utrwalona, ale całość wygląda naturalnie oraz lekko. Zużywam już kolejne opakowanie i na pewno sięgnę po następne, bo według mnie jest to świetny produkt w przyzwoitej cenie.
NATURATIV - Tonik
Ten kosmetyk to nic innego jak mój ulubiony tonik marki Pat & Rub (TONIK DO TWARZY // PAT & RUB SMOOTHING TONER), tylko w nowym wydaniu i pod nowym szyldem. Za każdym razem kiedy do niego wracam, po przygodach z innymi tego typu kosmetykami, moja miłość do tego produktu staje się jeszcze większa. Serio! To jest mój mercedes wśród toników - żaden inny nie daje mi takiego uczucia odświeżania, żaden inny tak nie nawilża i nie tonizuje, więc moja skóra nie chce już żadnego innego! A najlepsze tego efekty widzę kiedy robię przy jego pomocy maseczkę (czyli nasączam nim maseczkę bawełnianą), co przy regularnym stosowaniu pozwala mi cieszyć się dobrze nawilżoną, ukojoną oraz zdrowo wyglądającą cerą.
ORGANIQUE - Peeling enzymatyczny
Długo czekał na swoją premierę w moich kosmetycznych zapasach i dopiero niedawno zaczęłam go stosować regularnie. Zazwyczaj używam peelingów mechanicznych albo szczoteczki sonicznej i nie do końca dawałam wiarę pozytywnemu działaniu peelingów enzymatycznych. Teraz wiem, że po prostu nie trafiłam na właściwy produkt. Peeling Organique uwielbiam nakładać zaraz po demakijażu, a przed maseczkami tonikowymi lub tymi w płachcie. Rewelacyjnie oczyszcza skórę i przygotowuje ją na przyjęcie dobroczynnych składników z innych kosmetyków. Poza tym jest przyjemny w używaniu, bo bardzo łatwo się go aplikuje oraz rozprowadza na twarzy nawet przy użyciu dłoni i nie nastręcza większych problemów przy zmywaniu.
SOAP SZOP - Mydło w kostce Yenneffer
Która z fanek prozy Andrzeja Sapkowskiego nie chciałaby pachnieć tak jak Yenneffer? Ja na pewno! W końcu to za nią szalał Geralt, to o niej śnił i o niej marzył, a jej oryginalne perfumy potęgowały jego pragnienie. Mimo że samej Yennefer szczerze nie lubię (team Marigold!), to jednak zawsze chciałam pachnieć tak jak ona, a dzięki polskiej marce Soap Szop stało się to możliwe. Mydło pachnie przepięknie bzem i dosyć długo utrzymuje się na skórze. Jest całkiem wydajne, bo nie pieni się jak szalone, a do tego dobrze oczyszcza skórę nie powodując przesuszenia. Myślę że na wiosnę jest to pozycja obowiązkowa, a dla zainteresowanych od razu podpowiem, że z tej serii dostępny jest również peeling.
Dostępne są na iHerb, więc wrzucam je do koszyka przy okazji zakupów. Moją ulubioną jest różowa, ale to tylko dlatego że ma przyjemnym różany zapach, do którego mam ogromną słabość. Pod względem działania odpowiadają mi wszystkie i bardzo dobrze sprawdzają się przy mojej mieszanej cerze. Pomarańczowa jest z witaminą C, więc ma za zadanie rozjaśnić cerę oraz odświeżyć jej wygląd; różana nawilża, a niebieska ma działanie oczyszczające oraz detoksykujące. Wszystkie bez wyjątku są godne polecenia, ponieważ mają świetne działanie oraz są szybkie i łatwe w użyciu. Moja cera zawsze po zdjęciu jest super nawilżona, miękka oraz gładka w dotyku, więc wracam do nich regularnie, bo są świetnym uzupełnieniem mojej pielęgnacji.
Po napisaniu tego posta zdałam sobie sprawę, że polecam Wam praktycznie same maseczki! Fakt, ostatnio przywiązuję większą wagę do pielęgnacji twarzy, ponieważ po zimie widzę że potrzebuje dodatkowej eksfoliacji i zastrzyku energii. Mimo wszystko planuję też posta z kolorówką, ale to w późniejszym terminie ;)
Mam nadzieję, że wypatrzyliście dla siebie coś interesującego, a jeśli mieliście okazję używać któregoś z tych produktów koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzu.
Po napisaniu tego posta zdałam sobie sprawę, że polecam Wam praktycznie same maseczki! Fakt, ostatnio przywiązuję większą wagę do pielęgnacji twarzy, ponieważ po zimie widzę że potrzebuje dodatkowej eksfoliacji i zastrzyku energii. Mimo wszystko planuję też posta z kolorówką, ale to w późniejszym terminie ;)
Mam nadzieję, że wypatrzyliście dla siebie coś interesującego, a jeśli mieliście okazję używać któregoś z tych produktów koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzu.
Sapkowskiego czyałam dawno temu w liceum i już nie pamiętam prawie nic :/
OdpowiedzUsuńJa lubię sobie co jakiś czas odnawiać całą serię, więc czytałam już kilka razy.
UsuńMój mąż uwielbia Wiedźmina, chyba sobie kupię to mydło, może to podkręci atmosferę w związku :D
OdpowiedzUsuńhaha XD Warto spróbować! A dla męża polecam mydło krasnoludzkie - jego opis miażdży ;)
UsuńDzięki :D Muszę spróbować :D
UsuńTo mydełko faktycznie może być ciekawe.
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam!
UsuńMmmm zapach bzu może i ja się skuszę choć mydeł w kostce strasznie nie lubię ;). Powoli sama odchodzę od peelingów mechanicznych na rzecz enzymatycznych, zauważyłam że moja skóra lepiej na nie reaguje :).
OdpowiedzUsuńTeż nie lubiłam kiedyś mydeł w kostce, ale z czasem zmieniłam swoje podejście - są bardziej ekologiczne, naturalne i może dziwnie to zabrzmi, ale dają mi uczucie czystych dłoni (żel mam wrażenie, że szybko spływa i nie domywa :P).
Usuńnie znam i nie kojarzę żadnego kosmetyku :) fajnie, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńNo to przynajmniej zaskoczyłam Ciebie czymś nowym :) Dziękuję :*
UsuńTonik znam w wersji Pat&Rub i dobrze go wspominam:)
OdpowiedzUsuńTo ten sam - nic się nie zmieniło i jest tak samo świetny!
UsuńTonik i peeling znam i bardzo lubię;) Szkoda, że maseczki są dostępne wyłącznie na iHerb bo bardzo rzadko robię tam zakupy.
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom ja też rzadko robię u nich zakupy, dlatego dorzucam je przy każdej okazji ;) W innym przypadku zupełnie się to nie opłaca.
UsuńZaciekawił mnie peeling, chętnie wypróbuje go w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńWarto dać mu szansę!
UsuńNa pewno coś wypróbuję, fajny wpis
OdpowiedzUsuńDziękuję i szczerze polecam :)
UsuńUwielbiam toniki, więc i ten chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam, bo to mój numer jeden :)
UsuńMiałam kiedyś ten tonik pod logo Pat&Rub, ale mnie nie zachwycił. Ale znowu mam na niego ochotę, ale żeby przelać do pojemnika z atomizerem :P
OdpowiedzUsuńTeż go przelewam, bo szkoda mi każdej kropli tego cennego trunku ;D
UsuńZaciekawiły mnie maseczki w płachcie, ostatnio jestem ich ogromną fanką! A tonik z P&R i peeling enzymatyczny Organique to moi długoletni ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :)
UsuńNie znam tych produktów, ale zaciekawiły mnie maski do twarzy.
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :)
UsuńUwielbiam peeling enzymatyczny Organique. To najlepszy produkt tego typu jaki stosowałam do tej pory :)
OdpowiedzUsuńOch jak dawno nie buszowałam po iherbie...ja zawsze dokładałam do zakupów małe pojemności maseczek Andalou(ale zwykłych) i też były super.
OdpowiedzUsuńO peelingu Organique słyszałam dużo dobrego ale jeszcze nigdy go nie próbowałam, zawsze wybierałam enzymatyki ze stron z półproduktami.
Andalou ma maseczki w płatach?! jak ja to mogłam przegapić!! Marka oczarowała mnie po kilku próbkach.. a teraz chodzi mi po głowie bardziej intensywnie. Czekam na jakąś fajną okazję na iHerb.. z przyjemnością sprawdzę te maseczki :-D :-*
OdpowiedzUsuń