Nareszcie znalazłam podkład najlepszy dla mojej cery. Jest to moje drugie opakowanie, więc słowa zachwytu nie są podyktowane pierwszym zauroczeniem, a raczej zakochaniem przeradzającym się w stały związek ;) Same na pewno wiecie, że ciężko znaleźć idealny podkład. Nie tylko jeżeli chodzi o sam koloryt, ale także o pozostałe istotne czynniki, jak cena, pielęgnacja, dostępność. I tak o oto odnalazłam swój numer jeden , czyli podkład Pharmaceris Delikatny fluid intensywnie kryjący o przedłużonej trwałości. Dla przypomnienia mam cerę mieszaną w kierunku suchej na policzkach, jednak strefa T nie przetłuszcza się bardzo. Mam rozszerzone pory i niestety tendencję do zapychania, a od czasu do czasu pojedyncze wypryski.

Fluid dostępny jest w aptekach i kosztuje około 40 zł, chociaż swój kupiłam w przyzwoitej promocji w Super Pharm. Opakowanie zawiera 30 ml produktu i dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych. Tutaj można by się przyczepić, bo to stanowczo za mało. Jednak najjaśniejszy idealnie dopasowuje się do mojej cery i nie widać większej różnicy przed i po nałożeniu w tonacji skóry. Odcienie, które są dostępne to:
- 01 Ivory - kość słoniowa
- 02 Sand - piaskowy
- 03 Bronze - brązowy
Moja wersja kolorystyczna 01 Ivory jest beżowa i nie ma tonów pomarańczowych czy różowych. Fluid najczęściej aplikuję gąbeczką lateksową, kiedyś pędzlem. Przestawiłam się na inny sposób, ponieważ podkład szybko wysycha i trzeba dobrze go rozetrzeć, aby nie powstały smugi. Przy pomocy gąbeczki uzyskuję najbardziej naturalny i oczekiwany efekt. Najlepiej nakładać go po trochu na całą twarz, niż etapami. Jego konsystencja nie jest bardzo lejąca, ani bardzo gęsta. Dobrze się rozprowadza i niewielka ilość wystarczy do pokrycia całej twarzy. Ja z reguły nakładam dwie pompki (dla dobrego krycia) lub jedną dla ujednolicenia kolorytu. Większą ilość nakładam, kiedy na skórze mam coś więcej do ukrycia niż tylko lekkie przebarwienia, mam tu na myśli zaczerwienia i pozostałości po wypryskach.

Daje ładne pudrowe wykończenie na buzi, lekko matując. Dla mojej cery całkowicie jest to wystarczalne, chociaż zdarzało mi się sporadycznie używać bibułek matujących. Jednak wydaje mi się, że było to bardziej podyktowane zmianami hormonalnymi, bo na co dzień prezentuje się bardzo dobrze. Podkreśla suche skórki, jak każdy podkład, który nie jest nawilżający. Ogromną jego zaletą jest to, że nie przyczynił się do przesuszenia moich policzków jak i zapchania porów. Jest to dla mnie bardzo istotne, ponieważ większość drogeryjnych fluidów niestety to robi. Co powoduje u mnie konsternację, bo fluid może sprawdzać się świetnie, ale co z tego jeżeli pogarsza stan mojej skóry i trzeba zaostrzyć jej pielęgnację.
Poza tym posiada całkiem wysoki filtr, bo SPF20. Niestety w moim przypadku poszukiwanie dobrego filtru skończyło się na przetłuszczeniu skóry oraz jej dużemu zanieczyszczeniu. Dlatego w końcu zrezygnowałam ze słonecznej ochrony, szukając dobrego ochraniacza wśród podkładów i Pharmaceris stanął na wysokości zadania. Tak samo jest z trwałością, trzyma się przez cały dzień, nie zostawiając plam na ubraniu czy telefonie, mimo tego że nie utrwalam go żadnym pudrem.
Zapomniałam wspomnieć o aplikatorze. Opakowanie ostatnio się trochę zmieniło i moim zdaniem na lepsze. Zamiast nieestetycznego dozownika, producent zrobił wygodny dziubek. Przy poprzedniej wersji, wszystko było dookoła upaćkane, z nowym atomizerem problem całkowicie zniknął.
Minusem może być natomiast data ważności, ponieważ od pierwszego użycia ważny jest tylko przez pół roku. Dlatego polecam jego zakup na sezon jesienno-zimowy, niż letni.
Podsumowując, jeżeli macie cerę podobną do mojej, to warto rozważyć jego zakup. Nie polecałabym go osobom mającym cerę tłustą czy suchą, ale dla Was marka Pharmaceris też ma coś w zanadrzu. Osobiście zastanawiam się jeszcze nad wersją nawilżającą, a także nad innymi produktami tej marki. To było moje pierwsze spotkanie z Pharmaceris i jestem ciekawa co jeszcze by się u mnie sprawdziło. Dajcie znać co polecacie i czy miałyście podkłady z tej firmy :)