Krem Clarins Daily Energizer Gel-Cream w sumie już dawno zużyłam, ale długo zastanawiałam się co o nim napisać. Dorwałam go w Sephorze w promocji za około 60 zł, normalnie kosztuje około 100 zł. Ale skusiłam się na niego z innego powodu, mianowicie opinie które o nim do mnie docierały były w samych superlatywach. I jak widać każdemu pasuje co innego, bo ja efektu wow ani glow nie widziałam.
Pierwsze co mnie uderzyło to intensywny zapach. Tego się zupełnie nie spodziewałam. Jestem raczej zwolenniczką subtelnych i kremowych zapachów, niż ciężkich, powodujących mdłości. Przywodził mi na myśl zapach gardenii, taki gorzki i niezbyt przyjemny dla mojego powonienia. Jakoś jednak się przemogłam i codziennie rano wklepywałam go pod makijaż.
Konsystencję miał bardzo przyjemną i jak nazwa wskazuje kremowo-żelową. Ta wersja przeznaczona jest do cery mieszanej, jest jeszcze dostępny jako sam krem do cery normalnej. Dziękki lekkiej formule szybko się wchłaniał i dobrze rozprowadzał, nie ścierając ani nie pozostawiając lepkiej warstwy.
Opakowanie natomiast było bardzo duże i ciężkie. Przypuszczam, że większość kwoty pochłonęło wykonanie tego szklanego słoiczka, ponieważ samego kremu w środku było 30 ml (gdzie z reguły spotyka się 50 ml). Mimo tego krem służył mi przyzwoicie długo.
Efekty jakie po nim zauważyłam to średnie nawilżenie, adekwatne do mojego typu cery. Nie spowodował też wzmożonego wydzielania sebum w strefie T, a dodatkowo uelastycznił skórę. Także w połowie wywiązał się ze swojego zadania, w drugiej połowie niestety dał klapę. Nie poradził sobie z niedoskonałościami i nie pomógł mi przy przebarwieniach, co obiecywał producent. Cera niestety nie była po nim promienna ani nie emanowała blaskiem. Zupełnie nie dawał mi takiego efektu rozświetlenia, który widzę po kremie Vichy Aqualia Antiox [KLIK].
Na plus mogę mu zaliczyć jeszcze brak filtra (który z reguły stosuję w podkładach, więc w innych kosmetykach się już wystrzegam) oraz niekomadogenność, co jak wiecie przy moich rozszerzonych porach jest bardzo istotne.
Jak widzicie jest to według mnie średni krem, który sprawdza się tylko przy nawilżaniu. Reszta obietnic to czcza gadanina. Poleciłabym go młodym osobom po 20 roku życia, które raczej nie mają większych problemów z cerą, a potrzebują średniego nawilżenia.
Miałyście jakiś kosmetyk tej marki?
czyli przeciętniak w nieprzeciętnie wysokiej cenie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem w konsystencji kremowej a nie żelowej i zupełnie nic nie zauważyłam z efektów. Nie mam o nim zdania, albo jestem na minus bardziej..
OdpowiedzUsuńa ja lubię od nich kosmetyki miałam krem i balsamik i były oki ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam dwóch tubek po bodajże 5ml kilka miesięcy temu i też nie przypadł mi do gustu :) Przetłuszczał mi cerę i jakoś nie mogłam się z nim do końca dogadać ;)
OdpowiedzUsuńCzaiłam się na ten krem ale ostatmio stawiam na naturalne zupełnie kremy do twarzy i bardzo sobie chwalę.
OdpowiedzUsuń@Gerda- będę w takim razie musiała zajrzeć na Twojego bloga w poszukiwaniu naturalnej inspiracji ;)
OdpowiedzUsuńKochana jak na razie jeszcze nic chyba o naturalności tam nie ma ale zabieram się za to + jeszcze testuje wiele rzeczy ale jak na razie jestem bardzo zadowolona ale chcę jednak dać sobie trochę czasu by recenzje były cacy:)
OdpowiedzUsuńnie mam doświadczenia z clarins, teraz zmieniam pielęgnację i zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńNie skusiłabym sie w tej cenie,bo moja cera jest kapryśna i szkoda mi na drogie kremy,większość działa tak samo..
OdpowiedzUsuńZa 100zł, to bym się spodziewała samych wspaniałości na twarzy... No niestety 50% w tym wypadku to trochę mało ;)
OdpowiedzUsuńnie znam produktu.
OdpowiedzUsuńnie kojarze w ogóle tego produktu, no przynajmniej do tej pory go nie kojarzyłam ;*
OdpowiedzUsuńtego kremu akurat nie miałam, ale korzystałam z HydraQuench Clarinsa i był rewelacyjny. niestety również droższy (bodajże za 189zł)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o asortyment Clarinsa preferuje tylko olejki roslinne do twarzy i ciała ich sład jest naprawdę bardzo dobry. Reszta asortymentu jest średnia jakościowo. Ceny nie adekwatne do jakości. Niestety.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kredkę do ust clarins'a jest po prostu nie do zdarcia:)!
OdpowiedzUsuń@Miss Makeup- szczerze przyznam , że chyba nie widziałam w PL kolorówki tej marki.
OdpowiedzUsuńJa mam tą drugą wersję, bardziej treściwą i muszę powiedzieć, że jest naprawdę dobra! Używam na noc i z moją 28-letnią skórą daje radę ;) Zobaczę tylko jak będzie z wydajnością bo za 79 zł to mnie satysfakcjonuje.
OdpowiedzUsuńNo tak, jak się sięga po krem marki, było nie było, selektywnej to część efektów wynika z autosugestii uzasadniającej wydatek. : ))) Widocznie jesteś odporna na autosugestię : ).
OdpowiedzUsuńWiesz, ze chcialam go kupic? Mial tylko gliceryne w składzie dosyc wysoko (wiem, ze musze sie jej wystrzegac) wiec odpuscilam. No i brak filtru :(
OdpowiedzUsuń