To jest mój ostatni faworyt w codziennej pielęgnacji, ponieważ pomógł uporać mi się z moim dokuczliwym problemem. Mowa o maści Hud Salva marki Hudosil, którą dostałam w Kiss Boxie.
Jest to silnie natłuszczająca maść, nie tylko do dłoni i stóp, ale także do każdego innego przesuszonego kawałka naszej powierzchni. Chroni także przed nadmiernym wysuszeniem i szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi
(zimno, słońce, woda). Wygładza skórę, a dodatkowo leczy podrażnienia.
Najważniejsze składniki aktywne:
- gliceryna – pozostaje na powierzchni skóry, tworząc warstwę chroniącą przed utratą wody i szkodliwym wpływem czynników atmosferycznych,
- olej rycynowy – inaczej rącznikowy, doskonale nawilża i natłuszcza nawet najbardziej przesuszoną skórę,
- bisabolol – pozyskiwany z rumianku ma wspaniałe właściwości łagodzące i przeciwzapalne, doskonale nadaje się do pielęgnacji nawet najbardziej wrażliwej i chorej skóry; usuwa zaczerwienienia i pomaga zmniejszyć ryzyko wystąpienia alergii,
- mirystynian izopropylu – chroni, zmiękcza i uelastycznia skórę, poprawia konsystencję kosmetyku,
- alantoina – działa regenerująco, przyspiesza odnowę i ułatwia odnowę uszkodzonego naskórka, zmniejsza podrażnienia, wygładza i zmiękcza skórę.
Stosowanie maści zalecane jest przy suchej, wrażliwej, zaczerwienionej i popękanej skórze z nadmiernie zrogowaciałym naskórkiem; szczególnie dla osób z łuszczycą i atopowym zapaleniem skóry.
Mimo tego, że Hud Salva jest silnie natłuszczająca, to nie zostawia tłustego, świecącego filtru. Wciera się zupełnie do zera i pozostawia taką miłą, aksamitną warstewkę. Działanie, jak i wchłanianie ma błyskawiczne! Konsystencja natomiast jest trochę ciągnąca, jakby lepka, przy czym zupełnie nie jest to nieprzyjemne w użyciu i nie powoduje żadnego dyskomfortu. Po prostu przy precyzyjnej aplikacji nastręcza odrobinę trudności, ale przy hojnym smarowaniu nie robi różnicy. Zachwycił mnie jej kolor, który przywodzi na myśl perłę.Dzięki temu że po roztarciu jej nie widać świetnie sprawdziła się przy pielęgnacji skrzydełek nosa. Ostatnio walczyłam z uporczywym katarem i do tej pory wspierałam się Carmexem (tak, tak! nie tylko pielęgnuje, ale także pomaga swobodnie oddychać), aż przypomniałam sobie o tej maści. Smarowałam się nią nawet w pracy i nic nie było widać, a mój nos nareszcie nie przypominał nosa Rudolfa. Skóra była szybko ukojona, a zaczerwienia zniknęły już po jednym dniu systematycznego użytkowania.Jednak jest jeszcze jedno, bardzo istotne zastosowanie tej maści. Po prostu świetnie sprawdza się jako balsam na suche skórki wokół paznokcia! Po prostu rewelacja!Z moimi skórkami nie mogę się uporać od wieków. Do tej pory byłam zadowolona z masełka Burt's Bees, ale uwierzcie mi że ta maść daje zdecydowanie lepszy efekt i to przy mniejszym wkładzie.Stosuję ją tylko na noc. Wcieram niewielką ilość w skórki, tak żeby jeszcze biała linia zachowała się wokół paznokcia. Tutaj właśnie lepkowatość maści trochę przeszkadza, ale to naprawdę nie jest bardzo dokuczliwe. Ot po prostu piszę, żeby się do czegoś przyczepić ;) A przez następny cały dzień, mimo częstego mycia dłoni, skórki są cały czas nawilżone. Nic nie sterczy, nic nie straszy swoim suchym widokiem.Jeżeli macie tą maść w swoim posiadaniu, to koniecznie wypróbujcie ją w taki sposób jaki polecam. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie, a Hud Salva stanie się Waszą perełką w pielęgnacji. Ja już zacieram rączki na pełnowymiarowe opakowanie :)