2.03.2012

Było o KB, teraz będzie o GB!

Wiem, że na blogach i You Tube jest pełno o nowym pudle Glossy Box, ale Ja też muszę wtrącić swoje trzy grosze. Szczególnie, że w zeszłym miesiącu prezentowałam Wam pudełeczko Kiss Boxa ;D


Nie ukrywam, że zawartość pozytywnie mnie zaskoczyła. Znalazły się się tutaj trzy produkty, które chciałam mieć. Mam tu na myśli olejek Nuxe, perfumy Daisy (niuchałam je ostatnio w Sephorze i przypadły mi do gustu) oraz kremik perfumowany Masaki Cherry. Tego ostatniego byłam chyba ciekawa najbardziej, ponieważ tak samo jak jestem uzależniona od zapachu malin w kosmetykach, to samo ma się do nuty wiśniowej. I wiecie co? Przepadłam! Muszę mieć ten zapach ^^! Obecnie używam Masaki Fluo i też jestem nimi zachwycona. Marzy mi się jeszcze Masaki - Masaki, więc będę miała niezły orzech do zgryzienia, które wybrać.

A wracając do boxa, ostatnio rozmawiałam z dziewczynami na twicie i można by rzec, że za granicą box kosztuje podobnie tzn 10 Euro. Tylko  że tam ta kwota nie ma tak wysokiej wartości jak u nas. Kobitki tłumaczyły mi, że 10 Euro to jak u nas 25zł. Różnica jest ogromna, prawda? Inna sprawa, że pierwszy box był nad wyraz hojnie przygotowany, a jak będzie w przyszłości? Za granicą pudła zrobiły się już troszeczkę liche. Dużo pytań, dużo niewiadomych ;) Ze swojego punktu widzenia mogę napisać, że poczekam na rozwój wydarzeń. Mam wykupione jeszcze dwa pudełka z KissBoxa, więc na razie próbek będę miała pod dostatkiem i na pewno będę miała co testować. Nie ma co się zapychać na zapas ;)


Często spotykam się też z opinią, że inicjatywa pudełek jest bezsensowna, bo to kupowanie samych próbek. Dużo osób twierdzi, że lepiej odłożyć kasę na coś i kupić sobie pełnowymiarowy kosmetyk. Oczywiście zgadzam się z tym i stwierdzam, że boxy nie są dla każdego! Boxy są dla takich kosmetycznych freaków jak Ja ;) Gdybym nie miała tej wewnętrznej skłonności do kosmów, stałej chęci testowania czegoś nowego, poznawania różnych nowinek itd... pewnie byśmy się nie poznali ;) Mnie to po prostu rajcuje :D 
Dajcie znać co Wy o tym sądzicie!

29 komentarzy

  1. dokładnie też tak sądzę. argument "bo mogę sobie kupić coś innego za te pieniądze" jest z dupy wzięty, a idź w cholerę i kup sobie zamiast zawracać głowę i pisać setny komentarz pod setnym postem na temat boxów.
    jak ktoś nie ma ochoty na box i nie widzi w tym sensu to niech nie kupuje i koniec. a jak ktoś jest freakiem, jak my - będzie zadowolony i szczęśliwy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak! Bardzo szczęśliwe :D
      My precioussssssss **
      buahahahaha

      Usuń
    2. haha popieram w stu procentach :D

      Usuń
    3. Krótko i na temat, popieram :)
      Ja zamówiłam i radochy co nie miara! :) Jak dla mnie to po prostu małe produkty i bardzo dobrze: można zabrać w podróż, spróbować, pocieszyć się, nie zdążyć znudzić. Ile razy jest tak, że kupujemy pełnowymiarowe opakowanie a potem nie możemy zmęczyć i tęsknie rozglądamy się za czymś nowym? :P

      Usuń
    4. Dokładnie :) Każdy ma inne potrzeby + zadowala je w inny sposób ;) Box jest super, aż sama żałuję że się na niego nie zapisałam :)

      Usuń
  2. Fajna alternatywa jednak ja nigdy nie używam próbek :D Kłębią mi się po szufladkach i zawadzają, dlatego wiem, że te boxy nie są dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i słusznie ;D Nie ma co się uszczęśliwiać na siłę :D

      Usuń
  3. Kocham beauty boxy i sprobowalam juz kilku w UK, jedno pudelko nawet dostalam do przetestowania, dzieki uprzejmosci milej pani z PR ;)
    Przyznam,ze Glossybox jest moim faworytem i w tym miesiacu wspolpracuja z Harrodsem i bedzie specjalna edycja boxa :)
    Moim zdaniem boxy sa dla wszystkich ktorzy maja obsesje na punkcie kosmetykow i lubia probowac nowe marki. Ja odkrylam wiele nowych produktow, ktore teraz uzywam regularnie i gdyby nie to, ze byly w jednym z pudelek w zyciu bym o nich nie uslyszala. ;) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandro mam nadzieję, że w PL też będziemy mieć większy wybór boxów :)
      Szczególnie cenowy, marzy mi się też box z kosmami naturalnymi :)

      Usuń
  4. ja do boxow pociągu nigdy szczególnie nie miałam, zwłaszcza widząc jak prezentuje się zawartość KissBoxa, ale na Glossy się skusiłam i przepadłam :D
    przede wszystkim próbki są wcale nie takie znowu małe, można na spokojnie przetestować dany kosmetyk, nie są to odlewki ani nic w tym rodzaju
    część tych kosmetyków można sobie dołożyć gdzieś na bok i zabrać ze sobą na jakiś wyjazd
    no i to pudełko - ja z pewnością i z niego zrobię użytek i zapędzę je do przechowywania kosmetyków :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałaś mi właśnie, że moja mam zamówiła sobie u mnie takie pudełko ;D Czyli zamówienie jeszcze jednego GB będzie nieuniknione ;)
      Dziękuję Ci bardzo za Twoją opinię :D

      Usuń
  5. Jak zobaczyłam co było w pudełkach aż się zezłościłam bo głupia nie zamówiłam :), no cóż na pewno zamówię następnym razem :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno trafi się coś jeszcze fajniejszego :D

      Usuń
  6. Zawartość jest fajna, ale z tą ceną się zgadzam - nie na polskie warunki...

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nie kupiłam jeszcze ani jednego boxa i nie planuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobra, skoro pytasz. :)
    Staram się trzymać gębę na kłódkę, bo mam świadomość, że nie jestem normalną kobietą - także pod względem kosmetycznym.

    Nie chodzi o to, że tego typu pudełka są bez sensu, bo to kupowanie próbek. próbki nie są niczym złym - naprawdę niechętnie kupuję cokolwiek, czego nie przetestuję. Chodzi o to, że to jest wydawanie pieniędzy na kota w worku - na rzeczy, na które najprawdopodobniej w życiu nie wydałabym grosza. I nie chodzi mi o ten konkretnie box.
    99% zawartości takich pudełek jest mi niepotrzebna i nie przyszłoby mi do głowy marnowanie na to grosza. Szczególnie, że próbki w Sephorach, Douglasach czy sklepach firmowych są za darmo.

    Może rzeczywiście jest to produkt (tak box) dla kosmetycznych freaków. z mojego punktu widzenia, jest to produkt dla ludzi, którzy nie liczą się z pieniędzmi.
    Jeśli ten box faktycznie kosztuje 25 zł to produkty w nim warte są więcej. Ale nie kupienie go to te 25 zeta w kieszeni.
    Dwa boxy miesięcznie, dwanaście miesięcy w roku to jest sześć stów wydane na coś, co jest mi zbędne. Podobnie traktuję wszelkie okazje: bo pomadki w promocji, bo lakiery dwa za jeden, bo obniżka cen perfum albo darmowa wysyłka czegokolwiek. Kwestia, czy wyrzucę 40 czy 20 zł nie ma znaczenia. Liczy się to, że w gruncie rzeczy ja nie potrzebuję dziesięciu pomadek. Dla zdrowego rozsądku, dla świeżości tego, co zużywam i dla środowiska.

    Przykład z mojego ogródka: sety próbek w perfumeriach niszowych. Jeśli kupisz cały zestaw, to płacisz za 10 próbek, a dostajesz 12. tylko ja wiem, że ja tych 12 nie chcę mieć. Chcę na przykład osiem z tego setu. po co mam płacić za dwie dodatkowe? Kupuję tylko to, czego naprawdę chcę. To i nic innego. Dotyczy to perfum, kosmetyków, ciuchów, płyt. Rozumowanie w stylu "nie do końca jestem pewna, czy muszę to mieć, ale jest taniej, więc wezmę" to, z mojego punktu widzenia, nie jest oszczędność, tylko wywalanie kasy.

    Pytałaś, co myślimy, to ja napisałam, co myślę. Co Ty na to? Linczu chyba nie będzie, co? :) Chętnie podyskutuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łeeee tam, jaki lincz? :D Fajnie że chciałaś podzielić się ze mną swoją opinią :)

      Fakt- taki box to praktycznie kot w worku, chociaż teoretycznie pudła mają być dostosowane do naszego rodzaju cery, włosów itd (wypełnia się ankietę). Wiadomo, że z tym jednak różnie bywa. Jak na razie miałam tylko dwa pudełka i zawartość obu przypadła mi do gustu, więc może jeszcze nie znam rozczarowania.

      Poza tym ja lubię wydawać kasę na kosmetyki, a każdy lubi sobie sprawiać przyjemność. Wszystko jednak z umiarem , tylko w moim przypadku umiar ma większą kosmetyczną tolerancję :D Pudełko wydaje się być niegroźną wersją, bo dostajemy kilka produktów, w małej ilości (czyli szybko da się zużyć) i mamy też różnorodność produktów. Możemy za przystępną cenę zrobić rozeznanie w topowych markach lub nowościach. I tak to widzę :)

      Osobiście nie gromadzę tysiąca kosmetyków, ale np mam ponad 10 pomadek, w różnych odcieniach i lubię rano wrzucić do torebki ten, który akurat będzie mi pasował do makijażu. Z tym, że nie mam kilku w tym samym odcieniu- tego nie praktykuję. Każda jest różnorodna. Tak samo lubię mieć klika zapachów, lubię mieć wybór.
      Nie mam w zwyczaju zapychania się jednym produktem, którego do tej pory nie zużyłam. Tzn jeżeli mam dwa tusze czy trzy balsamy to już następnego nie kupię, tylko dlatego że jest w promocji czy jakaś nowość. Nie mam w zwyczaju robienia aż takich zapasów ;) I dlatego też nie kupię następnego pudełka GB, bo mam już zamówione 2 z KB. Później zastanowię się co dalej, czy przedłużę czy nie.

      Usuń
    2. Zapomniałam dodać że z tym darmowymi próbkami to tak kolorowo nie jest ;) W Sephorze jeszcze czasami zrobią odlewkę (jak się na bogato ubierzesz, bo w dresie to nawet nie podejdą :P), ale już w innych drogeriach o próbkę ciężko, szczególnie produktu którym jest się zainteresowanym. No i w tych boxach bardziej skupiają się na miniaturach, a nie na próbkach.

      Usuń
    3. Cieszę się, że tak do mojej wypowiedzi podeszłaś. Na to liczyłam i dlatego się tu uzewnętrzniłam. :)

      Większą kosmetyczną tolerancję od mojej, to chyba wszyscy mają. Poza perfumami - to mój kosmetyczny pożeracz kasy. Ale zasady obowiązują te same. Poza limitem 10 sztuk. :DDD

      Przyznaję, mnie jest łatwo się ograniczać, bo tak jak piszesz: lubimy sobie sprawiać przyjemność, a mnie te produkty raczej nie sprawiłyby frajdy. Wybór kremów, cieni czy pomadek interesuje mnie bardzo wąski, podkłady czy róże w moim odcieniu w wersjach testowych w ogóle nie występują. I tak dalej. Ale nie o to chodzi. Tylko o ogólne podejście.
      To jest tak, jak z projektem denko: nie potrafię pojąć, jak się można cieszyć z tego, że kończy mi się kosmetyk i muszę kupować nowy. :)

      Co do próbek: zwykle chodzę do sklepów nie na bogato, tylko w glanach i ramonesce. Bo tak się noszę. I próbki dostaję bez problemów: bez zakupów, wedle życzenia, nawet chyba bez ograniczeń ilościowych. Więcej, niż kilku na sucho, bez zostawiania grosza nie brałam, ale też odmówiono mi tylko raz. Grzecznie poprosiłam managera i zapytałam, na jakiej podstawie mam dokonać zakupu, jeżeli nie będę miała możliwości przetestowania produktu. Ale to było dawno temu, a ta Sephora już nie istnieje.

      A, i jeszcze, w ramach żartu: ja pomadki mam dwie. jedną w kolorze krwi żylnej, drugą w kolorze krwi tętniczej. :)

      Usuń
    4. "Projekt denko" przerodził się w bardzo dziwny twór. Jego intencją początkowo było, żeby zużyć kosmetyki, które nam zalegają, tzn ze zbliżającą się datą ważności czy jakieś zapomniane a otwarte itd. Natomiast przerodziło się to w pokazywanie każdego zużytego kosmetyku , czego do końca nie rozumiem bo to już mija się z celem. Każdy z nas coś zużywa, ale nie jest to projekt denko. Nie mam nic przeciwko temu, tylko mnie to zadziwia ^^

      Wracając do próbek to mi też jeszcze nikt nie odmówił, raczej mówili że nie mają. Odlewki dają, ale już gratisy do zakupów rzadko. Dlatego lubię zakupy w Douglasie przez neta, bo tam zawsze sypną kilka do zamówienia :D
      A co do dresu to chodziło mi o to, że jak stanie się w takowym ubiorze przy szafie Chanel, to już nikt nie podejdzie zapytać czy w czymś pomóc. Serio ^^ Normalnie stałam się niewidzialna i przestałam odwiedzać ten sklep. Wolę zapłacić tam gdzie są pomocni :)

      A co do pomadek to musiałaś się natrudzić nad znalezieniem takich odcieni. Rzadko kiedy widzę takie odcienie :D Napisz proszę co to za firma bo zżera mnie ciekawość ^^

      Usuń
    5. Najpierw napiszę o swoim pomadkowym Świętym Graalu. To był Lip Fusion w płynie, kolor Runway. Boska była. Ale już nie ma.
      Teraz używam Clinique High Impact Flamenco (żylna) i Make Up For Ever Rouge Artist Intense 42 (tętnicza).

      Nie zastanawiałam się nad tym, czy oferują mi pomoc, czy nie. Zwykle, jeśli czegoś chcę, znajduję panią konsultantkę i wyciągam z niej wiedzę i rady. A panów ochroniarzy zdarzyło mi się wykorzystywać do zdejmowania testerów z wyższych półek w Douglasie. Albo do trzymania pakunków. :)

      I jeszcze o gratisach do zakupów: też nie biorę tego, co dają. Bez skrępowania grzebię w torebce i wyławiam to, co mi tam wrzucono. Interesują mnie wyłącznie próbki produktów, które chcę wypróbować. Zwykle trzeba je robić.
      Z resztą, o babkach obsługujących w Sephorze w SCC mogłabym opowiedzieć kilka historii. Zwykle bardzo miłych.

      Usuń
    6. Widzę, że masz więcej pozytywnych doświadczeń ode mnie, ale to zdecydowanie wynika z Twojej osobowości, a nie z jakości obsługi. Mimo wszystko fajnie :)
      Co do pomadek z ciekawości je sobie obejrzę, bo mnie te kolory niezmiernie intrygują :D

      Usuń
    7. Wiesz co? Ja rzeczywiście spotykam się z nieprzeciętną ilością miłych zachowań miłych ludzi: na ulicach, w sklepach, w poczekalniach. W pociągu zwykle z kimś gawędzę - pamiętam, jak jechałam z kumplem, który przy okazji wspólnej podróży usiłował ze mnie wyciągnąć trochę wiedzy na temat zapachów i skończyło się tym, ze cały przedział wybebeszał torebki i walizki, żeby pokazać co tam pachnącego mają i co lubią. Nawet panowie. :) Na przystankach często ktoś mnie zagaduje, w sklepach ekspedientki mnie poznają, a moje dziecko zwykle dostaje darmowe cukierki. Zniżki i rabaty dostaję tak często, że ludzie nie wierzą (sama czasem nie wierzę, kiedy na żartobliwe pytanie o rabat słyszę, że "niestety, mogę dać tylko 25%, ale proszę nikomu nie mówić"). Kiedy zepsuje mi się samochód, ludzie po prostu pomagają - pożyczą linkę, zmienią koło, podholują kilkanaście kilometrów za darmo. Zdarzyło mi się nawet, że moja dentystka, której pomogłam przy tłumaczeniu materiałów do pracy doktorskiej (niezobowiązująco, bo to fenomenalna dentystka) za darmo wyłączyła mi trzy zęby. :)
      Ja chyba żyję w jakimś lepszym świecie. Dlatego łatwo mi lubić ludzi i uznać za naturalne, że jeśli mogę - pomagam. Nie wyobrażam sobie, ze można inaczej. I mam przekonanie, że warto. Dla siebie, dla własnego poczucia przyzwoitości. :)
      Tak wiec masz rację: jestem farciarą. :D

      Usuń
  9. Mi się koncept podoba, pod warunkiem, że dzięki boxom będę miała okazję testować kosmetyki wysokopółkowe, w przypadku których nie jestem w stanie zaryzykować z pełnowymiarowym opakowaniem. Lubię radość z samego otwierania pudełka, cieszy mnie sama estetyka Glossyboxa. Kissbox mnie jakoś nie przekonuje, zwłaszcza pod względem doboru marek. Jeśli Glossy utrzyma poziom, to jestem jak najbardziej na tak i chętnie odżałuję te pięć dyszek miesięcznie:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, otwieranie pudełka jest niesamowicie przyjemne :) Szczególnie jak się nie wie co jest w środku!

      Usuń
  10. Iwetko, zapraszam na TAG : 5 kosmetycznych rzeczy, których wcale nie chcę mieć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Twoje zdanie jest zawsze mile widziane :D

.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).