W mojej toaletce oprócz Naked 2 [KLIK] gości jeszcze jedna paletka Urban Decay. Teoretycznie nazywa się Preen Palette, ale ze względu na motyw opakowania nazywana jest Peacock :) Nie jest to metalowa sztaba ani miękki futerał, tylko tekturka.
W środku i na zewnątrz pięknie udekorowana jest niebieskimi pawimi piórami. Szata graficzna zdecydowanie pozytywnie wpływa na doznania estetyczne. Z praktycznego punktu widzenia, nie ma problemu w utrzymaniu jej w czystości. Na plus należy także zaliczyć lusterko :)
Cienie są niesamowicie nasycone i kolorowe. Wszystkie przypominają pawie pióra- zgaszone ale naprawdę wyraziste i mieniące. Wykończenie mają perłowe, natomiast Snatch jako jedyny zawiera złoty brokat i jest to różowo- łososiowy odcień. Ze względu na drobinki nie nadaje się jako rozświetlacz, tylko jako migoczący akcent na ruchomej powiece.
Mildew to ładna zgaszona zieleń, taka trochę khaki, bardzo dobrze komponuje się ze Smog'iem. Świetnie też wygląda solo.
Flash to mój zdecydowany faworyt z całej paletki, wynikający nie tylko z uwielbienia dla fioletów. Lubię go nakładać na ruchomą część powieki i w załamaniu rozcierać go Toasted. Odwracając kolorystykę, też świetnie się prezentuje. Te połączenia kolorów najczęściej wybieram sięgając po tę paletkę.
Painkiller często miksuję z płynem Duraline z Inglota i robię nim kreskę na górnej linii. Latem taki makijaż to jeden z moich faworytów, bo taki turkusowy makijaż ładnie ożywia twarz, a przy tym jest trwały. Coś podobnego zmajstrowałam już we wcześniejszym poście [KLIK]
Smog to ciepły brąz, o którym wspominałam wyżej. Najbardziej zachowawczy kolorystycznie z całej szóstki i idealny do wykończenia każdego makijażu oka.
Toasted pojawił się także w pierwszej wersji paletki Naked i jest to różowawy brąz. Tak samo jak Smog jest idealny do codziennego makijażu.
Oprócz 6 cieni Peacock posiada także sławną mini bazę pod cienie (która skończyła mi się już wieki temu) oraz nie mniej popularną czarną kredkę 24/7. Na temat bazy szerzej będzie w innym poście, natomiast ta kredka narobiła mi ochoty na więcej kolorów. Charakteryzuje się przyjemną miękkością i niesamowitą pigmentacją, naprawdę warta jest swojej ceny :)
Paletkę bardzo lubię, mimo tego że ma nieduży wybór cieni. Często po nią sięgam używając mojego ulubionego zestawu Flash i Toasted, a kiedy mnie ponosi maluję pawie oczko :)
Czy Was także urzekła?
MAKIJAŻ PRZ UŻYCIU PALETKI URBAN DECAY Preen Palette KLIK
Czy Was także urzekła?
MAKIJAŻ PRZ UŻYCIU PALETKI URBAN DECAY Preen Palette KLIK