Nie wiem jakim cudem mój ulubiony tusz nie doczekał się jeszcze recenzji! Wynika to chyba z mojego przyzwyczajenia, bo jego widok jest dla mnie już taką codziennością, że nie wywołuje we mnie większych emocji, tak jak nowy produkt. Musicie wiedzieć, że w mojej kosmetyczce zagościł już kilka lat temu i od tamtej pory zawsze się w niej znajduje. Kiedy kończę opakowanie zaraz kupuję kolejne. Zdarzają się małe przerwy, ale i tak do niego wracam. Mowa o Sexy Curves marki Rimmel w odcieniu Black.
Generalnie mogłabym o nim pisać w samych superlatywach, ale zdaję sobie sprawę, że nie u każdego się sprawdzi. Przede wszystkim ze względu na konsystencję. Początkowo jest dosyć wodnista i musi odleżeć swoje w szufladzie, aby nabyć tej właściwej. Później już jest tylko lepiej. Mam proste rzęsy, dosyć cienkie, więc głównie zależy mi na ich podkręceniu. W tej kwestii sprawdza się bardzo dobrze, dzięki nietypowemu kształtowi szczoteczki. Efekt jest bardzo naturalny, bez jakichkolwiek grudek czy "owadzich nóżek". Można go także budować, ale ja z reguły wolę minimalizm (przynajmniej na co dzień). Na dodatek pięknie rozczesuje rzęsy, separując każdą, bez sklejania w większe kępki. Szczoteczka może wydawać się duża, ale bez problemu chwyta też te mniejsze włoski. Jest na tyle wygodna, że nie mam problemu przy malowaniu dolnej linii rzęs.
Nie rozmazuje się, nie kruszy, nie ściera. Troszeczkę spływa przy łzawiących oczach, ale nie jest to tak irytujące jak przy tuszach Max Factor. Wytrzymuje cały dzień, aż do wieczornego demakijażu. Dobrze się zmywa przy użyciu micela, z płynem dwufazowym idzie jeszcze łatwiej ;) Nie podrażnił mnie też w żaden sposób, ale wiadomo że jest to kwestia indywidualna.
Opakowanie też zasługuje na uwagę. Dla niektórych będzie wiało tandetą, ale według mnie jest przyjemne dla oka. Wiadomo- fioletowe i błyszczące ;) Poza tym jest solidnie i dobrze wykonane. Napisy się nie ścierają, więc cały czas wygląda estetycznie. Dokręca się za każdym razem do końca, co sprzyja dłuższemu użytkowaniu.
Jak już wspomniałam kupuję go notorycznie, przeważnie w Rossmannie za około 20 zł. Wystarcza mi na 3 miesiące użytkowania, czyli tyle ile powinien jeden tusz służyć. Niektórzy zarzucają mu, że jest to za krótki okres, ale osobiście nie wyobrażam sobie trzymać tuszu dłużej. Miałam z tej serii jeszcze wersję Intense Black i wodoodporną, ale jednak zawsze wracam do fioletowej, czyli Black.
Jest jeden mały problem, ostatnio coraz trudniej go dostać i odnoszę wrażenie, że go wycofują. Na fanpagu milczą na ten temat i mam nadzieję, że to tylko moje złe przeczucie. Jeśli wiecie coś więcej, dajcie znać! Mieliście w ogóle Sexy Curves?
__________________________________________
Jest jeden mały problem, ostatnio coraz trudniej go dostać i odnoszę wrażenie, że go wycofują. Na fanpagu milczą na ten temat i mam nadzieję, że to tylko moje złe przeczucie. Jeśli wiecie coś więcej, dajcie znać! Mieliście w ogóle Sexy Curves?
__________________________________________
Jeden z najlepszych tuszy dostępnych na rynku :) Kilka lat temu był na niego mega szał :D
OdpowiedzUsuńMi jak widać nie minęło ;D
Usuńmiałam go chyba w gimnazjum i z tego co pamiętam to lubiłam go :)
OdpowiedzUsuńMiałam i wersję wodoodporną tez , ale teraz jej nie widzę ....a szkoda bo była świetna .;)
OdpowiedzUsuńRaz też się skusiłam na zieloną, ale coś mi w niej nie grało i wróciłam do fioletowej :)
UsuńMnie jednak on nie zachwycił na tyle, by wracać ;)
OdpowiedzUsuńmiałam go kiedyś i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się szczoteczka, też zależy mi głównie na podkręceniu rzęs, więc myślę, że jak tylko ją znajdę w drogerii to chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńTego tuszu jeszcze nie miałam, chętnie go wypróbuję. Jakoś do Rimmel'owych tuszy nigdy nie miała szczęścia :( może tym razem będę zadowolona?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję :)
Usuńkurde Rimmel ma świetne tusze do moich rzęs ale każdy jaki do tej pory miałam mnie uczulał i już nie sięgam po nie :/
OdpowiedzUsuńTo faktycznie porażka :]
UsuńPamiętam jak jeszcze mówiaś o nim na YT
OdpowiedzUsuńTo tylko potwierdzasz moje słowa, że używam go od lat :D
UsuńNigdy go nie miałam. W ogóle nie kojarzę, żebym miała jakiś tusz z Rimmela. Kiedyś na pewno się skuszę, bo lubię tą markę :)
OdpowiedzUsuńto kupuj póki widzisz! Ja jeszcze nigdy nie miałam tuszu z tej firmy.
OdpowiedzUsuńI tuszu używam tak długo jak daje dobry efekt, ale staram się nie przekraczać 6 mscy!
Na pewno kupię na zapas, ale ostatnio mam jakiegoś pecha. Co opisuję mojego ulubieńca, to okazuje się że go wycofują. Mam nadzieję, że w tym przypadku to tylko złe przeczucie ;)
UsuńAż dziwne, że dopiero pierwszy raz go widzę.
OdpowiedzUsuńFajny tusz, jeszcze nigdy go nie miałam, muszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTego nie miałam, miałam za to 1-2-3 Locks czy jakoś mu tak było. Oddałam po dwóch użyciach - po pierwszym dałam mu drugą szansę, po drugim totalnie zdenerwowana, stwierdziłam, że dziękuję, wolę Wibo za dyszkę.
OdpowiedzUsuńA ja Wiboska jeszcze nie miałam, ciągle się przymierzam do zakupu ;)
UsuńMiałam go raz i na moich rzęsach był po prostu fatalny, inaczej tego nie mogę określić :D
OdpowiedzUsuńJa używam od dłuższego czasu Max Factor False Lash Effect, ale ten Twój egzemplarz zapamiętam :)
OdpowiedzUsuńTo zdumiewające ale dla mnie to absolutnie najgorszy tusz jaki miałam.
OdpowiedzUsuńSzczoteczka robi na moich oczach jedną wielką grudę...
Za to Maybelline Volum'Express Curved Brush Mascara z jego wygiętą szczoteczką to mój ideał.
Wygląda ciekawie :D
UsuńJa używam zalotki więc podkręcające tusze nie stoją u mnie na 1 miejscu. Zależy mi na pogrubieniu i wydłużeniu. Jednak za taką cenę warto go przetestować :)
OdpowiedzUsuńZalotka to u mnie codzienność, ale tusz też musi działać :D
UsuńNie przepadam za tuszami Rimmel, ale po Twojej recenzji chyba po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKiedyś go miałam i byłam zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńznam. jedyny tusz rimmela, który polubiłam :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze o nim świadczy :D
UsuńJeszcze nigdy go nie używałam, muszę rozejrzeć się, chcę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka wygląda ciekawie:) Lubię maskary podkręcające rzęsy, ponieważ "otwierają" oczy:) Tej jeszcze nie próbowałam;)
OdpowiedzUsuńMiałam i kilka lat temu kupowałam go regularnie. W sumie nie wiem, co się zadziało, że już u mnie nie gości. To pewnie wina tego, że zaczęłam interesować się coraz to nowymi propozycjami. Dobrze, że o nim napisałaś, będę o nim pamiętać w drogerii :)
OdpowiedzUsuńU mnie też tak jest :) Zawsze znajdzie się coś nowego i ciekawego do wypróbowania ;)
UsuńJeszcze nie miałam okazji go używać. Ale masz rację, kiedyś częściej widywałam go w szafie Rimmel.
OdpowiedzUsuńmiałam go jak zaczynałam przygodę z makijażem, i bardzo lubiłam. i opakowanie takie srocze=moje <3
OdpowiedzUsuńI fioletowe <3
UsuńNie moge czytac Teoich postow !bo ja zaraz chce to co polecasz.,,;) juz Effaclar Duo zamowiony , woda termalna Uriage tez teraz chce ten tusz...jak dla mnie ma sliczne opakowanie i ciekawi mnie jego szczoteczka
OdpowiedzUsuńBędę rozgrzeszona jeśli każdy z nich się sprawdzi :D
Usuńciekawa ta szczoteczka.
OdpowiedzUsuńNie lubie tuszy Rimmel, ale tego jeszcze nie mialam, moze sprobuje jak skoncze te co mam
OdpowiedzUsuńNIgdy go nie próbowałam, ja uwielbiam maybelline colossal volume wodoodporną, chociaż ostatnio staram się też innych tuszy próbować więc może się na niego skuszę gdyż efekt podkręconych rzęs uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam maskary z Rimmel.
OdpowiedzUsuńKto wie, może kiedyś przetestuję tę wersję, bo to właśnie na efekcie podkręcenia najbardziej mi zależy.
Najlepszy tusz podkręcający moje proste rzęsy jaki było mi dane używać :) teraz kupiłam 2000 calorie wersję podkręcającą ale o żadnym takim zjawisku nie może tam być mowy :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że też masz o nim pozytywne zdanie :)
UsuńUżywałam go bardzo intensywnie kilka lat temu i jakoś o nim zupełnie zapomniałam! Dzięki za przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńMiałam go jakiś czas temu, nie podkręcał moich rzęs (ale to trudne zadanie ;)), ale fajnie je rozczesywał i tak jak napisałaś, "nie było owadzich nóżek". :)
OdpowiedzUsuńMusze zobaczyć czy u nas jest ;)
OdpowiedzUsuńTego tuszu jeszcze nie miałam, ale opakowanie jak najbardziej dziewczęce i odpowiednie do nazwy tuszu :) no jak najbardziej chciałabym aby i moje rzęsy miały sexy curves :)
OdpowiedzUsuńnie znam ;) obecnie zachwycam się tuszem od Bourjois ! Gdy mi się skończy z ciekawości sięgnę po ten!
OdpowiedzUsuńTym najnowszym?
UsuńNie znam go, zaciekawiłaś mnie.
OdpowiedzUsuńOgólnie z Rimmela miałam tylko 2 tusze i oba były beznadziejne, więc się zniechęciłam, ale może warto dać firmie jeszcze jedną szansę ;)
Nie miałam, ale ja lubię wydłużenie;) bo rzęsy mam krótkie a grube.
OdpowiedzUsuńJa też mam tak jak Ty: mam swój ulubiony tusz i mimo, że czasami go zdradzam z innymi to i tak do niego wracam z podkulonym ogonem :) U mnie bardzo dobrze się sprawdza tusz WonderLash z Oriflame :)
OdpowiedzUsuńMiałam go ,ale coś mi nie przypasowało i więcej już nie kupiłam.
Usuńu mnie ten tusz na początku w ogóle się nie sprawdził.. robił mi nogi pająka z rzęs.. trochę się do niego przekonałam jak poleżał i odrobinę przysechł - teraz jest okej chociaż szkoda że osypuje się po kilku godzinach..
OdpowiedzUsuńNa tyle egzemplarzy które wykończyłam żaden mi się nie osypywał. Szkoda że taki Ci się trafił :]
Usuńm_and_z!! mi też robi nogi pająka i skleja, w ogóle się u mnie (i u matuli) nie sprawdził :( a szkoda, bo lubię mieć podkręcone, wydłużone i zagęszczone rzęsy ;P
OdpowiedzUsuńłeee a to klops, mi się jeszcze taki nie trafił XD
UsuńNie miałam. Z tuszy Rimmela kupowałam kiedyś nałogowo Glam Eyes w wersji czarno-różowej, bo choć nie była najlepszy to kochałam się w tym opakowaniu;)
OdpowiedzUsuńTeż mam słabość do ładnych opakowań :)
Usuńnie znam go, ale lubię silikonowe szcoty, bo ładnie rzęsy rozczesują :) choć takiej z wypustkami (czy co to tam jest :P) jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go nigdy ;)
OdpowiedzUsuńtroche szkoda, że nie pokazałaś jaki efekt dają na rzęsach :)
OdpowiedzUsuńMialam go kilka lat temu,ale nie zapadl mi w pamiec
OdpowiedzUsuńBardzo ten tusz lubiłam, ale w pewnym momencie zauważyłam, że szczoteczka jest za twarda i podrażnia mi oczy. Już go dawno nie widziałam w szafach Rimmel, myślałam, że został wycofany. No i zgadzam się z komentarzem powyżej - szkoda, że brakuje zdjęcia efektu ;)
OdpowiedzUsuńnie lubie tuszy z Rimmela :(
OdpowiedzUsuńhttp://takbardzokosmetycznie.blogspot.com/
Oj, pamiętam jak strasznie chciałam mieć ten tusz :) Nasza przyjaźń była owocna aczkolwiek krótka. Świetnie podkręcał i wydłużał, a szczotka ładnie rozczesywała, ale ostatecznie zabrakło mi w nim tego "czegoś", a poza tym uwielbiam nowości :D
OdpowiedzUsuńNa pewno go wypróbuję, bo mnie również zależy głównie na podkręceniu :)
OdpowiedzUsuńKiedyś dawno temu miałam ten tusz i z tego co pamiętam jak już przyzwyczaiłam się do szczoteczki to byłam z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze, ale coraz częściej słyszę o nim wiele dobrego :) Chyba zainwestuje w niego na karnawał :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie i często takie genialne kosmetyki, "starych", niekiedy już wysłużonych, ulubieńców traktuję jakoś tak po macoszemu ;)
OdpowiedzUsuńTo był kiedyś mój ulubieniec, muszę do niego wrócić! Nie wiem dlaczego przestałam go używać :O
OdpowiedzUsuńDostałam ten tusz pod choinkę, czeka w szufladzie na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńKiedyś go używałam i byłam bardzo zadowolona, jednak zrezygnowalam zimą, bo od zimna mocno łzawią mi oczy i dojeżdżałam do pracy jak panda :P Potem jakoś zapomniałam do niego wrócić.
OdpowiedzUsuńja też jestem jego wielbicielką od kilku lat, i też ma problem z jego dostaniem... kiedy będąc w Rossmanie przed świętami dopytałam się ekspedientki o nowe dostawy.. stwierdziła że raczej już go nie będzie bo jest wycofany ze sprzedaży... zaraz po powrocie do domu zakupiłam mały zapas na allegro ;P
OdpowiedzUsuńchyba pójdę za Twoimi przykładem, bo w szafie już nie ma nawet po nim pustego miejsca :]
UsuńKosmetyki rimmel u mnie się w ogóle nie sprawdzają. Jedynym kosmetycznym szaleństwem który jest fajny i sprawdza się po dzień dzisiejszy jest pomadka airy fairy i na niej poprzestane.
OdpowiedzUsuń