Jeszcze kilka lat temu mogłam pomarzyć o bezpośrednim dostępie do balsamów Carmex. Pierwszy jaki zamówiłam szedł prawie miesiąc z USA. Później zaczęły pojawiać się na Allegro, więc było łatwiej, tylko cena trochę odstraszała. A teraz? Nareszcie marka zagościła u nas na dobre i mogę przebierać w ich produktach do woli. O tym marzyłam :) I cieszę się, że wprowadzają też u nas nowe smaki! Obecnie jest to sztyft limonkowy oraz waniliowy. Ten pierwszy nie wzbudził we mnie większych emocji, ale wanilii musiałam spróbować.
Łatwo nie było, ale w końcu znalazłam swój egzemplarz w Super Pharm. Zapłaciłam za niego około 10 zł. Sztyft zawiera 4,25g co w porównaniu do tubki (10g), która kosztuje podobnie, nie wypada zbyt korzystnie. Ale taka forma jest poręczniejsza i lżejsza, więc w sam raz do torebki.
Waniliowa wersja ma smakować śmietankowo. Mi przypomina połączenie klasycznego Carmexu z Moisture Plus. Mentol jest wyczuwalny, jednak złamany przyjemną nutą mlecznych draży. I tak jak większość mrowi w usta. Jeśli nie lubicie takiego efektu i zapachu, polecam którykolwiek z Moisture Plus (clear lub pink, który nadaje lekko różowy kolor).
Działanie jest tak samo fenomenalne jak w pozostałych egzemplarzach. Natychmiastowo nawilża usta, łagodzi oraz przynosi ulgę. Gładko rozprowadza się na wargach, pozostawiając ochronną otoczkę. Zawiera filtr SPF15, więc latem to dodatkowa korzyść.
Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po te balsamy zniechęciło mnie mrowienie i zapach mentolu. Dałam jednak szansę Carmexowi i zaczęło się lovestory. Od tamtej pory zawsze mam go pod ręką, czy to w domu, pracy czy torebce. Zawdzięczam mu także brak opryszczki, bo przy regularnym stosowaniu (wystarczy raz dziennie) w ogóle się nie pojawia. Przerobiłam już kilka wersji i najbardziej lubię wiśniową w tubce. Obecnie mam jaśminową, która jest całkiem neutralna, ale nie zachwyciła mnie na tyle, żebym miała ponownie po nią sięgnąć. Bardzo polubiłam też sztyfty z serii Moisture Plus, które są nieco droższe, ale za to obłędnie smakują. No i jeszcze obecna wanilia, którą już bardzo polubiłam :)
Teraz będę wypatrywać pozostałych kosmetyków pielęgnacyjnych firmy Carmex. Marzy mi się spróbowanie ich kremu do rąk, o którym nieraz słyszałam same pozytywne opinie. Mam nadzieję, że o tym też pomyślą :)
A jaki jest Wasz ulubiony balsam?
__________________________________________
to jedyna forma carmexu ktorej nie mialam. Jedne lubie bardziej inne mniej ( no moisture plus ). ta wyglada kuszaco :) te sztyfty sa fajnie tresciwe
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale też szybko znikają... albo ja go tak pochłaniam ;)
UsuńRaz kupiłam sztyft i się od razu popsuł ;/
UsuńTej wersji nie mam, za to limonkowa jest moją ulubioną :) Na pewno kupię waniliową dla samego wypróbowania, ale to za jakiś czas, bo mam jeszcze wersję wiśniową w sztyfcie i kilka innych :D
OdpowiedzUsuńwiem wiem, mnie intryguje ta z granatem :)
UsuńMoże też będzie dostępna w Polsce - oby, bo wszystkie "smaki" są warte wypróbowania :)
UsuńChciałam spróbować tej wersji, ale jeszcze nie widziałam jej u siebie w rossmannie :(
OdpowiedzUsuńJa się strasznie nachodziłam za nim. A kiedy kupiłam w Super Pharm, to następnego dnia pojawił się w moim Rossmannie. Także cierpliwości. u Ciebie też będzie :)
UsuńChciałam tą wersję ostatnio kupić, ale nigdzie jej nie znalazłam. Poczekam na pewno gdzieś się pojawi :)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczyna się pojawiać, więc poczekaj jeszcze trochę :)
Usuńo .. tej wersji nie miałam
OdpowiedzUsuńwielbię klasyka w słoiczku ;))
Ja go jeszcze nie miałam ;)
UsuńTego w tubce nie cierpię szczerze i z pasją. Moisture Plus na szczęście nie odrzucał mnie tak bardzo ;)
OdpowiedzUsuńBo jest najbardziej neutralny :)
UsuńMuszę wypróbować tą wersję ;) Carmex uratował mi usta ;)
OdpowiedzUsuńMi też, przegonił opryszczkę na dobre :)
UsuńCarmex to mój nr 1 w pielęgnacji ust muszę poszukać tego waniliowego :D
OdpowiedzUsuńU mnie też, nie ma sobie równych :)
UsuńJa nie przepadam za Carmexem. Miałam dwie tubki i tak długo je zużywałam, że mi się znudziły,a efekt mnie nie powalił.
OdpowiedzUsuńTak już jest, jedni kochają, inni nienawidzą ;)
UsuńWiele razy próbowałam się przekonać do kilku wersji Carmexu i jednak się nie lubimy. Zdecydowanie wolę coś neutralnego, jeśli chodzi o pielęgnację ust - pomadka Sylveco cy tradycyjne masło shea :)
OdpowiedzUsuńWiśniowa i truskawkowa mi nie przypadła, ale wanilię chętnie bym kupiła : )
OdpowiedzUsuńU Ciebie love story, a u mnie love&hate relationship ;) Bo działa świetnie - nie mogę zaprzeczyć! Ale to mrowienie jest co najmniej denerwujące. I tak biję się z myślami, raz go kocham, a raz nienawidzę :)
OdpowiedzUsuńNa ten moment moim ulubieńcem jest Tisane w słoiczku, czyli kolejny klasyk ;)
Jeszcze go nie miałam, ale korci mnie zakup Tisane na skórki :)
Usuń2x5? Chyba Nissia go polecała, jeśli mnie pamięć nie myli... A spróbuję machnąć dziś skórki tą Tisaną do ust, może też ładnie je nawilży :)
UsuńU mnie rozdanie Carmexem w roli głównej :) Tą wersje też mam i obecnie używam :) Świetnie nawilża :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa mialam tylko kilka wersji w tubce ale nie polubilismy sie
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten waniliowy, do tej pory miałam tylko ten klasyczny w słoiczku
OdpowiedzUsuńBardzo lubię i chwalę sobie carmexy :)
OdpowiedzUsuńuwielbiamy balsamy tej marki :) o tej wersji jeszcze nie słyszeliśmy:) dzięki zatem!
OdpowiedzUsuńTakiego jeszcze nie miałam, muszę poszukać. :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mogę się przekonać do tego mentolu w Carmexach :/
OdpowiedzUsuńW wersji Moisture Plus praktycznie go nie ma ;)
UsuńWidziałam u Ciebie w zakupach ten sztyft i będąc w Złotych Tarasach zaszłam specjalnie do niego do Super-Pharmu. Jakoś szału nie ma, jeżeli chodzi o zapach. Niby jest taki cukierkowy, ale jednak mentol zbyt mocno przebija. I wychodzą cukierki mentolowe o zapachu wanili...
OdpowiedzUsuńAle na ustach inaczej smakuje niż oryginał ;) To można było powąchać przed zakupem? Jeszcze nie spotkałam się z testerem Carmexa, ale dobrze że o tym pomyśleli :)
UsuńSztyft jest super <3 Zużyłam już kilka sztuk wersji klasycznej tego sztyftu i jakiś czas temu zakochałam się w wersji Clear Moisture Plus.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o tubki, mam kilka wersji (aktualnie używane - klasyczna i jaśminowa) ale posiadają jeden wielki zimowy mankament - przy niskiej temp. nie da się ich wycisnąć z tubki :(
Jak już wykorzystam wszystkie moje carmex'owe zapasy to pewnie sięgnę po którąś z nowych propozycji.
Tubka faktycznie nie nadaje się do torebki, zawsze jej używam rano w domu i dlatego kupiłam sztyft :) Zawsze zapomnę o czymś istotnym przy pisaniu recenzji XD
UsuńMiałam do czynienia z dwoma wersjami zapachowymi o dwóch różnych konsystencjach (opakowaniach) i niestety ich nie polubiłam. Na moich ustach nie chcą działać.
OdpowiedzUsuńja mam właśnie jaśminową tubkę, która zraziła mnie trochę do firmy, ale warto wypróbować jeszcze jakąś zanim kompletnie skreślę carmex ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko skoncze moje mazidla to biore sie za Carmexy. Sa najlepsze ze wszystkich balsamow do ust jakich uzywalam. No i kusi mnie ta wanilia:) Szkoda tylko ze nie ma wanilii w tubce:(
OdpowiedzUsuńJakoś tak nie kocham Carmexów, kiedyś koleżanka pomalowała mi nim usta i bleh, ten smak. Ale nie pamiętam, która to była wersja.
OdpowiedzUsuńDlatego Moisture Plus smakuje zupełnie inaczej ;)
Usuńno prosze, nie wiedzialam ze jest waniliowy :) jak mi sie pokoncza moje baby lips to moze sie na niego skusze :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu szukam waniliowego Carmexa, a dzięki Twojej recenzji zacznę go szukać znacznie bardziej intensywnie....:-)
OdpowiedzUsuńTeż się za nim nabiegałam ;)
UsuńMiałam wiśniowego i klasycznego Carmexa, obydwa mi odpowiadały, muszę wypróbować waniliowego ;)
OdpowiedzUsuńJa też wyczekiwałam i wzdychałam do Carmexu bo wielcy wizażysći używali ale na samej sobie niecierpie mrowienia... Pokochałam za to blistex w tubce ale bieli więc używam tylko na noc i jak nie wychodzę z domu. Baaardzo dużo go nakładam i moje usta to lubią:D
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie próbowałam, ale korci, oj korci ;)
UsuńUwielbiam wanilię, uwielbiam Carmex... to chyba oznacza, że powinnam wypróbować wersję waniliową:D
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że nie miałam jeszcze żadnego Carmexa!
OdpowiedzUsuńŚrednio lubię Carmex, ale wanilię uwielbiam, więc może się skuszę na ten balsam :D
OdpowiedzUsuńJa tez jeszcze nie miałam Carmexa :D niedawno w Rossku chciałam go kupić,ale nie było sztyftów,tylko tubki których nie lubię :)
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym balsamem do ust jest kokosowy z Yves Rocher :)
Lubię Carmexy, na pewno wypróbuję waniliowy i o smaku (zapachu?) granatu :) O kremie do rąk nic nie słyszałam :D
OdpowiedzUsuńU nas ich jeszcze nie ma, są tylko USA :)
UsuńNie wiedziałam, że Carmex wypuścił krem do rąk:)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z waniliowym sztyftem. Wprawdzie moje usta potrzebują mocniejszego nawilżacza i nie przepadam za mrowieniem, ale odkąd stosuję Carmex, nie mam problemów z opryszczką. Zgadzam się z Tobą, wystarczy jedna aplikacja dziennie, by zapomnieć o piekącym bąblu.
Tak mają, tylko czekam kiedy pojawią się u nas :)
UsuńJeszcze nie miałam żadnego specyfiku z Carmexu, gdyż na razie mam kilka mazideł do ust, które lepiej lub gorzej radzą sobie ze swoim działaniem. Jeśli lubisz mentol i uczucie mrowienia, to może wypróbuj kiedyś mazidło z Lovely "Natural Lip Balm". Co prawda, użyłam go dopiero kilka razy, więc o skuteczności nie napiszę, ale dziwne efekty na ustach są wyczuwalne :P
OdpowiedzUsuńPozostanę przy Carmexie ;)
Usuńoj chyba cos mi komentarz zjadlo ...
OdpowiedzUsuńlubie carmex ale numer jeden dla mnie to jednak alverde Balsam nagietkowy do ust:)
pozdrawiam agata
Bloger coś ostatnio szwankuje :]
UsuńDla mnie carmexy sa srednie:(
OdpowiedzUsuńklasycznego carmexa uwielbiam ale w te cieplejsze miesiące, z zieloną herbata okazał się totalnym niewypałem i na dodatek przesuszał mi usta..
OdpowiedzUsuńostatnio zastanawiałam się nad waniliowym ale odpuściłam kupno, jednak po Twojej recenzji na pewno po niego wrócę :)
U mnie Carmex robił szał na początku, potem była równia pochyła, ale chyba się skuszę się na ten waniliowy ;-)) może po przerwie od Carmexu moje usta zareagują pozytywnie!
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego, ale ku jestem w stanie się skusić :D
OdpowiedzUsuńJeśli Carmex to tylko wersja w słoiczku;)
OdpowiedzUsuńOOO, nawet nie wiedziałam ze carmex ma sztyfty :D
OdpowiedzUsuńjestem fanka carmexow ;)
OdpowiedzUsuńJa mam dwie wersje - oryginalną w sztyfcie, oraz wiśnię w tubce. Sztyft jest zdecydowanie lepszy, a skoro pojawiła się teraz wanilia, to koniecznie muszę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńU mnie kroluje maselko Nivea. Carmex jest okay;) ale to sporadycznie. Mysle nad Nuxem ale czy 4 dychy za balsam do ust to nie przeginka...;)
OdpowiedzUsuńW ziko online można go dorwać za 25 zł ;)
UsuńMiałam Moisture Plus i zgubiłam :<<<<<<< Teraz kończę tubkę i uważam, że są spoko :D Jednak na siłę ich kupować nie będę (swoje wygrałam w rozdaniu u Aliny Rose) :))
OdpowiedzUsuńMiałam Carmex'a w słoiczku ale niestety się nie polubiliśmy - zamiast nawilżyć to wysuszał mi usta i po nocy wyglądały tragicznie.
OdpowiedzUsuńPo tej przygodzie odpuściłam sobie całą resztę Carmex'ów, ale może kiedyś dam im jeszcze szansę :)
Uwielbiam wersję w słoiczku
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy, gdy odkryłam go na allegro i był długo moim ulubieńcem, ja bardzo lubię wersję oryginalną ;) Potem jak kupowałam go w Polsce, wydawał mi się gorszy, niz wersja z USA, ale może tak nie jest ;) Teraz moim ulubieńcem jest zdecydowanie Nuxe Reve de Miel, ale nie wykluczam kiedyś zakupu Carmexa ;)
OdpowiedzUsuńNuxe używam na noc i faktycznie działa świetnie :) Natomiast Carmex w ciągu dnia to podstawa mojej pielęgnacji :)
UsuńMiałam Carmex miętowy w tubce. Był ok, ale na mnie dużego wrażenia nie zrobił. Potem miałam okazję przetestować próbkę wiśniowego i też bez szału. Mimo wszystko ciekawią mnie te nowe wersje. Może się skuszę jak zużyję swoje zapasy, bo ostatnio trochę tego mi się nazbierało :P Na swojej liście mam także balsamy Blistex. Podobno są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńKurcze, u mnie Carmexy się nie sprawdzają. Choć miałam tylko sztyfty i tubki, a podobno one nie umywają się go klasycznego z słoiczku. Za to bardzo nie lubię takiej formy, bo paznokcie :D Dlatego rzadko sięgam po ukochane masełko Korres. Ale Moisture plus mam ochotę wypróbować.
OdpowiedzUsuńNajbardziej chwalę sobie Blistex :)
Ja też nie lubię brudzić paluchów ;) Ale skusiłam się na Nuxe i w sumie dobrze zrobiłam :) Blistex kusi, ale może w przyszłości się zdecyduję, na razie starczy mi balsamów.
UsuńJa pamiętam, jak jako nastolatka byłam wielką fanką Angeliny Jolie, przeczytałam w jakimś magazynie, że współpracujący z nią wizażysta obwieścił, że jej usta są pielęgnowane tylko Carmexem, potem często też przejawiał się w innych kontekstach w kolorowych pisemkach. Jak tylko się pojawił to też od razu się na niego rzuciłam ;)
OdpowiedzUsuńPrzerobiłam wersję klasyczną w słoiczku i w sztyfcie oraz wiśniową tubkę. Na początku też musiałam się, że przyzwyczaić do ich specyficznego zapachu i aromatu, po czym zaczął się długi romans ze sztyftem, który polubiłam najbardziej, jednak w pewnym momencie te jego początkowe cechy, znów zaczęły mnie irytować i ostatecznie przerzuciłam się na Chapstick, który zadowala mnie jeszcze bardziej :D
Ach te reklamy :D Gdybym wiedziała że Angelina się nim smaruje pewnie jeszcze bardziej chciałabym go kupić ;) Chapstick miałam kiedyś, ale wspominam go "neutralnie".
UsuńJa chyba wole masełko z nivea :) nadal zachwycam się Twoimi zdjęciami -śliczne!
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym Carmexem jest klasyczny w tubce - ale ten pewnie też kupię, jak już wspominałam w poprzednim poście w którym wspominałaś o waniliowej wersji. Tylko właśnie, ta różnica pojemności... :/
OdpowiedzUsuńMógłby być tańszy ;)
UsuńLubię wersję klasyczną, ale wersja waniliowa też kusi :)
OdpowiedzUsuńmoże i bym wypróbowała, ale kurcze im więcej stosuje carmex tym bardziej suche usta mam
OdpowiedzUsuńdawno dawno temu miałam kilka Carmexów, wersję podstawową, truskawkową i wiśniową i było ok, teraz mam spory zapas balsamów (w tym świetny, cudowny Burt's Bees w wersji podstawowej), ale waniliowy Carmex kusi ;)
OdpowiedzUsuńja na razie używałam tylko podstawowych wersji w słoiczku i sztyfcie, mam ochotę na tą z nutką wanilii. Mleczne draże- uwielbiam
OdpowiedzUsuńMam jaśminową wersję, ale czeka na swoją kolej. :P
OdpowiedzUsuńMam wersję jasminowa ale niestety się nie polubilismy :-(
OdpowiedzUsuńNie jest niestety zachwycająca ;)
Usuńwaniliowej jeszcze nie widzialam w sklepach. Wersja w sloiczku po pewnym czasie okropnie wysuszyła mi usta ale za to bardzo polubilam wiśniowy carmex w tubce :)
OdpowiedzUsuńMam wersję tradycyjną, działanie jest ok, tylko irytuje mnie ten mentol, muszę spróbować te z mniej wyczuwalnym:)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak Carmex pojawił się w Polsce... Od razu poleciałam go kupić, ale już przy pierwszym użyciu przyszło rozczarowanie... Czułam się jakbym posmarowała sobie usta balsamem antycellulitowym Eveline... Wymęczyłam to pierwsze opakowanie, ale od tamtej pory omijam Carmexa szerokim łukiem:)
OdpowiedzUsuńhehehe albo się kocha albo nienawidzi ;)
UsuńCzuję się skuszona! :)
OdpowiedzUsuńMuszę pomyśleć nad jej kupnem, jak skończy mi się aktualna pomadka;) Wiele dobrego słyszałam na temat pomadek i balsamów z Carmexu ;)
OdpowiedzUsuńP.S. przez wiele lat byłam zwolenniczką zielonej pomadki z Nivea, ale po czasie przestała jakkolwiek oddziałowywać na moje usta ;)
Miałam kiedyś sztyft, ale jakoś się z nim nie polubiłam. Może dam mu jeszcze szansę...
OdpowiedzUsuńAż wstyd ale Carmex'u nigdy nie miałam, jakoś nigdy mnie nie kusiło..ale waniliową chętnie bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuńAkurat Carmex u mnie kompletnie nie działa. U mnie zostawia tłustą warstwę, czyli natłuszcza, a nie nawilża. Choć wersja waniliowa kusi odrobinkę.
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze okazji trafić na nowe wersje, ale będę z pewnością polować na wanilię :) już dawno nie miałam okazji używać Camexu, więc moje usta powinny dobrze zareagować na taką pielęgnacyjną zmianę :) na razie z powodzeniem służy im balsam Burt's Bees.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
U mnie dalej nie ma :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam carmex, ale tego "smaku" jeszcze nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, polowałam na niego, ale nie było go akurat w SP, więc skusiłam się na waniliowo - kokosowego Lip Smackera, pachnie cudownie, tak apetycznie, że mam go ochotę zjeść :D
OdpowiedzUsuńDo tej pory z tej firmy nie miałam żadnego produktu i jakoś specjalnie do nich mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńTeż aktualnie mam wersję jaśminową, właśnie leży sobie na biurku żeby być pod ręką i faktycznie ta nie zachwyca. Zapach słabo wyczuwalny i zdecydowanie wole inne "smaki", ale działanie jak zwykle świetne :))
OdpowiedzUsuń