Jestem kolejną osobą, która uległa czarowi rozświetlających kulek Guerlain. Najpierw kupiłam odsypkę na próbę i już po kilku aplikacjach wiedziałam, że skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie. Udało mi się je kupić na Strawberry.net za 115 zł, co było chyba najlepszy "dealem" zeszłego roku. Opakowanie zawiera 30 g produktu i pamiętam jakie wydało mi się małe, kiedy ujrzałam je po raz pierwszy. Spodziewałam się dużej metalowej puszki, więc początkowo miałam obawy czy nie zostałam oszukana i za połowę ceny nie dostałam mniejszej ilości. Na szczęście szybko zweryfikowałam swoje informacje, a obawy poszły w niepamięć.
Wybrałam odcień 01 Teint Rose, ponieważ są najjaśniejsze i neutralne. Takie dostałam też w odsypce i nie czułam potrzeby zmiany. Kuleczki zielone oraz liliowe mają za zadanie zniwelować zaczerwienienie. Są całkowicie transparentne na twarzy, w żaden widoczny sposób nie dają koloru. Natomiast różowe i te w kolorze szampana rozświetlają, pozostawiając lekki efekt glow. Białe spodobały mi się najmniej, ponieważ zostawiają większe drobinki brokatu na twarzy. Nie są nachalne, ale według mnie zbędne. Oczywiście zawsze można je wyjąć lub zostawić mniejszą ilość.
Potwierdziły się wszystkie słowa, które czytałam i opinie, które o nich słyszałam. Pięknie rozświetlają cerę, nadają jej subtelnego blasku. Sięgam po nie zawsze kiedy wyglądam na zmęczoną, a cera jest trochę poszarzała. Pięknie niwelują zmęczenie, dzięki nim twarz wygląda promiennie, a rysy zostają zmiękczone. Dodatkowo matują i trzymają strefę T w ryzach. I na tym chyba polega ich fenomen, ponieważ nie dają tego ciężkiego efektu, który mają typowe pudry matujące. Przy tym nie wchodzi w pory, nie podkreśla niedoskonałości i trzyma się na twarzy cały dzień, przedłużając trwałość makijażu. Jednak sięgam po nie sporadycznie ze względu na dużą ilość talku w składzie, który jak nieraz się przekonałam, totalnie mi nie służy. Kulek używam doraźnie, więc wystarczą mi na bardzo długo. Są niesamowicie wydajne, ale można je zużyć. Widziałam jak wyglądają po dwóch latach codziennego używania, także jest to możliwe ;)
Zapach to kwestia indywidualna. Jak wiecie większość opisuje je jako fiołkowy i poniekąd mogę się z tym zgodzić. Osobiście mi się nie podoba. Jest dla mnie duszący i wolałabym, żeby kosmetyk był bezzapachowy. Jednak jestem w stanie przetrwać to uczucie dyskomfortu, bo szybko się ulatnia. Przypuszczam, że mogłabym się do niego przyzwyczaić, gdybym sięgała po nie codziennie.
Warto je przetestować przed zakupem. Jedni kochają, inni mają mieszane uczucia, a jeszcze inni uważają za stratę pieniędzy. Stanę po stronie wielbicieli, bo dotychczas nie spotkałam pudru o takim wykończeniu. Kulki służą mi jako końcowy etap makijażu i dostrzegam tę subtelną zmianę jaką wywołują. Warte są swojej ceny.
Nie sądzę, żebym miała skusić się na jakąś inną wersję kulek. Te w zupełności mi wystarczają, szczególnie że w planach mam zakup pudru Hourglass (Ambient Lighting Powder), który ponoć jest dosyć podobny. Z Guerlain mam jeszcze prasowaną wersję meteorów Blanc de Perle, ale o tym będzie innym razem.
Ulegliście urokowi tych kulek?
__________________________________________
Warto je przetestować przed zakupem. Jedni kochają, inni mają mieszane uczucia, a jeszcze inni uważają za stratę pieniędzy. Stanę po stronie wielbicieli, bo dotychczas nie spotkałam pudru o takim wykończeniu. Kulki służą mi jako końcowy etap makijażu i dostrzegam tę subtelną zmianę jaką wywołują. Warte są swojej ceny.
Nie sądzę, żebym miała skusić się na jakąś inną wersję kulek. Te w zupełności mi wystarczają, szczególnie że w planach mam zakup pudru Hourglass (Ambient Lighting Powder), który ponoć jest dosyć podobny. Z Guerlain mam jeszcze prasowaną wersję meteorów Blanc de Perle, ale o tym będzie innym razem.
Ulegliście urokowi tych kulek?
__________________________________________
Dla mnie Meteoryty to małe uzależnienie :) Mam kilka różnych edycji, poluję na poszczególne LE bo one mnie najbardziej interesują. Czekam jeszcze na coś w wersji prasowanej, ale na pewno nie w stylu Blanc de Perle....
OdpowiedzUsuńTeż je kupiłam, gdy zobaczyłam je na Twoim blogu. Zapach rzeczywiście mocno intensywny, mi mocno nie przeszkadza, ale lepiej gdyby był słabszy. Uwielbiam je i na pewno jak zużyję obecne opakowanie, a to pewnie będzie za milion lat, to kupię bez wahania kolejne :)
OdpowiedzUsuńszalenie mnie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńKosmetyk kontrowersyjny. Słyszałam już tak odmienne opinie na temat tych kuleczek, że sama nie wiem, co myśleć. Prawdopodobnie nie kupiłabym ich, ale bardzo chętnie przetestowałabym je na sobie lub nabyła przy okazji jakąś odsypkę :)
OdpowiedzUsuńMam wersję limitowaną, motylą Butterfly ;) Kupiłam na spółę z dwiema dziewczynami, i bardzo dobrze, bo są dla mnie zbyt brokatowe na całą twarz. Używam ich tylko do rozświetlania kącików oczu, i tu się świetnie sprawdzają, i czasami na policzki. Odsypka 10g wystarczy mi na wieki ;) Kuszą mnie inne wersje, ale najchętniej kupiłabym wersję "lotniczą", te trzy miniaturki w zestawie z pędzlem. Mogłabym wtedy potestować :D Twoje też wyglądają zachęcająco :) Ale Ci się udało z tą truskawą, prawdziwa okazja, żal nie brać :)
OdpowiedzUsuńDlatego warto do nich regularnie zaglądać :)
UsuńPiękne kulaski :D Ja wszystkie 3 opakowania kocham <3
OdpowiedzUsuńWciąż pozostaję na nie odporna, choć bardzo mi się podobają, to niestety są u mnie niewidoczne. Wiesz, że teraz będę czekać na Blanc de Perle? :D
OdpowiedzUsuńTen puder akurat jest zupełnie inny, bo nie jest rozświetlający tylko wybielający ;)
UsuńPiękne są :) kuszą, oj kuszą ;)
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tym produkcie, zarówno dobrych jak i złych opinii. Sama ich nie posiadam i pewnie posiadać nie będę, gdyż jestem zwolenniczą dobrego makijażu za niewielką cenę :).
OdpowiedzUsuńMiałam je swego czasu (w wersji Teint Dore, o ile dobrze pamiętam). Generalnie wspominam je sympatycznie, ale ostatecznie rzadko po nie sięgałam, z uwagi na to, że moje potrzeby były zupełnie inne, więc powędrowały w inne ręce. Teraz zastanawiam się nad ponowną inwestycją, tym razem sięgnęłabym właśnie po opcję 01.
OdpowiedzUsuńA mogę zapytać, gdzie masz zamiar nabyć puder Hourglass? :>
Na Space NK, tylko obecnie są mocno przebrane i nie ma odcienia, który mam na oku. To samo jest z ich różami ;)
UsuńBardzo bym je chciała, ale boję się tego efektu glow, który u mnie jest raczej niewskazany ;) ale może zmieniłabym zdanie, gdybym miała tester pod ręką :)
OdpowiedzUsuńMiałam chyba ze cztery wersje, wszystkie fantastyczne, choć Beige Chic oddałam ostatecznie mamie, bo jednak to nie był mój kolor, dawał zdecydowanie za ciepłe wykończenie. Za to uwielbiam Pearly White, ekstremalnie jasne i chłodne, jakby specjalnie dla mnie stworzone. Nie mogę przeboleć, że to była limitowanka, w dodatku dość stara, także na kolejne opakowanie raczej nie mam co liczyć.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że gdzieś je można wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJak są takie świetne, to może się skuszę. Takie kosmetyki są bardzo wydajne więc cena nie jest jakoś bardzo wygórowana.
lubię kulki, choć nie nazwałabym siebie kulkomaniaczką :) mam 3 opakowania i na tym poprzestałam.. skuszę się na kolejne, jak naprawdę skusi mnie czymś wyjątkowym.. ale póki co to tylko odgrzewane kotlety różniące się wyglądem opakowania ;)
OdpowiedzUsuńZ tego powodu kolejne mnie nie kuszą :)
UsuńUległam i bardzo je sobie cenię! Cena studzi entuzjazm, ale są niezwykle wydajne, więc ta inwestycja się opłaca. Na Ambient Lighting Powder mam ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wole wersje prasowana. Do kulek nie umiem sie ustosunkowac, ale chyba wyjme swoje biale bo mnie tez lekko denerwuja;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym je przetestowała, żeby zobaczyć, jaki dają efekt. Ale raczej bym nie kupiła - cena jest dla mnie zaporowa. Poza tym, faktycznie kosmetyk zbiera w Internecie różne opinie.
OdpowiedzUsuńJa się niestety nie polubiłam z Meteorytami i poszły w świat;)
OdpowiedzUsuńKiedys byly moim wielkim marzeniem ale jakos mi przeszlo :-) chociaz moze kiedys jak nadarzy sie okazja nie odmowie :-)
OdpowiedzUsuńDonia, chyba każda kobieta o nich marzy. Wydaje mi się, że to kosmetyk kultowy i może nie każdy chce je kupić, ale każdy chciałby je dostać :)
UsuńAch, pragnę ich już od jakiegoś czasu. Może kiedyś w końcu je zakupię :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Meteoryty za cudne ujednolicenie całego makijażu. Niebawem będę musiała sobie kupić nową puszeczkę, bo kończą żywot moje ukochane pszczółki :/
OdpowiedzUsuńA ja ich jeszcze nie miałam i jakoś też specjalnie mnie nie kuszą, może dlatego, że nie poczułam na skórze ich fenomenu:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kulki :D Na te póki co mnie nie stać :)
OdpowiedzUsuńMi bardzo podoba się opakowanie ;P Szkoda, że nie pokazujesz efektów...
OdpowiedzUsuńCiężko je uchwycić na zdjęciu, te zmiany są bardzo subtelne i dlatego takie niepowtarzalne :)
UsuńMeteoryty marzą mi się od dawna, ale póki co mam podobne z lodowej limitki Essence i mi wystarczają :))
OdpowiedzUsuńChciałabym je kiedyś wypróbować :) aczkolwiek faktycznie musiałyby dawać nieziemski efekt za taką cenę
OdpowiedzUsuńJa mam 3-teint dore i je uwielbiam. Zapach okreslilabym jako...pudrowy:-)
OdpowiedzUsuńUległam, są na mojej liście, ale zanim co chcę wykończyć te pudry, które mam. Nie chcę magazynować kosmetyków, ostatnio pozbywam się lub wykańczam to co mam i oszczędzam nam coś lepszego.
OdpowiedzUsuńChciałam napisać, że mnie nie kręcą, bo mam tłustą cerę i efekt chyba nie byłby ciekawy... Ale jak przeczytałam, że matują to wiem, że CHCĘ JE MIEĆ! :-)
OdpowiedzUsuńmarzyłam o nich bardzo długo, teraz mi się to zmieniło i marzę o pudrze Hourglass :)
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam sobie właśnie kulki z kolekcji wiosennej, prześliczne!
OdpowiedzUsuńI ten zapach... :-)
Bezzapachowe meteoryty, aleś wymyśliła :)
OdpowiedzUsuńno chciałabym ;D
UsuńMam tą wersję co Ty, w tym samym kolorze i Perles Du Paradis z limitowanej edycji (chyba z zeszłego roku, o ile się nie mylę), poza tym jeszcze mam prasowańca i jednak najbardziej odpowiada mi efekt na twarzy właśnie po Teint Rose, na drugim miejscu uplasowałabym prasowańca, a dopiero na trzecim Perles Du Paradis. Ja należę do tej grupy, która wielbi zapach kulek:) Zastanawiam się, czy nie kupić sobie jeszcze tych kulasków, które w tym roku wyszły, podobno są bardziej delikatne i bardziej rozświetlające i jak porównałam obie wersje w sklepie to faktycznie te nowe takie się wydawały, więc kto wie? Może się skuszę?:D Jeśli lubisz rozświetlenie to polecam puder z Narsa Reflecting, to jest najlepszy puder, jaki w życiu miałam, śmiem stwierdzić, że lepszy nawet niż kulki Guerlain:)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie Narsa :) Obecnie uparłam się Hourglass, ale w przyszłości mam nadzieję go spróbować :)
UsuńNie miałam i mieć nie będę - jak dla mnie to zwykły puder z mikrodrobinkami brokatu za kosmiczną cenę. Ale miło popatrzeć na nie na zdjęciach, nie powiem;))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, sama na nie polowałam w tej cenie, ale nie udałomi się, już 2 razy przeleciały mi koło nosa na Truskawce ;)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ten sam odcień :)
To Ci się udało :) Rarytas prawdziwy :)
OdpowiedzUsuńAleż z Ciebie farciara :D Za taką cenę to faktycznie deal roku. U mnie meteoryty są na liście zakupowej od dawna (zapomniałam je umieścić w ostatnim wishlistowym poście). Szczerze w tym przypadku odzywa się we mnie czysta próżność, strasznie podoba mi się ich luksusowe opakowanie i wiem, że w końcu położę na nich łapska :P
OdpowiedzUsuńUległam i należę do zwolenników :) Pięknie mi wykańczają makijaż. I mi akurat zapach wyjątkowo pasuje więc przepadłam totalnie :)
OdpowiedzUsuńMam odsypkę, kupiłam na allegro, niestety nie wiem jaki to numer. Bardzo je polubiłam, choć ja je używam tylko jako rozświetlacz na kości jarzmowe ;) A zapach jest cudowny <3 kocham fiołki ;-) gdy je skończe , pewnie ulegnę wersji full size ;)
OdpowiedzUsuńTak się właśnie zaczyna przygoda ;)
UsuńMam 02, i polubiłam, te 01 chciałam początkowo ale w sklepie nie było, może jak skończę 02 to wypróbuję 01, bo bardzo mi się podoba efekt jaki można dzięki meteorytką uzyskać;)
OdpowiedzUsuńAle okazja cenowa, super :-) U mnie kulki nie robią szału, brak jest efektu "wow" :-( a szkoda!
OdpowiedzUsuńAh, gratuluję świetnej okazji! Sama bym takie chciała... Ale nie narzekam, mam również swoje - blanc de perle i właśnie teint rose :D A dziś miałam fantazję [portfel płacze...] i zwariowałam! Kupiłam róż Illamasqua i osławionego sypańca Nars ♥ Obie marki w mej kolekcji dziewicze. I również dziś otrzymałam lawendowy róż Etude house ♥ A teraz potulnie wyprzedaję zasoby kosmetyczne... Ledwo w tym tyg doszły mi też trzy nowe maskary. Życie :D
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że szybko pokażesz te cuda na blogu :D
UsuńMam beżowe - polowałam na nie 5 czy 6 lat :D
OdpowiedzUsuńWażne, że się w końcu udało :)
UsuńUrocze są te kulaski, trudno mi wyobrazić ten zapach, wolałabym więc wypróbować przed zakupem :)
OdpowiedzUsuńOstatnio tak bardzo na nie chorowałam ale dzisiaj byłam w Sephora aby je przetestować i chyba czar prysł... Ale pewnie w sklepie to co innego ale wydawały mi się mega brokatowe i rzeczywiście zapach taki sobie...
OdpowiedzUsuńMarzą mi się, ale cena regularna nieco odstrasza. Jak trafię gdzieś na taką promocję, to z pewnością będą moje:)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się puzdereczko i zapach złapał na serce, ale efektu na twarzy nie miałam okazji zobaczyć.
OdpowiedzUsuńMarzą mi się ...oj marzą :D
OdpowiedzUsuńChcialabym chciala, ale powoli nie spieszy mi sie mam kilka wazniejszych pozycji na liscie chciejstw
OdpowiedzUsuńKusza mnie, ale mimo wszystko wydaja mi sie byc nieco przereklamowane, kosztuja full kasy, a efekt jaki daja, mozna uzyskac rowniez innymi kosmetykami :P
OdpowiedzUsuńcena jest dla mnie zdecydowanie za wysoka :) może kiedyś się skuszę z czystej ciekawości, ale nie wiem, czy taka kwota przejdzie mi przez portfel :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Też mam swoje meteoryty i nie zamieniłabym na inny puder. :)
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie to cudo nie kusi.
OdpowiedzUsuńNie potrafiłabym ich wykorzystać, to nie dla mnie.
Nie pojmuję fenomenu tych kulek, ale ja się nie znam :)
Marzę o tych kulkach ale są dla mnie zbyt drogie. Tobie udało się znaleźć je w bardzo korzystnej cenie
OdpowiedzUsuńUżywałam je raz, dokładnie tę samą wersję, co Ty od jutubowej koleżanki i nie poruszyły mojego serca, co dla mojego portfela jest dobrą wiadomością. Może to dlatego, że bardziej pasowałaby mi wersja nr 2, nie wiem :) Ale zastanawiać się nie chcę:P
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kuszą powiem szczerze
OdpowiedzUsuńAle jak do tej pory jeszcze się je skupiłam. Zapach bardzo mi się podoba :) jestem w tej grupie;) pozdr
Bardzo mnie kuszą powiem szczerze
OdpowiedzUsuńAle jak do tej pory jeszcze się je skupiłam. Zapach bardzo mi się podoba :) jestem w tej grupie;) pozdr
Kiedyś sprawię sobie odsypkę i jeśli się sprawdzą, zainwestuję w pełen wymiar - nie będę ukrywać, bardzo mnie ciekawi co w nich jest że są tak uwielbiane.
OdpowiedzUsuńMnnie one kuszą, i pewnie skuszą, ale najpierw muszę ogranczyć ilość mojej kolorówki do minimum
OdpowiedzUsuńMacałam je wczoraj w Douglasie. Mimo wszystko bardziej interesują mnie pryzmy Givenchy :)
OdpowiedzUsuńDo Meteorytów wzdychałam przez dłuższy czas aż wpadły w ręce w wakacje, numerek 02 chyba i bardzo je polubiłam ale chyba nie sięgnę po inne egzemplarze.
OdpowiedzUsuńPrzez te wszelkie recenzje na blogach mam na nie wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńmiły dla oka produkt
OdpowiedzUsuńA mnie w ogóle nie kuszą, nawet na prezent bym ich nie chciała, bo leżałyby nieużywane :D Jedyne co mi się w nich podoba to... fotogeniczność w pudełku :D
OdpowiedzUsuńMacałam i całkiem fajne są, ale jakoś tak specjalnie mnie nie kusi ich zakup ;-)
OdpowiedzUsuńPrezentują się przepięknie. Od dawna wzdycham do tych kulek aczkolwiek nie mam pojęcia jakby wyglądały na mojej cerze..W każdym razie ten design i obiecany zapach przekonuje mnie w 100%
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo korzystny zakup :)
Wcześniej mnie nie kusiły, ale od kiedy pokazałaś je u siebie jakoś dziwnie mi się spodobały z dnia na dzień. Myślę, że to jeden z tych hitów, które absolutnie trzeba samemu wypróbować, by móc się ustosunkować do nich. Muszę jeszcze tylko spróbować obejrzeć je pierw bliżej i zdecydować, które byłyby dla mnie najlepsze. Potem pozostanie czekać na jakąś szaloną promocję :)
OdpowiedzUsuńNie wpadłam na to by szukać odsypek na Allegro, dzięki na pewno się rozejrzę! Na pewno jest to coś, czym można podbudować poczucie własnej wartości. Albo połechtać swoją próżność :P Jak kto woli ;) Ja mam ochotę pobuszować w Internecie szukając stosownej oferty.
OdpowiedzUsuńChęć posiadania tych kuleczek siedzi mi w głowie od dawna, a gdy zobaczyłam tegoroczną edycję, to już całkiem ich zapragnęłam ;)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się też sypkie pryzmy z Givenchy :)
Czytałam o nich troszkę i niesamowicie mnie kuszą ;) do tego wyglądają i są takie ekskluzywne.
OdpowiedzUsuńKuszą mnie niezmiernie jednak tak jak piszesz Kochana lepiej najpierw wypróbować niż od razu kupowac całe opakowanie którego cena regularna może odstraszać:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKuszą strasznie, faktycznie lepiej najpierw wypróbować czy się sprawdzą. Cena Cena wysoka. A ja już zrobiłam kilka "rewelacyjnych" zakupów, które okazały się niepotrzebne i były jedną wielką klapą. Dlatego do drogich kosmetyków podchodzę z dystansem.
UsuńMi te kuleczki nie przypadły go gustu :/ Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńcudownie wyglądają. Nie słyszałam o nich, ale teraz chce je wypróbować.
OdpowiedzUsuńMnie ten produkt na szczęście w ogóle nie kusi :)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś wypróbować je i zobaczyć o co tu tak naprawdę chodzi :) Chyba muszę się rozejrzeć za kupnem jakiejś odsypki, bo inaczej nigdy się nie przekonam czy warto zainwestować w pełny wymiar :)
OdpowiedzUsuń