Balsamy do oczyszczania twarzy nie są jeszcze u nas tak popularne jak w innych krajach. Nadal prym wiodą żele, mleczka i inne emulsje. Dlatego tak bardzo zainteresował mnie kosmetyk stworzony przez Emmę Hardie, który jest powszechnie polecany na zagranicznych blogach i vlogach. Słyszałam o nim w samych superlatywach i doszłam do wniosku, że spróbuję. Swój egzemplarz zamówiłam na stronie Feelunique. Do najtańszych niestety nie należy, jednak udało mi się kupić go z małym rabatem. Zapłaciłam około 150zł i moja wersja jest jeszcze w starej szacie graficznej. Nowa wygląda praktycznie identycznie, ma taką samą pojemność 100 ml, jednak opakowanie jest węższe i wyższe.
I muszę przyznać, że ktoś miał niezły pomysł na słoik, bo jest solidnie wykonany i znacznie większy niż jego zawartość. Daje złudzenie kosmetyku o dużej pojemności, co ma działać na wyobraźnię. W rzeczywistości jest tu dużo plastiku i po odkręceniu wieczka widać jak mało jest produktu w stosunku do wielkości opakowania.
Pocieszający jest fakt, że balsam ma sporą wydajność. Przy codziennym użytkowaniu wystarczy na długo, bo do umycia twarzy i szyi potrzebna jest niewielka ilość. Spokojnie można zużyć w okresie wyznaczonym przez producenta, czyli 6 miesięcy. Wszystko dzięki konsystencji, która jest dosyć nietypowa. Faktura przypomina gęstą maść, a przy kontakcie z wodą staje się oleista. Stojąc w cieple potrafi się rozwarstwić. Zapach nie przypadł mi do gustu. Nie przeszkadza, ale też nie należy do przyjemnych woni. Ma chemiczną nutę i nie mogę go z niczym skojarzyć, chyba jedynie z maścią.
Aplikacja jest zalecana na trzy sposoby. Najbardziej lubię nałożyć balsam na twarz lekko masując skórę, później zmoczyć dłonie i jeszcze raz wykonać masaż. Można też nałożyć od razu wilgotnymi dłońmi i uzyskać oleistą formę albo użyć po prostu jako maseczki i pozostawić na 10-15 minut.
Gładko sunie po skórze i zachowuje się ja zwykły olejek do mycia twarzy. Balsam czuć na skórze, nawet po zmyciu wodą, dlatego przemywałam twarz dodatkowo żelem, aby pozbyć się duszącej (w przenośni) warstwy. Przypuszczam, że dzięki temu rewelacyjnie sprawdzi się przy cerze normalnej czy suchej. Przy mojej mieszanej okazał się zbyt bogaty w oleje, które przyczyniły się do powstania większej ilości zaskórników. Początkowo balsamu używałam codziennie do zmycia makijażu z twarzy, ale zaniechałam po tym jak nieznacznie pogorszył się stan mojej cery i zaczęłam go stosować jako maseczkę. Dzięki temu moja skóra była dodatkowo zmiękczona oraz ukojona, ale bez negatywnych skutków.
Aplikacja jest zalecana na trzy sposoby. Najbardziej lubię nałożyć balsam na twarz lekko masując skórę, później zmoczyć dłonie i jeszcze raz wykonać masaż. Można też nałożyć od razu wilgotnymi dłońmi i uzyskać oleistą formę albo użyć po prostu jako maseczki i pozostawić na 10-15 minut.
Gładko sunie po skórze i zachowuje się ja zwykły olejek do mycia twarzy. Balsam czuć na skórze, nawet po zmyciu wodą, dlatego przemywałam twarz dodatkowo żelem, aby pozbyć się duszącej (w przenośni) warstwy. Przypuszczam, że dzięki temu rewelacyjnie sprawdzi się przy cerze normalnej czy suchej. Przy mojej mieszanej okazał się zbyt bogaty w oleje, które przyczyniły się do powstania większej ilości zaskórników. Początkowo balsamu używałam codziennie do zmycia makijażu z twarzy, ale zaniechałam po tym jak nieznacznie pogorszył się stan mojej cery i zaczęłam go stosować jako maseczkę. Dzięki temu moja skóra była dodatkowo zmiękczona oraz ukojona, ale bez negatywnych skutków.
I jak już się pewnie domyślacie nie planuję powrotu do tego kosmetyku. Natomiast sama idea oczyszczających balsamów bardzo mi się spodobała i mam zamiar spróbować odpowiednika marki Clinique.
A czego Wy lubicie używać do oczyszczania twarzy? Macie jakiś swój ulubiony kosmetyk?
_________________________________________
fajny, fajny ale ta cena!!!
OdpowiedzUsuńa ja chyba teraz kupię krem z The Body Shop, nie skuszę się na Emmę, za droga....
TBS też mam w planach :)
UsuńA co tam TBS ma ciekawego w ofercie? W ogóle się w tym nie orientuje :(
UsuńZ serii rumiankowej ma podobny balsam :)
UsuńJa własnie kupiłam ten z TBS i całkiem niezły, skład ma o niebo lepszy od tego i od Clinique. mimo wszystko gdy go zużyje planuje zrobić własny balsam na bazie masła kakaowego/shea/o. rycynowego i arganowego.
UsuńTak sobie mysle, że Twój problem z zanieczyszczeniem skóry mógł wyniknąć z racji tego, że nie używałaś mikrofibry do zmycia tego balsamu. Dla mnie to element konieczny, że nie zmyje tego tak jak ścierka. Druga sprawa to to, że skład balsamu jest niezbyt fajny i któryś składnik mógł tak cię zapchać ale nie sadze że był to olej.
że=żel
UsuńRównież żałuje, że balsamy do oczyszczania twarzy nie są u nas bardziej popularne. Sama idea jest super, ale dla mnie są zbyt ciężkie. Na miano KWC w moim przypadku zasługują oleje myjące ;)
OdpowiedzUsuńIdea olejku myjącego też bardzo mi się spodobała, szczególnie w postaci kosmetyku Dermalogica.
UsuńU mnie jak wiesz ten produkt nie zrobił dobrego wrażenia, formuła ciekawa ale zbyt tłusta i nawet przy suchej skórze czułam dyskomfort :/ Na dodatek wytropiłam, że powodował wysyp drobnych krostek i to po każdym użyciu. Odstawiałam, problem znika. Wracałam i na nowo pokazywały się krostki.... A nic nowego nie włączałam w tym czasie do pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie produkt Clinique i może go kupię, ale finalnie jestem za Kanebo ♥
Nie wiedziałam, że Tobie też tak zaszkodził. Po tylu usłyszanych zachwytach sądziłam, że jestem jedyną osobą na ziemi, która nie jest z niego zadowolona ;) I wcale się z tego nie cieszę, że jednak jestinaczej. Miałam nadzieję, że Ty go polubisz.
UsuńTropiłam złoczyńcę.... Nie smuć się, bo dzięki Tobie miałam okazję zapoznać się ze sporą częścią :* i to, co zostało puściłam w świat. Ciekawe, czy dziewczyny będą zadowolone bądź zawiedzione. Dam znać :)
UsuńNiestety NIE dla mojej cery i już sama konsystencja nie zachęcała mnie za bardzo :P
Ale Wy nie zmywacie dodatko twarzy żelem? Ja muszę inaczej do szału doprowadza mnie nawet odrobina tłustości ;) używałam co prawda tylko Clinique ale wysypu krostek nie zauważyłam. W idei tłustego kremu podoba mi się jak błyskawicznie cały, calutki makijaż się rozpuszcza ;)
UsuńNie wiem jak "zmywacie" :P ale u mnie to zawsze jest kilka etapów. Próbowałam w różnej kolejności i za każdym razem to samo, bo tylko EH była nowym elementem, pozostałe rzeczy mam od dłuższego czasu i nic się nie działo.
UsuńPisałaś coś o Clinique? idę zajrzeć i poszukać :)
Moje nawyki oraz wymagania cery rządzą się swoimi prawami i mimo wszystko nie potrafię startować z demakijażem w taki sposób więc wypracowałam własny system :)
Ja zawsze po demakijażu używam żelu Vichy, niezależnie czy jest to micel czy jakiś olejek. Muszę mieć pewność, że wszystko zostało usunięte ;) Clinique miałam wczoraj w łapkach, ale najpierw zmęczę Emmę :D
UsuńNo to jestem ciekawa jak u innych się sprawdzi :)
Też czytałam o nim dobre opinie, ale mam tłustą cerę, i obawiam się, że mógłby sobie niezbyt dobrze poradzić z jej oczyszczeniem...ale może jako maska by się sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńChemiczna nuta nie zachęca rzeczywiście, ale sama idea kosmetyku zaiste interesująca :)
OdpowiedzUsuńJuż mogli dorzucić jakąś cytrynę do zapachu ;)
UsuńMiałam w planach zakup tego balsamu Clinique, ale cena nieco wysoka i bałabym się, że kosmetyk okaże się bublem. Wolę jednak micele :)
OdpowiedzUsuńMicele jak najbardziej spoko, ale oleiste formuły cały czas mnie kuszą i szukam dobrego dla siebie rozwiązania :)
UsuńMoje myśli krążyłu koło tego kosmetyku, ale skoro potrafi zapychać, to zdecydownie go nie kupię!
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę na ten krem oczyszczając z Clinique Take the Day Off Balm i myślę, że jak wykorzystam to co mam to go kupię.
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo intryguje :)
UsuńTego typu balsamami jeszcze się nie interesowałam. Za to obecnie wróciłam do OCM i kuszą mnie wszelkiego rodzaju azjatyckie olejki do oczyszczania twarzy :)
OdpowiedzUsuńWiele dobrego o nich słyszałam, ale nie mam zupełnie rozeznania. Jeśli trafisz coś ciekawego koniecznie daj znać :)
UsuńJa nie lubie tego typu kosmetykow, wole umyc twarz zelem i przemyc plynem micelarnym
OdpowiedzUsuńU mnie też to tak przebiega, a balsam służy mi do wstępnego oczyszczenia cery z makijażu :) Dopiero później żel, micel lub termal :)
UsuńJa się trochę naczytałam i nasłuchałam o zmywaniu twarzy olejami i jak już to kupię oliwkę hydrofilną. Ona zawiera emulgatory co pozwala dokładnie ją zmyć z twarzy i chyba nie powinno być problemu z zapychaniem, a warstwa lipidowa naskórka nie będzie naruszona :)
OdpowiedzUsuńW takim razie daj znać czy faktycznie się sprawdza, to może też jej spróbuję :)
UsuńWygląda rewelacyjnie, ale po tym co napisałaś, to zdecydowanie produkt nie dla mnie
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie przekonuje, ale na balsam z Clinique mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńObecnie używam olejku do demakijażu Missha i świetnie się sprawdza, jestem bardzo zadowolona.
Ten produkt też mnie interesuje, więc będę wypatrywać recenzji :)
UsuńJa chcę przetestować balsam z Clinique:) EH również mogła bym przygarnąć:)
OdpowiedzUsuńOj to nie dla mnie. Moja twarz i bez tego wygląda jak świecąca żarówa ;-)
OdpowiedzUsuńciekawy produkt ale jeśli chodzi o cene to żal by mi było;) Do oczyszczania twarzy lubie uzywać produktow z Garnier;) I zeby lepiej oczyścic buźke gąbeczek z celulozy;)
OdpowiedzUsuńCiekawie wygląda, rzeczywiście przykuwa spojrzenie, ale po przeczytaniu Twojej opinii, czar prysł, nie czuje się skuszona, zwłaszcza że cena jest dosyć wysoka.
OdpowiedzUsuńJa do mycia twarzy najczęściej używam żelów lub mydeł Alep, czasem też innych mydeł naturalnych, przy mojej mieszanej cerze sprawdzają się genialnie, i choć często zawierają oleje, nie zostawiają żadnej warstewki na skórze ;)
Do tych mydeł sama się przymierzam, ale ich forma mnie nie przekonuje ;)
UsuńDemakijaż przeznaczonymi do tego olejkami kupił mnie już jakiś czas temu. Próbowałam propozycji z Biochemii Urody, ale to nie dla mnie, zupełnie się nie sprawdziła. Co innego Bobbi Brown, tutaj pełne zadowolenie. W zamyśle mam polecany przez Ciebie i Hexx PreCleanse, może skuszę się także na Kanebo. Z takiej balsamowej formy chcę wypróbować ten popularny ostatnio Clinique. O EH nie słyszałam wiele, ale patrząc na Twoje doświadczenia, u mnie również mógłby spowodować podobne problemy. Cerę mam wybitnie podatną na wypryskowe rewolucje :/
OdpowiedzUsuńJa też, więc wolę uważać na to czego używam ;) Niestety Emma dała plamę w tej kwestii :]
UsuńA ja mniej na blogach to i nie obiło mi się do tej pory o uszy o oczyszczających balsamach. :D Dzięki za informację. :) W tej cenie i tak bym nie kupiła, ale dobrze wiedzieć że coś takiego pewnie niebawem i u nas się pojawi.
OdpowiedzUsuńCena i tak nie na moją kieszeń obecnie ;)
OdpowiedzUsuńooooo jak zobaczyłam cenę to mało nie spadłam :P
OdpowiedzUsuńObecnie do oczyszczania twarzy używam oleju sezamowego i azjatyckiej pianki The Face Shop Herb Day 365 Cleansing Foam. Często sięgam również po mydło Himalaya lub mydło z glinką zieloną. Jestem z tych produktów bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńAzjatyckie pianki i oleje do demakijażu też podobno są świetne, ale dopiero robię rozeznanie na ich rynku.
UsuńDo porannego oczyszczania twarzy używam kremowego żelu BeBeauty (różowa tubka).
OdpowiedzUsuńWieczorem stawiam na rumiankowy olejek The Body Shop. Do oczu tylko i wyłącznie micel.
Przyznaję jednak, że balsamy bardzo mnie kuszą - interesująca alternatywa.
Mam chrapkę na ten z REN i Clinique. Zakup jest kwestią czasu :)
The Body Shop z serii rumiankowej ma też balsam, ale olejek jakoś mi umknął. Spróbuję obu :) Fajnie, że są na czasie z takimi kosmetykami.
Usuńnie słyszałam o tej marce wcześniej
OdpowiedzUsuńani tym bardziej nic nie miałam
ale cena za wysoka... ;))
Czytałam o nim na blogach. Napaliłam się natomiast na balsam do mycia twarzy z Clinique. Działa na podobnej zasadzie co ten prezentowany przez Ciebie. Mam cerę mieszaną tak jak Ty więc skoro piszesz, że powodował u Ciebie zaskórniki zapewne nie sprawdzi się u mnie ani jeden ani drugi. Dzięki za tę recenzję. Już wiem, że muszę zrezygnować z tego kosmetyku - szkoda pieniędzy.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę wszystko zależy od składu, więc nie warto ich spisywać na straty ;) Jak wspominałam w poście na balsam Clinique zacieram rączki, wiec z czasem na pewno go spróbuję :)
UsuńCena ścięła mnie z nóg... Za taką kwotę powinien cuda robić i pachnieć perfumami :D.
OdpowiedzUsuńdokładnie... teraz mnie zastanawiają te zachwyty ;)
Usuńhm. krem do czyszczenia? odeszłam w ostatnim czasie od żeli na mydlaną część mocy ;) Aleppo najlepiej się u mnie sprawdza, przyznam, że długo szukałam ideału do oczyszczania twarzy. ten jest idealny, nawet makijaż domywa. jak narazie nie zmieniam, ale muszę czasem zrobić przerwę od mydła i wtedy wracam do żelu oczyszczającego.
OdpowiedzUsuńMydła też mam w planach, jedynie samej formy się obawiam ;)
UsuńCały czas mam na niego ogromną ochotę i pewnie niedługo się na niego skuszę. Ciekawi mnie także wspominany przez Ciebie krem Clinique i REN. Uwielbiam taką delikatną, nawilżającą pielęgnację, Liz Earle mnie rozpieściła i zachęciła do poszukiwań nowości :)
OdpowiedzUsuńPierwsze o nim słyszymy:)
OdpowiedzUsuńja mam ten balsam z clinique i jestem baardzo zadowolona, sama przyjemność zmywać wieczorem makijaż :) Natomiast czy jest wart aż tak wysokiej ceny jak na mazidlo do zmywania makijażu to nie wiem..ale na pewno wart wypróbowania! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego mam go w planach :)
UsuńNie skusiłabym się raczej na zakup :)
OdpowiedzUsuńMam kosmetyk o podobnym zamysle z Sephory (swoja droga napisalam Ci mejla, ze chetnie podesle probke, ale nie raczylas odpisac!) i bardzo podoba mi sie taka forma do oczyszczenia po demakijazu, bardzo przyjemny relaks swoja droga! Jakby kiedys przyszlo mi do glowy wprowadzic minimalizm kosmetyczny w zycie to z checia wprowadzilabym taki produkt, ktory starczylby mi na 6 miesiecy :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Musiałam przez przypadek skasować. Nawet nie wiedziałam, że Sephora ma coś podobnego w swojej ofercie.
UsuńBrzmi ciekawie, ale za taką cenę i takim efektem jestem zdecydowanie na nie. Może sprawdziłby się lepiej przy demakijażu oczu?
OdpowiedzUsuńW sumie na rynku azjatyckim jest sporo tego typu kosmetyków, a już z pewnością kremy do oczyszczania twarzy są szeroko dostępne :)
Ja jednak wiernie wracam do samorobnego olejku myjącego.
Azjatycki rynek jest tego pełen, tylko ciężko wyłowić ten jeden odpowiedni produkt ;)
UsuńCo do demakijażu oczu, to wolałam nie próbować ;)
Ja akurat zawsze szukam takich produktów, którymi będę mogła zmywać całą twarzy, również powieki :) Choć w przypadku ulubionych mydeł naturalnych niestety muszę uważać, bo zazwyczaj szczypie w oczy nawet jak, teoretycznie, nic się nie dostanie :D
UsuńTrochę dziwny produkt, jak dla mnie. Chyba nie do końca przekonuje mnie taka formuła, może gdybym miała suchą cerę byłabym bardziej zainteresowana. Nawet nie wiedziałam, że Clinique też ma tego typu produkt w ofercie. Szkoda, że Ci się nie sprawdził, bo przy takiej cenie można było się spodziewać naprawdę produktu z efektem "wow".
OdpowiedzUsuńMając na uwadze inne recenzje, to spodziewałam się kosmetyku, który czyni cuda ;)
UsuńTeż nasłuchałam się i naczytałam dużo dobrego o tym produkcie, przyznam, że miałam na niego ochotę, ale dzięki Twojej notce mój zapał trochę ostygł ;) Mój aktualny rytuał demakijażu: najpierw olejek z BU, potem czarne mydło, potem micelem domywam ewentualne resztki makijażu i na koniec tonik ;) Jeśli chodzi o dobry krem do demakijażu, który się u mnie super spisał to osobnik z Yes to Carrots , w Douglasach go można kupić ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, przyjrzę mu się bliżej :)
UsuńCiekawi mnie taki sposób oczyszczania twarzy, ale jeśli zapycha, to odpada, bo mam podatną na takie rzecz cerę :(
OdpowiedzUsuńDla mojej cery też byłby pewnie za bogaty. Ja skuszę się za jakiś czas na wersję rumiankową z TBS :)
OdpowiedzUsuńTen balsam też mam w planach :)
UsuńSzkoda, że raczej negatywnie działał na skórę... miałam ochotę go wypróbować. Z tej serii kosmetyków, bardzo lubię Clinique.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że dla mnie byłby za bogaty i stosowałabym go podobnie jak ty jako maseczkę ;)
OdpowiedzUsuńNa mojej tłustej cerze też by się w takim razie nie sprawdził. Clinique kusi, ale też mam obawy czy nie byłby za "ciężki". Na razie zostaję przy piankach (uwielbiam tą z Biodermy, a teraz testuję Caudalie - zobaczymy jak się sprawdzi).
OdpowiedzUsuńClinique też ostatnio znalazł się w orbicie moich zainteresowań, bo ma pozytywne recenzje. Podobnie zresztą jest z opiniami o produkcie od Emma Hardie, ale jak widać nie każdemu będzie odpowiadał. Mam cerę mieszaną w kierunku suchej, więc może by się sprawdził, ale za tę cenę nawet nie będę ryzykować ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak sprawdziłby się na moich obszarach naczyniowych, a jak na przetłuszczających się. Cała skóra mi się globalnie przesusza, więc może coś można byłoby tutaj osiągnąć takim produktem. Cleansing balm to mi się przede wszystkim kojarzy w luksusem, po prostu :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że u mnie też by się nie sprawdził. Moja cera musi być dokładnie oczyszczona płynem micelarnym i czymś, co koniecznie powinno się pienić. Takim balsamom nie ufam. Na 99% zobaczyłabym na twarzy więcej niedoskonałości.
OdpowiedzUsuńKochana, masz balsam już w nowej szacie graficznej, bo starsza była w węższym opakowaniu ;) A jak używasz tego kosmetyku Dwa razy dziennie czy tylko na noc? Jestem zaskoczona, że Ci się nie sprawdził... Pozdrawiam, Anita
OdpowiedzUsuńJak zaszkodził to nie spróbuję, zapach też jest dla mnie ważny. :)
OdpowiedzUsuńKwota jest dość wysoka:( z chęcią wypróbowałabym kosmetyk tego typu, ale nie za taką kwotę. Z tych droższych już chyba bardziej przemawia do mnie Clinique Take The Day Off. Jest tańszy i chyba (zważywszy na konsystencję) nieco wydajniejszy:)
OdpowiedzUsuńo tym produkcie nie słyszałam ale też planuję kupić balsam Clinique :)
OdpowiedzUsuńJa używam rumiankowego masła oczyszczającego z The Body Shop na zmianę z żelem z Pharamceris Puri-Capilium. Jestem zadowolona z działania obydwu :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa formuła, ale nie jestem przekonana czy na mojej cerze by się sprawdził. Z drugiej jednak strony z pomarańczowego olejku myjącego z Biochemii Urody byłam zadowolona i chociaż to nie to samo, to jednak jest to jakaś forma olejowego produktu oczyszczającego :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że lepiej by się u mnie sprawdził niż Clinique Take day off..tak jak mówiłaś ;)
OdpowiedzUsuń