Nic tak nie sprawia radości jak puste opakowania po kosmetykach. Nie wiem czy zauważyliście, ale wcześniej posty z denkiem pojawiały się bardzo rzadko. Dopiero od niedawna zawzięłam się i zużywam na potęgę. Nowości przybywa niewiele, chociaż czytając blogi i oglądając You Tube wcale nie jest łatwo ;) Przejdźmy jednak do sedna.
Krem do twarzy Korres /receznja/ totalnie mnie rozczarował i cieszę się, że mam go z głowy. Nie nawilżał tak jak należy i w zasadzie nie odczułam, aby w jakikolwiek sposób pielęgnował. Przynajmniej nie było negatywnych skutków, ale powrotu już nie planuję i trochę czuję się zniechęcona do kosmetyków tej marki.
Wellnes&Beauty olejek do kąpieli z trawą cytrynową i bambusem. Zmiękcza wodę, ale jej nie tłuści, więc nie trzeba po nim myć wanny z obawy przed niekontrolowanym poślizgiem ;) Przy pełnej wannie nie czuć jego zapachu, dlatego następnym razem spróbuję wersji z wanilią i makadamią.
L'Oreal Elseve Fibralogy maska do włosów /recenzja/. Już dawno nie stosowałam produktów do włosów tej marki, więc było to miłe zaskoczenie. Włosy nie stały się po niej mięsiste ani grube, ale poprawiła się ich puszystość. Lepiej zaczęły się układać, były miękkie oraz błyszczące. Na pewno spróbuję innych kosmetyków z tej serii.
Alterra mydło w kostce o zapachu pomarańczowym /recenzja/ to stały bywalec w moim domu. Kupuję na przemian z wersją różaną. Świetnie myją dłonie, bez wysuszania. Jedna kostka wystarcza na długo i nie rozpuszcza się tak szybko jak np kostka Dove. Polecam jeśli jeszcze nie mieliście :)
Rimmel Sexy Curves maskara podkręcająca rzęsy /recenzja/ jest według mnie najlepsza. Idealnie rozczesuje i tuszuje, nawet te najmniejsze włoski. Ma lekką formułę, która daje bardzo naturalny efekt, bez kruszenia, sklejania i owadzich nóżek. Dobrze też podkręca, ale jeszcze lepiej sprawdza się w duecie z zalotką. Jedyne co mnie martwi, to jej brak na drogeryjnych półkach. Zrobiłam mały zapas na Allegro, jednak obawiam się, że już nie będzie dostępna. Pytałam nawet o to na fanpagu marki, ale nie raczyli odpowiedzieć. Będę za nią tęsknić i mieć nadzieję, że stworzą coś podobnego albo jeszcze lepszego.
Carmex Moisture Plus Clear /recenzja/ jest najbardziej smakowitym balsamem do ust z całej gamy firmy. Pysznie pachnie wanilią, a do tego świetnie pielęgnuje usta przed wiatrem, mrozem, a nawet słońcem, bo ma filtr SPF15. Do tego przyjemne klasyczne opakowanie i całkiem eleganckie. Ideał do torebki. Obecnie mam wersję waniliową w sztyfcie (jest bardziej mentolowa), ale Moisture Plus na pewno kupię jeszcze nieraz.
Clinique High Impact Bottom mascara /recenzja/ , czyli mini tusz do dolnej linii rzęs. Dosyć szybko wysechł, ale dopóki był wilgotny świetnie sprawdzał się w swojej roli. Tani nie jest, więc raczej nie sięgnę po niego ponownie. Niby gadżet, ale bardzo przydatny.
Krem do twarzy Korres /receznja/ totalnie mnie rozczarował i cieszę się, że mam go z głowy. Nie nawilżał tak jak należy i w zasadzie nie odczułam, aby w jakikolwiek sposób pielęgnował. Przynajmniej nie było negatywnych skutków, ale powrotu już nie planuję i trochę czuję się zniechęcona do kosmetyków tej marki.
Wellnes&Beauty olejek do kąpieli z trawą cytrynową i bambusem. Zmiękcza wodę, ale jej nie tłuści, więc nie trzeba po nim myć wanny z obawy przed niekontrolowanym poślizgiem ;) Przy pełnej wannie nie czuć jego zapachu, dlatego następnym razem spróbuję wersji z wanilią i makadamią.
L'Oreal Elseve Fibralogy maska do włosów /recenzja/. Już dawno nie stosowałam produktów do włosów tej marki, więc było to miłe zaskoczenie. Włosy nie stały się po niej mięsiste ani grube, ale poprawiła się ich puszystość. Lepiej zaczęły się układać, były miękkie oraz błyszczące. Na pewno spróbuję innych kosmetyków z tej serii.
Alterra mydło w kostce o zapachu pomarańczowym /recenzja/ to stały bywalec w moim domu. Kupuję na przemian z wersją różaną. Świetnie myją dłonie, bez wysuszania. Jedna kostka wystarcza na długo i nie rozpuszcza się tak szybko jak np kostka Dove. Polecam jeśli jeszcze nie mieliście :)
Rimmel Sexy Curves maskara podkręcająca rzęsy /recenzja/ jest według mnie najlepsza. Idealnie rozczesuje i tuszuje, nawet te najmniejsze włoski. Ma lekką formułę, która daje bardzo naturalny efekt, bez kruszenia, sklejania i owadzich nóżek. Dobrze też podkręca, ale jeszcze lepiej sprawdza się w duecie z zalotką. Jedyne co mnie martwi, to jej brak na drogeryjnych półkach. Zrobiłam mały zapas na Allegro, jednak obawiam się, że już nie będzie dostępna. Pytałam nawet o to na fanpagu marki, ale nie raczyli odpowiedzieć. Będę za nią tęsknić i mieć nadzieję, że stworzą coś podobnego albo jeszcze lepszego.
Carmex Moisture Plus Clear /recenzja/ jest najbardziej smakowitym balsamem do ust z całej gamy firmy. Pysznie pachnie wanilią, a do tego świetnie pielęgnuje usta przed wiatrem, mrozem, a nawet słońcem, bo ma filtr SPF15. Do tego przyjemne klasyczne opakowanie i całkiem eleganckie. Ideał do torebki. Obecnie mam wersję waniliową w sztyfcie (jest bardziej mentolowa), ale Moisture Plus na pewno kupię jeszcze nieraz.
Clinique High Impact Bottom mascara /recenzja/ , czyli mini tusz do dolnej linii rzęs. Dosyć szybko wysechł, ale dopóki był wilgotny świetnie sprawdzał się w swojej roli. Tani nie jest, więc raczej nie sięgnę po niego ponownie. Niby gadżet, ale bardzo przydatny.
Balea balsam do ciała kokos i kwiat tiare /recenzja/ nie tylko przyjemnie pachniał, ale dobrze pielęgnował. Działanie nie było długofalowe, ale pozwalało utrzymać stan nawilżenia do następnej kąpieli. Gdyby nie była to edycja limitowana, na pewno zagościłby w mojej kosmetycznej jeszcze nieraz.
Isana Med żel pod prysznic z mocznikiem /recenzja/ - kolejny kosmetyk, który sprawdził się w chłodniejszym okresie. Żel świetnie pielęgnował i oczyszczał, bez uczucia ściągnięcia. Tani i wydajny, a do tego bezzapachowy, więc sprawdzi się w każdej porze roku.
Vichy NutriExtra krem do ciała dla skóry suchej i normalnej spisał się świetnie podczas mroźnych dni, kiedy mróz przenika aż do szpiku kości. Moja skóra momentalnie się wysusza i potrzebuje ekstra regeneracji. Krem Vichy mimo bogatej konsystencji natychmiastowo się wchłaniał i tak samo szybko działał. Skóra była miękka, nawilżona i otoczona ochronną woalką. Pozostawiał na ciele bardzo przyjemne uczucie i żałuję, że już się skończył. Tani nie jest, ale warto czyhać na przecenę.
Isana płukanka do włosów brązowych /recenzja/ skończyła się dosyć szybko, więc nie należy do wydajnych produktów. Włosy były po niej miękkie, ale nie zauważyłam żeby przyciemniła kolor. Powrotu nie planuję, szczególnie ze względu na zamknięcie utrudniające użytkowanie.
Lirene Lactima kremowy żel do higieny intymnej to moje małe odkrycie. Zużywam właśnie drugie opakowanie i już wiem, że zagości u mnie na stałe. Spodobała mi się jego konsystencja, wygodny dozownik oraz działanie. Mam wrażenie, że robi więcej i lepiej odświeża niż inne tego typu kosmetyki. Polecam wypróbować!
Labell żel do golenia o zapachu truskawki pochodzi z sieci sklepów Intermarche. Spisywał się bardo dobrze i był niesamowicie wydajny. Jednak jego aromat był chemiczny, więc wracam do swoich ulubionych żeli z Isany.
Isana zmywacz do paznokci to kolejna zużyta butelka. Mam wrażenie, że lepiej usuwa emalię z paznokci, szczególnie ciemne kolory. Następnym razem skuszę się na wersję bez acetonu. Mam nadzieję, że okaże się równie dobra. Jeśli macie porównanie, dajcie znać w komentarzu :)
Pat & Rub rozgrzewający balsam do stóp /recenzja/ to cudo o bardzo lekkiej konsystencji i świetnym działaniu. Sądziłam, że moje stopy były w bardzo dobrej formie, ale przekonałam się, że mogą być w jeszcze lepszej. Regularne stosowanie niesamowicie poprawiło ich kondycję, a zapach imbiru, goździków i cynamonu umilał cały ten proces. Powrót gwarantowany, ale dopiero za jakiś czas, ponieważ obecnie używam wersji z kokosem i trawą cytrynową.
Anida krem do rąk z woskiem pszczelim i olejem makadamia /recenzja/ tani i bardzo dobry kosmetyk. Ma teraz nową szatę graficzną, więc ten na zdjęciu jest już nieaktualny. Nowa wersja niczym się różni oprócz opakowania i pewnie niebawem pojawi się na blogu :)
Isana Med żel pod prysznic z mocznikiem /recenzja/ - kolejny kosmetyk, który sprawdził się w chłodniejszym okresie. Żel świetnie pielęgnował i oczyszczał, bez uczucia ściągnięcia. Tani i wydajny, a do tego bezzapachowy, więc sprawdzi się w każdej porze roku.
Vichy NutriExtra krem do ciała dla skóry suchej i normalnej spisał się świetnie podczas mroźnych dni, kiedy mróz przenika aż do szpiku kości. Moja skóra momentalnie się wysusza i potrzebuje ekstra regeneracji. Krem Vichy mimo bogatej konsystencji natychmiastowo się wchłaniał i tak samo szybko działał. Skóra była miękka, nawilżona i otoczona ochronną woalką. Pozostawiał na ciele bardzo przyjemne uczucie i żałuję, że już się skończył. Tani nie jest, ale warto czyhać na przecenę.
Isana płukanka do włosów brązowych /recenzja/ skończyła się dosyć szybko, więc nie należy do wydajnych produktów. Włosy były po niej miękkie, ale nie zauważyłam żeby przyciemniła kolor. Powrotu nie planuję, szczególnie ze względu na zamknięcie utrudniające użytkowanie.
Lirene Lactima kremowy żel do higieny intymnej to moje małe odkrycie. Zużywam właśnie drugie opakowanie i już wiem, że zagości u mnie na stałe. Spodobała mi się jego konsystencja, wygodny dozownik oraz działanie. Mam wrażenie, że robi więcej i lepiej odświeża niż inne tego typu kosmetyki. Polecam wypróbować!
Labell żel do golenia o zapachu truskawki pochodzi z sieci sklepów Intermarche. Spisywał się bardo dobrze i był niesamowicie wydajny. Jednak jego aromat był chemiczny, więc wracam do swoich ulubionych żeli z Isany.
Isana zmywacz do paznokci to kolejna zużyta butelka. Mam wrażenie, że lepiej usuwa emalię z paznokci, szczególnie ciemne kolory. Następnym razem skuszę się na wersję bez acetonu. Mam nadzieję, że okaże się równie dobra. Jeśli macie porównanie, dajcie znać w komentarzu :)
Pat & Rub rozgrzewający balsam do stóp /recenzja/ to cudo o bardzo lekkiej konsystencji i świetnym działaniu. Sądziłam, że moje stopy były w bardzo dobrej formie, ale przekonałam się, że mogą być w jeszcze lepszej. Regularne stosowanie niesamowicie poprawiło ich kondycję, a zapach imbiru, goździków i cynamonu umilał cały ten proces. Powrót gwarantowany, ale dopiero za jakiś czas, ponieważ obecnie używam wersji z kokosem i trawą cytrynową.
Anida krem do rąk z woskiem pszczelim i olejem makadamia /recenzja/ tani i bardzo dobry kosmetyk. Ma teraz nową szatę graficzną, więc ten na zdjęciu jest już nieaktualny. Nowa wersja niczym się różni oprócz opakowania i pewnie niebawem pojawi się na blogu :)
Styczniowe denko całkowicie mnie zaskoczyło i chyba pierwszy raz poszło mi tak dobrze. Nareszcie pojawia się miejsce w szufladach, które do tej pory pękały w szwach. I wcale nie mam zamiaru ich zapełniać, wolę cieszyć oko pustką.
Znacie któryś z tych kosmetyków?
_________________________________________
_________________________________________
Poza moim ukochanym zmywaczem z Isany nie miałam okazji poznać tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńKurcze, dopiero co pokazywałaś maskę Fibralogy, a to już denko.. Szybka jesteś :) Muszę zacząć intensywniej denkować.
OdpowiedzUsuńZ reguły zdjęcia trzaskam jak jest nowy kosmetyk, później wrzucam recenzję jak się kończy i dlatego tak szybko pojawiła się w denku :)
UsuńOstatnio jak bylam w Polsce uzywam maski L'Oreala do wlosow zniwzczonych i bylam bardzo zadowolona z efektu.
OdpowiedzUsuńZ reszta kosmetykow nie mialam przyjemnosci. :)
Zmywacza Isany używam namiętnie :) Miałam wersję bezacetonową i nie widzę różnicy.
OdpowiedzUsuńo to super! Dzięki za odpowiedź :)
Usuńteż muszę się wziąć za zużywanie bo mam pełną szafkę zapasów i ciągłą ochotę na kupowanie :)
OdpowiedzUsuńElaree ja się ledwo powstrzymuję przed zakupami ;) ehh
UsuńNie przepadam za tym balsamem z Vichy, strasznie drazni mnie jego zapach
OdpowiedzUsuńMi wydał się ok, ale każdy w końcu odbiera inaczej :) A z działania byłaś chociaż zadowolona?
UsuńTak działanie było w porządku.
UsuńCzas wyciągnąć koszyk z pustymi opakowania i zrobić z tym porządek. Ja znów nie lubię gdy za szybko kończą mi się dobre kosmetyki.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię, ale ostatnio zużywanie jest ważniejsze :D
UsuńUwielbiam zapach rozgrzewającej serii P&R.
OdpowiedzUsuńA krem Anida mam na swojej liście zakupowej.
Na pewno do nich jeszcze wrócę :)
UsuńIle pustaków, też sama ostatnio niewiele kupuję :D Miałam tylko zmywacz z Isany tą wersję, jak i tą bezacetonową i jednak wolę ten zwykły zielony ;).
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zaczął wysuszać płytkę ...albo jest to zasługa nowej odżywki kinetics. Nie wiem... zmywacz jest tańszy i łatwiej dostępny, żeby się przekonać kto jest winny, więc wolę go wymienić.
UsuńNie lubię ani zielonego ani różowego...
UsuńJuż od jakiegoś czasu się rozglądam w drogeriach za tym kremem do rąk, ale jakoś nie mam szczęścia, może w końcu mi się uda go kupić :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem działania i właściwości kosmetyków Pat&Rub. Czy są warte swojej ceny i jak działają na np alergiczną skórę?
OdpowiedzUsuńNie mam alergicznej, więc Ci nie odpowiem. Ogólnie używałam balsamów do stóp, kremów do rąk oraz peelingu do ciała i z każdego z nich byłam bardzo zadowolona. Wszystkie się u mnie sprawdziły.
UsuńOstatnia trójca to moi ulubieńcy :) Maskę L'oreal i Moisture Plus w wersji kolorowej muszę koniecznie wypróbować!
OdpowiedzUsuńZużycia imponujące!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zmywacz, to ja polecam te pachnące z Sensique. Też przez wiele lat używałam Isany, dopóki nie trafiłam na ten. Jest jeszcze lepszy :)
Używałam go wcześniej i też mam o nim dobrą opinię. Tylko do natury mam daleki i ostatnio praktycznie tam nie zaglądam.
UsuńUżywałam kremu do ciała z Vichy który kupiłam na promocji w SP :) I u mnie jako krem do rąk sprawdził się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńmiałam Wellnes&Beauty olejek do kąpieli z trawą cytrynową i bambusem, nie zachwycił mnie, wręcz przeciwnie, nie zachęcił mnie do kupna innej wersji zapachowej
OdpowiedzUsuńNie mialam nic z tych kosmetykow. Moje denko bedzie dosyc male. Jeszcze mam tydzien, bo denko robie w polowie miesiaca.
OdpowiedzUsuńTyle zużyć a nic oprócz zmywacza nie miałam ;-) Balsam do stóp kusi ;-)
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkie maskary z Rimmel lubię :) prócz tych z serii ScandalEyes - bo dla mnie mają za wielkie te szczoty :D Co do zmywacza z Isany, to dużo osób narzeka na ten różowy - podobno bardzo wysusza płytkę paznokcia jak i skórki,a dodatkowo nie zmywa tak dobrze lakierów .. dlatego po takich recenzjach nie zmieniam zielonej Isany an nic innego :)
OdpowiedzUsuńSporo zużyć, kusi mnie Carmex w tej wersji :] Mam również Isanę z Urea, ale jako mleczko do ciała ;)
OdpowiedzUsuńZmywacz z Isany uwielbiam. Kiedyś namiętnie używałam tej maskary z Rimmela, nawet nie pamiętam ile opakowań zdenkowałam :-)
OdpowiedzUsuńJakie dobre zdjęcia!
OdpowiedzUsuńOd Ciebie to prawdziwy komplement :)
UsuńZaciekawił mnie ten płyn do higieny intymnej z Lirene :)
OdpowiedzUsuńU mnie też mnóstwo pustych pudełek. A chęci do ich ogarnięcia brak :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta maska L'oreal :)
OdpowiedzUsuńZaopatrzylam sie w kremy anidy i na razie wrazenia mam pozytywne
OdpowiedzUsuńMiałam tylko zmywacz oraz krem do rąk z Anidy, zainteresował mnie ten żel pod prysznic z mocznikiem z Isany, bo szczerze mówiąc nigdy go nie widziałam... ;)
OdpowiedzUsuńJa tam bardziej się cieszę z pełnych opakowań niż z pustych;P Krem z Vichy mnie zainteresował, swego czasu jego reklamy bombardowały mnie z każdej strony i miałam na niego ochotę, ale cena odstraszała. Potem zaś zupełnie o nim zapomniałam, aż do dziś:) Jak trafię go kiedyś na promocji, to chętnie przygarnę:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam zmywacz Isany ale ten zielony :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące denko!
OdpowiedzUsuńSama chciałam sobie kupić tą maskę z Elseve, ale okazało się, że ani w Austrii ani w Niemczech jej nie ma...
Uwielbiam te koszyczki, zawsze je kupuję ;-))
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknych zużyć :-)
Również lubię ten żel do higieny intymnej z Lirene :)
OdpowiedzUsuńIsana zielona najlepsza :D
Oj ja też uwielbiam oglądać swoje denko! Cieszy oko :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie niedawno zakochałam się w kremie do stóp P&R, tyle że w wersji hipoalergicznej. Dawno nie miałam tak dobrego kosmetyku do pielęgnacji tej części ciała, a u mnie stopy mają ciężki żywot i są w nieciekawej formie. Cieszę się, że ten z linii rozgrzewającej też jest dobry, bo uwielbiam zapach całej serii!
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę kupić zmywacz Isany – czytałam wiele dobrego o nim, a mam u siebie teraz słabiutki kokosowy Essence (z tego co pamiętam bez acetonu). Najdziwniejszy jest tusz Clinique – nie wpadłabym na to, że istnieją tusze do dolnych rzęs :D
Bardzo polubiłam się też z kremami do rąk P&R. Dzięki nim mam bardziej zadbane skórki i nie muszę ich dodatkowo pielęgnować.
UsuńTusz Clinique był świetny i używałabym go częściej, gdyby był tańszy ;)
rzeczywiście zużywasz na potęgę :)
OdpowiedzUsuńRimmel wycofuje swój jedyny udany tusz? serio? strzał w stopę...
Nie potwierdzili tego, ale też się nie zaprzeczyli. Na półkach nie widzę, więc jest to wielce prawdopodobne.
UsuńNo proszę, bardzo łądnie Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńAnida to mój ulubieniec do rak :)
Ja akurat nie przepadałam za balsamem Balea. Nie był zły, ale w sumie taki przeciętny. Jestem fanką maseł i olejków, balsamy są dla mnie mało atrakcyjne ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię balsamy, bo są szybsze w obsłudze ;)
UsuńFajne denko, dużo mam do napisania ;D pierwszy raz chyba.. większości nie miałam ale jednak dowiedziałam się, że skoro maska Loreala nadaje puszystości to moja chęć na nią przeszła ;)
OdpowiedzUsuńOlejek Wellnes miałam i mam podobną opinie do Twojej.
Tusz Rimmel kiedyś miałam, wiem że ma nietypową szczoteczkę ale byłam zadowolona. Chyba ponownie po niego sięgnę.
Zmywacza Isany nie cierpiałam, zwłaszcza różowego i chyba NIGDY po niego już się sięgnę ale mam wersję zieloną i pozytywnie mnie zaskoczyła.
Pozdrawiam.
Często jak jestem w rossmanie kupuję te mydełka, dla mnie są bardzo fajne do mycia dłoni, teraz mam nagietkowe :)
OdpowiedzUsuńMydełka z Alterry są stałymi gośćmi mojej łazienki :)
OdpowiedzUsuńO, widzę, że ja mam już nową wersję kremu Anida. Są w sumie tak podobne, że sama nie zwróciłabym na to uwagi.
OdpowiedzUsuńDzięki Twojej recenzji dotyczącej maski z Fibrlogy, zdecydowanie skuszę się za jakiś czas na pełną serię, może jedynie prócz odżywki, bo akurat o niej czytałam już niezbyt pochlebną opinię, w przeciwieństwie do reszty linii :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jedyna wersja Carmexu jaką lubię :D Lubiłam tez zapach olejku z trawy cytrynowej.
OdpowiedzUsuńMiałam ten Carmex i bardzo mi sie podobał, tylko głupia, zgubiłam go bardzo szybko :<<< a zmywacz z Isany to klasyk :D Nawet nie mam ochoty na różową wersją, bo ta jest super i krzywdy mi nie robi, a o tamtej słyszałam różne opinie, choć sama pare razy zmywałam nią paznokcie na wyjeździe (od koleżanki) i źle nie było :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko zmywacz do paznokci i jest super. Koniecznie muszę sprawdzić mydełka:)
OdpowiedzUsuńMiałam olejek Wellnes&Beauty i zużyłam do golenia nóg, sprawdził się świetnie :D Lubię zmywacz Isany i kremy do rąk Anidy, a ten rozgrzewający balsam z Pat&Rub chciałabym poznać, bo bardzo mnie nim zaciekawiłaś!
OdpowiedzUsuńMam ochotę na maskę do włosów :)
OdpowiedzUsuńpo Twoim poście mam ochotę na coś pachnącego kokosem :x
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Mi samej denkowanie idzie całkiem sprawnie od dłuższego czasu. chyba dlatego, ze zmieniłam system i staram sie nie używać jednocześnie więcej niż 2/3 podocznych kosmetyków. Wcześniej wprowadzałam chaos w pielęgnacji, a mimo, że miałam otwartych 46273848 kremów, to jak doszło coś nowego, nie mogłam się powstrzymać przed wypróbowaniem ;) Teraz zapasy grzecznie czekają na swoją kolej. Spore, bo spore, ale jednak :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten zmywacz z Isany :) Chyba lepszego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńZ Isany lepszy jest zielony zmywacz,odkąd go pierwszy raz wypróbowałam, to już innego nie kupuję, różowego miałam raz - może i ładniej pachnie, ale gorzej się nim zmywa;)
OdpowiedzUsuńOlejek w Wellness&Beauty nawet lubiłam :) Też się skuszę na tą drugą wersję ;)
OdpowiedzUsuńTen krem z Vichy polubiła moja mama :)
Niebieską odżywkę Elseve kupię na pewno, gdy wyczerpię zapasy maseczek :) Zainteresowała mnie też ta maskara Rimmela :)
OdpowiedzUsuńKurcze to u mnie bida w pudełku denkowym przy Tobie, trzeba będzie spiąć pewną część ciała i działać w końcu..
OdpowiedzUsuńCo do zmywacza, to wersja różowa jest kompletnie bezużyteczna. Tak samo jak większość wersji bezacetonowych. Nawet piasku tym nie zmyjesz (pół godziny zmywania Holidaya z Golden Rose), a co dopiero jakiś brokat, nawet ten lekki. Z kremowymi lakierami też schodzi dłużej..
Ciekawią mnie produkty z linii Fibralogy :D Muszę je kiedyś spróbować!
OdpowiedzUsuńJa również przestałam zauważać Sexy Curves na sklepowych półkach i ubolewam :( Mam nadzieję, że znajdę coś godnego w zastępstwo :(
Jak dla mnie Isana zawsze będzie najlepsza. Tylko z tym zmywaczem nie męczę się ze zmyciem Seche Vite. L'oreal zawsze opowiada straszne bajki na temat swoich kosmetyków, dlatego rzadko ich używam, ale miałam do czynienia z tą maską przez ok. miesiąc i rzeczywiście nie była zła :)
OdpowiedzUsuńbardzo przyzwoite denko:D chyba tylko miałam przyjemność z balsamem do stóp P&R, ale z innej linii;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
:)
Kochałam ten balsam do stóp z Pat, jedynie zapach do końca mi nie odpowiadał ale co tam. Jestem w stanie mu to wybaczyc bo działanie było na 6 z plusem:)
OdpowiedzUsuńUżywałam całej serii z L'oreal ekspansji gęstości nie było ale mimo to na pewno wrócę do tego produktu, włosy są lekko uniesione u nasady i miękki zapach utrzymuje się we włosach bardzo długo no i szampon jest mega wydajny ;)
OdpowiedzUsuńUzbierało Ci się tego trochę:) Chcę wypróbować mydło w kostce, może te alterra przekonają mnie do siebie;) Carmex plus lubiłam w wersji różowej:)
OdpowiedzUsuń