O kremie CC marki Gosh wspominałam już kilka razy na blogu, ale w samych ogólnikach. Między innymi w porównaniu najjaśniejszych podkładów jakie posiadam /kilk/. Nie używam go regularnie, ale najwyższa pora napisać o nim coś więcej. Swój egzemplarz otrzymałam na spotkaniu blogerek w zeszłym roku. W ogóle firma wprowadziła go na rynek zeszłej jesieni, więc jest to stosunkowo nowy produkt w ich ofercie. Posiada filtr SPF 10, na dodatek nie zawiera parabenów i jest beztłuszczowy oraz nieperfumowany, więc postanowiłam dać mu szansę.
Wiem, że jest dostępny w sześciu odcieniach, ja trafiłam na 02 Ivory. Jeśli zajrzyjcie do podlinkowanego posta, to zauważycie, że na tle innych wypadł jako najciemniejszy To może naprawdę zmylić, ponieważ dzięki swojej lekkiej, wręcz wodnistej konsystencji świetnie dopasowuje się do skóry. Stapia się idealnie z moją jasną karnacją i nie odznacza w żaden zauważalny sposób. To jest jego główna zaleta, bo dzięki temu można stopniować efekt, począwszy od wyrównania kolorytu, aż do średniego krycia. Przy mojej mieszanej cerze nie pozwalają na to jego inne właściwości. Producent przypisuje mu jeszcze funkcję korektora z którą nie mogę się zgodzić. Nie zakryje przebarwień czy innych niedoskonałości, tutaj będzie potrzebny dodatkowy produkt, ale na przykład pod oczami spisze się bardzo dobrze.
Krem CC to kosmetyk nawilżający, więc wykończenie jakie zostawia na skórze jest "mokre". Wchłania się, ale nie do zupełnego matu. Jak sama nazwa wskazuje ma za zadanie rozświetlić skórę sprawić że będzie wyglądać świeżo i promiennie. Faktycznie spełnia te obietnice. Z tego właśnie powodu nie mogę z nim przesadzić, bo strefa T zaczyna się świecić. Natomiast w mniejszej ilości prezentuje się naturalnie, a dla zapewnienia sobie komfortu oprószam go pudrem bambusowym z Biochemii Urody lub utrwalam Prep + Prime z MACa. Nie podkreśla porów i suchych skórek (co jest logiczne skoro nawilża). Z trwałością bywa różnie- wiadomo że zależy ona od wielu czynników. W moim przypadku trzyma się całkiem dobrze, około kilku godzin.
Z kwestii technicznych warto jeszcze wspomnieć o przyjemnym opakowaniu. Niby czarne plastikowe, ale miękkie, z precyzyjnym aplikatorem, więc dozuje odpowiednią ilość fluidu. Zawiera 30 ml produktu, który kosztuje około 50 zł. Na pewno widziałam go w Hebe, ale nie pamiętam już dokładnej ceny.
Najbardziej lubię go stosować w wolne dni, kiedy nie chcę nosić pełnego makijażu, a tylko trochę wyrównać koloryt. Dzięki niemu znika wszelkie zmęczenie z całego tygodnia ;)
_________________________________________
Wiem, że jest dostępny w sześciu odcieniach, ja trafiłam na 02 Ivory. Jeśli zajrzyjcie do podlinkowanego posta, to zauważycie, że na tle innych wypadł jako najciemniejszy To może naprawdę zmylić, ponieważ dzięki swojej lekkiej, wręcz wodnistej konsystencji świetnie dopasowuje się do skóry. Stapia się idealnie z moją jasną karnacją i nie odznacza w żaden zauważalny sposób. To jest jego główna zaleta, bo dzięki temu można stopniować efekt, począwszy od wyrównania kolorytu, aż do średniego krycia. Przy mojej mieszanej cerze nie pozwalają na to jego inne właściwości. Producent przypisuje mu jeszcze funkcję korektora z którą nie mogę się zgodzić. Nie zakryje przebarwień czy innych niedoskonałości, tutaj będzie potrzebny dodatkowy produkt, ale na przykład pod oczami spisze się bardzo dobrze.
Krem CC to kosmetyk nawilżający, więc wykończenie jakie zostawia na skórze jest "mokre". Wchłania się, ale nie do zupełnego matu. Jak sama nazwa wskazuje ma za zadanie rozświetlić skórę sprawić że będzie wyglądać świeżo i promiennie. Faktycznie spełnia te obietnice. Z tego właśnie powodu nie mogę z nim przesadzić, bo strefa T zaczyna się świecić. Natomiast w mniejszej ilości prezentuje się naturalnie, a dla zapewnienia sobie komfortu oprószam go pudrem bambusowym z Biochemii Urody lub utrwalam Prep + Prime z MACa. Nie podkreśla porów i suchych skórek (co jest logiczne skoro nawilża). Z trwałością bywa różnie- wiadomo że zależy ona od wielu czynników. W moim przypadku trzyma się całkiem dobrze, około kilku godzin.
Z kwestii technicznych warto jeszcze wspomnieć o przyjemnym opakowaniu. Niby czarne plastikowe, ale miękkie, z precyzyjnym aplikatorem, więc dozuje odpowiednią ilość fluidu. Zawiera 30 ml produktu, który kosztuje około 50 zł. Na pewno widziałam go w Hebe, ale nie pamiętam już dokładnej ceny.
Najbardziej lubię go stosować w wolne dni, kiedy nie chcę nosić pełnego makijażu, a tylko trochę wyrównać koloryt. Dzięki niemu znika wszelkie zmęczenie z całego tygodnia ;)
_________________________________________
Zupełnie nie mój odcień. Niby kość słoniowa, ale jednak jak dla nie zbyt ciemny :)
OdpowiedzUsuńMoże taki się wydawać, ale świetnie stapia się ze skórą. Z resztą w ofercie mają jeszcze jaśniejszy odcień.
UsuńNie używałam nigdy kremów CC i nie wiem czy się zdecyduje. Ten odcień obecnie mógłby by dla mnie odrobinę za ciemny.
OdpowiedzUsuńUmówmy się, że CC to taka trochę ściema ;) A odcień tak jak napisałam, świetnie się dopasowuje :)
UsuńNigdy nie miałam kremu CC, ale mokre wykończenie to troszkę nie dla mnie. Musze mieć coś odrobine matujacego
OdpowiedzUsuńDlatego matuję zawsze go jakimś sypańcem :)
UsuńNo niby fajny, ale jakoś nie kusi :) Ja z tych lżejszych, czyt. mniej kryjących produktów ciągle stosuję BB P&R - w okresie letnim to mój ulubieniec absolutny i tak sobie z nim trwam nie rozglądając się dookoła na inne nowości :]
OdpowiedzUsuńRozważam jego zakup, jednak te odcienie mnie trochę zniechęcają. Muszę przejść się po odlewkę do Spehory :)
UsuńHmm raczej sie nie skusze, nie przekonuje mnie do siebie bo slabo kryje, a niby CC maja za zadanie kryc znacznie lepiej niz BB :P
OdpowiedzUsuńZ tym sobie na pewno nie radzi zbyt dobrze ;)
UsuńTestowalam ostatnio Cc tony moly i musze przyznac, zaciekawily mnie te produkty :-)
OdpowiedzUsuńMa fajny odcień :) Myślę, że na lato będzie idealny o ile uda mi się pokonać przebarwienia, jeżeli nie to niestety takie krycie się u mnie nie sprawdzi, ale jestem dobrej myśli :D
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, testowałam w UK na dłoni i mnie nie przekonał
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na jakiś krem CC, ale tak samo jak Ty mam problem ze świeceniem strefy T i chyba poszukam czegoś matującego.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak jaśniejsza wersja, ja lubię lekkie krycie :)
OdpowiedzUsuńOj to nie dla mnie, świeciłabym się jak psu wiadomo co ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy u mnie by się sprawdził. Nie potrzebuję dużego krycia. Ale znalezienie naprawdę jasnego odcienia kremu BB graniczy z cudem.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Mam jeszcze BB z Gosha i on jest już dla mnie za ciemny.
UsuńSpoglądałam na niego kilka razy, ale teraz wiem, że to nie kosmetyk dla mnie- mam spory problem ze świeceniem skóry, a w lecie/na wiosnę jest oczywiście jeszcze gorzej ;P Więc pewnie świeciłabym się jak kula dyskotekowa ;P
OdpowiedzUsuńW takim razie zdecydowanie nie jest dla Ciebie :)
Usuńja mam bb z gosh ale najjaśniejszy kolor jest jeszcze dla mnie trochę za ciemny, zupełnie inny niż ten Twój z cc
OdpowiedzUsuńTeż mam tego BB i dla mnie jest już zupełnie za ciemny :)
UsuńDawno z Gosha nic nie miałam:)
OdpowiedzUsuńNie znam właściwie marki, prócz kilku szminek nigdy nic nie miałam ale kuszą mnie generalnie kremy CC więc coś na pewno się znajdzie niedługo w mojej szufladce ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze żadnego BB nie wypróbowałam, a gdzież tu CC i inne ;D Zbieram się do zakupu BB od Dr G., w głowie mam też propozycję P&R, lecz mam podobne obawy do Twoich - kolory, dlatego też przy okazji wizyty w Sephorze poproszę o próbkę tego jaśniejszego odcienia. Szpilka tak mocno poleca ten kosmetyk, że przejść się obojętnie nie da :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie chyba też ulegnę jej pochwałom :)
UsuńJa dopiero niedawno zaczęłam z BB więc zanim dojdę do CC to trochę zejdzie :) Pewnie już DD zdąży się pojawić ;)))
OdpowiedzUsuńJuż jest :D
UsuńZ tymi kremami jest o tyle fajnie, że dają lepsze krycie od kremów BB i tonerów, ale wciąż wyglądaja w miarę naturalnie na twarzy :)
OdpowiedzUsuńKremu CC jeszcze nie miałam, ale na razie mnie nie kusi. Ja ostatnio najczęściej stosuję podkład matujący Annabelle Minerals, którym jestem zachwycona i obecnie nie szukam niczego nowego ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na Twoją recenzję :)
UsuńU mnie pewnie by się sprawdził, nie potrzebuję dużego krycia ;) A i kolor ładny :)
OdpowiedzUsuńKremy cc bardziej przypadły mi do gustu niż bb ;-)
OdpowiedzUsuńniestety nie dla mnie, kosmetyki z Gosh mnie uczulają i od dawna już ich nie używam, kolorek za to ma ładny :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie przekonał ten produkt. Nie miałam nigdy kremu CC bo jakoś tak... wydają mi się kiepskie.
OdpowiedzUsuńSama też raczej bym się nie skusiła ;)
UsuńWygląda na bardzo leciutki:) Właśnie myślałam żeby rozejrzeć się za czymś takim na nadchodzące lato i nie katować skóry typowymi podkładami. Choć nie ukrywam, że myślałam jeszcze o minerałach, do wypróbowania których zaczęłam nabierać odwagi:)
OdpowiedzUsuńMinerały to będzie zdecydowanie lepszy wybór :)
UsuńNie podkreśla suchych skóre? Dla mno to ostnio jakaś zmora, niby jestem nawliożona, ale co i rusz na nosie ze mnie wąż:(
OdpowiedzUsuńU mnie na dniach pojawi się opis CC od Burżuła:)
To fajnie, bo miałam go w planach :)
UsuńJa mam, ja mam- i bardzo go lubie:-)
UsuńKremu CC używałam tylko z marki Bell i muszę przyznać, że całkiem dobrze się spisywał na mojej mieszanej cerze. Jednak tak jak już niejednokrotnie powtarzałam pokochałam minerały i nie zamienię ich na żadne płynne podkłady :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory miałam styczność tylko z pudrem Lily Lolo i właśnie muszę się rozejrzeć za lepiej kryjącym :)
UsuńNidy nie miałam kremu CC:) Uwielbiam podkłady czy te kremy Gosh za to że mają jasne odcienie przystosowane do słowiańskiej urody:) Ja mam jasną cerę więc zawsze jakiś sobie dopasuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię korzystać latem z ich kremu BB, więc bardzo chciałam wypróbować też CC, ale niestety dostałam numer 5, który będzie dla mnie za ciemny nawet, jeśli się opalę, więc oddałam go mamie, ale może skuszę się na jaśniejszy odcień, jeśli trafię na jakąś promocję. W końcu dojrzałam go w Hebe, wcześniej ciągle go nie było :)
OdpowiedzUsuńCiekawie wygląda, chociaż osobiście wolę podkład. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego kremu, ale niestety mi się trafił odcień 04, który póki co jest dużo za ciemny. Mam nadzieję, że latem będę się mogła przekonać o jego dobrym działaniu :)
OdpowiedzUsuńMam swojego ulubieńca z Lumene - też CC - ta formuła o wiele bardziej mi się podoba niż bebiki ;)
OdpowiedzUsuńNiby mi się podoba, ale jednak.. Ciężko się przerzucić na cokolwiek po kremach BB. Ten przynajmniej ma chwytliwe opakowanie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego drogeryjnego bb/cc kremu. Na razie jestem wierna azjatyckim produkcjom ;-)
OdpowiedzUsuńTy zawsze wrzucasz informacje o poście na Instagramie, gdy jestem w trasie i nie mam jak wejść na bloga, a potem się męczę zastanawiając czy się sprawdził czy nie ;)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony ten produkt mi się podoba, z drugiej jestem pewna, że za szybko bym się świeciła. Mimo to pewnie i tak mu się przyjrzę w hebe ;)
Jeśli chodzi o Gosh to mam ochotę tylko na maskarę, niestety nie pamiętam już nazwy.
OdpowiedzUsuńTaka w różowym opakowaniu :)
Mam chrapkę na krem CC z Bourjois, ale to za czas jakiś.
Zapasy się same nie zużyją.
Kremy CC to moje ostatnie odkrycie, testowałam już 2 rodzaje i hm.. chcę więcej więc może i po ten sięgnę :)
OdpowiedzUsuń