Kolejny raz marka Yves Rocher robi psikusa. Raz już nazwała krem pianką [klik], a teraz żel wodą :) Nie wiem czy tak lubią zaskakiwać swoich konsumentów, czy to taki chwyt marketingowy, ale jak widać ja się skusiłam. Oczywiście przed zakupem poczytałam trochę o Wodzie do demakijażu twarzy i oczu Pur Bleuet. Zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam się przekonać co to jest na własnej skórze.
I faktycznie wodą ciężko to nazwać. Pur Bleuet ma konsystencję bardzo płynnego żelu. Taka formuła wydaje się być idealna do demakijażu zarówno oczu, jak i twarzy. Można ją wylać na bawełniany płatek lub na dłonie. Preferuję użycie wacika, szczególnie przy przemywaniu powiek. I tutaj taki mały niuans, ponieważ bardzo szybko się wchłania, więc trzeba wylać trochę więcej, aby dobrze go zwilżyć. Zmniejsza to niestety wydajność płynu, zwłaszcza jeżeli używa się go też do przecierania twarzy.
Demakijaż oczu przy jego pomocy jest bezproblemowy, płyn doskonale rozpuszcza wszelkie tusze czy linery. Jednak potrafi podrażnić, kiedy dostanie się do oczu. Moje nie należą do wrażliwych i używałam już różnych kosmetyków. Mogę tylko przypuszczać, że winny jest składnik umieszczony zaraz na drugim miejscu w składzie-Methylpropanediol. To on z reguły odpowiada za lekkie podrażnienie błon śluzowych oczu. Zrobiłam małe rozeznanie i z tego co zaobserwowałam niestety działa tak na większość użytkowników.
Natomiast do zmywania kosmetyków z twarzy sprawdził się zadziwiająco dobrze. Od razu muszę zaznaczyć, że tego typu oczyszczanie przebiega u mnie dwu etapowo. Najpierw ściągam makijaż przy pomocy opisywanej wody, a później przemywam twarz żelem Vichy Normaderm. Dzięki temu mam gwarancję, że wszystko co miałam na buźce zostało usunięte. Także w tym pierwszym etapie Pur Bleuet spisuje się bardzo dobrze, a widzę to po zużytych wacikach ;) Zapach jest średni, ale nie utrzymuje się długo na twarzy.
Co do wydajności, to w moim odczuciu jest ona średnia. Jedno opakowanie, czyli butelka o pojemności 200ml służyła mi miesiąc (o dziwo na naklejce jest napisane 125ml). Wodę stosowałam tylko przy wieczornych zabiegach pielęgnacyjnych, zużywając średnio około 5 płatków (po jednym na oko, trzy na twarz). Wiadomo że z tym u każdego bywa różnie, szczególnie jeśli nosi się makijaż wodoodporny.
Reasumując mam na temat Pur Bleuet letnie uczucia. Całkiem przyjemnie usuwa makijaż, ale wydajność i ewentualne podrażnienia nie zachęcają mnie do ponownego zakupu. Najbardziej spodobała mi się sama formuła, która sprawdziła się zadziwiająco dobrze. Ciekawe czy jakaś inna firma ma coś podobnego w swojej ofercie...
Hahaha! :-) Ciekawa sprawa z tym nazewnictwem. Z tej serii kojarzę dwufazowy płyn do zmywania makijażu, ale tego nie.
OdpowiedzUsuńTen dwufazowy bardzo lubię :)
UsuńTego cuda nie znam, ale miałam podobną formułę z Decleora i może kiedyś jeszcze kupię jak trafię na udane promo lub pojawi się nadwyżka w portfelu.
OdpowiedzUsuńTo rozumiem, że się sprawdził :)
UsuńTak, bardzo zadowolona byłam :)
UsuńBardzo lubię ten preparat, kilka opakowań zużyłam. Ale rzeczywiście koło wody to nie stało nawet :DDD
OdpowiedzUsuńCammie a Ciebie nie podrażnił?
UsuńLubię bardzo bardzo, teraz z racji używania wodoodpornych eyelinerów odstawiłam i używam dwufazowych usuwaczy, ale YR to jeden z lepszych produktów do demakijażu.
OdpowiedzUsuńZ tej serii mają właśnie fajną dwufazę :)
UsuńSkoro podrażnia oczy, to nie dla mnie on...
OdpowiedzUsuńZ tej serii bardzo lubię płyn dwufazowy.
OdpowiedzUsuńTen kosmetyk miałam również, ale rozdałam jako podarki :)
Też wolę jednak dwufazę :)
UsuńJa miałam tonik YR z serii Pure System i on również okazał się żelem :(
OdpowiedzUsuńTonik w żelu? a to ciekawostka :)
UsuńA ja jeszcze nie miałam nic z YR, jakoś nigdy mnie nic nie zachęciło na tyle mocno, aby coś kupić :P
OdpowiedzUsuńWow, sporo wacików zużywasz :) Co do wody, to chętnie bym ją przetestowała :)
OdpowiedzUsuńPrzy mojej mieszanej cerze muszę mieć pewność, że wszystko zeszło ;)
UsuńNie lubię jak mi coś podrażnia oczy więc raczej po niego nie sięgnę. Natomiast design opakowań z Yves Rocher bardzo trafia w mój gust:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, cieszą oko :)
UsuńObecnie używam do wieczornego demakijażu mleczka z Garnier'a tego niebieskiego i jestem bardzo zadowolona. Mleczko jest bardzo delikatne a zmywa makijaż fantastycznie:) Zasługuje na osobny post;)
OdpowiedzUsuńKiedyś też używałam mleczek z Garniera, ale później odkryłam micele i mleczka poszły na zawsze w odstawkę ;)
UsuńJeśli podgrzania oczy to dla mnie odpada.
OdpowiedzUsuńPrzy demakijażu oczu stawiam jednak na wodę:)
OdpowiedzUsuńTego nie miałam, ale za to z tej samej serii kupuję raz po raz płyn dwufazowy, który absolutnie uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMiałam go już kilka razy i mam takie samo zdanie ;)
UsuńKiedyś kupowałam z YR, ale też podrażniało mi cerę. :)
OdpowiedzUsuńJa odkad kupilam micel z loreala nie szukam niczego innego.
OdpowiedzUsuńCiężko go przebić czymś innym ;)
UsuńMam ten kosmetyk i również na dniach będzie jego recenzja. Generalnie nic do niego nie mam, bo makijaż twarzy zmywa bardzo dobrze, ale z demakijażem oczu jest duży problem, bo tak jak Ciebie, mnie też podrażnia i to dość mocno.
OdpowiedzUsuńU mnie to zależy od tego czy dostanie się do oczu. Chyba doszłam do wprawy. bo ostatnio mnie nie szczypał. Jednak nie jest to nic przyjemnego :]
UsuńJa jakoś nie przepadam za kosmetykam YR
OdpowiedzUsuńJest to chyba jedyny (lub jeden z nielicznych) kosmetyk z YR, którego nie cierpię. U mnie fatalnie zmywał, podrażniał, do oczu to nawet strach było przyłożyć a na dodatek przez konsystencję był bardzo niewydajny.
OdpowiedzUsuńCałkowicie Ciebie rozumiem, chociaż u mnie aż tak źle nie było ;)
UsuńMam ją w swoich zapasach kosmetycznych:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie słyszałam o jego specyficznej konsystencji ;P
OdpowiedzUsuńdużo słyszałam o niej, ale wolę żel+woda :)
OdpowiedzUsuńWypróbowałam go u teściowej i podziałał na mnie tak jak u wielu osob - strasznie szczypał w oczy. Konsystencja też mi nie odpowiadała. Żel powinien myć i się pienić, a nie jakieś tam miziu-miziu :P
OdpowiedzUsuńMi właśnie bardzo spodobała się ta konsystencja, bo prze demakijażu oczu i twarzy wolę jednak jak się nie pieni kosmetyk.
UsuńW moim wypadku o podrażnieniach nie ma mowy... :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale jeżeli zdarza się mu podrażniać oczęta, to z pewnością się z nim nie zapoznam.
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś tą wodę i bardzo się z nią lubiłam :)
OdpowiedzUsuńPodrażnień nie toleruję, więc się raczej nie skuszę :/
OdpowiedzUsuńz tej firmy przeważnie używałam kosmetyków do mycia ciała a jedynym kosmetykiem do twarzy były maseczki i nie robiły z moją cerą nic...
OdpowiedzUsuńTo zależy jeszcze które maseczki, bo niektóre są naprawdę dobre :)
UsuńCiekawe skąd się biorą te nazwy w YR :P
OdpowiedzUsuńTeż mnie to zainteresowało :)
UsuńCiekawy. nie miałam jeszcze tego produktu :)
OdpowiedzUsuńNiespodzianka musi być ;-)
OdpowiedzUsuńKiedyś kilka użytkowniczek mi go polecało przed moim kolejnym zamówieniem z YR, dobrze, że się nie skusiłam - mam wrażliwę oczęta
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty do demakijażu z tej firmy. Kiedyś dostałam od przyjaciółki z tej serii dwufazowy płyn do demakijażu. Okazał się moim ulubieńcem i zmywał wszystko bez zbędnego pocierania czy podrażniania. Z przyjemnością do niego powrócę w przyszłości.
OdpowiedzUsuńta dwufaza jest według mnie jedną z lepszych :)
Usuń