Chciałabym! Ale co raz częściej przekonuję się, że obietnice producentów to jedna wielka bujda. Z reklam atakują nas piękne, gęste rzęsy, wywinięte i wydłużone do niebotycznych rozmiarów, szkoda tylko że są doczepione. A Ty biedna kobieto szukaj i wzdychaj, bo też chciałabyś móc trzepotać rzęsami niczym Marilyn Monroe. O tak! Chciałabym i kupuję maskarę za maskarą, a efektów nie widać.
Moim ideałem jest szczoteczka gumowa, taka która dobrze dopasowuje się do kształtu oka i jest w miarę elastyczna. Musi dobrze rozczesywać, rozdzielać i dawać naturalny efekt (nie lubię "dramatycznego"). Dobrze żeby taka maskara była lekkiej konsystencji, ale też żeby na długo utrwalała. Musi pogrubiać i podkręcać, niekoniecznie wydłużać. I oczywiście nie ma mowy o żadnych grudkach, kruszeniu się czy sklejaniu- nic z tych rzeczy.
Swojego czasu moją faworytką była maskara Rimmel Sexy Curves. Jednak z każdym kolejnym opakowaniem niestety było co raz gorzej. Nie wiem dlaczego, ale te ostatnie w ogóle nie podkręcały moich rzęs tak jak kiedyś. Coś się zmieniło, więc zaczęłam szukać...
Virtual Deep Carbon Black (około 10 zł) to wodoodporna maskara, która miała wydłużać i podkręcać, jednak nie spełniła żadnej z obietnic. Plusem była silikonowa szczoteczka, która bez problemu docierała do każdej rzęsy, wszystkie dobrze rozczesując. Tusz się nie odbijał i nie kruszył, pozostawiał naturalne wykończenie, za to się rozmazywał. Opakowanie też niczego sobie, przyzwoicie wykonane i trwałe.
Minusem jest niestety konsystencja, która była za lekka aby nadać rzęsom oczekiwany efekt. Wszystkie zabiegi modelowania spełzały na niczym, można by rzec że tusz nie robił nic, oprócz przyciemnienia i dobrego rozczesania. Mogłabym go polecić tylko do dolnej linii, bo w ten sposób go ostatecznie zużyłam. Kształt szczoteczki "w szpic" był bardzo wygodny do malowania krótkich rzęs, jednak do górnych zdecydowanie się nie nadawał.
Z tuszu Yves Rocher Volume Deploye (49zł) byłam początkowo bardzo zadowolona, wszystko robił to co chciałam z rzęsami, mimo tradycyjnej - włochatej szczoteczki. I właśnie ona jest największą zaletą tego produktu, ponieważ pozwalała uzyskać efekt gęstych rzęs, bez sklejenia. Do czasu...
kiedy tusz zmienił swoją konsystencję, co nastąpiło dosyć szybko bo już po miesiącu użytkowania. Zrobił się kleisty i ciągnął rzęsy, wyrywając co słabsze sztuki. Żeby tego było mało zaczął zbierać się przy gwincie, przez co trudniej było go dokręcić i co przyspieszyło jego wysychanie. Zostawiłam sobie samą szczoteczkę na pamiątkę. Bardzo przypadła mi do gustu, sam tusz już niestety nie.
Natomiast Clinique High Impact Mascara to naprawdę dobry produkt i godny uwagi, ale raczej nie swojej ceny- 89 zł. Ogólnie jestem sceptycznie nastawiona do maskar w cenie 50zł i więcej, bo uważam że nie są w stanie zrobić nic więcej, niż tańszy odpowiednik. Jednak dzięki Sephorze i akcji wymiany tuszu , mogłam się przekonać że istnieje subtelna różnica, którą jest konsystencja i sama jakość tuszu. Wydawał mi się po prostu lepszy, bogatszy, jednak nie umiem do końca sklasyfikować na czym to dokładnie polegało. Czuć było po prostu luksus :P Na rzęsach jednak dawał przeciętny efekt. Owszem było przyzwoicie, ale bez podkręcenia czy pogrubienia. Na dolnej linii natomiast było ciężko ze względu na dużą szczoteczkę, odbicia zdarzały mi się za każdym razem. Będę wspominać go dobrze i może kiedyś jeszcze do mnie trafi, ale tylko po solidnej zniżce :)
A moje poszukiwania trwają dalej i jestem ciekawa czy kiedyś znajdę tusz, który całkowicie mnie usatysfakcjonuje. Wam się już udało?
Kochana ja Ci polecam tusz Masterpiece max z max factora, nie kruszy się, nie marze, ma silikonową szczoteczkę, pięknie rozdziela rzęsy, jedna warstwa daje ładny dzienny efekt, ja z racji małej ilości moich rzęs preferuje 2 warstwy które wyglądają obłędnie ;) polecam bardzo ! w sklepie ok. 50 zł, na allegro (tam go kupuje) możesz go dostać za 30 zl ;) polecam :)
OdpowiedzUsuń@88sylwinka Dzięki :D Obejrzę go sobie ;D
OdpowiedzUsuńJa od kilku lat jestem wierna Oriflame Wonder Lash. Ostatnio polubiłam też Eveline Volumix Fiberlast. Jest bardzo podobna do Wondera, ma nawet szczoteczkę na takiej samej zasadzie jak tusz z Oriflame. No i jest tania i dostępna w wielu drogeriach. Kupiłam na próbę i nie wiem czy kupię ponownie. Jednak Wonder wygrywa.
OdpowiedzUsuńTusze Maxa Factora w tym mój ulubiony Masterpiece Max, Hypnose Lancome, niektóre L'Oreale i generalnie tusze z małą silikonową szczoteczką.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Sylwinka,kupiłam ten tusz kilka dni temu i jestem zachwycona:)
OdpowiedzUsuń@Kwiatuszka Obecnie używam tego z Eveline, więc jeszcze za świeżo na recenzję, ale jedno mogę stwierdzić: masakrycznie się kruszy. Też to zauważyłaś w swoim egzemplarzu?
OdpowiedzUsuń@Lika.makeup mmm widzę, że Max Factor bryluje :) Dzięki!
OdpowiedzUsuń@Izabela T Wow, serio? Dlaczego dowiaduje się o nim dopiero teraz? ;) Zawsze lepiej późno niż wcale.
OdpowiedzUsuńWciąż poszukuję, jednak najlepsze jakie miałam to Lancome hypnose i Diorshow:)
OdpowiedzUsuńu mnie narazie faworytem jest SuperShock z... Avonu. :) ale ma bardzo specyficzną szczotę i nie każdemu przypadnie do gustu. Lubiłam jeszcze OnyByOne Maybelline :)
OdpowiedzUsuń@Iwetto
OdpowiedzUsuńTak, niestety to jest jego mankament. Taki trochę słabszy odpowiednik Wondera. Wonder też ma wady, gdyż pierwsze 2-4 dni użytkowania nowego opakowania,to katorga. Rzęsy się sklejają, daje słaby efekt. Ale za to później jest genialny.
@merczensSuper shocka miałam i jednak ta szczota go dyskwalifikuje ;D
OdpowiedzUsuńWrocilam do MF 2000 Calorie i to jest moj MEGA come back! Poza tym uwielbiam YSL Faux Cils, MF False Lash Efect a ostatnio na prowadzeniu pojawila sie One by one Satin Black z Maybelline. Wiem ile moge wyciagnac z moich rzes, nie patrze na zachwyty i opisy. Po prostu intuicyjnie stawiam na tusze, ktore pomoga osiagnac mi zageszczenie i pogrubienie. Ostatnia rzecz, dla mnie maskara powinna wytrzymac 3 miesiace bez zarzutu, po tym czasi rozstaje sie z nia bez zalu. I tego sie trzymam:)
OdpowiedzUsuńMusze sie ostatecznie zebrac do takiej topowej listy wg moich rzes:)
Pozdrawiam:*
OneByOne, Volume Million Lashes i 2000 Calorie...
OdpowiedzUsuńKurcze, jak doszłam do części o wyrywaniu rzęs to aż mi się zimno zrobiło :(
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze nic nie pobiło tuszu z CoverGirl. Zwykły drogeryjny w USA ale świetny. Dla mnie priorytetem jest by nie rozmazywała się, nie kruszył i był trwały od rana do wieczora. Ten taki jest a do tego rzęsy z nim są super!
OdpowiedzUsuńTeraz dla odmiany mam MACa tusz i jest super, trwały bardzo ale biorąc pod uwagę cenę CoverGirl robi to samo a kosztuje o wiele mniej.
Iwetto, lepiej w odżywki zainwestuj :) Moje rzęsy kiedyś były bardzo nijakie, ale odkąd stosuję na noc odżywki są znacznie dłuższe i mocniejsze. Byle tusz wtedy da radę ;)
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym jest Max Factor i chyba nie jestem w tym osamotniona ;) Long Lashes
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie Max Factor 2000 calorie ♥ świetnie pogrubia i wydłuża rzęsy :P
OdpowiedzUsuńbardzo lubiłam Lash Stiletto od Maybelline i Super Shock z Avon. Teraz testuję Max Factor false lash :)
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z doborem tuszu. :)
OdpowiedzUsuńJa też poszukuję swojego ideału:)
OdpowiedzUsuń@IwettoPodpisuję się pod Masterpiecem - mój ulubiony i jak na razie niezastąpiony.:)))
OdpowiedzUsuńA MNIE BARDZO PRZYPADŁ DO GUSTU TUSZ SuperExtend EXTREME AVON.
OdpowiedzUsuńMam zamiar kupic następne opakowanie. Jest bardzo czarny, pogrubia i wydłuża rzęsy.
Myślę że wiele z kobiet mogło by podpisać się pod twoimi słowami. Prawda jest taka że każda z nas jest inna i ma inne oczekiwania. Ja osobiście dopiero zaczynam przygodę z kolorówką, do tej pory mój makijaż był bardzo naturalny dlatego bardzo cenne są dla mnie tego typu opinie, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńja uwielbiam tusze Max Factora. :)
OdpowiedzUsuńJa również nie znalazłam jeszcze tuszu ideału, jednak odkryłam coś lepszego: Diorshow Maximizer Lash Plumping Serum Mascara- odżywka do rzęs z bazą. Efekt stosowania jej pod pierwszy, lepszy tusz jest spektakularny! Pogrubia i wydłuża rzęsy o ok. 1mm, podkręca je i utrzymuje w takim stanie cały dzień! Mocno wymalowane tuszem i dobrze rozdzielone wyglądają jak sztuczne. Cena w Sephorze odstrasza, ale warto poczekać np. na dni vip, albo poszukać jakiegoś tańszego źródła.
OdpowiedzUsuń@Hexxana Z wielką chęcią przeczytam takiego posta :) czekam ;)
OdpowiedzUsuń@AlissUżywam odżywek regularnie i faktycznie zaczęłam widzieć efekty, ale rzęsy same się nie podkręcą ;D
OdpowiedzUsuń@kobietkaDlatego zawsze staram się napisać czego ja oczekuję od kosmetyku i z czym się borykam, aby dziewczyny z podobnymi problemami mogły znaleźć wskazówkę w moich postach.
OdpowiedzUsuńClinique High Impact Mascara to najsłabszy tusz jaki miałam okazję poznać...
OdpowiedzUsuńJako, że sama poszukiwałam tuszu, który zrobiłby mi przysłowiową "firankę" polecam Avon Full. Nie znam lepszego i mimo, że nie lubię kosmetyków AVON z ręką na sercu polecam ten :)
OdpowiedzUsuńK>
__________________
wdwaognie-onaion.blogspot.com
Z maskar, które używałam póki co najbardziej przypadła mi do gustu Maybelline One by One.
OdpowiedzUsuńAle ja mam tak czy siak niezłe rzęsy i w sumie wystarczy mi, że maskara je przyciemni i jakoś ułoży :P
Gdybym miała wymienić tusz, który naprawdę lubiłam, byłby to covergirl lashblast. Ale również nadal szukam ulubieńca. Chociaż chwilowo wystarcza mi tusz, który podkreśla rzęsy (nie koniecznie robiąc firany), nie podrażnia mnie i nie maże się ani nie kruszy. Więc wygórowanych wymagań nie mam i spełnia je chwilowo zwykły tusz z essence. Ale nadal się rozglądam za ideałem, najchętniej w niskiej cenie ;).
OdpowiedzUsuńBuźka :)
Oriflame Wonder Lash był fajny :) ładnie czesał :)
OdpowiedzUsuńJuż miałam Ci polecić z Essence I Love Extreme ale doczytałam, że nie lubisz dramatycznego efektu :P
OdpowiedzUsuńJa mam teraz L'oreal Volume Million Lashes i jestem z niego bardzo zadowolona a Clinique z wymianki jest dla mnie no cóż ... cienki:(
OdpowiedzUsuń@Iwetto Czuje sie ZMOTYWOWANA :D a slowo sie rzeklo:)))
OdpowiedzUsuńPolecam tusz L'oreal Telescopic zloty:) dla mnie perfekcyjny , sadze ze bedzie ci pasowal :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też polecam Masterpiece z max factora. Kupiłam go jak tylko wszedł na rynek, chociaż obawiałam się szczoteczki. A teraz? nie wyobrażam sobie innego tuszu. Ostatnio dałam się namówić na jakiś inny - leży w kącie, a ja kupiłam znów max factora. Rzęsy po nim są obłędne.
OdpowiedzUsuńMimo ciągłych zdrad, poszukiwań i skuch pozostanę przy swoim 2000 Calorie. Ten tusz z Clinique kupiłam kiedyś z ciekawości- efekt nie był zły, powiedziałabym, że naturalny, ale chyba nie wart takiej kasy!
OdpowiedzUsuń@MANIA w świecie lakierów (Lakierowa Mania Mani)Tez tak uważam, efekt był po nim naprawdę naturalny :)
OdpowiedzUsuń