Nawet nie wiecie jak bardzo zmieniło się moje podejście do pudrów w ciągu kilku lat. Najpierw uważałam je za zupełnie zbędne, później poznałam prasowańce drogeryjne, niestety ze szkodą dla mojej cery. Następnym etapem były sypkie, do których nie byłam do końca przekonana ze względu na formę. A teraz? Nie mogę bez nich żyć i używam regularnie. Głównie w celu utrwalenia makijażu i pozbawienia cery tego błyszczącego wykończenia, jakie pozostawia fluid. Ostatnim faworytem jest transparentny puder MAC Prep+Prime, który otrzymałam od Hexxany z bloga 1001 pasji (dziękuję, bo sama bym go nie odkryła :*).
Puder ma postać tradycyjnego, bezzapachowego białego proszku. Nie bieli, tylko idealnie stapia się z cerą. Nie zmienia w żaden sposób koloru podkładu. Najbardziej lubię go aplikować pędzlem typu flat-top, ponieważ dzięki temu mogę wklepać w skórę znaczną ilość, bez nadmiernego pylenia. Pozostawia satynowe wykończenie, bardzo naturalne. Nigdy nie byłam wielbicielką całkowicie zmatowionej cery. Wolę jak się subtelnie błyszczy, dzięki czemu wygląda na zdrową oraz zadbaną. Z tym pudrem łatwo uzyskać taki efekt, ponieważ nie podkreśla rozszerzonych porów oraz niedoskonałości. Doskonale współpracuje z każdym fluidem. Najczęściej sięgam po nawilżające, więc jak wspomniałam wcześniej świetnie radzi sobie z ich mokrym wykończeniem. Stosowałam go także na filtry mineralne i tutaj należą mu się największe brawa, gdyż przedłużał ich trwałość oraz zabezpieczał przed nadmiernym ścieraniem.
Ma niezwykle prosty i przyjemny skład:
Zea Mays (Corn) Starch, Silica, Mica, Zinc Stearate, Caprylyl Glycol, 1,2-Hexanediol.
Przy mojej cerze skłonnej do zanieczyszczeń jest pod tym względem idealny. Główną bazą jest skrobia kukurydziana, która nie zatyka porów. Poza tym w skład kosmetyku wchodzi krzemionka oraz cynk. Mają właściwości wysuszające, idealne przy cerze mieszanej lub tłustej. Mika natomiast rozświetla, więc nie uzyska się płaskiego matu.
Opakowanie zawiera 9 g i kosztuje około 120 zł. Czy zawartość jest faktycznie tyle warta? Nie, ale sam efekt już tak. Poza tym kosmetyk cechuje duża wydajność, mam wrażenie że jest to przysłowiowa "studnia bez dna". Bardzo go polubiłam i doceniam za robotę jaką wykonuje.
_________________________________________
_________________________________________
Mam cerę suchą i jestem ciekawa czy by mi jej jeszcze bardziej nie wysuszał...
OdpowiedzUsuńNie odpowiem na to pytanie ;)
UsuńJustyna, kiedy moja skóra była sucha nie mogłam używać tego typu kosmetyków, bo podkreślały suche skórki i źle wpływały na stan skóry, dlatego nie polecam takiej opcji przy tym typie skóry :)
UsuńDzięki Marta za odpowiedź :)
UsuńJa zdecydowałam się na niego w wersji prasowanej (opakowanie z lusterkiem) i szczerze mówiąc jest to pierwszy puder, który naprawdę lubię - cera ma się lepiej (wypadkowa wielu spraw, ale puder na pewno też miał znaczenie, skoro odstawiłam manhattanowy z parafiną), makijaż naprawdę trzyma się dłużej, nie ma mowy o podkreślonych porach czy włoskach na twarzy (najbardziej mnie to raziło w innych pudrach) i wygląda mega naturalnie, tak satynowo - tak jak u ciebie, tak u mnie sprawdza się doskonale i niedługo o nim napiszę. Kusi mnie jeszcze wypróbować Mineralize Skin Finish Natural słynny na zagranicznym youtube, ale nawet nie wiem czy okazałby się lepszy, bo wolę żeby puder nie dawał koloru :)
OdpowiedzUsuńJa też wolę kiedy puder nie daje koloru, dlatego częściej sięgam po transparentne. I tak jak piszesz, nareszcie dobry skład bez zbędnych zapychaczy. Cera ma się zdecydowanie lepiej.
UsuńZapomniałam dodać, że czekam na Twoją recenzję, bo chyba skuszę się również na prasowaną wersję ;)
UsuńMam ten puder tylko w wersji kompaktowej, ale niestety nie jestem w pełni zadowolona, ponieważ u mnie potrafi bielić:(
OdpowiedzUsuńooo, a to porażka. A chciałam go kupić. Muszę najpierw zmacać w salonie w takim razie ;)
UsuńCiekawe jak u mnie by się sprawdził hmmm...
OdpowiedzUsuńPolecam się przekonać :)
UsuńUwielbiałam go, ogromnie żałuję, że mi się skończył :(
OdpowiedzUsuńTo on się kiedyś kończy? XD
UsuńU mnie idealnie sprawdza sie benek (ben nye fair)
OdpowiedzUsuńTeż mam, ale jeszcze nie wyrobiłam sobie opinii :)
UsuńCzęściej jakoś sięgam po MACa obecnie.
Podobają mi się Twoje zdjęcia, są takie, jak u zagranicznych blogerek i jak u żadnej Polki ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, staram się :) A tak w ogóle ciągle wypatruję Twoich postów ;)
UsuńCieszę się, że dobrze Ci służy i jesteś z niego zadowolona :) Poszedł w dobre ręce :D
OdpowiedzUsuńTak, to był bardzo dobry podarunek, więc dziękuję :)
UsuńA ja mam sypanca z Shiseido i będę go mieć chyba ze sto lat:) Ma 18 gram a ja lekko pudruję tylko strefę T więc nie widać ubytku.
OdpowiedzUsuńO rany, jeszcze w spadku zapiszesz :D
UsuńJest bardzo dobry, miałam i myślę o powrocie. Ben Nye nie trzyma tak długo matu.
OdpowiedzUsuńBen Nye mam odsypkę, ale jeszcze nie próbowałam :) Dzięki Kasiu za komentarz :*
UsuńTeż lubię sypańce! Mam zapas pudrów z Ben Nye, skusiłam się też kiedyś na Skin Finish i na razie poczekam, aż zużyję to co mam zanim sięgnę po następne.
OdpowiedzUsuńA jak oceniasz Skin Finish?
UsuńMuszę zatem przyjrzeć się mu w salonie mac :-) Kocham sypkie pudry i ostatnio na mojej tłustej cerze rewelacyjnie radzi sobie puder ryżowy Paese :-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim wiele dobrego, ale osobiście jeszcze nie miałam. Obecnie pudrów mam pod dostatkiem ;)
Usuńuwielbiam ten puder, wygląda mega naturalnie, a do tego bardzo dobrze utrwala makijaż!
OdpowiedzUsuńFajnie,że też jesteś z niego zadowolona :)
Usuń...Mam go i baaardzo lubie! Tez mam ochote na wersje prasowana, niestety nie mam stacjonarnego MACa wiec ciezko sie zdecydowac w ciemno...
OdpowiedzUsuńNo właśnie taka decyzja jest najtrudniejsza. Ja wolę jednak najpierw zmacać w salonie, a później ewentualnie zamawiać w Douglasie :D
UsuńUwielbiam sypane pudry! O wiele lepiej mi się użytkuje takie niż te prasowane, a co do tych z Maca to już wgl majstersztyk !
OdpowiedzUsuńFaktycznie skład ma całkiem fajny :) ja używam pudru bambusowego i świetnie sprawdza się przy zmatowieniu twarzy :) i on również jest bardzo wydajnym kosmetykiem :)wystarczy odrobinka by zmatowić twarz na długo :)
OdpowiedzUsuńMam bambusa z BU, ale MAC lepiej utrwala makijaż :)
UsuńNie miałam do czynienia jeszcze z firmą Mac.. ale takie pudry uwielbiam.
OdpowiedzUsuńMam wersję prasowaną i też bardzo lubię choć ostatnio rzadko po niego sięgałam...
OdpowiedzUsuńMuszę wrócić, dzięki za przypomnienie :)
A robiłaś może jego recenzję? Rozważam zakup, a Twoje zdanie bardzo sobie cenię :)
UsuńMarzy mi się puder z MACa, bo słyszałam o nich same pozytywy :)
OdpowiedzUsuńTakie sypańce są cudowne i starczają na bardzo długo. Ja mam z Laury Mercier i u sprawdza się świetnie :)
OdpowiedzUsuńMi też się marzy LM, ale zużycie obecnych zajmie mi jeszcze dużo czasu ;)
Usuńja planuje zakup wersji prasowanej, do sypancow nie mam absolutnie cierpliwosci i wprawy :)
OdpowiedzUsuńwlasnie wykonczylam sypanca Essence i mimo, ze byl dobry, to forma aplikacji i tego produktu nie odpowiada mi zupelnie
Też nie lubiłam, ale jakoś się przekonałam. Essence jeszcze nie miałam, ale z tego co pamiętam jest na bazie talku, który zupełnie mi nie służy.
Usuńfajny skład ;)
OdpowiedzUsuńa mnie ostatnio nosi żeby kliknąć dry-flo, który właśnie skrobią jest...
ale najpierw pokończę trochę zapasów ;)
Słyszałam o nim i też mnie zainteresował :)
UsuńKusisz:) A ja tak lubię sypańce:)
OdpowiedzUsuńKusi bardzo, szkoda tylko że niestety tyle kosztuje, może kiedyś wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc odkąd przerzuciłam się na podkład matujący zaniechałam całkowicie korzystania z pudru, na dobre mi to wyszło bo wreszcie moja cera wygląda jak należy i nic jej nie zapycha :)
OdpowiedzUsuńno i świetnie, że się tak dobrze sprawdza. o to w tym chodzi :]
OdpowiedzUsuńSypance są wybawieniem dla mojej suchej skóry, który czasami lubi zaświecić ;) no dobra, nie czasami, codziennie ;)
OdpowiedzUsuńRozmyślam nad nim, a prasowaną wersją. Chodzi mi tez po głowie sypki Nars, zapewne niebawem dokonam wyboru.
Będę pamiętać o Twojej sympatii do niego :)
Mi też chodzi po głowie Nars i jeszcze Laura Mecier, ale sypańce zbyt długo służą, żebym mogła mieć kilka na raz ;D
UsuńSkład dosyć tani... Mam wrażenie, że można znaleźć jego tańszy odpowiednik jak się postaramy :P
OdpowiedzUsuńOczywiście, można nawet samemu zmieszać ;)
Usuńhmm ciekawy ciekawy, ja od ponad roku używam inglota 3s i bardzo go lubię :) w przerwach między jednym a drugim opakowaniem inglota stosowałam sławny ben nye ale nie byłam nim tak bardzo zachwycona jak inne dziewczyny. Super że wystawiłas swoją opnię na temat tego produktu bo od dawna mnie już zastanawiał :)
OdpowiedzUsuńben nye mam odsypki, więc przekonam się osobiści o co tyle szumu :)
UsuńUbolewam bardzo, że zamiast na wersję sypaną zdecydowałam się na wersję prasowaną, bo wersja prasowana wg mnie jest beznadziejna. Ani nie matuje, bo świecę się w tempie błyskawicznym (a cerę mam mieszaną w kierunku suchej) i na dodatek potrafi zostawiać na twarzy białe plamki co wygląda paskudnie :/ Puder leży więc nieużywany i pluję sobie w brodę, że wydałam na niego tyle kasy. Następnym razem postawię na wersję sypaną bo ta cieszy się dobrymi opiniami w przeciwieństwie do wersji prasowanej ;)
OdpowiedzUsuńSerio??? Aż tak? Szokuje mnie ta rozbieżność. Rozważałam nawet zakup wersji prasowanej, tak żeby mieć do torebki i Twoja opinia skutecznie mnie powstrzymała ;) Nie spodziewałam się, że może aż tak się różnić.
UsuńJa Ci Kochana odradzam jego zakup. Czytałam zresztą już po jego zakupie opinie na temat wersji prasowanej na zagranicznych stronach i też ta wersja została mocno zjechana. Ja bardzo żałuję tego zakupu, teraz na pewno sięgnę po wersję sypaną :)
UsuńPowoli przymierzam się do zakupu czegoś do wykończenia właśnie :)
OdpowiedzUsuńBędę o nim pamiętać. Rozmyślam też nad sypańcem Clinique Blended Face Powder. Znasz może?
Niestety nie :)
UsuńGdy byłam młodsza, to moja mama nie była jakoś bardzo zainteresowana kosmetykami do makijażu, teraz jest zupełnie inaczej, ale to właśnie ona mnie nauczyła, że makijaż zawsze trzeba utrwalić pudrem sypkim i jest to element kolorówki, którego używam od początku mojej przygody z makijażem, zawsze wybieram transparentne odcienie, które pasują do różnych podkładów i pór roku. Od kiedy kilka lat temu zainwestowałam w puder Clinique, przekonałam się, że w przypadku tego rodzaju kosmetyku, zdecydowanie warto. Dlatego, że zły puder może zrujnować cały makijaż, ale także dlatego, że jak sama napisałaś, to produkty typu "studnia bez dna" i swój pierwszy sypaniec z Clinique, używałam codziennie i miałam go aż trzy lata. Przez to cena, która jest zbliżona do tego MACa, nie jest już taka straszna. Przy używaniu wspomnianego pudru przez już 4 lata, zaczyna mi się nudzić, więc będę miała na uwadze Twojego ulubieńca :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym problem, że potrafią się znudzić, a kupowanie nowgo jest bezsensowne. Chociaż mam kilka, ale próbuję sukcesywnie zużywać. Clinique jeszcze nie miałam.
UsuńPudru używam zawsze, ale nigdy jeszcze nie miałam sypkiego. Planuję zacząć swoją przygodę z sypańcami od pudru bambusowego.Ten z Mac wygląda bardzo ciekawie, też nie lubię totalnego matu na twarzy, więc mógłby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńMam bambusowy z BU i szczerze polecam :) Również jestem z niego zadowolona.
UsuńTego pudru z MACa nie miałam. Rozkochałam się w Mineralize Skinfinish ;)
OdpowiedzUsuńMam go na uwadze ;)
UsuńJuż jakiś czas temu do niego wzdychałam, teraz podkręciłaś moje zapotrzebowanie jeszcze bardziej. Martwi mnie tylko trochę, że z sypańcami to u mnie różnie bywa w obsłudze.
OdpowiedzUsuńPolecam pędzel typu flat top lub puszek ;) Obsługa to czysta przyjemność :)
UsuńO proszę, kolejny ciekawy do wypróbowania w przyszłości.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio (wraz z linerem Bobbi Brown) zainwestowałam w BLOT Powder z MAC. Myślałam, że to będzie taki mat na mur-beton, jednak jest delikatniejszy i po 3-4h wymaga bibułki/poprawki/itp.
Dzięki za info, co prawda nie byłam nim zainteresowana, ale zawsze lepiej wiedzieć.
UsuńJa lubię sypki puder z Clinique, tego jeszcze nie miałam:)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad nim, może kiedyś kupię, na razie mam mineralny matujący i po pierwszych dwóch użyciach jestem zachwycona;)
OdpowiedzUsuńMam i bardzo nie lubię. Opakowanie TRAGICZNE więcej mi się chyba wysypało niż rzeczywiście zużyłam, moja cera go wyjątkowo nie lubi, zapycha ją i powoduje powstawanie małych grudek, a także najważniejsze: prawie w ogóle nie matuje i w sumie żaden z tego efekt. Ot co mam do powiedzenia na temat tego osobnika ;) fajnie, że Tobie służy :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemniaczek z niego, wpisuję na listę zakupów :)
OdpowiedzUsuńA ja do wersji prasowanych jakoś nie mogę się przekonać ...
OdpowiedzUsuńNie lubię tych proszkowych formuł.
U mnie taką studnią bez dna jest sypki puder z Inglota, który ma pojemność 30 g. Kupiłam go dwa lata temu i mam wrażenie że nic nie ubyło. Teraz już chętnie bym spróbowała coś innego ale szkoda mi go wyrzucić. Prep + prime jest na mojej liście do zastanowienia ale boję się tego pylenia, przy pudrze bambusowym było mi strasznie duszno.
OdpowiedzUsuńOoo szukałam właśnie jakiegoś pewniaka do 150 zł i dzięki Twojej recenzji na 99% zaraz wyląduje u mnie w koszyczku :D
OdpowiedzUsuń