27.08.2016

Perversion // URBAN DECAY Wodoodporny eyeliner 24/7



Jeszcze nie tak dawno, bo zaledwie na początku sierpnia /klik/, wychwalałam na blogu eyeliner marki Urban Decay. Zdania na jego temat nie zmieniłam, ale dostrzegłam jeden poważny minus - skończył się! Byłam w lekkim szoku, kiedy kilka dni po publikacji posta nie mogłam namalować jednolitej kreski. Szybko przeliczyłam kiedy go kupiłam i wyszło na to, że wystarczył mi na niecałe pięć miesięcy użytkowania. Nie wiem co mnie bardziej zszokowało: fakt, że nic nie miałam w zapasie (hura!); czy fakt, że ten czas tak szybko minął, a ja jeszcze nie napisałam o nim pełnej recenzji.



Opakowanie zawiera 1,7 ml produktu i wydaje mi się, że jak na taką ilość, to służył mi wyjątkowo długo. Przynajmniej udało mi się go zużyć w terminie, bo ważny jest 9 miesięcy od otwarcia. Przez cały ten czas zachował swoją pierwotną konsystencję, co jest wielką zaletą w porównaniu do innych, podobnych kosmetyków. Jedyny mankament to zbierające się przy ujściu 'farfocle', które musiałam usuwać przy pomocy patyczka higienicznego. Ale jest to charakterystyczne dla tego typu linerów, bo pamiętam że Aqua Liner z MUFE /klik/ miał podobnie. Tak poza tym nie dostrzegam żadnych wad.


Głównym atutem eyelinera jest aplikator, czyli cienki oraz bardzo precyzyjny pędzelek. Jest o wiele wygodniejszy od gąbeczki, ponieważ dostosowuje się do linii rzęs i nie ciągnie delikatnej skóry. Przy jego pomocy bez problemu można wykonać idealnie cienką kreskę i ładnie zakończyć ją 'jaskółką'. Wykonanie grubszej również nie nastręcza problemu. Do tego wygodnie leży w dłoni oraz dobrze się nim manewruje, ale muszę nadmienić, że opakowanie jest typowe dla tego typu linerów (kupiłam niemal identycznie wyglądający z Catrice). Formuła jest lekko wodnista, ale na tyle kryjąca, że już przy jednym pociągnięciu równomiernie i bez prześwitów rozprowadza się na powiece. Poza tym nie ściąga skóry, a sama linia zawsze wychodzi równa. Na pewno trafił Wam się chociaż raz zbyt wodnisty liner, który rozlewał się nierównomiernie i kreska wychodziła przez to poszarpana. Gwarantuję, że Perversion tego nie robi. Nie podrażnił mnie też w żaden sposób, co często zdarzało mi się przy drogeryjnych odpowiednikach.


Kolor jest głęboki oraz intensywny z satynowym połyskiem. Nie wymaga poprawek w ciągu dnia, nie ściera się i nie blaknie. Faktycznie jest wodoodporny, ponieważ trzyma się w stanie nienaruszonym od rana do wieczora, nawet w największe upały. W moim przypadku wytrzymał w nienagannym stanie ponad 10 godzin. Na pewno przypadnie do gustu osobom, które tak jak ja mają problem z 'tłustymi' powiekami. Pomimo swojej wodoodporności dobrze zmywa się przy pomocy płynów czy preparatów do demakijażu. Ja stosowałam płyn micelarny Bioderma /klik/ zamiennie z balsamem Clinique Take the day off /klik/ i oba rozpuszczały go bardzo dobrze.

Kosztuje 85 zł i dostępny jest na stronie producenta oraz w Sephorze (chociaż teraz go nie widzę, więc może jest to chwilowy brak). Niestety w ofercie mają jedynie kolor czarny. Nie wiem dlaczego w Polsce nie me pełnej gamy kolorystycznej, ale miejmy nadzieję, że w przyszłości to się zmieni. Żałuję też, że nie starczyło go na tyle, abym mogła zrobić chociaż swatcha. Na szczęście jeśli będziecie nim zainteresowani, zawsze można przejść się do Sephory i przekonać się osobiście o jego cudownym działaniu. W każdym razie ja polecam i ubolewam, że nie mogę kupić go ponownie (niestety Urban Decay zostało wykupione przez koncern L'Oreal, więc nie do końca jest 'cruelty free').

Macie swój sprawdzony eyeliner? 

28 komentarzy

  1. Ja jestem trochę antytalentem jeśli chodzi o kreski, ale z tej serii miałam tusz do rzęs i byłam zadowolona;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówią 'praktyka czyni mistrza' :)

      Usuń
  2. Zainteresowałaś mnie nim. Obawiam się tylko, czy olejek jojoba poradzi sobie z jego zmyciem? (nienawidzę trzeć powieki). Na tę chwilę do robienia kresek używam cienia na mokro. Jako tako odpowiada mi ta metoda, ale czasem kusi mnie powrót do normalnych eyelinerów. Oko wygląda przy ich użyciu chyba jednak ładniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kreska robiona cieniem się nie sprawdza, bo po dwóch godzinach już jej nie ma :/

      Usuń
  3. U mnie sprawdzony eyeliner to Supercat z Soap&Glory! Uwielbiam go i serdecznie polecam, bo jest wart każdej złotówki :) Do tego ma postać pisaka, więc jak dla mnie strzał w dziesiątkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź. Przyjrzę mu się bliżej.

      Usuń
  4. U mnie numer jeden to pisak Perfect Slim od L'Oreal :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na codzień nie maluję kresek więc temat eyelinerów jest mi zupełnie obcy :) Jedyny produkt do kresek jaki posiadam to żelowa pomada z Inglota i od czasu do czasu spisuje się ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam ten eyeliner, nawet w dwóch odcieniach, ale dosyć szybko wysechł :/

      Usuń
  6. Zaciekawiłaś mnie nim, bo zaczynam lubić kreski i chcę popróbować czegoś innego niż robienie ich cieniem z wodą ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eyeliner daje zdecydowanie mocniejszy efekt, więc jestem ciekawa czy taka kreska Ci się spodoba. W moim przypadku kreska wykonana cieniem niestety nie trzyma się zbyt długo. Już prędzej zrobiona kredką i roztarta cieniem wytrzyma kilka godzin.

      Usuń
  7. ja nie przepadam za takimi linerami :) wolę robić kreski cieniem lub kredką i je rozdymiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety oba opisane przez Ciebie sposoby nie dają pełnej satysfakcji. Cień znika, a kredka zbiera się w kącikach, dlatego zawsze poszukuję trwałych eyelinerów.

      Usuń
  8. Przez lata nosiłam czarne kreski a teraz rok już, jak robię je tylko na większe wyjścia ;) Ulubionego eyelinera niestety nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy swojego makijażu bez kresek. Ale może kiedyś dojdę do tego etapu co Ty.

      Usuń
  9. Kiedyś wydawało mi się, że fajne z kreską wyglądam. To było złe przeświadczenie, kreska dodaje mi lat i grozy :) nie używam więc eyelinerów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się wydaje, że z taką króciutką kreską, lekko wyciągniętą w górę (bez typowej jaskółki), wyglądałabyś świetnie. Wbrew pozorom taki makijaż ujmuje lat. Ale nie namawiam, bo każdy wie w czym najlepiej się czuje.

      Usuń
  10. jak ja lubię takie małe pędzelki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tego, co się orientuje to ten eyeliner występuje jedynie w czerni. Nowe Razor Sharp to kolorystyczna bomba ;) Ja osobiście do linerów nie przykładam wielkiej wagi, bo bardo rzadko ich używam. Preferuję czarny cień, chociaż i tak zazwyczaj nie przyczerniam lini rzęs ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stronie stronie UD.com są dostępne inne odcienie, więc na pewno mają takie w ofercie. Może właśnie ze względu na nowy asortyment nie wprowadzili ich w PL do sprzedaży.

      Usuń
  12. Daaawno nie robiłam kreski na powiece :) jestem przyzwyczajona do eyelinerów w pisaku, ale tym mnie zainteresowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie codziennie kreska jest na powiekach.

      Usuń
  13. Moja cierpliwość do kresek jest ograniczona, wydaje się być fajny ale wolę pisaki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi bez różnicy czym zrobię kreski, ważne żeby były trwałe.

      Usuń
  14. Ja niestety z takimi linerami jestem na bakier i pozostaje mi tylko używanie linerów żelowych w słoiczkach :)
    PS. Nie wiem czy widziałaś moją odpowiedź na temat Clarena Naturalis. Na ich stronie widnieje informacja o braku testów na zwierzętach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co czytałam na stronie, to tylko ta seria jest nie testowana. O innych kosmetykach tego nie napisali, dlatego wysłałam do nich bardziej szczegółowe zapytanie. Niestety do tej pory nie uzyskałam odpowiedzi, ale jestem dobrej myśli. Niektórym zajmuje to więcej czasu, albo po prostu zlewają klienta ;) Zobaczymy.

      Usuń

Twoje zdanie jest zawsze mile widziane :D

.

JAKO AUTORKA BLOGA NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE, POWIELANIE LUB JAKIEKOLWIEK INNE WYKORZYSTYWANIE W CAŁOŚCI LUB WE FRAGMENTACH TEKSTÓW I ZDJĘĆ Z SERWISU INTERNETOWEGO www.iwetto.com BEZ MOJEJ WIEDZY I ZGODY (PODSTAWA PRAWNA: DZ. U. 94 NR 24 POZ. 83, SPROST.: DZ. U. 94 NR 43 POZ. 170).