Szykując się do tegorocznego urlopu przypomniałam sobie, że nie mam żadnego filtru do twarzy. Kilka lat z rzędu używałam Emulsji Matującej Capital Soleil SPF 50 z Vichy /klik/, która bardzo dobrze się u mnie sprawdzała. Tym razem musiałam poszukać czegoś równie dobrego, ale dodatkowo wegańskiego. W ten sposób trafiłam na ofertę marki Rossmann i ich Matujący Fluid Sun Ozon. Kupiłam go za niecałe 9 zł, więc nawet gdyby się nie sprawdził, nie byłoby wielkiej straty. Tak naprawdę potrzebowałam go tylko na kilka dni, kiedy wiedziałam że będę siedzieć bezpośrednio nad wodą i w pełnym słońcu. Jeśli czytaliście posta z Ulubieńcami czerwca /klik/, to już na pewno wiecie że Sun Ozon zdał egzamin.
Już po pierwszej aplikacji spodobała mi się jego lekka oraz lejąca konsystencja, którą porównałabym do typowego mleczka do demakijażu. Bardzo łatwo się rozprowadza i bez problemu można nałożyć odpowiednią ilość (2 mg/1 cm2 skóry, czyli minimum 1-1,25 ml na samą twarz). Podczas nakładania czuć alkoholowy zapach (jak zwykle przy chemicznych filtrach umiejscowiony jest wysoko w składzie), który po chwili się ulatnia. Wchłania się niemal do matu, nie bieli i nie pozostawia po sobie lepkiej czy ciężkiej warstwy, jedynie delikatny, świecący film. Po nałożeniu fluidu czy pudru z łatwością można zakamuflować ten efekt, ale bez tego też dobrze wygląda na twarzy. Chociaż po kilku zalecanych aplikacjach, czyli co 2-3 godziny moja skóra już była lekko obciążona. Natomiast produkt jest na tyle wygodny w użyciu, że można to robić bez użycia lusterka. Sprawdza się również stosowany pod makijaż, a wszelkiego rodzaju kremy tonujące czy podkłady dobrze się rozprowadzają bez rolowania i nie spływają w ciągu dnia. Nie zauważyłam też, aby wzmagał przetłuszczanie się cery, ale wiadomo że jest to kwestia indywidualna. Tak samo jak komadogenność tego produktu. W moim przypadku, podczas regularnego stosowania (kilka dni z rzędu) moja cera dawała już znaki, że Sun Ozon jej się nie podoba. Natomiast nie były to jakieś drastyczne zmiany, których nie byłabym w stanie się pozbyć. Wystarczyło odstawić produkt i wszystko wracało do normy, dlatego ten kosmetyk polecam, ale tylko do używania podczas bezpośredniej ekspozycji skóry na słońcu.
Aqua • Octocrylene • Alkohol Denat. • Glycerin • Butyl Methoxydibenzoylmethane • Ethylhexyl Salicylate • Titanium Dioxide (nano) • Topica Starch • C12-15 Alkyl Benzoate • Diethylhexyl Carbonate • Cetearyl Isononanoate • Tocopheryl Acetate • VP/Hexadecane Copolymer • Panthenol • Silica • Caprylyl Glycol • Parfum • Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer • Disodium EDTA • Ethylhexylglycerin • Dimethicone • Carbomer • Sodium Hydroxide • Xanthan Gum • Diethylhexyl Butamido Triazone • Anise Alcohol • Tocopherol
Dostępna jest również wersja SPF 50, ale nie miałam okazji jej używać. W podobnym przedziale cenowym można też dostać popularny matujący filtr firmy Ziaja /klik/, jednak mam z nim złe doświadczenia. Posiada kremową konsystencję, nie zostawia matu na skórze oraz bardzo mnie podrażnił. Z tego powodu nie wróciłam do niego ponownie. Natomiast Sun Ozon stosuję od początku czerwca i nic podobnego nie miało miejsca. Jak na kosmetyk w tym przedziale cenowym, naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Przetestowałam go nad morzem i nad jeziorem, gdzie słońce nieźle prażyło i zapewnił mi należytą ochronę. Dlatego jeśli lada moment jedziecie na urlop i nie macie filtra, to warto się nim zainteresować.
Ⓥ - Produkt wegański, nietestowany na zwierzętach
Dobrze wiedzieć, gdybym w przyszłym roku wybierała się gdzieś w ciepłe kraje, w tym roku wakacyjny wyjazd już za nami. Osobiście z Sun Ozon kupiłam filtr spf 25 do ciała i też jestem zadowolona, a do twarzy używam kremu BB Clarins również spf 25 i na tyle co ja przebywam na zewnątrz jest wystarczający.
OdpowiedzUsuńTych do ciała jeszcze nie miałam okazji próbować, bo zużywam filtr z zeszłego roku. Natomiast w przyszłym też pewnie wybiorę coś z Sun Ozon, więc fajnie że polecasz.
UsuńJa mam właśnie spf 50 i nie jestem z niego zadowolona...niby lejący,leki ale przy rozprowadzaniu robi się ciężki,lepki i świecę się jak żarówka...
OdpowiedzUsuńmnie ciekawi ten Vichy bo bardzo jest chwalony więc "biegnę" czytać co o nim napisałaś :)
Niestety pełna recenzja Vichy nie pojawiła się na blogu, ale jest jednym z najlepszych jakie miałam okazję używać, więc na pewno będziesz z niego zadowolona. Co do Sun Ozon SPF 50, to właśnie obawiałam się, że nie będzie matujący, dlatego wybrałam 30.
UsuńZa rok ją dorwę, teraz kupiłam znowu Pharmaceris. Po kilku wtopach wracam do sprawdzonego filtra ;)
OdpowiedzUsuńMhm... doskonale Ciebie rozumiem ;)
UsuńBardzo ciekawi mnie ten kosmetyk, ale szkoda, że nie sprawdziłby się stosowany codziennie ;(
OdpowiedzUsuńNo niestety, też nad tym ubolewam.
UsuńZapamiętam! Moim hitem jest Vichy matujący, ale na dni, kiedy nie muszę wyglądać perfekcyjnie ani nakładać makijażu chętnie kupię coś tańszego ;) Wspomniana prze z Ciebie Ziaja była koszmarna, miałam wrażenie, że posmarowałam twarz masłem, oleisty blask wyłaził już godzinę po solidnym upudrowaniu twarzy. Zużyłam go na plaży i obiecałam sobie, że nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńUżywałam Ziai już jakiś czas temu, ale to akurat doskonale pamiętam! W ogóle nie zostawiał matowego wykończenia, więc nie wiem jak mogli go nazwać matującym. W każdym razie też nie mam ochoty do niego wracać.
Usuńmiałam kiedyś filtr bazujący na filtrach chemicznych i niestety mnie podrażniał, więc wolę dmuchać na zimne i nie kupuję ;) co ciekawe, z mieszanymi filtrami nie miałam problemu
OdpowiedzUsuńZ tymi filtrami to zawsze są jakieś niespodzianki, ideał raczej nie istnieje. Ja ogólnie preferuję mineralne, ale i tak najczęściej używam podkładu z chemicznym.
UsuńZa tę cenę to grzech nie wypróbować! Ja teraz też próbuję nowości (dla mnie), używam emulsji Avene Dry-Touch SPF50+, ale jednak Vichy i Anthelios są lepsze!
OdpowiedzUsuńZ Antheliosem się nie polubiłam, ale Vichy faktycznie nie ma sobie równych.
UsuńDobrze wiedzieć, ze krem nie jest lepki i nie robi ciężkiej warstwy! Mam filtr do twarzy azjatyckiej firmy i jest okropny! Właśnie wszelakie podkłady sie na nim rolują :-/
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Najgorzej trafić takiego bubla, szczególnie kiedy jest się w pilnej potrzebie.
UsuńNiestety miałam go i zapychał mnie jak ciort;/
OdpowiedzUsuńTe chemiczne zazwyczaj nie są przyjazne dla cery, dla mojej oczywiście też.
Usuńgdzie można ten krem kupić?
OdpowiedzUsuńW Rossmannie, to ich marka własna :)
UsuńO, dzięki ;) niedługo będę w Polsce i chce tam sobie kupić filtr do twarzy fajny, bo później Grecja czeka ;)
UsuńMnie te filtry zawsze zapychają :(
OdpowiedzUsuńPrzy regularnym używaniu na pewno, ale tak jak napisałam ja potrzebowałam go tylko na opalanie.
UsuńMiałam go w rękach przed wyjazdem nad morze, ale przeraziļ mnie alkohol tak wysoko w składzie. I w końcu go nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńCo w takim razie wybrałaś?
UsuńGdyby nie ten etanol :( Mnie by podrażnił :(
OdpowiedzUsuńTego w tanioszkach chyba nie da się uniknąć.
UsuńNie sądziłam, że w Rossmannie znajdzie się taki kwiatek :D I to za niewielkie pieniądze, wow! Jak zużyje swoje filtry na pewno się skuszę, żeby wypróbować.
OdpowiedzUsuń