Czerwiec okazał się udanym miesiącem w zużywaniu próbek oraz miniaturek. Dzięki mojemu uporowi ich ilość znacznie się zmniejszyła, a ja odkryłam kilka ciekawych kosmetyków. Najpierw jednak zacznę od pełnowymiarowych, bo mam już na ich temat wyrobione zdanie. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat konkretnego produktu, to każda recenzja jest podlinkowana.
Balsam do rąk PAT & RUB z serii otulającej, to mój zdecydowany faworyt, głównie ze względu na zapach. Słodki, karmelowy, ale z orzeźwiającą nutką cytryny. Z pielęgnowaniem dłoni również radzi sobie doskonale, a przy tym ma lekką formułę oraz wygodne opakowanie typu air-less. Same zalety, więc przy następnej okazji na pewno kupię kolejny egzemplarz.
Antyperspirant SANOFLORE był moją nadzieją na naturalną ochronę. Kolejny raz przekonałam się, że tylko Vichy daje radę. Do Sanoflore robiłam kilka podejść i niestety nie daje mi takiego komfortu. To pierwszy kosmetyk od dawien dawna, którego nie zużyłam do końca i wyrzucam po prostu do kosza.
Szampon do włosów JOHN FRIEDA Luxurious Volume to najbardziej wydajny kosmetyk z całej serii. Dobrze oczyszczał oraz przyjemnie pachniał, więc nie mam do niego większych zastrzeżeń. W przyszłości z przyjemnością kupię ponownie.
Maska do włosów JOHN FRIEDA Frizz-Ease Miraculous Recovery również podobała mi się ze względu na zapach, ale jak na tego typu kosmetyk trochę mnie rozczarowała. Gdyby była odżywką nie miałabym zastrzeżeń, a tak jej działanie okazało się zbyt słabe. Pojemność oraz cena dodatkowo zniechęcają mnie do kolejnego zakupu.
Płyn micelarny BE BEAUTY, czyli "tanioszka" z Biedronki. Lubię do niego wracać, kiedy nie mam nic nowego na uwadze. Przyzwoita pojemność w niskiej cenie, a do tego dobrze radzi sobie z makijażem oczu oraz wstępnym oczyszczaniem twarzy. Nienachalnie pachnie i nie pieni się zbytnio, więc bardzo przypadł mi do gustu.
Pomadka Colour Riche Balm L'OREAL to już druga sztuka, którą zużyłam do samego końca. Cieszę się z tego niezmiernie, bo miałam wobec niej większe oczekiwania. Lepsze okazało się masełko do ust Revlon. Ma przyjemniejszą konsystencję oraz jest lepiej napigmentowane. Z tego powodu jeśli będę rozważać zakup pomadki nawilżającej, skuszę się właśnie na Lip Butter marki Revlon.
Peeling solny z masłem shea ORGANIQUE o przyjemnym zapachu kokosa polubiłam od pierwszego użycia. Dobra konsystencja, która nie spływa i świetnie peelinguje. Do tego spora ilość olejków zmiękczających oraz pielęgnujących skórę. Po takim zabiegu czułam się niezwykle komfortowo, chociaż nie każdy będzie zadowolony z warstwy jaką pozostawia. Nie mniej warto spróbować.
Peeling enzymatyczny PHENOME mimo, że przez wielu jest zachwalany, w moim przypadku okazał się rozczarowaniem. Przyjemnie zmiękcza cerę, ale nie zauważyłam żadnych innych efektów. W moim przypadku obietnice producenta w ogóle nie zostały spełnione. Chciałabym kupić kolejne opakowanie, żeby całkowicie się o tym przekonać, ale pojemność mnie stanowczo zniechęca. Peeling trzeba zużyć w pół roku, a ja nawet po rozdaniu większości, ledwo zdążyłam. Może jeszcze kiedyś podejmę wyzwanie, na dzień dzisiejszy mówię żegnaj. Ale ale! Nie wyrzucam opakowania! Jeśli przyniesie się zużyte do Phenome, to dostanie się rabat na zakupy. Niestety nie pamiętam szczegółów, ale zawsze można zadzwonić do sklepu ;)
Zużyłam też pięć miniaturek, z czego wszystkie wywarły na mnie dobre wrażenie i chętnie kupiłabym pełnowymiarowe opakowania. Nie chce się rozwodzić, więc napiszę w skrócie co o nich myślę. Tonik Pat & Rub polubiłam za działanie, które przypomina mi mój ulubiony hydrolat oczarowy (bardzo podobnie też pachnie). Czyścik Dermalogica już opisywałam na blogu i jestem pod dużym wrażeniem jak dobrze oczyszcza twarz. Mleczko do ciała Biotherm Lait Corporel świetnie nawilża i bardzo szybko się wchłania. Natomiast olejek migdałowy L'occitane oraz odlewka Soap & Glory Clean on me umilały mi chwile pod prysznicem swoim pięknym zapachem.
Jak już wspomniałam na początku udało mi się też pożegnać kilka próbek, z czego na uwagę zasługuje żel pod prysznic Original Source Chocolate&Orange. Dosłownie pachnie jak wedlowskie delicje z galaretką pomarańczową. Tak samo przyjemny aromat ma maseczka jogurtowa, z tym że jest to mieszanka wanilii, miodu oraz kakao. Cudownie nawilża twarz i żałuję, że nie jest u nas dostępna. W końcu poznałam też nowy zapach Yves Rocher, czyli L'eau Moment de Bonheur. Jest to sezonowa wariacja na temat mojej ulubionej wody toaletowej i nie ukrywam, że bardzo mi się spodobała. Będę polować na okazję ;) Kremy do twarzy Nuxe i Clarins również zrobiły na mnie dobre wrażenie, ale taka saszetka to za mało, żeby odczuć większą różnicę. Jak widzicie trochę mi tego ubyło, ale nie spocznę na laurach i będę dalej rozprawiać się z próbkami oraz zalegającymi miniaturkami ;)
_________________________________________
Jak już wspomniałam na początku udało mi się też pożegnać kilka próbek, z czego na uwagę zasługuje żel pod prysznic Original Source Chocolate&Orange. Dosłownie pachnie jak wedlowskie delicje z galaretką pomarańczową. Tak samo przyjemny aromat ma maseczka jogurtowa, z tym że jest to mieszanka wanilii, miodu oraz kakao. Cudownie nawilża twarz i żałuję, że nie jest u nas dostępna. W końcu poznałam też nowy zapach Yves Rocher, czyli L'eau Moment de Bonheur. Jest to sezonowa wariacja na temat mojej ulubionej wody toaletowej i nie ukrywam, że bardzo mi się spodobała. Będę polować na okazję ;) Kremy do twarzy Nuxe i Clarins również zrobiły na mnie dobre wrażenie, ale taka saszetka to za mało, żeby odczuć większą różnicę. Jak widzicie trochę mi tego ubyło, ale nie spocznę na laurach i będę dalej rozprawiać się z próbkami oraz zalegającymi miniaturkami ;)
_________________________________________
Gratuluje sporo tego ja Twoich kosmetyków nie znam jedynie Be Beauty
OdpowiedzUsuńTo cieszę się że Ciebie zaskoczyłam nowościami :)
UsuńJa bardzo lubię ten balm Loreal:))
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się po nich trochę więcej ;)
UsuńUzywalam micela z Biedronki i byl calkiem calkiem,choc nie pobil mojego ulubienca vichy.
OdpowiedzUsuńTeż go bardzo lubię, ale na piedestale u mnie jednak Bioderma :)
UsuńTeż się kiedyś nacięłam na to coś z Sanoflore bo antyperspirantem tego napewno nie można nazwać. Vichy górą! :)
OdpowiedzUsuńNo niestety nie można i szkoda, że się nacięłam.
UsuńSporo próbek zuzyłaś, gratuluję:) JA mam problem z tymi saszetkami :/ Ciągle gdzieś się to przewija i wala :)
OdpowiedzUsuńJa natomiast gromadzę je w jednym miejscu zamiast zużywać.
UsuńMuszę zebrać się za moje denko bo na razie to ja jedynie gromadzę te opakowania :)
OdpowiedzUsuńNiestety, jeśli chodzi o dezodoranty, to te naturalne nigdy nie dadzą takiej ochrony jak te nienaturalne, nie ma takiej siły..., przekonałam się o tym nie raz :(
OdpowiedzUsuńTeż już sobie darowałam poszukiwania ;)
UsuńU mnie tez wieje pustką w otulającym kremie do rąk, podzielam Twoje zdanie, zapach najlepszy z wszystkich serii ♥
OdpowiedzUsuńo tak, nie sam sobie równych :)
UsuńMuszę kupić ten płyn micelarny z Biedronki, bo go jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj i daj znać co sądzisz :)
UsuńNo trochr tego zuzylas :) zastanawialam sie nad tym peelingiem enzymatycznym,ale widze,ze srednio to sie oplaca ;) co do dezodorantow i antyperspirantow to te bez glinu na mnie nie dzialaja
OdpowiedzUsuńJa też nagromadziłam trochę próbek i miniaturek, ale lubię je zabierać na jakieś wyjazdy, tym bardziej, że często jeździmy na weekend do mamy M., więc warto mieć coś małego pod ręką :)
OdpowiedzUsuńZ Twoich zużyć mocno zaciekawił mnie peeling z Organique. W ogóle ich oferta coraz bardziej mnie intryguje, ale staram się nie kupować teraz za dużo pielęgnacji, bo mam jeszcze co zużywać... ;)
baardzo się cieszę, że Ci się spodobał balsam do rąk z P&R. ten zapach jest naprawdę cudownie relaksujący <3
OdpowiedzUsuńi widzę moją ulubioną serię L'Occitane! już tęsknię za tym intensywnym zapachem migdałowym, nie miałaś wrażenia, że ten olejek w pierwszej sekundzie kontaktu ze skórą rozgrzewa? u mnie za każdym razem jest taki efekt.
Nie odniosłam takiego wrażenia, ale też będę za nim tęsknić.
UsuńZ dermalogica bym jakieś peeling sobie wypróbowała, słyszałam dużo dobrego o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńJa na Dermalogicę mam ogromną ochotę, ale ceny mnie stopują ;)
OdpowiedzUsuńProdukty Dermalogica kuszą mnie niezmiernie, ale cena póki co odstrasza. Balsamy do rąk P&R bardzo lubię i nawet mój antykosmetyczny mąż, dopytuje się zawsze kiedy będzie w domu kolejne opakowanie:)
OdpowiedzUsuńJa w czerwcu miałam podobnie, bo zużyłam masę próbek i miniatur:)
OdpowiedzUsuńbędę musiała się skusić na tę jogurtową maseczkę :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam :) Dobrze nawilża.
UsuńNo pięknie Ci poszło :) Balsam do dłoni i tonik P&R uwielbiam, a na peeling solny Organique mam ochotę. Idę poczytać o czyściku Dermalogica bo mnie zaciekawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję tylu zużyć, też pozabierałam miniaturki i próbki na wakacje. :)
OdpowiedzUsuńFrieda mam ochotę wypróbować a micelek z Biedry lubię :-)
OdpowiedzUsuńMicel z biedry najlepszy! :D
OdpowiedzUsuńBardzo dużo denek! A mi coś w lipcu kiepsko idzie.
OdpowiedzUsuńwow ile miniaturek! no i szminka - podziwiam, u mnie prędzej się psują niż zużywają ;)))
OdpowiedzUsuńU mnie zazwyczaj też, ale tym razem się na nie zawzięłam ;)
UsuńOj tak znam ten żel delicjowy :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że mam tyle innych, bo chętnie kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie.
UsuńBardzo fajne zużycia!
OdpowiedzUsuńZ tego zacnego grona znam jedynie otulający balsam do rąk P&R, który jednak nie pielęgnował tak dobrze mojej skóry, jak jego brat z serii hipoalergicznej ;-)
Moim dłoniom wiele nie potrzeba, więc każdy kosmetyk daje radę ;)
UsuńLubię szampony JFriedy, ale uważam, że w Polsce są za drogie. Na szczęście mam swojego człowieka w Ameryce:D i jak tylko mam okazję, to zamawiam ze Stanów:)
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania, dlatego kupuję po solidnej zniżce :)
UsuńNad peelingiem z Phenome sama myślałam, bo kilka osób go polecało. Wahałam się ze względu na cenę i chyba jednak na razie nie kupię (choć od dziś mają u nich być fajne promocje, zaraz lecę zobaczyć :)). Szczerze mówiąc, zdradziłam ostatnio moją cerę i potraktowałam ją pastą oczyszczającą z Zijai z serii Liscie Manuka (okazało się, że to bardzo dobry drobnoziarnisty peeling). Choć nie powinnam używać peelingów mechanicznych, bardzo mi się spodobał i skóra była po niej cudownie wygładzona. Teraz biję się z myślami co z nim zrobić.
OdpowiedzUsuńSzampon JF mam i dopiero czeka na otwarcie :)
Skoro się sprawdził, to nie od czasu do czasu taki peeling raczej nie zaszkodzi. Widziałam jego recenzje i podoba mi się jego drobnoziarnistość, ale w Phenome mam upatrzoną pastę do mycia twarzy ;)
UsuńSzkoda, że u mnie w mieście nie ma Phenome. Czaję się na te kosmetyki, a stacjonarnie zawsze lepiej kupować.
OdpowiedzUsuńJa do tej pory częściej zamawiałam online :D
UsuńJa mam od jakiegoś czasu ochotę na to mleczko Biotherm, muszę go wreszcie gdzieś poszukać :) A tymczasem poczytam sobie o czyściku z Dermalogica, wprawdzie kosmetyków do oczyszczania mi w tej chwili nie brakuje, ale na przyszłość dobrze uzbroić się w odpowiednią wiedzę :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, zawsze lepiej wiedzieć na zaś ;)
UsuńPeeling solny Organique mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńA mi ten żel pomarańczka i czekolada się nie podoba. Tak jakoś za słodko i za mdło dla mnie pachnie.
OdpowiedzUsuńPeeling Organique...ach, na słowo wierzę, że jest świetny. Ta firma ma chyba same dobre produkty. Wielbię ich maseczki do twarzy :)
Szamponu z tej serii od JF nie miałam, ale za to odżywkę. Była przyjemna, chociaż nie tak odżywcza jak Brillant Brunette, dlatego już więcej razy jej nie kupię.
Na Organique jeszcze się nie zawiodłam i mam ochotę na więcej kosmetyków tej marki.
UsuńTeż ostatnio dostałam kilka próbek żeli OS :) będą idealne do szpitala :P
OdpowiedzUsuńSaszetki idealne na jeden raz :)
UsuńRównież uważam, że tylko kulka z Vichy daje radę.
OdpowiedzUsuńNie powiem, ładne denko :) ja używam tylko ałunu i nic mi więcej nie trzeba, nie kupuję już innych antyperspirantów. JF lubię bardzo, a z Sanoflore znam pielęgnację ust i kremy. Nie sięgnęłam po micel z Biedry, bo nie mam odwagi ;) Za to tez wykończyłam już jednego Balma z L;oreal i duma mnie rozpiera ;)
OdpowiedzUsuńPróbowałam Crystala, ale niestety nie poradził sobie. Gratuluję zjedzenia pomadki :D
UsuńWłaśnie testuję micel z BeBeauty i jestem pozytywnie zaskoczona :).
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Sanoflore lepiej będzie się sprawdzał. Sama też ciągle szukam zastępstwa dla Vichy, ale nic mu nie dorównuje.
OdpowiedzUsuńFakt, już mi się odechciało zmian ;)
UsuńRównież lubie biedronkowy micel, często do niego wracam :) mój otulający balsamik czeka na chłodniejsze jesienne dni, teraz stawiam na soczyste i świeże nuty zapachowe
OdpowiedzUsuńU mnie też sprawdza się tylko zielona kulka z Vichy....Jeszcze nie znalazłam naturalnego i jednocześnie skutecznego kosmetyku, który by go zastąpił.
OdpowiedzUsuńJOHN FRIEDA mnie kusi, jeszcze nie używałam, ale mam w planach kupić szampon lub odżywkę. :) A najlepiej duet. :)
OdpowiedzUsuńSpore denko :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam naturalnej kulki, dzięki za info! Lecę po Vichy :D
u mnie bardzo powoli idzie zużywanie pomadek i mam wrażenie, że nie uda mi się ich wykończyć :)
OdpowiedzUsuńAch ten otulający zapach z Pat&Rub <3
OdpowiedzUsuńprzypomniałaś mi o całej reklamówce próbek :/ :P
OdpowiedzUsuńU mnie same dopominają się o uwagę, kiedy wyłażą z pojemnika ;)
UsuńNie mam serca do zużywania próbek.
OdpowiedzUsuńNajczęściej je wyrzucam, albo oddaję mamie lub siostrze.
Biedronkowy płyn micelarny kupuje systematycznie już od naprawdę długiego czasu.
Używam głównie do demakijażu oczu - w tej roli sprawdza się świetnie :)
Dla mnie Vichy też jest ulubionym i jedynym działającym antyperspirantem:)
OdpowiedzUsuńBalsam do rąk z Pat&Rub uwielbiam, mam już kolejne opakowanie w zapasie :)
OdpowiedzUsuńNatomiast peelingu enzymatycznego z Phenome dostałam odlewkę i póki co jestem zadowolona :)
Uwielbiam zapach serii otulającej z Pat & Rub. Miałam też balsam do łapek, który bardzo polubiłam! A w zapasie czeka na mnie masełko :)
OdpowiedzUsuńJa juz sie nie mogę doczekać na wypróbowanie peelingu solnego:)
OdpowiedzUsuńZużyć pomadkę to dla mnie nadal coś nieosiągalnego ale pracuję nad tym :) Też muszę się wziąć w tym miesiącu za próbki, wakacje temu sprzyjają :)
OdpowiedzUsuńMarzą mi się kosmetyki Pat&Rub i będę musiała w końcu się na nie skusić.
OdpowiedzUsuńJohn Frieda to jedna z moich ulubionych firm jeżeli chodzi o pielęgnację włosów.
Nieźle Ci idzie ze zużywaniem małych pojemności :) Z Twoich denek znam krem do rąk Pat&Rub, który właśnie wykańczam - dla mnie jest trochę zbyt ciepły na obecną pogodę, ale działanie ma świetne. Zastanawiam się nad jakimś peelingiem enzymatycznym, ale nie wiem czy da sobie radę z moją gruboskórną cerą :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Sporo udało Ci się zużyć :) ostatnio też stawiam na zużywanie próbek.
OdpowiedzUsuń