Nastawiłam się na ciężką zimę, a za oknem ciągle jesień. Z tego powodu zrezygnowałam z treściwych maseł i sięgnęłam po jagodowy krem do ciała marki Balea. Aż wstyd się przyznać ile przeleżał w mojej szufladzie z zapasami ;) Niby jest to edycja limitowana, ale podczas zeszłorocznego urlopu widziałam go w węgierskim DM'ie i co jakiś czas pojawia się na Allegro. Z tego co pamiętam zapłaciłam za niego około 10 zł.
Opakowanie zawiera 200 ml produktu i skończyło się zatrważająco szybko. Używałam go codziennie i po dwóch tygodniach dobiłam dna. Wszystko przez konsystencję, która okazała się bardzo lekka, kremowo-żelowa. Zapakowana jest w plastikowy słoiczek z metalowym wieczkiem, ale nie obraziłabym się gdyby była to miękka tubka, albo jeszcze lepiej- butelka z atomizerem. Na pewno nie byłoby problemu z wydobyciem kosmetyku i zużyciem go do ostatniej kropli, ponieważ sam doskonale spływa. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ trafiło mi się opakowanie z nieogradowanym gwintem i nieostrożne nabieranie spowodowało skaleczenie dłoni. Przytrafiło Wam się coś takiego, czy tylko ja mam takie szczęście? Najgorzej, że dzisiaj o tym zapomniałam i użyłam peelingu solnego Wellness & Beauty :]
Z tej serii miałam również mydło do rąk i oba kosmetyki polubiłam za zapach! W tym wydaniu jest intensywniejszy, ale w dalszym ciągu przyjemny i nienachalny. Używałam go wieczorami i nie miałam problemu z zasypianiem. Słodka jagoda bez chemicznej nuty umilała cały pielęgnacyjny proces. Jak już wspomniałam posiada niezwykle lekką konsystencję, która gładko rozprowadza się na skórze. Niestety nie wchłania się natychmiastowo, trzeba odczekać dłuższą chwilę. Nie pozostawia na skórze tłustego filmu i nawilża, ale doraźnie. Nie ma się co oszukiwać, nie jest to kosmetyk odżywczy i na pewno nie zregeneruje suchej skóry. W moim odczuciu był poprawny. W tej cenie można dostać większe pojemności ze zdecydowanie lepszym działaniem. Dochodzę do wniosku, że Balea postawiła po prostu na przyjemny zapach i nic ponad to. Jagodowy krem okazał się typowym limitowanym kosmetykiem - zużyć i zapomnieć.
Czuję ten zapach przez ekran :D
OdpowiedzUsuń:D
Usuńmiło wspomniam te jagódki :] choć też szybko wykończyłam opakowanie
OdpowiedzUsuńWydajność to nie jest jego mocna cecha :]
UsuńJa teraz zużywam balsam do rąk z tej serii, ale używam go do ciała. Zapach genialny, ale zdecydowanie za długo przeleżał w szufladzie i wolałabym używać teraz czegoś innego. :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam ;) Najpierw nakupuję, a później się napatrzę i nie chce mi się otwierać :P
UsuńA szkoda, bo lubię kosmetyki jagodowe :)
OdpowiedzUsuńZ tym skaleczeniem to masakra:| produkt chętnie bym wyprobowała, ale pewnie juz nie bedzie mi dane:D ja masła i balsamy w ogóle zużywam dość szybko;) jak czasem czytam z komuś masło wystarcza na 2 miesiące to patrzę z niedowierzaniem bo u mnie najczęściej 3-4 tygodnie, chyba ze jakaś większa pojemność ;)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo masło schodzi w miesiąc ;) Ale czasami używam na zmianę z innym, żeby się nie zamęczyć zapachem.
UsuńWzbudziłaś we mnie tęsknotę za Balea...
OdpowiedzUsuńmimo, że to tylko przyjemny zapach, ale chętnie wypróbowałabym go ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię zapach jagodowego masła THS, więc pewnie i ten przypadłby mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię :)
UsuńOj ja też nie raz pokaleczyłam się opakowaniem, najczęściej ze scrubów czy peelingów :-/
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko tej firmie się to zdarza ;]
UsuńUwielbiam zapach jagód!
OdpowiedzUsuńZapach na pewno śliczny, szkoda tylko że z działaniem gorzej. ;) Bardzo fajny blog. Obserwuję i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCudo-cudeńko!
OdpowiedzUsuńBalea generalnie ma nieciekawe, w ogóle niepielęgnacyjne składy, ale piękne zapachy. Mimo to ich żele są jednymi z nielicznych, po których nie swędzi mnie od "suchości" skóra. A ich odżywki są moimi ideałami. :)
OdpowiedzUsuńOdżywki też bardzo lubię, zwłaszcza Oil Repair :)
Usuńuwielbiam owocowe zapachy, maliny i jagody szczególnie :) szkoda jedynie, że takie mało wydajne
OdpowiedzUsuńWspółczuję skaleczenia i potraktowania peelingiem solnym - ja ogólnie solnych nie lubię, strasznie mnie podrażniają...
OdpowiedzUsuńCo do działania - szkoda, myślałam że recenzja będzie bardziej pozytywna :) Na przykład kremy Isana bardzo lubię, te w dużych słoiczkach :)
Kremy Isana są świetne, miałam z granatem i kakaowy, oba miło wspominam :)
UsuńNo właśnie o te mi chodzi, bardzo lubię :)
UsuńSzkoda, że nie mam dostępu do produktów Balea.
OdpowiedzUsuńMusi pachnieć przepysznie! Ale szkoda, że jest tak mało wydajny.
OdpowiedzUsuńsmarowa bym się nim :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko zapewnił przyjemne doznania zapachowe ;/
OdpowiedzUsuńKonsystencja wygląda na przyjemną. I podoba mi się opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńOj to szkoda, skusiłam się, na niego podczas ostatniej wizyty DM. Jagódki mnie skusiły :)
OdpowiedzUsuńCzyli w dalszym ciągu jest dostępny :)
UsuńMmm, zapach kuszący <3
OdpowiedzUsuńA mi ten zapach nie podpasował, dla mnie był trochę zbyt chemiczny.
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak zgadzam się z tym co napisałaś, zużyłam i zapomniałam ;)
OdpowiedzUsuńJa cały czas używam treściwe kosmetyki, trochę ta pogoda mi przeszkadza. Przydałoby się kilka mroźnych dni, dla zabicia zarazków. Miałam jagodowy szampon balea , który pachniał cudownie. Krem pewnie ma identyczny zapach . Taką pojemność zużywam dość szybko, co 2- 3 tygodnie denkuję jakiś balsam. Nigdy nie rozcięłam sobie palca opakowaniem kosmetyku. Miałaś pech.
Zdażyło mi się kiedyś pokaleczyć opakowaniem od maski do włosów, a jeżeli chodzi o kosmetyki z Balei znam tylko szampon, odżywkę, a teraz zachwycam się mydełkiem do rąk melon tango.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach jagód :)
OdpowiedzUsuńBalea i ogólnie sklep dm naleza do moich ulubionych :) do rossmanna juz nie wchodze hyhyhy
OdpowiedzUsuńkocham ich kremy i masla do ciala bo sa naprawde dobre :)
a ze mam sklep pod samym nosem to czesto sie na cos skusze :)
Mniami!
OdpowiedzUsuńMmmm jagody :) Ja też nastawiłam się na ciężką zimę, mróz i narobiłam zapasy treściwych maseł o korzennych, kakaowych i waniliowych zapachach a tu się okazuje, że momentami lekkie nawilżające letnie mleczka w zupełności wystarczają. Muszę je jednak jakoś zużyć po oczywiście wszystko pootwierałam nie mogąc się powstrzymać, a szkoda będzie jak się zmarnują.
OdpowiedzUsuńZapach musi być świetny :)
OdpowiedzUsuńJagódek nie miałam, ale kremy do ciała od Balei dobrze wspominam. Wydajność jednak nie należy do ich mocnych stron :)
OdpowiedzUsuńCiągle kusi ta Balea!
OdpowiedzUsuńJa zawsze wyszukuję jagodowych kosmetyków, bo uwielbiam takie zapachy : )
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi że mam w zapasach gdzieś krem do ciała Balea :D nie jagodowy tylko taki chyba 'naturalny' :)
OdpowiedzUsuńCzuję ten zapach przez monitor. Kosmetyki Balea, które do tej pory miałam okazję używać niestety nie okazały się bardzo odżywcze. Ot takie zwykłe, do codziennego użytku dla skóry, która nie jest mocno wymagająca.
OdpowiedzUsuńmam krem kokosowy i jest super z nawilżeniem, zapachem i wydajnością :) różnicą jest opakowanie, moje jest plastikowe i dużo większe :)
OdpowiedzUsuńDopiero wykończyłam - drugi po kokosowym - słój kremu do ciała Balea i na powtórkę takiej pojemności szybko się nie zdecyduję :D Jagodowej wersji jeszcze nie miałam, chociaż zapachem faktycznie kusi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Zawsze miałam na niego ochotę, opakowanie przyciągało mój wzrok. Ale jak widzę po recenzji wiele nie straciłam.Jednak lubię jak balsamy szybko się wchłaniają.
OdpowiedzUsuńP.S Uwielbiam twoje zdjęcia, są takie wyraźne, konkretne.
Dziękuję bardzo, nawet nie wiesz jaki to dla mnie komplement :)
UsuńPewnie pachnie pięknie, szkoda że zapach to jego jedyna zaleta :/
OdpowiedzUsuńMam lotion do rąk z tej serii i niestety nie jestem z niego zadowolona, kiepścizna ;) Za to lubię ich kremy do ciała w takich dużych 500 ml słoikach, w zapasach czeka na mnie wersja morela z bazylią, na wiosnę powinna być w sam raz :)
OdpowiedzUsuńA miałam w dłoni jeszcze kokosowy i teraz żałuję że go nie wybrałam ;)
UsuńNigdy nie miałam do czynienia z Baleą..-musze spróbować:)
OdpowiedzUsuńmam jagodowy żel pod prysznic, właśnie go używam (Taaaak, to też pradawne zapasy, za które się zabrałam ;)), ale dla mnie on jest niewyobrażalnym śmierdzielem. jednak co nos, to opinia :)
OdpowiedzUsuń