Przy okazji ostatniej recenzji kosmetyku z Yves Rocher, czyli kremu pod oczy Riche Creme, narzekałam że coraz więcej produktów tej firmy mnie zawodzi. Mam jednak kilka sprawdzonych, do których notorycznie wracam. Jednym z nich jest dzisiejszy bohater, czyli peeling morelowy. Dziwię się, że do dnia dzisiejszego nie poświęciłam mu całego posta, dlatego postanowiłam nadrobić to przeoczenie.
Tubka zawiera 50 ml i kosztuje około 22 zł. Poręczne oapkowanie świetnie sprawdza się pod prysznicem, a zamknięcie nie nastręcza większych problemów. Konsystencja ma formę lekkiego kremu o nietypowym, lekko perłowym żółtym kolorze. Dobrze się rozprowadza i nie spływa podczas aplikacji. Zawiera dosyć spore drobinki z pestek moreli wielkości ziaren maku. Nie są w żaden sposób ostre, a ich głównym zdaniem jest masowanie oraz pobudzanie skóry do przyjęcia dobroczynnych składników. Ogólnie ten kosmetyk jest łagodny w działaniu, więc osoby lubiące moce scruby będą zawiedzione. Natomiast sam krem ma dobre właściwości oczyszczające. Cera po zmyciu maseczki aż piszczy, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Nie jest w żaden sposób zaczerwieniona, za to delikatnie nawilżona oraz zmiękczona. Producent ostrzega na ulotce informacyjnej, aby nie stosować na podrażnioną skórę.
Cały zabieg uprzyjemnia subtelny morelowy zapach, bez odrobiny chemicznej nuty. Najczęściej sięgam po peeling rano, aby dodać skórze blasku i przygotować do nałożenia makijażu. Robię to znacznie częściej niż dwa razy w tygodniu, ale używam mniejszej ilości niż ta prezentowana na zdjęciu ;) Dzięki temu staje się też bardziej wydajny, pomimo małej pojemności.
Na przestrzeni lat jego skład był przez producenta rzekomo ulepszany, ale dla mnie jest to cały czas ten sam produkt. Sprawdza się doskonale, a sama formuła nie uległa znaczącej zmianie. Nie ukrywam, że często trafia do wirtualnego koszyka również z sentymentu. Nawet jeśli mam kilka innych, to lubię mieć go w zapasie, tak na wszelki wypadek.
Sporo dobrego o nim słyszałam, kiedys sie skuszę:)
OdpowiedzUsuńteż go polubiłam i zapewne kupię kolejne opakowanie, bardzo mi się spodobało jego działanie i właśnie to "skrzypienie" skóry w pozytywnym znaczeniu tego słowa
OdpowiedzUsuńu mnie się nie sprawdził, ale tylko dlatego, że moja cera znosi tylko peelingi enzymatyczne i to też nie wszystkie. ale zapach miał bardzo przyjemny:)
OdpowiedzUsuńja już nie używam tego typu peelingów od kiedy mam kawitacyjny w domu :P
OdpowiedzUsuńA ja go użyłam 2 razy i rzuciłam w kąt... muszę dać mu jeszcze szansę w takim razie :-)
OdpowiedzUsuńJa raczej wybieram peelingi enzymatyczne, ale bardzo lubię Yves Rocher, więc może się skuszę przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ten produkt jest zbyt słaby. Zbyt malo ziarenek, do tego cos paskudnie oblepia mi twarz. ostatecznie został zużyty jako peeling do rąk :P
OdpowiedzUsuńAle ładnie wygląda :) Ja z takich delikatnych mam peeling z Clarins :)
OdpowiedzUsuńmam i uwielbiam, jak dla mnie to idealny peeling i też jest moim pewniakiem do którego wracam :)
OdpowiedzUsuńFajnie się prezentuje, lubimy produkty tej marki.
OdpowiedzUsuńMam akurat ten peeling i też się z nim polubiłam ..Wiesz - jestem wrażliwco-naczynkowco-mieszańcem :) nie mogę mocniejszych - choćbym bardzo chciała :/ Przyjemniak z niego :)w sam raz dla mnie
OdpowiedzUsuńoo zużyłam kilka tubek tego produktu, po czym zniknął na chwilę. Z tego co widzę, to jest nowy wygląd opakowania :) bardzo lubię ten peeling.
OdpowiedzUsuńLubię YR a tak dawno tam byłam :) Koniecznie go wypróbuję :) Ostatnio używam z przyjemnością peeling z tej nowej manukowej linii z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie, ja osobiście nie miałam jeszcze nic z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio zużyłam swoje pierwsze opakowanie tego peelingu.
OdpowiedzUsuńJest naprawdę delikatny, jednak mimo to ładnie oczyszcza skórę. A do tego ta mała tubeczka jest super wydajna.
Wciąż jednak poszukuję swojego idealnego peelingu :)
O przygarnęłabym :)
OdpowiedzUsuńAleż on smacznie wygląda :D Jak w kooońcu się skuszę na jakieś zamówienie z YR muszę o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńPrzechodziłam dzisiaj obok salonu YR obejrzałam te cuda na święta i poszłam dalej. Tego peelingu nigdy nie miałam, ale lubię takie delikatne ździeraki na szyję i dekolt :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten peeling :)
OdpowiedzUsuńWygląda nieźle :) Może kiedyś się na niego skuszę.
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś, ładnych parę lat temu, pamiętam, że kupiłam go w zastępstwie tego słynnego scrubu St.Ives :) Nie kojarzę już, za co go lubiłam, ale lubiłam :D
OdpowiedzUsuńObecnie jednak mam dwóch mocnych ulubieńców w temacie peelingów mechanicznych, ostatnio złapałam się nawet na tym, że nie interesuję się ewentualnymi zamiennikami/nowościami, tak bardzo je lubię. To Phenome Exfoliating Facial Paste oraz Skin Prep Scrub od Dermalogica. Obydwa szczerze polecam :)
Dzięki za Twoje rekomendacje :) Spróbuję w przyszłości.
UsuńDlaczego ja zawsze omijam Yves Rocher skoro tam się kryją takie perełki :). Już mówię to któryś raz, ale jak będę w Krakowie to koniecznie muszę tam zajrzec :)).
OdpowiedzUsuńMam w panach wypróbować któryś z peelingów YR w przyszłości. A z morelowymi mam pozytywne doświadczenia.
OdpowiedzUsuńZ tego co wyczytałam w moim podręczniku to zmienili tylko opakowanie. Ja również uważam, że to ten sam produkt, co kiedyś. Osobiście go nie lubię, wolę zdzieraki :) Ale przynajmniej ładnie pachnie, bo peeling roślinny z YR śmierdzi jak nie wiem co. Całe szczęście wycofują go :D
OdpowiedzUsuńMasz rację teraz zmienili opakowanie, ale wcześniej grzebali w składzie. Roślinnego peelingu na szczęście nie miałam ;)
UsuńChyba niedługo go kupię, akurat dostałam kupony rabatowe :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się ostatnio nad nim, i teraz na pewno się zdecyduje :) Spodobał mi się też zapach:)
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda ten peeling :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei lubię mieć w zapasie peeling marki Soraya z linii So Pretty - morelowo-orzechowy :)
ja wolę jednak mocne zdzieraki ;P
OdpowiedzUsuńJestem morelomaniaczką, więc to oznacza chyba tylko jedno... :-)
OdpowiedzUsuńNie miała go, z morelowych peelingów lubię St Ives :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, a chetnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka wersji peelingów morelowych, ale tego nie miałam, wogóle mało miałam kosmetyków z tej firmy :P
OdpowiedzUsuńZ Yves Rocher miałam tylko szampon do włosów i bardzo mi się sprawdził, mam ochotę na więcej produktów tej marki, może skuszę się właśnie na ten peeling, gdyż uwielbiam morele:D
OdpowiedzUsuńChętnie go wypróbuję, gdy uszczuplę swoje peelingowe zapasy:)
OdpowiedzUsuńLubię morelowe peelingi :) Tego akurat nie znam, ale wydaje się być ciekawym produktem. Może go wypróbuję po skończeniu morelowo-orzechowego peelingu Saraya :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała go sprawdzić, przy jakiejś okazji, gdy będę w Yves Rocher. Jeszcze go nie miałam, ale mnie zainteresował, mimo że za peelingami do twarzy nie przepadam.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten peeling ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy jesr ten peeling, ale z kosmetykami do twarzy, mojej skórze nie po drodze. Cieszę się że Tobie służy. :)
OdpowiedzUsuńnie miałam go,ale spróbuję kiedyś. teraz używam sylveco i jestem bardzo zadowolona!
OdpowiedzUsuńPrzed długo czas używałam morelowego peelingu z St. Ives, póżniej Soraya i do tego zapachu jestem trochę zniechęcona :) Ale działanie, które opisujesz, wydaje się być idealne. Aktualnie używam peelingu enzymatycznego z Perfekty, który uzupełniam korundem. Jeśli moja skóra będzie wymagała delikatniejszego traktowania zimą, pomyślę nad Yves Rocher :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Kiedyś bardzo lubiłam tę 3 minutową serię z YR :-) Miały wtedy jeszcze nieco inne opakowania, ale używałam tego peelingu i jeszcze maseczek miętowej oraz grejpfrutowej, wspominam je bardzo pozytywnie. Peelingu przestałam używać jedynie dlatego, że nie do końca komfortowo czuję się z takimi kremowymi formułami na mojej twarzy, co do działania - bez zarzutów :-)
OdpowiedzUsuń