Maseczki do twarzy to stały dodatek do mojej pielęgnacji. Wspominałam już o nawilżającej z firmy Uriage, dzisiaj natomiast przedstawię oczyszczającą z The Body Shop. Potrzebowałam kosmetyku, który nie tylko będzie pielęgnował, ale też pomagał trzymać w ryzach strefę T, ograniczał przetłuszczanie oraz dobrze oczyszczał. Zanim skusiłam się na pełnowymiarowe opakowanie, kupiłam saszetkę. Jest to bardzo dobre rozwiązanie dla tych którzy chcą zapoznać się z produktem oraz sprawdzić jak zareaguje cera. Nie pamiętam ile dokładnie kosztuje, ale przypuszczam że nie więcej niż 10 zł. Natomiast 100 ml udało mi się kupić za pół ceny, regularnie kosztuje około 50 zł, więc warto czekać na dobrą okazję!
Opakowanie to tradycyjny plastikowy słoiczek. Może nie jest to najbardziej higieniczna forma, zwłaszcza kiedy lubi się używać dłoni do aplikacji, ale spełnia zadanie, bo nie zauważyłam aby od momentu zakupu coś się zmieniło. Przede wszystkim maseczkę aplikuję zawsze przy pomocy syntetycznego pędzla i starannie dokręcam zaraz po użyciu. Dzięki kremowej konsystencji gładko i równomiernie rozprowadza się na skórze. Posiadam cerę mieszaną, czyli tłustą w strefie T i suchą na policzkach, ale nakładam ją na całą twarz. Nie wystąpiła żadna reakcja alergiczna, podrażnienie lub zaczerwienienie. Może dawać takie złudzenie, ponieważ zawiera mentol. Z tego względu doskonale sprawdza się podczas kataru ;)
Maseczka Tea Tree Oil zrobiona jest na bazie glinki, jednak nie wysycha oraz nie ściąga cery, nawet jeśli pozostanie dłużej na twarzy. Kilka razy przekroczyłam przepisowe 15 minut i mimo, że tworzyła się skorupka, to skóra po zmyciu była miękka oraz gładka. Posiada w składzie olejek z drzewa herbacianego, który ma działanie antybakteryjne. Nie jest co prawda jednym z głównych składników, ale robi swoje. Odkąd używam jej regularnie (dwa razy w tygodniu), praktycznie się nie pojawiają, a jeśli coś zaczyna się budować, to jeden zabieg szybko hamuje dalszy rozwój. Muszę jednak zaznaczyć, że nie mam dużej tendencji do wyprysków. Pomogła też przy przetłuszczającej się strefie T. Problem dalej istnieje, ale w mniejszym stopniu.
Na pewno nie każdemu będzie odpowiadać jej intensywny zapach, który jest kombinacją mentolu oraz olejku z drzewa herbacianego. Na początku mnie odrzucał, a teraz wydaje mi się przyjemny i bardzo orzeźwiający. Poza tym maseczka nastręcza trochę problemów przy zmywaniu, jak wszystkie inne na bazie glinki. Bardzo pomaga gąbeczka z celulozy, która zmiękcza i dokładnie usuwa pozostałości. Osobiście uwielbiam niedrogie i ogólnie dostępne Calypso z Rossmanna.
Maseczka The Body Shop bardzo przypomina mi miętową Queen Helene Mint Julep Masque, z tym że jest o nieba lepsza. Może nie w kwestii zapachu, ale posiada przyjemniejszą w nakładaniu konsystencję oraz zdecydowanie lepsze działanie. Do tego jest niezwykle wydajna, więc skoro moja cera ją pokochała, to nawet zakup w regularnej cenie będzie się opłacał ;)
Maseczka Tea Tree Oil zrobiona jest na bazie glinki, jednak nie wysycha oraz nie ściąga cery, nawet jeśli pozostanie dłużej na twarzy. Kilka razy przekroczyłam przepisowe 15 minut i mimo, że tworzyła się skorupka, to skóra po zmyciu była miękka oraz gładka. Posiada w składzie olejek z drzewa herbacianego, który ma działanie antybakteryjne. Nie jest co prawda jednym z głównych składników, ale robi swoje. Odkąd używam jej regularnie (dwa razy w tygodniu), praktycznie się nie pojawiają, a jeśli coś zaczyna się budować, to jeden zabieg szybko hamuje dalszy rozwój. Muszę jednak zaznaczyć, że nie mam dużej tendencji do wyprysków. Pomogła też przy przetłuszczającej się strefie T. Problem dalej istnieje, ale w mniejszym stopniu.
Na pewno nie każdemu będzie odpowiadać jej intensywny zapach, który jest kombinacją mentolu oraz olejku z drzewa herbacianego. Na początku mnie odrzucał, a teraz wydaje mi się przyjemny i bardzo orzeźwiający. Poza tym maseczka nastręcza trochę problemów przy zmywaniu, jak wszystkie inne na bazie glinki. Bardzo pomaga gąbeczka z celulozy, która zmiękcza i dokładnie usuwa pozostałości. Osobiście uwielbiam niedrogie i ogólnie dostępne Calypso z Rossmanna.
Maseczka The Body Shop bardzo przypomina mi miętową Queen Helene Mint Julep Masque, z tym że jest o nieba lepsza. Może nie w kwestii zapachu, ale posiada przyjemniejszą w nakładaniu konsystencję oraz zdecydowanie lepsze działanie. Do tego jest niezwykle wydajna, więc skoro moja cera ją pokochała, to nawet zakup w regularnej cenie będzie się opłacał ;)
Czuję się zachęcona:D będę polować na pormocje!
OdpowiedzUsuńOlejek z drzewka herbacianego jest magiczny, jeśli chodzi o to działanie na wypryski... Ja właśnie posmarowałam ręce kremem Alvy z tym olejkiem i pachnie mi nim w całym pokoju. :-)
OdpowiedzUsuńRozważałam zakup samego olejku, ale częściej stałby nieużywany ;) Maseczka okazała się dobry wyborem :)
UsuńJa mam ogromny zapas maseczek raczej sie nie skusze.
OdpowiedzUsuńJa do tej pory używałam tylko maseczek z glinką z Ziaji. Również ciężko się zmywają.
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie tak mają.
UsuńJa z tej serii miałam jakiś preparat punktowy, maseczkę chętnie bym wypróbowała choc zapach zdecydowanie nie mój
OdpowiedzUsuńTeż nakładam maseczki pędzlem :) Oddelegowałam do tego zadania już wiele miesięcy temu Foundation Brush z Real Techniques, tylko do tego się nadaje ;) Maseczka ciekawa, lubię takie oczyszczające, będe więc na nią polować :)
OdpowiedzUsuńA co do samego olejku z drzewa herbacianego, kupiłam kilka dni temu, żeby dodawać kilka kropel do prania pościeli [ podobno zabija roztocza ], ale jak poczytałam o jego mnogich właściwościach, postanowiłam używać także do twarzy - wczoraj pierwszy raz dodałam 2 krople do porcji żelu do twarzy Effaclar i umyłam z Clarisonikiem - ależ miałam odświeżoną i rozjaśnioną skórę! :)
Mam ten pędzel i u mnie obecnie leży nieużywany ;) No i widzę że muszę kupić olejek!
UsuńTen pędzel to w moim odczuciu porażka totalna :/ Za każdym razem, kiedy próbowałam nim nakłądać podkład, smużył wszystko.... Ale do maseczek w sam raz :D
UsuńKusisz! Takie zapachy lubię i działanie by mi odpowiadało. Jak będę miała okazję to się na nią skuszę ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj mi znać czy u Ciebie też się sprawdziła, jeśli zdecydujesz się na zakup :)
Usuńnie mm zaufania do kosmetyków marki, ale ufam Tojemu zdaniu, a Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcajaco :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co Ciebie zniechęciło do tej firmy. Nie znam dokładnie ich oferty, ale moje dotychczasowe zakupy okazywały się trafione.
Usuńmiałam szampon, który bardzo podrażnił mi skalp; żel pod prysznic, który na mokrej skórze zaczynał śmierdzieć starymi szmatmi; masła, które może i ladnie pachniały, ale nie nawilżały dostatecznie; i mgiełkę z witaminą E, która podrażniala mi naczynka i wywoływała rumień. jedynie z kolorówki (cienie, bronzer) jestem w miarę zadowolona...
UsuńW takim razie masz bardziej wymagającą skórę ode mnie, bo część z tych kosmetyków miałam i byłam zadowolona z działania. Kolorówki jeszcze nie używałam. To znaczy słyszałam o niej dobre opinie, jednak w każdym salonie stand wygląda jak pobojowisko. Jeszcze nie trafiłam na pełny ze wszystkimi testerami.
UsuńKocham maseczke i sam olejek.
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę jeszcze spróbować olejku :)
UsuńJak dla mnie najlepsze są maski robione samemu i to z najprostszych kuchennych produktów :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, ale ze mnie jest straszeczny leniwiec ;) Jakimś cudem zaczęłam używać samej glinki w proszku i jest rewelacyjna. Jednak wieczorem po demakijażu prędzej sięgnę po gotowy produkt :>
UsuńNo tak, zapach tej serii jest intensywny ;) Odkąd wypróbowałam olejek, obiecuję sobie kipić go ponownie i... ciągle zapominam ;)
OdpowiedzUsuńTo rozumiem, że masz z nim same pozytywne doświadczenia? W takim razie muszę go spróbować :)
UsuńMyślę, że skuszę na tą maseczką w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że dobrze by się u mnie sprawdziła. Muszę rozważyć zakup :)
OdpowiedzUsuńPolecam na początek saszetkę :)
Usuńzapach pewnie by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńmaseczka jest fajna, ale moja skóra się nie przetłuszcza, a bałabym się wysuszenia przy dłuższym stosowaniu
No tak, w takim wypadku raczej wątpię żeby była odpowiednia.
UsuńMimo, że mam suchą skórę to lubię od czasu do czasu oczyścić porządnie cerę. Twój opis zachęca do nabycia tej maski :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo jestem z niej naprawdę zadowolona :)
UsuńMam sporo w zapasie maseczek, ale tylko takie w saszetkach. Kusisz mnie tą maską oczyszczającą. Zapach chyba też by mi odpowiadał ;)
OdpowiedzUsuńTa również jest dostępna w saszetkach, więc można spróbować przed zakupem całego opakowania :)
UsuńBardzo lubię tą serię, świetna jest też maska oczyszczająca z TBS z serii algowej:)
OdpowiedzUsuńUżywałam jej i też byłam zadowolona z działania :)
Usuńzaciekawiłaś mnie tą serią, maseczka wygląda bardzo fajnie i muszę rozejrzeć się za nią przy okazji zakupów ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za zapachem olejku z drzewa herbacianego (chociaż się poświęcam dla działania), a jeszcze w połączeniu z mentolem, to jestem pewna, że byłabym daleka od zachwytów. Efekty jednak zachęcają mnie do poszukiwania tej maseczki w promocji ;)
OdpowiedzUsuńTo połączenie przypominało mi na początku zapach pasty do butów :D Jak widać, teraz już kojarzy mi się przyjemnie.
UsuńZnam ją;) Kilka lat temu miałam tą maskę, olejek punktowy oraz krem z tej serii. Maseczka zdecydowanie najmocniej przypadła mi wtedy do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach jeszcze olejek, ale krem sobie odpuszczę ;)
UsuńZ tej serii mam krem do twarzy i nie jestem zachwycona. Ot taki zwykły, lekki krem matujący :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie będę ryzykować z jego zakupem ;)
UsuńLubię produkty z dodatkiem glinki choć zdecydowanie chętniej sięgam po naturalną, zwykłą, w proszku - zwykle jest skuteczniejsza. :-)
OdpowiedzUsuńObecnie używam Ghassoul z Organique i jest naprawdę świetna.
UsuńZ pewnością by mi się spodobała, nawet pod względem zapachowym :) Ja lubię takie zapachy!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię oczyszczające maseczki, mam tę z Queen Helene :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt !
OdpowiedzUsuńZaczarowałaś mnie! Przepadam za tym zapachem więc zobaczę przy najbliższej wizycie :)
OdpowiedzUsuńKusząca ta maseczka ;) Ale na razie rozejrzę się za samą glinką zieloną ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wspomniałaś o saszetkach. Już jak pokazałaś ją na Insta to stwierdziłam, że chętnie spróbuję, ale faktycznie lepiej będzie jednak sprawdzić wcześniej. Często kupuję od razu pełne opakowania, a później męczę się ze zużyciem bo produkt nie zawsze podpasuje.
OdpowiedzUsuńWszystkie firmy powinny mieć takie saszetki w ofercie :)
Usuńja się pytam, czemu w krk nie ma body shopu?! Ja mam nadzieje, że taka promocja na nią będzie jak pojadę do wwa i spróbuję. Chociaż nie wiem, czy nie lepiej jakbym na początku właśnie tą próbkę spróbowała, bo ostatnio ze mną słabo jeśli chodzi o uczulenia...
OdpowiedzUsuńW takim razie lepiej nie ryzykuj i spróbuj na początek saszetki :)
UsuńBardzo lubię tą serię TBS :) Mam z niej krem do mycia twarzy, oraz krem BB i oba są świetne :) Maseczka jest kolejna na liście. Osobiście kojarzy mi się trochę z Mask of Magnaminty, ale tamta dosłownie mroziła twarz :D
OdpowiedzUsuńkrem BB mam w planach, wiec liczę na Twoją recenzję!
UsuńMyślę ,że zapach by mi się spodobał :) Ja ostatnio w domu mam tylko glinki i zdecydowanie za mało czasu na maseczki ;/
OdpowiedzUsuńTo prawda, ciężko sobie wyrobić ten nawyk.
UsuńMiałam kiedyś maseczkę z QH, ale nie zużyłam jej do końca, bo mi się znudziła ;-) Chętnie sięgnę po tą maskę, bo od kilku dni coś złego się dzieje z moją skórą...
OdpowiedzUsuńMoja QH też wylądowała w koszu przed zużyciem. Mam nauczkę, żeby nie kupować dużych pojemności ;)
UsuńRozejrzę się za nią ;-)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś na nią ochotę, ale czytając o tej maseczce na myśl przychodzi mi maseczka markońska z YR - która też dobrze oczyszcza i nawilża skórę;)
OdpowiedzUsuńUżywałam jej i miło wspominam ze względu na zapach, ale potrafiła podrażnić moją cerę.
UsuńQueen Helene była dla mnie za mocna, ale ta miałaby szansę się sprawdzić, konsystencja na zdjęciu zachęca :)
OdpowiedzUsuńchoć nie wszystkie z serii TBS sprawdziły się na mojej twarzy to pamiętam, że z kremu z serii z olejkiem z drzewa herbacianego byłam bardzo zadowolona. Bardzo fajnie, że faktycznie oczyszcza nie wysuszając przy tym cery na wiór :)
OdpowiedzUsuńtrzy razy przeczytałam Twoją recenzję i postanowiłam. dopisuję ją do mojej wishlisty :) teoretycznie mogłabym olejek herbaciany dodawać do mieszanek własnych, ale lepiej nie ryzykować.
OdpowiedzUsuń