Kolejnym pretendentem do tuszu idealnego stał się kosmetyk marki L'Oreal. Tym razem miałam okazję testować Volume Million Lashes Excess Noir, czyli wersję pogrubiającą rzęsy. Czy to mu się udało? Poniekąd...
Obietnice producenta są bardzo zachęcające:
Ekstremalne podkreślenie + intensywna objętość rzęs! Wyjątkowa szczoteczka wzbogacona o 50% więcej włosków typu excess niż w maskarze Volume Million Lashes, aby nadać każdej rzęsie objętości, pogrubienia i podkreślenia. Zaprojektowana tak, by docierać do każdej rzęsy i umożliwić pokrycie całej jej powierzchni za jednym pociągnięciem. Maskara Volume Million Lashes Excess łączy w sobie legendarne działanie `milionizujące`. Użyj jej dla nadania objętości każdej rzęsie.
W kwestii szczoteczki mogę tylko przytaknąć. Bardzo podoba mi się jej wyprofilowanie oraz elastyczność, co pozwala malować nie tylko te długie rzęsy, ale też te bardzo krótkie. Sam czubek ma bardzo drobne silikonowe wypustki, które docierają nawet do tych najmniejszych. Podkreślanie dolnej linii przestało być dla mnie takie uciążliwe i w końcu nie robię odbić. Nie wiem czy pamiętacie, ale w tym celu specjalnie kupiłam Bottom Lash Mascara z Clinique, bo inne tusze do rzęs się u mnie nie sprawdzały.
Na samym czubku nie zbiera się nadmiar tuszu, nie robi się taka czapa. W ogóle maskara świetnie dozuje kosmetyk. Nie zdarzyło mi się, żeby na rzęsach został mi jakiś nadmiar lub grudki. Na pewno przyczyną takiego stanu jest też konsystencja, która jest treściwa (w sensie niewodnista), ale lekka, więc można nią znakomicie budować efekt.
Kolejne powielanie warstw nie nastręcza problemu. Rzęsy można podkręcić, wydłużyć, rozczesać. Z reguły nakładam dwie warstwy dla intensywniejszego koloru, ponieważ chcę aby były widoczne na tle kreski. Przy subtelniejszym makijażu w zupełności wystarczy jedna aplikacja dla równomiernego pokrycia rzęs. Szybko też wysycha, więc podkręcone rzęsy nie odbijają się nad załamaniem, co jest dla mnie istotne, bo zawsze używam cieni do makijażu.
Opakowanie jest przyjemne dla oka i estetyczne, dodatkowo przemyślane. Zawsze dużą wagę przywiązuję do samego zamknięcia. Jeżeli produkt nie zbiera się przy gwincie i dokręca do końca, dla mnie jest to oznaką dłuższej świeżości. I tak jest w tym przypadku, ponieważ stosuję go już dwa miesiące i tusz tylko odrobinę zmienił konsystencję. Mimo codziennego użytkowania nic się nie maże i nie wydostaje na zewnątrz opakowania.
Oczywiście zawsze musi być "coś", co popsuje ten ideał. Mianowicie po jakimś czasie potrafi się lekko osypywać. Jest to chyba wskazówką, że zaczął się proces dezintegracji XD Nie jest to tak intensywny efekt jak przy Fiberlast od Eveline, gdzie miałam przekrwione oczy i czarne kropki na całej twarzy. Jego osypywanie zalicza się do małych. Pod powieką potrafi się znaleźć kilka kropek, które dalej już się nie przemieszczają. Można zaliczyć to bardziej do niuansów niż poważnych minusów, ale ideałem już nie zostanie.
Tusz do rzęs Volume Million Lashes Excess Noir od L'Oreal oceniam naprawdę wysoko. Nie spowodował uczulenia, nie rozmazywał się, ładnie podkreślał rzęsy z delikatnym pogrubieniem. I teraz sobie tak uświadomiłam, że dawno już nie używałam innych maskar tej marki i nie mam wśród nich dużego rozeznania. Może mają w ofercie jakiś lepszy? Wiecie coś na ten temat?
Tuszy L'Oreala nie lubię - nie dogadują się z moimi rzęsami. W tej kategorii ufam już tylko Maybelline i Max Factor. A do dolnych rzęs kupiłam specjalnie dwustronny tusz Maybelline :D Też zawsze mi się włoski kserowały ;)
OdpowiedzUsuńAkurat Max Factor ostatnio mnie zawiódł- Clump Defy był fajny, ale spływała przy łzawiących oczach momentalnie. A który Maybelline jest Twoim faworytem?
UsuńIllegal Length i ten dwustronny, nazwy w tej chwili nie pamiętam ;) Lubię też warjacje na temat Collosala ;)
UsuńMatkoboskoczestochosko WARIACJE oczywiscie -.-'
Usuńhehehe Spoko, mi też się czasami pazur omsknie na klawiaturze XD
UsuńDwustronnego nie kojarzę, jestem ciekawa czy jest u nas
Jest :) Big Eyes się nazywa, na promocji w Rossmannie za 20,39 :D
Usuńhehehe to teraz na pewno zmacam :D
UsuńMnie na początku Max Factor też trochę zawiódł ale potem się "wyrobił" :D Teraz jest to mój ulubieniec, że tak powiem :)
UsuńHmm, jak dla mnie, to trochę skleja rzęsy, ja wolę, jak są porozdzielane ;)
OdpowiedzUsuńTeraz lubię się z miniaturką They're Real Benefitu, ale na pewno nie kupię pełnowymiarowej maskary, bo musiałam czekać 2 miasiące zanim miniatura nadawała się do użytku...
L'Oreala nie znam za dobrze pod kątem maskar, więc nic nie doradzę ;)
Tego Benka większość mi polecała, ale rozumiem co masz na myśli z tym czekaniem. Na początku pewnie jest bardzo wodnisty, też tego nie lubię :]
UsuńDokładnie, musiał swoje odleżeć... Na początkutak mi skleił rzęsy i wszystko się odbijało na powiece, że nawet chciałam go ze złości wyrzucić ;)
UsuńA jak oceniasz szczoteczkę, bo czytałam że jest gites?
UsuńJest fajna, ładnie rozdziela rzęsy, czyli to, co lubię. Nie rozumiem tylko tej maczetowatej kulki na końcówce, mi ona nie pomaga w niczym ;)
Usuńczyli nie da się dolnych rzęs w miarę normalnie umalować?
UsuńNie przekonuje mnie ten tusz i niestety nie podoba mi się jak obciążył rzęsy.
OdpowiedzUsuńJak napisałam nałożyłam dwie warstwy, jedna daje subtelniejszy efekt :)
UsuńMam go i moje rzęsy bardzo skleja. Nie wiem, może nie umiem się nim posługiwać? :/
OdpowiedzUsuńAle od samego początku? Mój był na początku bardzo lekki i idealnie rozdzielał.
Usuńefekt mi się podoba :) jak będzie -40 przyjrzę się tym tuszom :)
OdpowiedzUsuńCena regularna faktycznie nie jest niska ;)
Usuńja nie lubię silikonów, szarpią mnie i w ogóle. sprawdzają się u mnie tusze o wielkich i grubych szczotach ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie preferuję silikonowe, bo te zwykłe praktycznie nie łapią moich rzęs :)
UsuńTeż oglądałam ostatnio ten tusz anie kupiłam...
OdpowiedzUsuńWarto poczekać na promo :)
Usuńmam go i bardzo lubię ;) podoba mi sie jego efekt wydłużenia, chociaż początkowo skleja rzęsy. po ok 20 minutach efekt jest lepszy ;)
OdpowiedzUsuńpo 20 minutach już po malowaniu?
Usuńnie lubię takich szczoteczek...
OdpowiedzUsuńod wczoraj mam tusz z Loreal False Lash Telescopic... po pierwszym użyciu ok, tylko potwornie ciężko go zmyć (wersja wodoodporna),.. szczoteczkę ma identyczną chyba,
ja lubię te zwykłe, kudłate... :D
Osobiście wolę silikonowe i zainteresowałaś mnie wersją wodoodporną. Szukam czegoś bardzo trwałego, bo często łzawią mi oczy :]
Usuńnie miałam ale widzę że to błąd!!!
OdpowiedzUsuńDla mnie ten tusz jest świetny!
OdpowiedzUsuńNo dla mnie też, z małym ale ;)
Usuń"Na samym czubku nie zbiera się nadmiar tuszu, nie robi się taka czapa" - ha, nigdy nie wiedziałam jak to coś, co się zbiera na końcu nazwać, ale w sumie może być i czapka, teraz są takie modne co zwisają z głowy :D
OdpowiedzUsuńSzczoteczka wydaje się fajna, lubię takie silikonowe. Chyba się kiedyś skuszę na ten tusz :)
hehehe też miałam problem z określeniem tego zjawiska, ale cieszę się że udało mi się zrobić to trafnie :D
UsuńMiałam wersję klasyczną, ale musiałabym sięgnąć do recenzji na blogu bo....zwyczajnie nie pamiętam go za bardzo :P Najbardziej w głowę wrył mi się Telescopic Carbon Black, był suuuper ♥
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje rzęsy, a jeszcze przyjemniej bo widać buźkę :)
Mnie ostatnio zaskoczył pewien osobnik z Rimmela, właśnie przymierzam się do obsmarowania go na blogu.
Skoro nie wbił Ci się w pamięć, to znaczy że nie był tego warty ;) Tę drugą musiałam sobie guglnąć, bo zupełnie jej nie pamiętam i spodobała mi się jej precyzyjna szczoteczka.
UsuńLubię maskary Rimmela,więc jestem ciekawa co takiego wzbudziło emocje ;)
Tak, szczoteczka była mega :)
UsuńMusiałam sięgnąć do archiwum bloga, to był Volume Million Lashes :D
Dzięki przygodzie z Carbon Black kupiłam Maestro Armaniego, ale pech chciał że został wycofany.... Szkoda.
Co do Rimmela, jest to Lash Accelerator Endless. Wszystko OK, ale musi odleżeć swoje.... bo nówka do niczego się nie nadawała. Lubię też nim podkreślać dolną linię rzęs, udany jest i w obliczu tego, że nie jest wodoodporny nieźle się sprawuje.
Małe zaskoczenie :) Jeden z nielicznych Rimmelowych nabytków, który wzbudził we mnie ciepłe emocje :D
Mnie akurat zależy na rozdzielonych rzęsach, nie lubię "sklejaczy".
OdpowiedzUsuńŁadna kreska! :-)
nie znam się :D ale jak na moje laickie oko efekt fajny :D
OdpowiedzUsuńJest spoko :)
UsuńNie wiem ... Chyba trochę skleja rzęsy?
OdpowiedzUsuńNie, to raczej ja śpieszyłam się przy porannym makijażu... jak zawsze :]
Usuńwygląda interesująco - będę musiała polować na okazje :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać do tuszy Lorala.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja do tych tańszych z Wibo czy Essence, które są powszechnie zachwalane.
UsuńNie miałam tego tuszu, ale jestem na etapie poszukiwania nowego, spojrzę też na ten :)
OdpowiedzUsuńPodobny do Twojego z OPI Ski Teal We Drop kupowałam ostatnio koleżance z Inglota bodajże 988.
To fajnie, że Inglot wprowadza takie oryginalne kolory, chwała im za to :)
UsuńBardzo go lubię ;) Podoba mi się ten efekt ;)
OdpowiedzUsuńA u Ciebie się nie osypuje?
Usuńcałkiem go lubię, ale wolę jednak Lash Wings :)
OdpowiedzUsuńMa ciekawą szczoteczkę :)
UsuńJa nie polubiłam się z tym tuszem. Czekałam dwa tygodnie na cud, aż zacznie działać, zrobi na mnie wrażenie i nic... Jest przeciętny i na szczęście już się kończy, Bardzo szybko wysechł, ale to dobrze, cieszę się, że mogę sięgnąć po kolejny tusz do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńMój zaczął podsychać po 1,5 miesiąca i chyba stąd to osypywanie :]
UsuńJa sie ostatnio przeprosilam z Max Factor 2000 kalorii a moim odkrytym niedawno hitem jest tez Max Factor, ten Wild czy Jungle, w jaskawo zielonym opakowaniu ;)
OdpowiedzUsuńŻadnego nie miałam, za to w szufladzie czeka Masterpiece :D
UsuńPolecam Lovely od Wibo, taniutki i efekt robi wrazenie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nich :)
Usuńpoczekam na promocję i wtedy się skuszę:) obecnie używam próbki z clinique high impact mascara i jestem efektem zachwycona, ale cena nie zachęca mnie do zakupu;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam miniaturkę i byłam zadowolona, jednak szczoteczka była dla mnie trochę za duża i niesilikonowa ;)
UsuńZazwyczaj unikam kresek na górnej powiece. Po pierwsze, mam problem z ich narysowaniem. Po drugie, odnoszę wrażenie, iż moje rzęsy giną na tle czarnej linii;) Może gdybym sprawiła sobie porządny, pogrubiający tusz rozwiązałabym ten problem:)
OdpowiedzUsuńL`Oreal Volume Million Lashes Excess Noir zapewnia świetny efekt:) Nie lubię maskar, które pozostawiają grudki.
Ja bez kresek czuję się jakbym nie miała makijażu. Taki typ urody, że muszę mieć bo czuję się goła XD
UsuńJa używałam, ale tej pierwszej złotej wersji no i byłam naprawdę zadowolona :D
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć :D
UsuńFajnie, że Ci się sprawdził! Jednak nie jest dla mnie, bo po 1 - nie lubię silikonowych szczotek, a po 2 - mam bezproblemowe rzęsy i boli mnie wydawanie na tusz kwoty większej niż 10 złotych. Niestety mojego ulubieńca wycofali, ale inne za tą kwotę też są spoko :)
OdpowiedzUsuńTwoje rzęsy są piękne, więc całkowicie Ciebie rozumiem. Szczęściara :D
UsuńMam ten tusz w Domu, w Polsce, wygrałam go w konkursie i na razie go nie ruszyłam, bo jednak po testach pozostałam przy tradycyjnych, dużych szczoteczkach, ale skoro tak go chwalisz jednak po niego muszę sięgnąć :) Piękną masz kreskę na oku, idealną!
OdpowiedzUsuńDziękuję, robiona Lorelem na bogato, czyli grubo ;D Spróbuj i podziel się wrażeniami. jestem ciekawa czy też będzie się osypywał, czy może tylko mój egzemplarz tak szybko to zrobił :)
UsuńAle to tym, co i ja mam Perfect Slim, czy masz też grubaska, bo muszę się przyznać, że nie pamiętam? W grudniu za pewne dopiero pójdzie u mnie w ruch ten tusz, bo został w domu w Polsce :) Zobaczymy, czy uda mu się ze mną wejść w nowy rok, czy odpadnie szybciej przez te obsypywanie :)
Usuńto będzie mój następny tusz jaki kupię z tej firmy, obecnie używam tego czarnego (wersja z kolagenem) - działanie bardzo zadowalające ale szczoteczka okropna, wielka, nabiera za dużo tuszu. Mam problem żeby pokryć nią wszystkie rzęsy bez ciapania tuszem po całej powiece :)
OdpowiedzUsuńO matko nie cierpię tego! Najlepszy w tej kwestii, czyli taki co nie paćka, był Clump Defy z Max Factor. Jednak zmywał się przy łzawiących oczach :<
Usuńo nie, tego też nie znoszę - zwłaszcza, że oczy mają tendencję do łzawienia :/ ale tego, o którym piszesz na pewno spróbuję :)
UsuńMiałam kilka tuszy z L`Oreal, ale uduś mnie, nie pamiętam które to były, o moich wrażeniach nie wspominając :D Aktualnie używam sobie żółciutkiego Lovely i nie narzekam, co więcej - polecam. Pokusiłam nim nawet moją Mamę, która zażyczyła sobie osobistego opakowania :)
OdpowiedzUsuńJa lubię Diorowe tusze, zwłaszcza ten podstawowy, pogrubiający bardzo mi odpowiada. Chętnie sięgam też po 2000 calorie z MF (ale tylko ta klasyczna wersja) a i Masterpiece dobrze wspominam :) No i Maybelline, lubię podstawowy Collosal (innych wersji nie używałam chyba) oraz Illegal Length, naprawdę sympatyczny tusz :))
A powiedz, co masz na powiekach? Podoba mi się to zestawienie kolorystyczne :)))
Skoro nie pamiętasz żadnego L'oreala to znaczy, że nie są godne polecenia ;) O Lovely słyszałam już wiele dobrego, jednak ciągle nie mam odwagi kupić :P A MF masterpiece mam w szufladzie, jeszcze czeka na swoją kolej ;D
UsuńOczyska wyszły blado, więc kolory w rzeczywistości są intensywniejsze. Mam na ruchomej powiece Nowy cień Catrice Liquid Metal w odcieniu 060 Petrol Pan oraz załamanie i kacik zaznaczony pojedynczym cieniem MUA, który jest brązem (chciałam podać link do niego, ale właśnie się kapnęłam że nie opublikowałam jeszcze posta- trzeba będzie to nadrobić XD ). Krecha zrobiona linerem w pisaku L'oreal, o którym nie tak dawno wspominałam :D
Kurcze, nie mam cienia w takim kolorze jak Catrice. Ale w połączeniu z tym brązem baaaardzo mi się podoba, muszę zakupowo opanować sytuację :D
UsuńDzięki :)
Na rzęsach wygląda bardzo ładnie! Z L'Oreala jeszcze nigdy nie miałam tuszu, więc w tej kwestii niestety nie jest w stanie nic podpowiedzieć. Ostatnio moim ulubieńcem jest Clump Defy z Max Factor. Świetnie rozdziela rzęsy i znacznie je wydłuża :)
OdpowiedzUsuńWiem bo go mam i robiłam recenzję ;D Jest faktycznie fajny, tylko spływa przy łzawiących oczach :<
UsuńMyślę , że u mnie by się nie sprawdził ze względu na to ,że najlepiej na moje rzęsy działają duże szczoteczki;)
OdpowiedzUsuńCo kto lubi, jak to się mówi :D Mi np nie pasują tradycyjne, wolę silikonowe :)
UsuńJa niestety mam bardzo małe doświadczenie z tuszami L'oreal'a... Muszę przyznać, że jego wizualny efekt na rzęsach jest ok :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wydłuża! Nie gniewaj się, ale powiem szczerze- na pierwszym zdjęciu wydaje się, jakbyś nie miała rzęs a po wytuszowaniu są okazałe, długie i podkręcone! Zdecydowanie jest to tusz dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńBo moje rzęsy są jasne i przy tak mocnym makijażu wręcz niewidoczne, dlatego smaruję je podwójnie ;)
UsuńPodoba mi się ta szczoteczka.
OdpowiedzUsuńTo nie jest ideał, podobnie jak motyle skrzydła ;)
OdpowiedzUsuńJa mam wersję diamantissime tego tuszu, też calkiem dobrze się sprawuje :)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie lubię takich szczoteczek, ale przekonałaś mnie, wypróbuję ;-)
OdpowiedzUsuńOstatnio rozglądam się za jakimś nowym tuszem do rzęs :) Będę go miała na uwadze, ale który wybiorę ostatecznie to jeszcze sama nie wiem :D
OdpowiedzUsuńJa przyznaję bez bicia że tuszy z L'oreal jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńjakie ładne oczko masz :) tuszu nie miałam, nie lubię jak się coś tam osypuje, bo nie czuję się wtedy na 100% komfortowo ;)
OdpowiedzUsuńNa oku wygląda ok, ale mnie jakoś nie przekonuje, mam swojego ulubieńca i ciężko mi się z nim rozstać:)
OdpowiedzUsuńTo zdradź co nim jest :D
Usuńwersję złotą bardzo lubię, więc może następnym razem skuszę się na ten :)
OdpowiedzUsuńi nie osypuje się?
UsuńAle piękne oko! tusz ładnie wygląda u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o maskę matrix ja dostałam w prezencie, ale widziałam że ceny wahają się w granicach 13 funtów, nie mam pojęcia jak w Polsce, ale podejrzewam że jest dostępna w hurtowniach fryzjerskich lub dobrych salonach :)
Mam na niego ochotę po Twojej recenzji. Ostatnio sprawdził się u mnie inny tusz z L'Oreal (False Lash Wings), więc może z tym byłoby tak samo :)
OdpowiedzUsuńmialam te wersje podstawową, i zrobilam jej okropna recenzje :p
OdpowiedzUsuń