Balsamu do ust Carmex, chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Już nie raz Wam o nim ględziłam na blogu. Wystarczy kliknąć KLIK, aby upewnić się jak często :) Moim obecnym faworytem jest wersja w sztyfcie, czyli Moisture Plus Pink, nadająca ustom subtelny różowy odcień. Dodatkowo obłędnie pachnie i świetnie nawilża. W pracy, gdzie dużo się rozmawia staje się kosmetykiem numer jeden!
Natomiast cytrynowe masełko do skórek Burt's Bees to dla mnie w tym momencie produkt doraźny. Odkąd zaczęłam co wieczór stosować maść Hud Salva KLIK, skórkowy problem całkowicie zniknął. Jednak masełko z przyzwyczajenia noszę w torebce i od czasu do czasu sięgam po nie, kiedy czuję nadmierne przesuszenie. Pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ.
Ostatnią rzeczą bez której nie mogę się obejść jest bibułka matująca. Przy mojej przetłuszczającej się cerze pomaga mi w usunięciu nadmiaru sebum. Dla tych co nie wiedzą jak jej używać: wystarczy przyłożyć do nosa, brody czy czoła i docisnąć. Bibułka wchłonie całą tłustą warstewkę i pozostawi zmatowioną skórę. Jedna sztuka w zupełności wystarcza mi na zmatowienie twarzy w strefie T.
Moimi zdecydowanymi faworytami są bibułki z Essence, które były dostępne wraz z edycją limitowaną Return to Paradise. Mają najlepsze opakowanie, spośród wszystkich bibułek jakich miałam okazję używać! Bez problemu wyciąga się jedną sztukę, bez żadnego rwania czy rozwarstwiania. Jeżeli znacie podobne bibułki, tylko bezpośrednio u nas dostępne, dajcie mi koniecznie znać!
A co do samej pracy to ostatnio mam ciężki okres. Mój dzień jest na tyle intensywny, że w domu mam ochotę tylko na czytanie, słuchanie muzyki albo oglądanie filmów czy ulubionych seriali. Skończyłam czytać dwa tomy Igrzysk śmierci Suzanne Collins i na tyle mnie wynudziły, że sięgnęłam po prozę Trudi Canavan. Najpierw zrobiłam sobie przedsmak i sięgnęłam po opowiadania, a później dopiero zdecydowałam się na pierwszy tom trylogii Czarnego Maga. Po przeczytaniu 40% muszę przyznać, że nie był to dobry wybór. Styl pisarki pozostawia wiele do życzenia, a fabuła na razie niczym nie zaskakuje. Liczę na to, że akcja szybko się rozwinie, bo w innym wypadku chyba daruję sobie dalszą lekturę.
Za to nareszcie na ekrany wrócił serial "Czysta Krew", który bardzo lubię i polecam. Wczoraj ukazał się pierwszy odcinek piątego sezonu i zaraz pozwolę go sobie obejrzeć :)
Pozdrawiam!
Ja się czaję na ten różowy Carmex już od dłuższego czasu :}
OdpowiedzUsuńten balsam od dluzszego czasu chcialabym wyprobowac ;-)
OdpowiedzUsuńszkoda ze te bibulki to limitowanka bo zdecydowanie potrzebuje jakis na lato
fajne te bibułki :) ja teraz mam z Dax :)
OdpowiedzUsuńCarmexa mam i wielbię tak jak Ty, Burt's Beesa jeszcze nie ale planuję kupić :) a bibułki również są moim must have ale są albo z shiseido albo z inglota :)
OdpowiedzUsuń@ZzielonaPolecam, nie ma co się zastanawiac ;)
OdpowiedzUsuń@MarieTeż nad tym ubolewam ;( Ale Essence ma jakieś w ofercie, tylko w innym opakowaniu.
OdpowiedzUsuń@AlissZamiast masła BB kup maść Hud Salva ;)
OdpowiedzUsuńMusze w końcu kupić ten carmex!!
OdpowiedzUsuńNie licz na szybki rozwój akcji w Czarnym Magu ale warto go przeczytać bo później jest lepiej;)
OdpowiedzUsuń@SexiChicDałaś mi nadzieję, ale wstępniak za bardzo się dłuży..
OdpowiedzUsuńJa się czaję i na różowy i na nowy miętowy :)
OdpowiedzUsuńJestem po odcinku Czystej Krwi i... dużo się dzieje:D
heheh tez jestem fanka True Blood. Chociaz 1 odcinek mnie troche rozczarowal ;( malo akcji i Eric juz chyba nie "leci" na Sookie ;((( pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCarmex mam i tak jak nie cierpię tego w tubce, tak ten "szminkowy" bardzo lubię! Do tego stopnia, że kupiłam sobie dwa i używam na zmianę ;) Do tych bibułek tez się przymierzam.
OdpowiedzUsuń@Iwetto
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo dłużył ale się przemogłam i później już było tylko lepiej;)
@IdaliaMiętowego jeszcze nie miałam ;D
OdpowiedzUsuńOoo a ja uwielbiam Trudi Canavan, przeczytałam już 2 trylogie i zaczęłam trzecią :) fakt, może na początku nic się nie dzieje, ale mnie te książki niesamowicie wciągnęły ;)
OdpowiedzUsuńoo ja już nowy odcinek ściągnęłam , po przeglądzie blogów zabieram się za oglądanie TB ;)
OdpowiedzUsuńzaiekawiły mnie bibułki z essence, jeszcze ich nie miałam.
OdpowiedzUsuńPoszukuję różowy Carmex:)
OdpowiedzUsuńCzystą krem skończyłam oglądać chyba na sezonie 3 - a tu dwie kolejne przede mną :) LUBIĘ :D
OdpowiedzUsuń@balbineczkaPrzejrzał na oczy ;)
OdpowiedzUsuń@KatalinaJa bardzo lubię w tubce, ale ten w sztyfcie jest smaczniejszy ;)
OdpowiedzUsuń@88sylwinkaTo aż trzy napisała? W sumie z takim rozwojem akcji to może pisać w nieskończoność ;P
OdpowiedzUsuń@OluśkaJuż nie mogę doczekac się następnego odcinka ;)
OdpowiedzUsuń@sweet lifekoniecznie ;D
OdpowiedzUsuń@Angel MakeUp WorldJa też ;D
OdpowiedzUsuńile razy kupilam bibulki matujace-tyle razy zapominalam je zabrac ze soba :P, psyt. sledze Twoje poczynania "czytatorskie" :))))) (wiem, brzmi jak brzmi)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten carmex:)
OdpowiedzUsuń@youriturielWiem, zaprosiłam Ciebie do znajomych ;)
OdpowiedzUsuńu mnie bibułki walają się w kosmetyczce, nigdy nie używam ;/
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kosmetykami Burt's Bees, Carmex kupiłam ten sam który Ty masz ale narazie go nie ruszałam i mam nadzieję, że nie ma on nic wspólnego ze słoiczkową wersją;)
OdpowiedzUsuńBibułki matujące uwielbiam ale...z Inglota:)jeden z nielicznych ulubieńców z tej firmy.
@Aliss
OdpowiedzUsuńTaka fajna? ok, zanotowane :D dzięki :*
Przypomniałaś mi, że muszę sobie kupić bibułki matujące.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że te z Inglota są niezłe :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń