W poprzednim poście z prezentacją letniej kosmetyczki /klik/ pokazałam produkty do pielęgnacji twarzy. W tym natomiast znajdą się kosmetyki do ciała oraz włosów. Jak już wspominałam wcześniej starałam się mocno ograniczyć zawartość, dlatego nie zabierałam ze sobą np kremu do rąk czy stóp, stosując zamiast nich zwykły balsam do ciała. Poza tym większość kosmetyków, które nie były miniaturowe odlałam do pojemniczków zastępczych o mniejszej pojemności, dzięki czemu zaoszczędziłam sporo miejsca w bagażu. W ten sposób udało mi się zachować całkowity minimalizm i mogę śmiało napisać, że niczego mi nie brakowało.
Kiedy tylko kupiłam duet Bath & Body Works Coconut Lime Breeze, czyli żel oraz balsam do ciała, wiedziałam że zachowam go z myślą o letnim urlopie. Jak przystało na markę mają nietypowy zapach, który jest połączeniem kokosa z limonką. Niezwykle przyjemny oraz wakacyjny. Dodatkowo oba kosmetyki zawierają masło shea i witaminę E, więc w kwestii pielęgnacji sprawdziły się świetnie. Żel dobrze się pienił i oczyszczał ciało, natomiast balsam błyskawicznie się wchłaniał. Największym atutem oczywiście jest zapach, który po zastosowaniu duetu długo utrzymywał się na skórze. To był dobry wybór!
Do opalania zabrałam ze sobą duet Lirene - emulsję do opalania oraz balsam po przedawkowaniu słońca. W sumie tego drugiego praktycznie nie potrzebowałam, ponieważ emulsja świetnie sprawdziła się w swojej roli. Zapewniła mi całkowitą ochronę, dzięki czemu nie miałam problemu z poparzoną skórą. Jestem dosyć blada i zawsze po ekspozycji słonecznej moja skóra była podrażniona, ale tym razem dzięki regularnemu stosowaniu emulsji nabrała brązowego odcienia. Poza tym błyskawicznie się wchłaniała, więc aplikacja nie nastręczała żadnych problemów i z przyjemnością ponawiałam tę czynność. Natomiast balsam po opalaniu nie znalazł większego zastosowania podczas urlopowego wyjazdu. Doszłam jednak do wniosku, że skoro już go zabrałam, to będę stosować profilaktycznie przed snem. Przynosił natychmiastowe ukojenie oraz odpowiednie nawilżenie skóry i tak samo jak emulsja bardzo szybko się wchłaniał, nie pozostawiając po sobie lepkiej warstwy. Poza tym spodobał mi się jego subtelny i nienachalny zapach, więc nawet po powrocie do domu nie przestałam go używać. Muszę jeszcze nadmienić, że w obu przypadkach opakowania w formie tubki okazały się bardzo praktyczne i wygodne.
Do pielęgnacji włosów zabrałam duet L'oreal Ever Riche, czyli szampon i odżywkę o właściwościach nawilżających. Oba kosmetyki są pioruńsko wydajne, bo używam ich już pół roku! W moim przypadku to jest coś nieprawdopodobnego, ponieważ zazwyczaj szampon wystarcza mi na około dwa miesiące używania, a odżywka na miesiąc. Mam wrażenie że nie są to typowe kosmetyki, tylko koncentraty, więc do aplikacji wystarcza minimalna ilość. Poza tym oba kosmetyki doskonale pielęgnują oraz nawilżają, dlatego odkąd je stosuję nie wspomagam się żadnym innym produktem. Całkowicie mi wystarczają i żałuję, że ta seria nie jest dostępna na naszych rodzimych półkach (dla zainteresowanych duet kupiłam na stronie Lookfantastic, gdzie obowiązuje darmowa wysyłka). Poza tym mają niesamowity zapach, który długo utrzymuje się na włosach. Coś jak połączenie kokosa i migdałów z czymś bardziej wyrafinowanym. Po prostu obłęd.
Natomiast do stylizacji standardowo wybrałam Bumble & Bumble Thickenig Spray, czyli produkt dodający objętości. Mam również pełnowymiarowe opakowanie i odkąd je kupiłam nie mogę się obejść bez tego kosmetyku. Jest łatwy w użyciu i do tego niezwykle skuteczny. Tak naprawdę nie tylko dodaje objętości fryzurze, ale też utrwala, nawilża, odżywia i ułatwia układanie. Jak widać kosmetyk wielozadaniowy, więc spokojnie zastępuje kilka innych.
Zrobiłam jednak błąd zabierając ze sobą antyperspirant Garnier Mineral InvisiClear. Kupiłam go w zastępstwie wycofanego Neutrala /recenzja/, ale nie sądziłam że okaże się taki beznadziejny. Według mnie zbyt intensywnie pachnie cytryną, taką typową - toaletową. Niestety nie zapewnia skutecznej ochrony przy dużym wysiłku lub przy wyższych temperaturach i co najgorsze podrażnia skórę po depilacji. Na plus mogę mu jedynie zaliczyć konsystencję, która dosyć szybko się wchłaniała oraz cenę, bo kosztował niecałe 7 zł. Jednak po tej nieudanej przygodzie ponownie zamówiłam mojego faworyta, czyli zieloną kulkę Vichy.
W kosmetyczce nie mogło również zabraknąć żelu do golenia, tym razem był to Gillette Satin Care. Do marki nie jestem jakoś szczególnie przywiązana, ale udało mi się kupić maszynkę z miniaturką żelu. No cóż... może dawno nie miałam kosmetyków tej marki, ale do grona ulubieńców na pewno jej nie zaliczę. To znaczy przy depilacji sprawdzała się bardzo dobrze, jednak minusem okazało się opakowanie. Przycisk od samego początku nie działał jak należy, dozując zbyt dużą ilość. Do tego po tygodniu okazało się, że kosmetyk się skończył, a użyłam go raptem kilka razy. Według mnie to stanowczo za krótko i do dzisiaj zastanawiam się czy na pewno dobił dna, czy może przycisk się zepsuł i zablokował. Nie wiem, ale na wszelki wypadek kolejny żel kupiłam rodzimej marki Joanna.
Na koniec jedno z moich ostatnich odkryć, czyli mydło w kostce Luksja Nostalgia. Do tej pory byłam wierna naturalnym mydłom Alterra, ale Luksja całkowicie je zdyskwalifikowała. Przede wszystkim kostki są większe, więc jak dla mnie poręczniejsze. Stworzone są na bazie naturalnych składników pochodzenia roślinnego, głównie oleju palmowego i kokosowego, dodatkowo wzbogacone olejkami eterycznymi. Kostek do tej pory używałam głównie do mycia rąk, ale od czasu do czasu również do mycia ciała. Świetnie się pieni przy pomocy myjki, bardzo dobrze oczyszcza skórę, zwłaszcza z pozostałości innych kosmetyków, nie wysusza i nie podrażnia. Ogólnie jestem bardzo zadowolona i obecnie używam mydeł Luksja zamiast żelu pod prysznic, o co nigdy bym siebie nie podejrzewała ;)
Po opisie szamponu i odżywki do włosów, od razu zachciałam je mieć. : ))
OdpowiedzUsuńZ obu jestem bardzo zadowolona, więc szczerze polecam :)
UsuńMuszę w końcu spróbować kosmetyków z B&BW :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie do końca przypadły mi do gustu i tylko nieliczne się u mnie sprawdziły ;)
UsuńMuszę kupić ten duet włosowy od L'oreal :)
OdpowiedzUsuńBardzo przemyślana wakacyjna kosmetyczka, jestem pod wrażeniem ;)
Chyba nie będziesz mieć większych problemów, bo u Ciebie jest dostępna ta seria :)
UsuńW ogóle muszę sobie sprawić lawendową Nostalgię:) Co do Gillette, to chyba w tych kosmetykach zapycha się aplikator, ponieważ moja wielka butla też ledwo wystarczyła na dwa razy...
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobała mi się wersja z werbeną :) Co do Gillette to dobrze wiedzieć, że to lipa ;)
UsuńRobisz mi mega ochotę na Bumble & Bumble Thickenig Spray:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńCoconut Lime jest super, jest jeszcze jedna fajna seria zapachowa Białe Cytrusy o ile się nie mylę. Dwa fajne letnie zapachy :)
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź, sprawdzę przy najbliższej okazji :)
UsuńTen duet z Loreala muszę wypróbować, bo ostatnio przez te upały moje włosy są suche na wiór...
OdpowiedzUsuńMi na szczęście udało się tego uniknąć :)
UsuńNajgorsze w wyjeżdżaniu jest to, że możesz zabrać ograniczona ilość kosmetyków ;P :D
OdpowiedzUsuńNa co dzień i tak wszystkiego nie używam ;)
UsuńFaktycznie zminimalizowana zawartość :)
OdpowiedzUsuńszamponu i odżywki z Loreala nie miałam ale pewnie kupię bo poszukuję coś nowego
OdpowiedzUsuńMnie również najbardziej zainteresował duet z Loreal :) Nawilżone włosy to piękne włosy :)
OdpowiedzUsuńMuszę poszukać tego duetu z L'oreal ;)
OdpowiedzUsuńJa od jakiegoś czasu używam tylko mydeł w kostce, staram się wybierać te naturalne i moja skóra jest w o wiele lepszej kondycji, więc tą Luksję na pewno wypróbuję:) To Neutral faktycznie wycofali?? U mnie w Rossmannie cały czas jest..może to ostatki..
OdpowiedzUsuńW moich okolicznych punktach nie ma od dawna, pozostały jedynie środki piorące, ale z tego co wczoraj widziałam również z 'ceną na do widzenia'.
UsuńJestem niezmiernie ciekawa jak pachnie kokos w połączeniu z limonką...na pewno wyjątkowo;)
OdpowiedzUsuńDuet z L'oreala miała i bardzo go sobie chwaliłam. Rzadko kiedy wracam do kosmetyków ponownie ale ta odżywka tak bardzo przypadła mi do gustu że podczas ostatnich zakupów ponownie wpadła do koszyka:0
Jak przystało na zapachy BBW ten jest naprawdę oryginalny i wbrew pozorom złożony. Chyba to najbardziej charakteryzuje markę, bo tu nie ma po prostu kokosa i limonki.
UsuńPonowny zakup to najlepsza rekomendacja! Ja w najbliższym czasie na pewno nie kupię, bo trochę już mi się znudził, ale ze względu na właściwości będę o nim pamiętać w przyszłości ;)
Szkoda, że te produkty d włosów Loreal nie są u nas dostępne ;( Zaciekawił mnie też ten spray z B&B ;)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku używałam zestawu z Lirene i byłam bardzo zadowolona. A emulsję po opalaniu używałam jak zwykłego balsamu- świetnie nawilża. ;)
OdpowiedzUsuńDuet z B&BW musi pachnieć cudnie <3 kokos!!!
OdpowiedzUsuń