Ostatnio moje włosy nie miały się najlepiej. Nie wiem czy było to związane z jesiennym przesileniem oraz przeziębieniem które mnie dorwało, ale długo nie mogłam z nimi dojść do ładu. To znaczy zaczęły wypadać i były zupełnie bez życia, nawet po znacznym skróceniu. Pomógł mi olejek Sesa oraz maska Biovax, ale dużą rolę odegrał również szampon wzmacniający Garnier Fructis. Szczerze mówiąc, to mnie zaskoczył. Nigdy nie miałam zaufania do marki i zawsze gdzieś z tyłu głowy odbijały się jak echo narzekania mojej przyjaciółki, która po jednorazowym użyciu dostawała łupieżu. Z tego powodu sama nigdy nie kupiłam pielęgnacyjnych kosmetyków firmy Garnier i gdybym tego szamponu nie dostała w ramach współpracy, pewnie nie przekonałabym się o jego świetnych właściwościach.
Producent obiecuje, że włosy staną się sprężyste, gęste oraz bujne. Szampon ma za zadanie pogrubić ich strukturę, wzmocnić, a także ułatwić rozczesywanie. Do tego zawiera ekstrakt z granatu, który jest bogatym źródłem antyoksydantów i kwasów owocowych. Glukoza i fruktoza mają wspomóc wzrost włosa, a witaminy B3 i B6 wpływać na ich kondycję. Poza tym zawiera innowacyjną molekułę Fibra - Cylane, która wnika we włókna włosów, wypełnia je i pogrubia od środka.
Nie ukrywam, że do tego typu opisów zawsze podchodzę sceptycznie. Szczególnie, że producenci ostatnio prześcigają się w wymyślaniu nowych, cudownych składników o dziwnych nazwach. W tym przypadku nie jest inaczej, ale przynajmniej działa! Dobrze oczyszcza skórę głowy, nie wzmagając przetłuszczania. Pomimo początkowych obaw nie dostałam po nim łupieżu, ani żadnego uczulenia, ale jak wiadomo jest to kwestia indywidualna. Faktycznie moja fryzura nabrała objętości, włosy stały się grubsze i sprawiają wrażenie gęstych. Kiedy zbieram je w kitkę czuję jakby było ich więcej. Częściej jednak chodzę w rozpuszczonych włosach i cała fryzura (w moim przypadku długi bob) jest pełniejsza, a włosy odbite u nasady. Co najważniejsze uzyskuję taki efekt bez dodatkowego utrwalenia pianką lub lakierem. W końcu przestały smętnie wisieć i prezentują się zadowalająco. Przestałam nawet używać odżywki, bo po myciu są na tyle miękkie, że z rozczesywaniem nie mam większych problemów. W zupełności wystarcza mi spray termoochronny albo odżywka dwufazowa.
Na pewno ogromny wpływ miała systematyczność. Myję włosy codziennie, a szamponu używam ponad półtora miesiąca. W tym okresie nie stosowałam innego, więc świadczy to też o jego wydajności. Tak naprawdę do jednorazowego mycia wystarcza niewielka ilość. Dobrze się pieni oraz łatwo rozprowadza, a do tego opakowanie zawiera 250 ml, co dla jednej osoby spokojnie wystarczy na dwa miesiące albo i dłużej. Konsystencja jest typowo żelowa o ładnym perłowym odcieniu. Jak większość kosmetyków tej firmy pachnie niezwykle przyjemnie oraz owocowo i żałuję, że ten aromat nie utrzymuje się na moich włosach.
Podsumowując jestem z niego zadowolona i cieszę się, że odkryłam coś dobrego, na co sama nie zwróciłabym uwagi. Działa bardzo podobnie do mojego ulubionego z Pharmaceris, z tą różnicą że włosy wyglądają po nim lepiej. Poza tym kosztuje znacznie mniej - około 8 zł, więc coś czuję że będzie gościł u mnie regularnie. Rozważam też dokupienie pozostałych kosmetyków z tej serii, dlatego będę wdzięczna za Wasze opinie na temat maski, odżywki oraz serum :)
Ja tam nieraz kupowałam garniera, ale akurat tego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńJa nie pamiętam kiedy wcześniej używałam ;)
Usuńmam zamiar go kupić, bo czytam same dobre opinie, jeszcze na złą nie trafiłam
OdpowiedzUsuńW takim razie powinien sprawdzić się także u Ciebie :)
UsuńGarniera miałam dość niedawno, ale wersję grejpfrutową, na początku byłam zadowolona, ale z każdym kolejnym użyciem efekt był coraz mniejszy i tak jakoś mnie nie zachwycił, żebym wzięła się za inne produkty. Widzę u ciebie opis produktu jakiego potencjalnie szukam. Aktualnie jestem zadowolona ze swojego szamponu, jednak 54, a 8 co dwa miesiące to różnica. Więc pewnie skuszę się i wypróbuję, bo w końcu koszt wydaje się niewielki w stosunku do efektów, więc warto sprawdzić co w trawie piszczy :)
OdpowiedzUsuńA jakiego obecnie używasz?
UsuńTego co ostatnio zakupiłam ;) Davines, serio Nounou do włosów farbowanych
UsuńOk, to liczę na pełną recenzję ;)
UsuńJestem szczerze zdziwiona ;) Dawno temu miałam coś z Fructisa, ale skalp mnie po nim swędział i nie trawiłam zapachu ;) I skład byś pokazała ;p Ja na przykład omijam szerokim łukiem szampony z silikonami, bo za bardzo obciążają moje włosy ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie zapomniałam zrobić zdjęcie składu, ale na Wizażu na pewno go znajdziesz. Do tej pory miałam podobne wyobrażenie o szamponach Fructis, dlatego podchodziłam do niego ostrożnie ;) Dobrze, że moje obawy się nie spełniły.
UsuńZachęciłaś mnie tym produktem, muszę przetestować :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się sprawdzi :)
UsuńOoo, chętnie go wypróbuję!
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco ale niestety, nie spotkałam się z produktami Garnier Fructis w Irlandii.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że tam może nie być :]
Usuńpomyślę o zakupie :)
OdpowiedzUsuńZapoznaj się jeszcze z innymi opiniami :)
UsuńO kurczę, nie spodziewałam się czegoś takiego po Garnier :)
OdpowiedzUsuńJa tym bardziej ;)
UsuńGarnier się postarał, to już kolejna dobra opinia jaką czytam o tym szamponie. Moim włosom przydałoby się trochę objętości, nawet rozważam zakup dyfuzora do suszarki, a może wystarczyłaby tylko taka różowa butelka szamponu, muszę to jeszcze przemyśleć :)
OdpowiedzUsuńMam suszarkę z dyfuzorem, ale albo to na moje włosy nie działa, albo mam jakiś kiepski model, albo po prostu nie umiem tego obsługiwać ;) Pozostanę przy szamponie.
UsuńPrzyznam, że na te różowe szampony Garniera nie zwróciłam uwagi, jednak bardzo lubię stary szampon Fresh w zielonym opakowaniu. Muszę go sobie znowu kupić, bo dawno nie używałam :) Ten również chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńTeraz chyba wezmę pod lupę wszystkie ich szampony ;)
Usuńu mnie fructisy odpadają. I mimo, że ten u dziewczyn i u ciebie też dobrze się sprawdza, tak przez denat który jest w składzie bałabym się go
OdpowiedzUsuńFaktycznie SLS i alkohol nie każdemu będzie służyć.
UsuńO to świetnie, że znalazłaś dla siebie tańszy zamiennik tego szamponu z Pharmaceris ;)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę :)
UsuńMoje włosy też ostatnio nie są w najlepszej formie, może i jak skuszę się na ten szampon :)
OdpowiedzUsuńJeśli potrzebują objętości, to warto spróbować :)
UsuńJa nigdy nie lubiłam produktów Fructis, ale ten szampon zbiera naprawdę pozytywny recenzje. Jestem go ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTeż nigdy nie byłam do nich przekonana.
UsuńBardzo polubiłam ten szampon :) Objętości mi nie dodał, ale nie plącze włosów aż tak bardzo (odżywka to i tak konieczność z moimi wrednymi kłakami), dobrze je myje (nawet z olejami sobie radzi), ładnie pachnie i po prostu przyjemnie się go używa :)
OdpowiedzUsuńOczyszcza bardzo dobrze, ale nie wiedziałam że radzi sobie również z olejami :)
UsuńJa mam ochotę ja olejek od nich, gdzieś wyczytałam o nim i przyjrzałam się na skład, niezły był. Jak tylko spotkam to kupię, poprawili się w produkcji tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, bo serum też mam w planach :)
UsuńCiekawa sprawa, jednak nie mam zupełnie zaufania do Garniera...
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem Twoje podejście, ponieważ moje nie było inne ;)
UsuńMusze wypróbować ten szampon, bo ostatnio zachwyciło mnie serum Garnier Fructis, Goodbye Damage, Serum na rozdwojone końcówki.
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale mam nadzieję że z tej serii też będzie dobre.
UsuńJestem zaskoczona! Chętnie wpiszę na listę.
OdpowiedzUsuńFajnie, że się spisał.. mnie jakoś nigdy nie kusiły produkty Fructis, ale może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńchyba tylko ja jedyna nie miałam jeszcze nic z tego różowego duetu :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, jakoś rzadko kupuję produkty z Fructis - ale pomarańczowa seria fajnie się u mnie sprawdzała :)
OdpowiedzUsuń