Ostatniego posta z nowościami pokazywałam w lipcu i było to zamówienie z Sephory /klik/. Od tamtego czasu nie robiłam większych zakupów, jedynie uzupełniałam brakujące produkty. Sądziłam, że jest tego niewiele, ale po podsumowaniu uzbierała się spora gromadka, którą postanowiłam pokazać na blogu. Poza tym otrzymałam jeszcze kilka kosmetyków w ramach współpracy. Wszystkie praktycznie są już w użyciu, więc w tym poście podzielę się również swoim pierwszym wrażeniem. Niektóre już pokazywałam na blogu, nawet doczekały się recenzji. Na pozostałe obiecuję, że nie będzie trzeba długo czekać.
Żel do brwi L'Oreal Brow Artist Plumper Mascara oraz kredkę Maybelline Brow Satin zdążyłam już pochwalić w recenzji /klik/. Oba kosmetyki kupiłam w Rossmannie i od pierwszego użycia bardzo przypadły mi do gustu. Całkowicie spełniły moje oczekiwania pod względem jakościowym oraz kolorystycznym. Natomiast błyszczyk Rimmel Oh My Gloss i tusz do rzęs Scandaleyes XX-treme otrzymałam do przetestowania. Maskary jeszcze nie używałam, ale do błyszczyka dobrałam się od razu. Dostałam odcień #340 Captivate Me, czyli piękną malinową czerwień z mnóstwem różnokolorowych drobinek. Nadaje ustom delikatnego koloru z połyskiem i nie klei się jak większość drogeryjnych. Jestem z niego zadowolona i wkrótce poświęcę mu oddzielnego posta.
Powodem dla którego jeszcze nie zaczęłam używać maskary Rimmel, jest przesyłka od firmy L'Oreal Paris. Dostałam cztery wersje tuszy Volume Million Lashes Mascara, włącznie z najnowszym - Feline /recenzja/. W porównaniu do innych posiada wygiętą szczoteczkę i jest tak samo rewelacyjna. Jeśli czytaliście posta z ulubieńcami sierpnia /klik/, to już wiecie że zachwycił mnie niemal od pierwszego użycia. Na blogu możecie też przeczytać recenzję So Couture /klik/ oraz Excess Noir /klik/. Wersji klasycznej jeszcze nie używałam, więc mam nadzieję że mnie nie rozczaruje.
Kolejną przesyłkę otrzymałam z lakierami firmy COTY, która przekazuje 1% z ich sprzedaży na rzecz DKMS. Jakiś czas temu pisałam na blogu o akcji Wzór do naśladowania - jest to inicjatywa organizowana przez fundację DKMS, która ma na celu wsparcie walki z rakiem krwi. W paczce znalazła się odżywka Sally Hansen 18K Gold z zatopionymi kawałkami złota oraz lakiery kolorowe: fuksja Rimmel #322 Neon Fest, żółty Miss Sporty #140, zielony Manhattan #018 Made of Jade, czerwony Sally Hansen #550 All Fired Up oraz Astor #502 Hot Chocolate Season, który widać na zdjęciu z błyszczykiem.
Ostatnie kosmetyki to już praktycznie moje własne zakupy. Zmywacz do paznokci Be Beauty kupiłam oczywiście w Biedronce. Wybrałam wersję natłuszczająco- ochronną z olejkiem kokosowym i gliceryną. Poprzedniej wersji nie lubiłam, ale ta sprawdza się całkiem fajnie, a do tego ma wygodny dozownik. W Rossmannie natomiast kupiłam sławną maskę do włosów Isana Professional Oil Care (bardzo fajna!), żel do golenia Joanna Sensual (sprawdza się, ale trochę zbyt mocno pachnie wanilią jak na moje standardy) oraz płyn dwufazowy do demakijażu Mixa (specjalnie do zmywania tuszu VML Feline od L'oreal, bo nie rusza go ani płyn micelarny, ani olejek). Po ostatnich przygodach z różnymi antyperspirantami wróciłam z powrotem do zielonej kulki Vichy. Zamówiłam ją na Allegro, bo po prostu nie miałam czasu żeby pojechać do Super-Pharm (czasami nawet dwa przystanki to daleko). Tak samo było z maseczką peelingującą Fitomed K+K, z której jak już wiecie jestem ogromnie zadowolona.
Na koniec zostawiłam sobie nowy żel od Original Source Wild Cherry and Nettle z limitowanej edycji, wybieranej przez fanów. Ta marka jak zwykle mnie zaskakuje swoimi wariantami zapachowymi, które są nietuzinkowe i bardzo oryginalne. Tym razem połączyli wiśnię z pokrzywą, co mogłoby się wydawać dziwne, ale w odbiorze jest bardzo przyjemne. Dominuje oczywiście soczysta wiśnia podszyta odrobiną 'zielonego' zapachu. Całość jest zrównoważona i idealnie sprawdza się podczas porannego prysznica. Tak bardzo mi się spodobał, że połowy już nie ma ;)