Balsam do biustu to nie jest kosmetyk po który sięgam regularnie. Tak naprawdę do tej pory miałam kilka przypadkowych egzemplarzy (czyli otrzymanych jako gratis do zakupów), ale wszystkie okazywały się przeciętne. Używałam, wcierałam i nie widziałam żadnej różnicy w działaniu. Dlatego nigdy nie wzbudziły na tyle mojego zainteresowania, abym mogła kupować je regularnie. Żyłam wręcz w przekonaniu, że zwykły balsam czy masło do ciała sprawdzają się równie dobrze i są wystarczające w pielęgnacji biustu oraz dekoltu. Dopiero kosmetyk Pat & Rub przekonał mnie, że byłam w błędzie!
Oczywiście aby odczuć pożądane efekty należy być systematycznym. Już po kilku dniach regularnej aplikacji skóra staje się lepiej nawilżona oraz odżywiona. Pieczołowite, cowieczorne wmasowywanie balsamu powoduje, że delikatna skóra staje się bardziej napięta, mocniejsza oraz ujędrniona. W dotyku jest jeszcze bardziej aksamitna i wygładzona. Takiego efektu nie uzyskałam stosując inne kosmetyki do ciała, więc wierzcie mi, że balsam ma naprawdę moc. Wszystko dzięki aktywnym, naturalnym oraz roślinnym składnikom, między innymi kigelinie, której stężenie wynosi aż 10 %. Przede wszystkim przeciwdziała wiotczeniu i zwiększa sprężystość skóry, ale ma też szereg innych zbawiennych właściwości. Poza tym mamy tu jeszcze regenerujące masło z awokado; olejek konopny, który wpływa na zwiększoną przepuszczalność naskórka oraz wykazuje zdolność głębokiej penetracji tkanek; witaminę E zwalczającą wolne rodniki; wodę z zielonej herbaty, która działa antyoksydacyjnie, antyzapalnie i łagodząco, a także stymuluje regenerację. Podsumowując cały ten naturalny zastrzyk dobroczynnych substancji ma znaczący wpływ na skórę biustu i dekoltu, co naprawdę daje się odczuć.
Aqua • Glycerin • Kigelia Africana Extract • Decyl Cocoate • Caprylic/Capric Triglyceride • Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract • Cetearyl Alcohol • Cannabis Sativa Seed Oil • Persea Gratissima (Avocado) Oil • Hydrogenated Vegetable Oil • Glyceryl Stearate SE • Betaine • Cetearyl Glucoside • Stearic Acid • Dehydroacetic Acid • Benzyl Alcohol • Sodium Phytate • Tocopherol (mixed) • Beta-Sitosterol • Squalene • Parfum
Skoro już omówiłam najistotniejszą kwestię, warto jeszcze wspomnieć o pozostałych, jak na przykład opakowanie. Tradycyjnie mamy tu wygodną pompkę typu air less. Nie widać ile produktu ubywa, ale mamy gwarancję, że zużyliśmy go do samego końca. Konsystencja kosmetyku jest treściwa, a przy okazji lekka w aplikacji. Dobrze się rozprowadza na skórze, jednak potrzebuje trochę czasu do całkowitego wchłonięcia, w sam raz do wykonania delikatnego masażu piersi. Zapach jak przystało na markę jest ziołowy, dosyć subtelny i szybko się ulatnia.
Jedynym minusem jest cena. Tutaj nie będę ukrywać, że tylko ona powstrzymuje mnie przed kolejnym zakupem. Balsam bowiem kosztuje około 130 zł za opakowanie, które zawiera jedyne 100 ml kosmetyku. To naprawdę boli! Na dodatek nie jest zbyt wydajny, bo wystarcza mniej więcej na półtora miesiąca. Dlatego mam zamiar poszukać tańszego odpowiednika, który również będzie miał dobroczynną kigelinę w składzie. Z tego co widziałam dosyć dużo marek używa jej w swoich balsamach do biustu, więc jest nadzieja.
A jak jest z Wami? Używacie specjalnych kosmetyków do pielęgnacji tej strefy kobiecego ciała?
Komsetyk bardzo ciekawy, nigdy nie używałam niczego dedykowanego do tej częsci ciała. Ale cena faktycznie mało przyjemna, zwłaszcza jak na półtora miesiąca używania.. Jestem ciekawa czy uda Ci się znaleźć godnego zastępcę, będę czekać na recenzję ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, że uda mi się znaleźć coś tańszego i równie dobrego. W końcu wiek robi swoje, więc jestem zdeterminowana ;)
UsuńZachęcający, ale ta cena... 130zł to zdecydowanie za dużo jak na 100ml...
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam! Ale wcześniej można było go upolować za połowę tej ceny.
UsuńHmm, nigdy nie sięgałam po produkty o tym przeznaczeniu. Wydawało mi się, że oleje to najlepsza z możliwych opcji ponieważ świetnie nadają się do masażu który chyba najlepiej dba o kondycję piersi. Zaskoczyłaś mnie trochę, może warto się skusić:)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam stosować wszelkie olejki w pielęgnacji ciała, jednak po tym kosmetyku poczułam znaczącą różnicę.
UsuńWyprobuję go na pewno!
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona :)
UsuńZachęciłaś mnie, ale tak jak mówisz cena jest wysoka i z tą wydajnością to można pójść z torbami. Sprawdzałaś może co w składzie ma krem do biustu Organique?
OdpowiedzUsuńNie! Ale dziękuję Ci za podpowiedź!
UsuńBardzo fajny skład :) Ja teraz mam krem marki Mamas, ale jeszcze nie mam ostatecznej opinii o nim ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie będę czekać na recenzję!
UsuńNie używam nic specjalnego, traktuje zwykłym balsamem ;-) dopóki nikt nie wymyśli
OdpowiedzUsuńKosmetyku idealnego podnoszącego biust, to nie zamierzam inwestować ;)
Ale wiesz... dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz ;)
Usuńprzyznam szczerze, że nie używam tego typu produktów
OdpowiedzUsuńpamiętam daaaawno temu, miałam krem z Avonu. W okrągłym plastikowym opakowaniu, fioletowym. Byl absolutnie fantastyczny. Jak on pięknie unosił biust i napinał! Oczywiście wycofali go, zastąpili jakimś żelem w tubce, który nie robił nić. Od tamtej pory nie znalazłam nic równie dobrego, a jakiś czas temu w ogóle przestałam używać takich kremów.
Moim piersiom przydałby się dobry lifting,kremy nie pomogą, bo po 13 miesiącach intensywnego karmienia, mój biust jest zrujnowany :)
Zazwyczaj jak już co się trafi dobrego, to wycofują. Szczególnie tego typu firmy, które wolą wprowadzać wciąż nowe produkty do swojej oferty. Ja co prawda dzieci nie mam, ale wiek też robi swoje ;)
UsuńUżywam, choć też trochę jak sobie przypomnę ;) Teraz mam bardzo fajny balsam z Norel, czasem kupuję też z Tołpy.
OdpowiedzUsuńBędę musiała przyjrzeć się obu kosmetykom, bo jak widać szukam jakiegoś tańszego zamiennika, którego mogłabym używać regularnie.
Usuńja póki co wcieram w biust olejek różany z Evree, ale widzę,że moim piersiom przydałoby się coś silniej ujędrnającego :)
OdpowiedzUsuńOlejki też się dobrze sprawdzają, ale jednak ten krem okazał się znacznie od nich lepszy.
UsuńNigdy nie używałam takich balsamów, nawet kiedy dostałam w prezencie w zestawie, to podałam dalej. Ale może powinnam się zainteresować?
OdpowiedzUsuńOj.. Oj.. faktycznie droga sztuka :-| Już się zastanawiałam nad kupnem do póki nie doszłam do ceny.
OdpowiedzUsuńJejku wydawało mi się, że miałam prawie wszystkie ich produkty, ale ten zupełnie mi w oko nie wpadł :P
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam balsamu do biustu. Do P&R nie mam dostępu, cena też zniechęca, więc chętnie poczytam jak znajdziesz godnego następcę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam kosmetyków przeznaczonych stricte do pielęgnacji biustu. Zawsze wydawało mi się, że zwykły balsam do ciała mi wystarczy. Chyba właśnie zmieniłam co do tego swoje zdanie i chętnie poczytam o tańszym odpowiedniku. Sama też spróbuję znaleźć jakiś fajny produkt :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak cię zachwycił to jestem go bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńJednak ja nadal jestem na etapie, że zwykły balsam wystarczy :)
Z produktami do biustu jest tak jak z tymi antycellulitowymi. Można przecież użyć zwykłego balsamu na te partie ciała, ale nie to nie to co produkty przeznaczone do tego celu. Kiedyś jak byłam młoda i bezdzietna, miałam więcej czasu i energii żeby to wszystko w siebie wcierać:) teraz tego nie robię, może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się znaleźć jego tańszy odpowiednik i się nim z nami podzielisz. Przy tak małej wydajność krem P&R jest jednak trochę zbyt drogi.
OdpowiedzUsuńW czasie ciąży zaczęłam stosować żel do biustu Pheonome i osobiście uwielbiam ten pdrukt tak bardzo, że mimo wysokiej ceny, wracam do niego regularnie. Natomiast na pewno jest wydajniejszy. Czekam na nową odsłonę Pat&Rub, zobaczymy co zaprezentują:)
OdpowiedzUsuńJa przy moich brakach w tej sferze kobiecego ciała ;) zadowalam się zwykłymi balsamami do pielęgnacji całego ciała. :)
OdpowiedzUsuńCudeńko, ja miałam olejek Orientany do biusty, świetny :)
OdpowiedzUsuń