Tradycji trzeba uczynić zadość, czyli zrobić kosmetyczne podsumowanie sierpnia! To chyba moja ulubiona seria pojawiająca się regularnie na blogu. Nie ma nic przyjemniejszego, niż wychwalanie kosmetyków najczęściej używanych w danym miesiącu, które mogę Wam tylko szczerze polecić. Tym razem pokażę dwie nowości i trzy kosmetyki, które już były w mojej kosmetyczce, ale w sierpniu odkryłam je na nowo. Zaczynamy!
LIRENE Master Blur - matujący krem BB z kwasem hialuronowym #01 Beżowy
Z tym matującym efektem producent trochę się pomylił! Krem działa wręcz odwrotnie - daje rozświetlony efekt typu glow i bez użycia pudru już po kilku minutach cera świeci się po całości (nie tylko w strefie T). Do tego nie reguluje wydzielania sebum, więc nie mam zielonego pojęcia, dlaczego nazwali go matującym. Ta kwestia na zawsze chyba pozostanie dla mnie tajemnicą. W każdym razie ja go właśnie polubiłam za efekt, którego nie robi ;) Podoba mi się jak dodaje skórze blasku oraz w subtelny sposób wyrównuje koloryt. Zaczęłam używać go kiedy skończył się mój podkład Tarte Amazonian Full Coverage Foundation, czyli jakieś 3-4 miesiące temu. Rewelacyjnie sprawdził się w sezonie letnim, kiedy potrzebowałam jedynie czegoś nawilżającego, lekkiego oraz tonującego. Mam najjaśniejszy odcień #01 Beżowy, który doskonale dopasowuje się do mojej jasnej karnacji z różowymi tonami. Posiada musową, bardzo delikatną konsystencję, dzięki czemu ładnie stapia się z cerą. Aplikacja jest banalnie prosta, bo najlepiej aplikuje się go po prostu palcami. Nie tworzy smug i równomiernie pokrywa całą twarz. Jestem z niego zadowolona, mimo że wymaga sporego przypudrowania. Fajnie też nawilża cerę, czyli dodatkowo pielęgnuje. Nie wiem ile kosztuje, bo dostałam go, kiedy jeszcze współpracowałam z Lirene, ale pewnie nie jest to jakaś wygórowana kwota.
PHENOME Pure Sugarcane - Nourishing Deeply Sweet Scrub Cukrowy peeling do ciała /recenzja/
Nad tym kosmetykiem rozpływałam się całkiem niedawno w pełnej recenzji, więc zachęcam do lektury. Ogólnie ubóstwiam go za niezwykle przyjemny zapach, który jest połączeniem cukrowej słodyczy z orzeźwiającą nutą pomarańczy. Coś niezwykłego! Do tego cudownie peelinguje skórę, oczyszczając ją z sebum oraz martwego naskórka. Świetnie też nawilża, odżywia oraz regeneruje, więc korzystanie z niego poprawia kondycję skóry. Jak dla mnie zdecydowany ulubieniec!
URBAN DECAY 24/7 Glide-on Lip Pencil - Kredka do ust w odcieniu #Naked
Czy ktoś wie skąd ta kredka wzięła się w mojej kosmetyczce i dlaczego odkryłam ją dopiero teraz? Tego pewnie nawet najstarsi górale nie wiedzą... a ja nie wnikam (bo by się zaraz okazało, że trafiła do mnie w zakupowym szale, maznęłam nią raz i zamknęłam w ciemnej, zapomnianej szufladzie). A tak na serio to chyba dostałam ją jako gratis do zagranicznych zakupów i jakoś nie byłam do końca przekonana co do koloru. Jak widać gusta się zmieniają, bo odkąd wygrzebałam ją z czeluści toaletki gości na moich ustach niemal codziennie. Polubiłam ją za bardzo długą trwałość, ładny matowy efekt (bez suchego wykończenia) oraz kolor, czyli połączenie brązu z różem. Na moich ustach prezentuje się wyraziście, ale w dalszym ciągu naturalnie.
ESSIE Island Hopping - Lakier do paznokci /recenzja/
Czy dostrzegacie tę konsekwencję kolorystyczną? Jak widać lakier to przygaszony, wrzosowy róż, który doskonale współgrał z odcieniem kredki do ust Urban Decay. Chyba nie mogłam się doczekać jesieni, bo nosiłam ten zestaw przez cały sierpień z krótkimi przerwami. Ma idealną konsystencję oraz szeroki pędzelek, dzięki czemu szybko i równomiernie pokrywa całą płytkę, bez smug, prześwitów czy bąbelkowania. Zazwyczaj nakładam dwie warstwy i pozwalam mu samoczynnie wyschnąć, bo robi to dosyć szybko. Jego trwałość bez topa jest średnia, ale przez trzy dni wygląda przyzwoicie, później zaczynają ścierać się końcówki. Jestem z niego ogromnie zadowolona i nie mogę uwierzyć, że mam go już ponad cztery lata, a on w dalszym ciągu zachował swoje pierwotne właściwości. Co tu dużo gadać - po prostu Essie.
PAT & RUB - Oliwkowy drobnoziarnisty peeling do twarzy Ⓥ
Cudo, cudo i jeszcze raz cudo! Odkąd go kupiłam szczoteczka Clarisonic poszła w odstawkę. Na początku sądziłam, że ma w składzie korund, ale okazało się, że są to drobno zmielone pestki oliwek. Drobinki są bardzo małe, dobrze masują skórę, a przy tym są niezwykle delikatne. Z tego powodu muszę przyznać rację producentowi, że kosmetyk sprawdzi się przy każdym rodzaju cery. Do tego posiada kremową konsystencję, która podczas masażu powoli się wchłania, dodatkowo pielęgnując skórę. Po zabiegu cera jest dobrze oczyszczona i gotowa na przyjęcie kolejnych odżywczych kosmetyków. Jestem z niego ogromnie zadowolona i mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w ofercie czy to Naturativ, czy marki Pat & Rub, która ma być podobno reaktywowana.
Ⓥ - Produkt wegański, nie testowany na zwierzętach.
Nie znam żadnego z nich, a każdy wygląda ciekawie. Choć kolor kredki do ust zdecydowanie nie dla mnie niestety. ;-(
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że posty okazał się interesujący :) A z kolorami to wiadomo jak jest - nie każdemu będzie pasować, ale ogólnie polecam kredkę ze względu na formułę oraz trwałość.
UsuńPat&Rub mam i uwielbiam na tyle mocno, że kupiłam kolejne opakowanie z obawą, że zniknie bez powrotu :D
OdpowiedzUsuńA ja na to nie wpadłam i teraz bardzo żałuję!
UsuńTen Lirene BB w takim razie nie dla mnie u mnie zdecydowanie wymagany jest mat na skórze ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, w takim razie faktycznie mogłabyś się tylko nim rozczarować.
UsuńBardzo mi się podoba kolor tej kredki i mam ten sam lakier:)
OdpowiedzUsuńJak widać są do siebie dosyć podobne, z tą tylko różnicą, że kredka ma więcej brązu.
UsuńMam chęć na peeling i też ciekawa jestem czy będzie w ofercie naturativ lub ponownie jako Pat&Rub:)
OdpowiedzUsuńW takim razie miejmy nadzieję, że będzie jeszcze dostępny.
UsuńIsland hopping to jeden z moich ulubionych essiakow :)
OdpowiedzUsuńMój też! Stały ulubieniec, nie tylko ze względu na kolor.
UsuńIsland Hopping <3 Konturówka Urban Decay jest świetna! Mam ją w czerwieni i zgadzam się co do wykończenia i trwałości :)
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że konturówka sprawdziła się również u Ciebie :)
UsuńKusisz tymi peelingami. Kredka piękna <3 i pasują do siebie z lakierem!
OdpowiedzUsuńOstatnio mam jakąś fazę na tego typu odcienie ;)
UsuńZgaszono-brudno-różowe z lekką domieszką :D:D
UsuńNo dokładnie :D
UsuńBardzo ładny kolor lakieru do paznokci :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, idealny nie tylko na jesień.
UsuńKredka i lakier maja przepiękne kolory! Ostatnio tez lubuje się w tego rodzaju odcieniach :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi ;)
UsuńTen cukrowy peeling do ciała <3
OdpowiedzUsuńmhm! Pachnie obłędnie i jeszcze lepiej sprawdza się na skórze.
UsuńTen peeling od P&R mam nadzieję, że wejdzie do stałej oferty, bo mam na niego ochotę :)
OdpowiedzUsuńTeż na to liczę :)
UsuńŚwietni ci ulubieńcy! Konturówki do ust z Urban Decay bardzo lubię, mam 3 kolory :)
OdpowiedzUsuńWhoa! W takim razie jestem ciekawa jakie kolory posiadasz :)
UsuńMaster Blur z przyjemnością wypróbuję wiosną, sądzę, że wtedy rozświetlenie i delikatne krycie będą w cenie. Na zbliżającą się jesień wybiorę pewnie mat i mocniejsze krycie :)
OdpowiedzUsuńJeszcze używam kremu BB z Lirene, ale niedługo też pójdzie w odstawkę, właśnie na rzecz czegoś bardziej treściwego.
UsuńCudowny kolor kredki do ust.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :)
UsuńJa ubolewam, że zamknęli sklep Pat&Rub i nie mogę sobie kupić tego peelingu, buuu :( Chcę go! Kolor Semilaca cudo! Chcę taką hybrydę <3
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że się jeszcze pojawi w sprzedaży.
Usuńkredka super! :))
OdpowiedzUsuńDlatego polecam :)
Usuńpeeling uwielbiam! i potwierdzam, że jest do każdej cery - mam bardzo wrażliwą i nie odczuwam żadnych skutków ubocznych używania, są tylko same plusy :)
OdpowiedzUsuńJest po prostu boski :D
UsuńTen esiak bardzo mi się podoba. Bardzo w mom typie :)kredka rzeczywiście kolorem idealnie pasuje :)
OdpowiedzUsuńWiem że w Twoim :) W tej kwestii mamy podobne gusta :D
UsuńPeeling z Phenome uwielbiam, a tym od Pat&Rub bardzo mnie zaciekawiłas :)
OdpowiedzUsuńSzczerze Ci go polecam, jeśli jeszcze pojawi się w sprzedaży.
UsuńWidzę że nie tylko ja się zakochałam w odcieniach brązu i różu na ustach :), sama przez cały sierpień używałam różnych produktów do ust w tym odcieniu :D.
OdpowiedzUsuńKredka do ust ma naprawdę piękny kolor! Lakier Essie mam :-) a peeling do twarzy bardzo mnie zaciekawił <3
OdpowiedzUsuńKredka do ust <3 uwielbiam takie kolory, chociaż ten kojarzy mi się z czymś co już mam. Chyba bareMinerals?
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobny odcień lakieru Essie, uwielbiam takie kolory na sezon jesienno-zimowy ;) Konturówka też piękna, faktycznie idealnie do siebie pasują ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam lakiery Essie. To póki co jedyna marka, która utrzymuje się na moich paznokciach dłużej niż 3 dni. Kolor, który wybrałaś faktycznie jesienny i chyba przyjrzę mu się bliżej :)
OdpowiedzUsuńLirene i Essie nie są cruelty-free. Z Urban Decay tez sprawa też nie taka prosta ;) fajnie, ze piszesz też o kosmetykach weganskich, ale takimi zestawieniami możesz wprowadzać w błąd. Gdzieś na Twoim blogu mi mignęło, ze nie chcesz wspierać firm nie CF, a właśnie robisz im reklamę ;)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że pierwszy raz trafiłaś na mojego bloga. Nie jestem w stanie powtarzać tego cały czas, bo stali czytelnicy zdają sobie z tego sprawę. Przeszłam na całkowity weganizm, ale w dalszym ciągu używam kosmetyków, które kupiłam wcześniej. Jak zauważyłaś w poście zaznaczyłam kosmetyki, które są wegańskie i CF.
UsuńZnam Twojego bloga od dawna, ale ostatnio natrafiłam na niego ponownie poszukując właśnie tych wegańskich. Nie zauważyłam oznaczeń przeglądając na telefonie, przepraszam :)
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi, wiem co miałaś na myśli :)
Usuń