Czasami jest tak, że gonimy za czymś na ślepo. Oczarowani opakowaniem, omamieni opowieściami i kuszeni super właściwościami. Tak było ze mną, kiedy tylko pierwszy raz usłyszałam na zagranicznym You Tubie o pomadkach L'oreal Colour Rich Balm. Paczka, która zapodziała się gdzieś po drodze z USA do PL, jeszcze bardziej spotęgowała moje pragnienie poznania czegoś u nas niedostępnego i wychwalanego. Radocha była ogromna, kiedy całkiem niedawno znalazłam je w polskiej drogerii internetowej po 11 zł za sztukę (teraz już chyba poszły w górę). Cóż za radość mnie opanowała, kiedy rozpakowywałam pierwszą pomadkę :)
Wybrałam dla siebie dwa odcienie: 518 Tender Mauve, czyli brudny róż ze srebrnymi drobinkami oraz 318 Heavenly Berry, który jest transparentnym odcieniem zimnego różu.
Obie sztuki mają ten sam zapach, który bardzo przypomina mi Rouge Caresse tej samej marki. Natomiast różnią się już zupełnie strukturą, ponieważ są lżejsze, nie tak kremowe i dają subtelniejszy efekt. Mówiąc krótko są to faktycznie lekko koloryzujące balsamy do ust ;) Dlaczego spodziewałam się czegoś więcej? Bo Wszyscy chwalili je bardziej niż masełka z Revlonu, które uwielbiam!
Doceniam to, że mają wysoki filtr ochronny, czyli 15 SPF. Są też ładnie wykonane i pomimo plastikowego opakowania całkiem wytrzymałe (znoszą codzienne noszenie w mojej torebce, a to już coś!). Faktycznie coś tam pielęgnują, ale nigdy na tym się nie skupiam, bo od tego mam Carmexa. Chociaż nie podoba mi się ta odczuwalna warstwa, jaką pozostawiają, jakby w ogóle się nie wchłaniały. Brakuje mi w nich po prostu koloru! Przy moim ciemnym pigmencie ust te pomadki zmieniają go bardzo subtelnie. Revlon zdecydowanie lepiej je podkreśla, a działa praktycznie tak samo ;)
Chciałam, spróbowałam i więcej nie kupię ;) Szczególnie w regularnej cenie, która przeliczając na złotówki wynosi około 35 zł. Naprawdę lepiej zainwestować w kolorowego Carmexa Moisture Plus. Obecnie używam ich w pracy, bo tam sprawdzają się najlepiej. Ponieważ nie trzymają się długo, robię częste poprawki, dzięki czemu usta są cały czas pielęgnowane. Zjem i zapomnę ;)
Mieliście? Lubicie takie delikatne mazidła?
Nasycenie koloru trochę rozczarowuje, ale ten najciemniejszy ładny jest.
OdpowiedzUsuńTen najciemniejszy to właśnie Revlon Berry Smoothie :)
UsuńEkhm :D to się nazywa uważne czytanie ;-)
UsuńMam, ale zapomniałam :P tak bardzo chciałam im zrobić zdjęcia przed użyciem, że zapomniałam xD
OdpowiedzUsuńhahha skąd ja to znam XD Ach te blogerskie spaczenie XD
UsuńSłabo napigmentowane :)
OdpowiedzUsuńprawda?
UsuńA mnie się podoba ich delikatność na ustach.
OdpowiedzUsuńNiewidoczność to dobre określenie ;D
Usuńja właśnie dzięki Tobie Iwettko kupiłam tą szminkę. Jest cudna. Ja zostałam posiadaczką kolorków: CARING CORAL 418 i CARAMEL COMFORT 819. Powoli szmineczki się kończą a w sklepię internetowym ich brak:( Mam nadzieję, że wkrótce się pojawią w sprzedaży bo na pewno ponownie trafią do mojej kosmetyczki.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chociaż Tobie się spodobały :D
Usuńsuper się prezentują na ustach. ta ciemniejsza najbardziej mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńTo Revlon akurat :)
Usuńmi ta delikatność akurat by nie przeszkadzała :D
OdpowiedzUsuńchociaż opakowania jak dla mnie są bardzo tandetne ;/
a uczucie "muszę to mieć juuuuuż!" znam bardzo dobrze:)
cnie? Już i koniec ;D
UsuńJa mam dwie z L'oreal i bardzo je lubię, ale to fakt, że mogłyby być bardziej wyraziste na ustach. :)
OdpowiedzUsuńMogłyby być bardziej jak Revlon :P
Usuńbardzo lubię balmy właśnie za to, że nie dają koloru :) moje usta ładnie się po nich błyszczą, nie wysuszają się i kolor jest wyrównany. nie mam takich mega przezroczystych ust, ale są dni kiedy jakoś tak brak im wigoru :D wtedy balm sprawdza się idealnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
No ja jednak wolę, kiedy usta są trochę zabarwione.
UsuńZainwestuję w Carmexa w takim razie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, będziesz zadowolona :)
Usuńnie mam, chciałam jednak szkoda mi kasy, ale widzę, że nie wiele straciłam;)
OdpowiedzUsuńi słusznie ;)
Usuńmiałam te masełka i musiałam się go pozbyć ze względy na nieprzyjemny, chemiczny smak, który długo utrzymywał się na ustach. Czy wasze pomadki też takie były czy tylko ja dostałam jakiś felerny egzemplarz?
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy od osoby, ja np nie czuję w nich smaku, ale spotkałam się z podobną opinią, co Twoja :)
UsuńNotka super na czasie... ostatnio się zastanawiałam czy się nie skusić :)
OdpowiedzUsuńWstrzeliłam się :D
UsuńJak chodzi o mazidla, to preferuje po prostuvzwykle balsamy. Nie dalam sie na szal maselkowo-balsamowy od Revlonu;)taka twatda jestem!;)
OdpowiedzUsuńZe mnie jest szminkomaniaczka, więc żadnej nie przepuszczę :P
UsuńOpakowanko kojarzy mi się z moimi pierwszymy kosmetykami do usta, ale raczej bym się na nie nie skusiła..
OdpowiedzUsuńOstatnio dumałam nad ich zakupem, ale ostatecznie zrezygnowałam, obawiałam się słabej pigmentacji i jak widać się nie pomyliłam. Jednak wolę produkty, które bardziej zdecydowanie podkreślają usta.
OdpowiedzUsuńto tak jak ja, ale musiałam się przekonać na własnej skórze ;)
UsuńChyba można je trochę traktować jak balsamy. Kolorki prawie niewidoczne.
OdpowiedzUsuńhehe no dokładnie, a przecież w nazwie jest colour rich :D
UsuńLubię takie "delikatesy" jednak cena troszkę mnie zniechęca. Póki co nie planuję zakupu gdyż muszę wykończyć moją pomadkę z L'oreal ale kto wie, może kiedyś się na jakiś balsamik skuszę :)
OdpowiedzUsuńMoja Rouge Caresse znika w zastraszającym tempie ;D Chyba ją odkupię, kiedy skończę :D
UsuńLubię :) Właśnie za tą transparentność, piękne opakowanie i delikatne właściwości pielęgnacyjne. Berry Smoothie też mam. To bardzo twarzowy kolor na jesień, dlatego teraz znów zaczęłam go używać.
OdpowiedzUsuńTak jest świetne, tylko usunęłabym z niej drobinki i byłby ideał :)
UsuńTak jest świetne, tylko usunęłabym z niej drobinki i byłby ideał :)
UsuńNie znam. Delikatesy uwielbiam. Czaję się na Loreal Caresse ;)
OdpowiedzUsuńRouge Caresse szczerze polecam :)
UsuńA ja mimo slabej pigmentacji bym chciala jeden miec :)
OdpowiedzUsuńoba są przecudowne!
OdpowiedzUsuńNie miałam i na ten moment nie planuję mieć - póki co zachwycam się pomadką w kredce z Astora :D
OdpowiedzUsuńMnie odrzucił zapach, ale kolory mają przyjemne :)
UsuńLubię takie rzeczy, ale chyba szkoda by mi było prawie 40zł na coś takiego ;p tym bardziej, że tego praktycznie w ogole nie widać na ustach. Wolałabym zwykła pomadkę ochronną za 10zł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Właśnie o tym piszę :)
UsuńKiedys mnie kusily potem mi jakos przeszlo;)
OdpowiedzUsuńeh szkoda, że mi nie przeszło ;D
UsuńWydawały się być ciemne, ale dwa jaśniejsze kolory prezentują się jednak pięknie i naturalnie :) Ja muszę mieć na ustach pomadki kremowe, w odcieniu nude lub naturalnego morelowego różu, tylko takie odcienie do mnie pasują, a czasem mam taką ochotę na czerwień :)
OdpowiedzUsuńKremowe są Rouge Caresse z Loreal jakby co ;)
UsuńMam jeden kolor i bardzo lubię, ale nie kuszą mnie kolejne kolory bo i tak z moich testów w Stanach wynika, że nie specjalnie są widoczne na ustach i nakładając różne kolory nie widziałam specjalnej różnicy. Ale sama forma, połysk, aplikacja - super!
OdpowiedzUsuńTo trzeba przyznać, że niewiele się od siebie różnią na ustach ;D
Usuńnie miałam, nie próbowałam i po Twojej recenzji z pewnością zostanę tylko przy Revlonowych masełkach :)
OdpowiedzUsuńsłuszna decyzja :)
UsuńŚwietne, idealne na co dzień :)
OdpowiedzUsuńA mi sie wydaje, ze wlasnie o taka delikatnosc chodzi w tych pomadkach. ja revlonowskie maselka podciagnelabym pod lorealowskie rouge caresse i whispery maybelline, zas balmy loreala pod baby lips maybelline ;) mam wszystkie, wiec stad moje porownanie ;)
OdpowiedzUsuńPorównanie trafne, ale masełka revlonowe miały być odpowiedzią na balmy z Loreal, stąd moje porównanie ;D
UsuńMyslalam, ze revlon byl "najpierwszy" z tymi balsamami ;)
Usuńfaktycznie delikatesowo na ustach wyglądają.. ale ja takie lubię i mi się podobają :D
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć to balsamy, więc delikatność jest wskazana. Osobiście lubię, kiedy widać kolor na ustach. Ale do pracy - czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńRevlon to też balsam, a kolor ma ;D
UsuńWyglądają ładnie :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tak delikatnymi mazidłami. Lubię podkreślać usta, dlatego stawiam na dobrze napigmentowane pomadki:) Ta specyficzna warstwa, która nie chce się wchłaniać, nie brzmi zachęcająco...
OdpowiedzUsuńI nie jest przyjemna ;)
UsuńAż takiej delikatności to ja nie lubię i nie za taką cenę jaką sobie krzyczą.
OdpowiedzUsuńPodobny efekt daje Carmex na ustach, muśniętych dodatkowo lekko pomadką.
Za mną chodzi mocna fuksja na ustach.
Carmex koloryzujący jest lepszy od tych balmów ;)
UsuńNie lubię takich produktów - jak chcę samej pielęgnacji, mogę użyć pomadki ochronnej, a od koloru są inne rzeczy, te tak naprawdę nie robią ani jednego, ani drugiego :)
OdpowiedzUsuńI stąd moje rozczarowanie ._.
UsuńŁadnie wyglądają na ustach, mi się taki efekt podoba :)
OdpowiedzUsuńAle Ciebie nie przekonały :P
Spodziewałam się czegoś innego, może moje oczekiwania były po prostu zbyt wygórowane ;)
UsuńJa się teraz zakochałam w moich pomadkach z Korres i żałuję że mam tylko dwa kolory ;) Te z Loreala nigdy mnie jakoś mocno nie kusiły i teraz wiem że dobrze :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Korres też jest u nas dostępny w sztyftach, bo widziałam tylko w słoiczkach, których nie lubię ...
Usuńmoże faktycznie spróbuję kolorowego Carmexa, bo jego też jeszcze nie używałam. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam :) Mam wersję Clear i Pink, obie świetnie się sprawują. Dodatkowo przyjemniej pachną niż wersja klasyczna.
UsuńKusiły mnie, ale założyłam bana na kosmetyki. I chyba nawet kiedy znowu pozwolę sobie na zakupy, te pominę, Twoja recenzja ostudziła mój zapał ;).
OdpowiedzUsuńteż mam już bana, wystarczy mi tych przygód na razie ;)
UsuńNie znam ich, ale na ustach wyglądają super wszystkie:)
OdpowiedzUsuńja też często napale się na jakiś produkt, a potem jestem rozczarowana :)
OdpowiedzUsuńUff, te na szczescie mnie nie kusza:-)
OdpowiedzUsuńBardzo delikatnie na ustach wyglądają ;) lubię takie :)
OdpowiedzUsuńJa raz mam na nie ochotę, a raz nie ;)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam całe 5 :)
OdpowiedzUsuńale mi one bardzo odpowiadają w dni, kiedy nie chcę zbyt mocno podkreślać ust. Nie spodziewałam się po nich nasycenia koloru, są takie jak sobie je wyobrażałam :)
Do tego bardzo fajnie nawilżają :)
a nie robi Ci się taka dziwnie odczuwalna warstwa? Mam tak z 518 :>
UsuńNic mi się nie robi :) A przynajmniej nie zauważyłam, nie odczułam
UsuńPrzyjrzę się dokładniej jeszcze temu kolorkowi, bo w sumie najczęściej używam 318 :)
Rzeczywiście lepszy jest Revlon, przynajmniej widać kolor :)
OdpowiedzUsuńTeż mam dosyć mocny pigment ust, więc u mnie sprawdziłyby się raczej średnio. Lubię delikatne podkreślenie, ale to jest nieco za delikatne ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten jasny róż z drobinkami, nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńAle tak samo jak i Ty uwielbiam masełka Revlonu.
Nie mam, co prawda porównania z Twoimi ulubieńcami z Revlonu, ale tak na oko te balmy przypominają mi Maybelline, Color Whisper, ale bez tych minusów, które wymieniłaś przy tych, czyli słabego nasycenia koloru i zostawiania odczuwalnej warstwy na ustach.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie do końca Ci się sprawdziły, ale to tak właśnie czasem jest, że coś poza naszym zasięgiem sprawia wrażenie dużo ciekawszego, niż jest. Jednak za tę cenę, jaką zapłaciłaś chyba i tak warto było je wypróbować :)
Chciałam je spróbować, ale po pigmentacji widzę, że to produkt nie dla mnie :) Mam masełko z Revlon i Maybelline Color Whissper i jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie pigmentacja trochę rozczarowuje. Chyba pozostanę wierna moim ukochanym masełkom z Revlona, a w wolnej chwili wypróbuję Carmexa :)
OdpowiedzUsuńŁadne kolory :)
OdpowiedzUsuńMam caring coral i oprocz koloru to nic wiecej mnie w nim nei urzeka. Te kupilam go za 11 zl i cieszę się że nie sciagalam go ze stanów bo bym sie zdeerwowala :)
OdpowiedzUsuńehh, a chciałam kupić, bo opakowanie takie kuszące. Teraz nie kupię, wolę mocniejsze kolory
OdpowiedzUsuńJa nie lubie tak delikatnych produktow kazdy zachwycal sie celia a u mnie leza te pomadki
OdpowiedzUsuńRzeczywiście szału na ustach nie ma ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio polubiłam się włąśnie z Carmexem Moisture Plus i z pomadkami Maybelline z serii Color Whisper :)
Nie miałam, ale przepadam za delikatnymi kolorami.. Być może przypadłyby mi do gustu :D
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się nad nimi :) ale chyba nie kupię
OdpowiedzUsuńHmm... Jestem wierna Carmexowi, chociaż tego z kolorem nie próbowałam. Może czas się skusić... :)
OdpowiedzUsuńTeż się na nie napilałam, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam w drogerii :) kupiłam raz uzyłam i leży sobie teraz, czeka na koniec świata :D
OdpowiedzUsuńJa nie lubię tak delikatnych kolorkow, jak juz ma byc kolor to zeby bylo cos widac, a nie tylko poswiate :)
OdpowiedzUsuńtych balmów nie mam, ale mam maybelline color whisper, które podobnie działają i jestem bardzo zadowolona;)
OdpowiedzUsuńMiałam jedynie masełko z Revlonu, którego nie lubię. Już lepiej wypadła Celia. W każdym razie moim ulubieńcem są balmy z Gosha. Tylko jest jeden problem, zostały wycofane :/ Udało mi się kupić kilka kolorów na wyprzedaży i koniec. One zostały wypuszczone na rynek zanim masełka stały się modne. No i dają dużo koloru oraz nawilżenia.
OdpowiedzUsuńCarmex nie dla mnie.
Po kilku miesiącach z Chubby Stickiem finalnie oceniam, że zużyję i więcej nie wrócę. A wersja Intense to była najgorsza zakupowa decyzja... Zdecydowanie stawiam na kredkę Revlonu :)
No, to tak poza tematem ;)))
Z linii balsamów l'oreal strasznie chciałam miętowy kolor.
OdpowiedzUsuń