W zeszłym roku skusiłam się na duet do pielęgnacji tatuażu wegańskiej marki Loveink. Przede wszystkim spodobał mi się ich naturalny oraz hipoalergiczny skład. Nie zawierają substancji ropopochodnych, parabenów, barwników czy konserwantów, więc mogą je również stosować osoby ze skórą wrażliwą i skłonną do alergii. Głównie z tego powodu postanowiłam im zaufać.
Loveink Tattoo Butter - Masło do pielęgnacji tatuażu
Opakowanie zawiera 100 ml kosmetyku i wbrew pozorom jest bardzo wydajne, chociaż jak wiadomo zależy to od rozmiaru tatuażu. Mi spokojnie wystarczy na jeszcze jeden, jeśli wyrobię się w półrocznym terminie ważności (od otwarcia). Jak już wspomniałam na wstępie składa się wyłącznie ze składników pochodzenia naturalnego. Bazą jest masło shea, które znane jest ze swoich właściwości pielęgnacyjnych oraz natłuszczających. Poza tym Tattoo Butter zawiera jeszcze mnóstwo dobroczynnych olejków jak na przykład migdałowy, kokosowy, z orzechów makadamia czy z pestek moreli. Całość wzbogacona jest pomarańczowym olejkiem eterycznym, które nadaje masłu przyjemnego, nienachalnego zapachu. Jak przystało na tego typu zawartość, kosmetyk w zależności od temperatury może się rozwarstwiać. Posiada dosyć zbitą konsystencję z małymi grudkami, przez co nie rozprowadza się na skórze tak gładko, jakbyśmy tego oczekiwali. Przy świeżym tatuażu trochę mi to przeszkadzało, ale znalazłam na to sposób. Wystarczyło nałożyć niewielką ilość w zagłębienie dłoni i poczekać aż całość się lekko nagrzeje, a dopiero później nałożyć na skórę.
Jak wiadomo na początku tatuaż trzeba często przemywać i smarować, dlatego wypada mieć masło ciągle przy sobie. Niestety opakowanie nie zostało stworzone do transportowania kosmetyku w torebce. Zwykły plastik nie zabezpiecza przed wyciekaniem rozwarstwionej konsystencji, dlatego przekładałam niewielką ilość do szczelniejszego słoiczka. I w zasadzie są to jedyne niuanse, które przeszkadzały mi w użytkowaniu Tattoo Butter. Tak poza tym kosmetyk doskonale nawilżał oraz odżywiał podrażnioną skórę, przy okazji wspomagając cały proces gojenia. Sprawdził się również w dalszej pielęgnacji wytatuowanej skóry, a także w innych przesuszonych miejscach (łokcie, kolana itp.). Jeśli szukacie czegoś skutecznego, to szczerze polecam wypróbowanie tego masła.
Jak wiadomo na początku tatuaż trzeba często przemywać i smarować, dlatego wypada mieć masło ciągle przy sobie. Niestety opakowanie nie zostało stworzone do transportowania kosmetyku w torebce. Zwykły plastik nie zabezpiecza przed wyciekaniem rozwarstwionej konsystencji, dlatego przekładałam niewielką ilość do szczelniejszego słoiczka. I w zasadzie są to jedyne niuanse, które przeszkadzały mi w użytkowaniu Tattoo Butter. Tak poza tym kosmetyk doskonale nawilżał oraz odżywiał podrażnioną skórę, przy okazji wspomagając cały proces gojenia. Sprawdził się również w dalszej pielęgnacji wytatuowanej skóry, a także w innych przesuszonych miejscach (łokcie, kolana itp.). Jeśli szukacie czegoś skutecznego, to szczerze polecam wypróbowanie tego masła.
Butyrospermum Parkii Butter • Macadamia Ternifolia Seed Oil • Hydrogenated Vegetable Oil • Prunus Amygdalus Dulcis Oil • Prunus Armeniaca
Kernel Oil • Cocos Nucifera Oil • Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil • Citral • Limonene • Linalool • Citronellol • Geraniol
Loveink Soap Butter - Mydło do pielęgnacji tatuażu
Mydło w porównaniu do innych tego typu produktów nie wyróżnia się niczym szczególnym i z powodzeniem można je zastąpić podobnym roślinnym odpowiednikiem (chociażby moim ulubionym z Alterry). Kupiłam je bardziej z ciekawości i nie ukrywam, że również w celu napisania tej recenzji (jak już pisać to kompleksowo). Kostka waży 100 g, dobrze się pieni i jest hipoalergiczna. Oczyszcza skórę nie powodując podrażnienia ani nadmiernego przesuszenia. Generalnie wywiązuje się ze swojego podstawowego zadania, więc nie mam większych zastrzeżeń. Skład jest prosty, ale stworzone na bazie oleju palmowego. Pomimo że pochodzi z legalnych upraw, nie dla każdego będzie wegański.
Sodium Palmate • Sodium Palm Kernelate • Aqua • Sodium Chloridez • Glycerin • Sodium Hydroxide
Mydło w porównaniu do innych tego typu produktów nie wyróżnia się niczym szczególnym i z powodzeniem można je zastąpić podobnym roślinnym odpowiednikiem (chociażby moim ulubionym z Alterry). Kupiłam je bardziej z ciekawości i nie ukrywam, że również w celu napisania tej recenzji (jak już pisać to kompleksowo). Kostka waży 100 g, dobrze się pieni i jest hipoalergiczna. Oczyszcza skórę nie powodując podrażnienia ani nadmiernego przesuszenia. Generalnie wywiązuje się ze swojego podstawowego zadania, więc nie mam większych zastrzeżeń. Skład jest prosty, ale stworzone na bazie oleju palmowego. Pomimo że pochodzi z legalnych upraw, nie dla każdego będzie wegański.
Sodium Palmate • Sodium Palm Kernelate • Aqua • Sodium Chloridez • Glycerin • Sodium Hydroxide
Oba produkty można zamówić bezpośrednio ze strony producenta, kupić stacjonarnie (nieliczne punkty sprzedaży i niestety jeszcze żadnego w Warszawie) oraz online w sklepach z wegańskimi kosmetykami (np. Sweet Piggy czy Zielona Szminka). Za masło należy zapłacić 35 zł, a za mydło 10 zł, plus koszty wysyłki. Podsumowując jestem bardzo zadowolona z działania obu produktów. Tatuaż pięknie się zagoił i nie miałam z nim większych problemów, do czego na pewno przyczyniły się kosmetyki Loveink.
Ja tatuażu nie mam, chociaż zawsze chciałam :) nie wiem jednak czy kiedyś się odważę.
OdpowiedzUsuńNic na siłę, to musi być świadoma decyzja.
UsuńJa zawsze w studiu biorę próbki kremów, i zużywam je - po tygodniu tatuaż wygojony, i wracam do zwyczajnego balsamu :)
OdpowiedzUsuńU mnie próbek nie dawali ;D A nawet gdyby, to i tak od dawna miałam ten duet na uwadze.
UsuńSuper opakowania produktów ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podobają ;)
UsuńNie wiedziałam, że masz tatuaż! Chociaż po zdjęciu produktów na IG domyśliłam się, że tak :)
OdpowiedzUsuńNa to chwilę kosmetyki nie dla mnie, ale dobrze widzieć, gdzie w przyszłości szukać :)
Nic wielkiego, dopiero się rozkręcam ;)
UsuńNa pewno skorzystam, niedługo pojawi się u mnie kolejny tatuaż :)
OdpowiedzUsuńO! Fajnie! Ja też mam już zakusy na kolejny ;)
UsuńNie mam potrzeby skorzystania, gdyż nie mam tatuażu i raczej nie planuję mieć (ale u innych mi się podobają :)), ale dobrze, że znalazłaś dla siebie odpowiednie produkty, w dodatku w korzystnych cenach :)
OdpowiedzUsuńI co najważniejsze stanął na wysokości zadania!
Usuńa gdzie sobie zrobiłaś tatuaż? ja myślę o zakryciu dużej blizny po oparzeniu tatuażem (przedramię), ale nie wiem, czy się zdecyduję, bo i on musiałby być duży....
OdpowiedzUsuńNo właśnie na przedramieniu, ale nic dużego. Minimalistyczny i taki jak lubię, czyli graficzny. Jest tyle pięknych wzorów, więc sądzę że znajdziesz coś dla siebie.
Usuńmoja blizna jest dość długa, gruba i nieregularna, no i leci po skosie :/ na razie smaruję ją, jak twarz, serum z witaminą c, bo jest dość świeża, ale raczej nie uda mi się jej pozbyć, jak każdej innej blizny na moim ciele... tatuaż to jedna z opcji; druga - kamuflaż ;)
UsuńPewnie przepięknie pachnie :)
OdpowiedzUsuńŚrednio, bo nie o zapach akurat tutaj chodzi :)
UsuńSłyszałam o tych produktach od tatuatora ale nie stosowałam ich nigdy, może przy następnej okazji skuszę się na nie ;).
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNie mam i raczej nie będę miała tatuażu ;-) Gdybym jednak takowy posiadała, na pewno skusiłabym się właśnie na taki naturalny środek do jego pielęgnacji, jak to masło :-)
OdpowiedzUsuńPokaż tatuażyk :-)
Może kiedyś pokażę :)
UsuńU mnie tatuaży brak, chodź marzy mi się jeden ;)
OdpowiedzUsuńI tak to się zaczyna :)
UsuńByłam totalnie nie świadoma, że takie rzeczy istnieją :P
OdpowiedzUsuńW taki razie cieszę się, że mogłam Ciebie uświadomić :D
Usuń