
Ostatni post z ulubieńcami miesiąca pojawił się we wrześniu (ups!). Od tamtej pory trochę kosmetyków przewinęło się przez moje ręce, sporo też zużyłam, ale nie były warte wspominania. Te najlepsze, czyli crème de la crème zamieściłam w poście Ulubione kosmetyki 2016, którego lekturę serdecznie polecam. Natomiast styczniowi faworyci to po części kosmetyki kupione jeszcze w zeszłym roku, a po części nowe, które zachwyciły mnie od pierwszego użycia.