Jak dobrze, że czerwiec już za mną. W końcu mamy lipiec, a ja z utęsknieniem wyczekuję drugiej połowy, kiedy zaczynam urlop. Prawdopodobnie zrobię krótką przerwę od blogowania, ale to jeszcze nic pewnego. Przejdźmy jednak do tematu, czyli kosmetycznego podsumowania ubiegłego miesiąca.
W czerwcu postawiłam na bardzo naturalny makijaż, szczególnie ust. Świetnym produktem okazał się Instant Light Natural Lip Perfector marki Clarins w odcieniu #01 Reflet Rose. Pielęgnuje usta oraz nadaje subtelnego koloru z odrobiną blasku. Posiada wygodne opakowanie z aplikatorem w postaci gąbeczki i pięknie pachnie cukierkami. Noszę go w torebce, więc mam zawsze pod ręką kiedy potrzebuję nawilżyć usta lub po prostu posmakować czegoś dobrego ;)
Do wykończenia makijażu używałam najczęściej pudru Hourglass Ambient Lighting Powder Ethereal Light. Muszę Wam wyznać, że początkowo nie byłam z niego zadowolona i dopiero z czasem doceniłam jego możliwości. Według mnie jest zdecydowanie lepszy od kulek Guerlain /klik/. Na twarzy prezentuje się naturalnie, bez pudrowego efektu niezależnie od nałożonej ilości. Optycznie wygładza cerę zmiękczając rysy twarzy i dodaje promiennego wyglądu skórze. Nie ma też zapachu, co w porównaniu do kulek jest dla mnie ogromną zaletą.
Na policzki natomiast nakładałam róż MAC Powder Blush w odcieniu Well Dressed. I jest to kolejny kosmetyk do którego powoli się przkonywałam. Na początku wydał mi się przeciętny, słabo napigmentowany i taki bez wyrazu. Dopiero przy regularnym używaniu odkryłam, że jest jedyny w swoim rodzaju. Posiada chłodny odcień różu, który ładnie ożywia cerę oraz dodaje jej świeżości, a do tego jest łatwy w aplikacji i ciężko z nim przesadzić. Po prostu jest idealnym zwieńczeniem codziennego makijażu.
Na policzki natomiast nakładałam róż MAC Powder Blush w odcieniu Well Dressed. I jest to kolejny kosmetyk do którego powoli się przkonywałam. Na początku wydał mi się przeciętny, słabo napigmentowany i taki bez wyrazu. Dopiero przy regularnym używaniu odkryłam, że jest jedyny w swoim rodzaju. Posiada chłodny odcień różu, który ładnie ożywia cerę oraz dodaje jej świeżości, a do tego jest łatwy w aplikacji i ciężko z nim przesadzić. Po prostu jest idealnym zwieńczeniem codziennego makijażu.
W tym zestawieniu nie mogło również zabraknąć płynu micelarnego Bioderma /recenzja/, który jest tak naprawdę moim ulubieńcem od wielu lat. Doskonale rozpuszcza nawet wodoodporny makijaż, nie przesuszając i nie podrażniając skóry oraz oczu. Dobrze oczyszcza, co widzę po stanie swojej cery, która przy codziennym stosowaniu coraz bardziej na tym korzysta. Wracam do niego regularnie i za każdym razem sprawdza się tak samo dobrze.
I na koniec jeden z moich ulubionych lakierów Essie -Bond with whomever /recenzja/. Chłodny odcień fioletu, który najczęściej noszę w letnim okresie. Uwielbiam go za kolor, wykończenie oraz trwałość. Manicure ze zdjęcia ma pięć dni! Trochę starł się na końcach, ale w dalszym ciągu prezentuje się bardzo dobrze.
Bioderme uwielbiam, pozostalych ulubieńców tez chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto :)
UsuńMam miniaturę tego błyszczyku do ust z Clarins i też go polubiłam;)
OdpowiedzUsuńJak nie lubię błyszczyków, tak ten przypadł mi do gustu.
UsuńDużo osób zachwyca się pudrem Hourglass. Szkoda, że nie można go u nas zmacać.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, bo chciałabym róż, ale z nim różnie bywa.
UsuńPrzepiękny odcień ma ten róż MAC
OdpowiedzUsuńTo prawda i jeszcze lepiej prezentuje się na policzkach.
Usuńja mam urlop dopiero w sierpniu:) Mocno zastanawiam się nad tym produktem do ust z Clarins, pewnie w końcu wpadnie do mojej kosmetyczki.
OdpowiedzUsuńBardzo podobny ma Catrice, ale nie mam porównania. Osobiście nie lubię błyszczyków, ale ten mnie przekonał do częstego używania.
UsuńA ja się z Tobą nie zgodzę. Dla mnie meteoryty Guerlain są bezkonkurencyjne. Micel z Biodermy oraz balsam z Clarinsa bardzo lubię. A co do różu Mac, to rozważam właśnie zakup m.in tego odcienia :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam Well Dressed, jest idealny na co dzień.
UsuńTen róż MAC podoba mi się już od bardzo dawna. Essie też bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńMi też od dawna się podobał, aż po wielu namysłach w końcu go kupiłam.
Usuńlakier essie przepiękny :)
OdpowiedzUsuńNa żywo jeszcze ładniejszy :)
UsuńJa również w drugiej połowie lipca wybieram się na urlop :) trzymajmy więc kciuki, by pogoda dopisała :)
OdpowiedzUsuńco do ulubieńców to widzę w nich mojego ulubieńca- płyn Biodermy, jest świetny :) Essie piękny ma kolor :) pozdrawiam
Dla mnie może nawet padać, nie robi mi różnicy, ważne że będzie laba :D
UsuńWell Dressed planuję niedługo kupić :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz z niego zadowolona :)
Usuńbardzo podoba mi sie ten lakier do paznokci :)
OdpowiedzUsuńNa rynku jest wiele podobnych odcieni, ale Essie wybieram też ze względu na jakość.
UsuńPrzy większości róży Mac, z którymi miałam czy mam do czynienia, pierwszy wniosek to właśnie ten, że trudno sobie nimi zrobić krzywdę. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMam tylko dwa (jeszcze Dainty) i ogólnie bardzo lubię.
UsuńHourglass muszę mieć :-D
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńLakiery Essie mocno mnie kuszą ;) Paznokcie maluję rzadko ze względu na to, że lakiery trzymają się u mnie kiepsko i zazwyczaj długo schną... Ale Essiaki wydają się być idealne ;)
OdpowiedzUsuńNie każdy odcień jaki posiadam trzyma się tak długo. Jak każda marka ma lepsze i gorsze egzemplarze. Kluczem do sukcesu jest dokupienie bazy oraz topa z Essie, co znacznie przedłuża trwałość manicure'u.
UsuńHourglass nie znam kompletnie, ciekawi mnie ta marka :)
OdpowiedzUsuńMnie również, więc żałuję że nie mam do niej bezpośredniego dostępu.
UsuńBioderma jest bardzo fajna, jednak u mnie równie dobrze sprawdza się płyn z Garniera. A na ten róż mam wielką ochotę, kręcę się koło niego już kilka miesięcy i pewnie w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię micela z Garniera, ale Bioderma lepiej pielęgnuje moją cerę. A co do różu, to też długo się nad nim zastanawiałam ;)
UsuńChętnie wypróbowałabym róż Mac Well Dressed, ale wciąż używam nieśmiertelnego Dainty. Jest fajny, ale mam wrażenie, że nigdy się nie skończy, a postanowiłam, że nie kupię nowego dopóki w tym nie pojawi się denko.
OdpowiedzUsuńMam Dainty i oba są piekielnie wydajne ;) Niby podobne, ale jednak Dainty ma inne wykończenie, dlatego pozwoliłam sobie na dokupienie Well Dressed.
UsuńZnam wszystkich Twoich ulubieńców oprócz lakieru do paznokci, bo ja jestem taka nielakierowa, niepaznokciowa i w ogóle, ale jakoś mi przedwczoraj odbiło i stwierdziłam, że kupię sobie jeden lakier i zacznę malować pazury, więc dziś nabyłam Essie Fiji, jasny i taki mało odważny, ale mam nadzieję, ze się z nim polubię:) Teraz czekam, aż pazurki mi urosną trochę, żebym mogła nadać wszystkim jakiś sensowny kształt (bo moje mają wszystkie inne kształty niestety, dlatego nigdy nie chciałam ich malować...) i wtedy sobie malnę :D
OdpowiedzUsuńFiji mam na liście od dawna, ale jakoś się nie składa żeby w końcu kupić. To chyba jeden z najpopularniejszych lakierów. Mam nadzieję, że będzie Ci dobrze służyć. Polecam też top coat i base coat tej marki, bo dzięki nim wszystkie Essiaki lepiej się trzymają.
UsuńOd kilku dni jestem w posiadaniu Well Dressed i uważam , że jest bardzo fajny ;-)
OdpowiedzUsuńCzyli na Tobie zrobił lepsze pierwsze wrażenie :)
UsuńMam ogromnaaa ochote na ten puder z Hourglass, skoro piszesz ze lepszy od Meteorytkow, to na pewno go kupie i ciekawa jestem czy i u mnie bedzie gorowal nad meteorytami :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie rozczarujesz :)
UsuńTeż uwielbiam well dressed niby taki niepozrny, w pudełeczku nijaki....
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
Usuńczaję się zdecydowanie na puder Hourglass :) i to w tym samym odcieniu
OdpowiedzUsuńZ tym odcieniem to miałam mały dylemat i tak naprawdę chciałabym zmacać pozostałe ;) Szkoda, że nie mamy bezpośredniego dostępu.
UsuńKusisz tym pudrem <3 Biodermę jak wiesz uwielbiam, Well dressed też, choć ostatnio poszedł w odstawkę na rzecz cieplejszego Cheeky Bugger :)
OdpowiedzUsuńŚmieszna nazwa :D Nie znałam go wcześniej.
UsuńPuder Hourglass bardzo mnie zaciekawił!
OdpowiedzUsuńPlanuję pełną recenzję, ale raczej nie napiszę nic nowego ;)
UsuńBardzo przyjemni ulubieńcy :-) puder Hourglass mam ale jakos ochłonęłam z oczarowania ... Nie wiem czemu ... Jest super to fakt ale juz mnie tak nie zachwyca :-D przejadł mi sie chyba bo mam juz drugie opakowanie .
OdpowiedzUsuńTo on się zużywa? Mam wrażenie że wcale XD
UsuńOj tak...robia sie takie male kraterki-dziurki ;D a na samym koncu widac piekna krateczke na której byl "wylany" puder ;D hehehe
UsuńLubie Twoich ulubieńców. Well dressed lubię szczególnie choć w porównaniu do róży, na których pracuję, ten wymaga, żeby się trochę namachać ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie za to go lubię, że można sporo nałożyć i wygląda naturalnie.
UsuńDlaczego ja tej Biodermy jeszcze nie używałam?! :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko Biodermę i bardzo miło ją wspominam, tyle że płyn micelarny stanowi dla mnie ostatnią fazę demakijażu (i tak uprzednio go rozpuszczam olejkiem/dwufazą), więc nie ma aż tak trudnego zadania i wystarczy mi zwykły Garnier :)
OdpowiedzUsuńU mnie jest na odwrót, micel to początek, a dopiero później żel do mycia twarzy. Olejek stosuję zazwyczaj zamiast micela.
UsuńBioderma u mnie zawsze ma pierwsze miejsce ;) A tym pudrem, bardzo mnie zainteresowałas. Chociaż jak dotad udawało mi sie opierać tej firmie;)
OdpowiedzUsuńDługo się opierałam, a teraz mam ochotę na więcej :)
UsuńWell dressed to już kultowy produkt i nie ma co się dziwić, jest świetny ! ;)
OdpowiedzUsuńBłyszczyk, micel i róż to również moi ulubieńcy ;) O pudrze chętnie poczytam więcej :)
OdpowiedzUsuńSzykuję pełną recenzję :)
UsuńŚliczny ten lakier!
OdpowiedzUsuńAbsolutnie uwielbiam Clarinsa i ten róż z Mac:)
OdpowiedzUsuńPuder Hourglass muszę konieccznie kupić:)
OdpowiedzUsuńMicel dla mnie przereklamowany, a Clarinsa bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńświetny kolor lakieru :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o róże Maca to bardzo polubiłam Springsheen i Warm Soul ;)
OdpowiedzUsuńAkurat nie moje odcienie, ale ogólnie też polubiłam róże MACa.
UsuńTen Essiak jest też moim ulubionym :)
OdpowiedzUsuńBardzo długo opierałam się przed poznaniem czerwonej Biodermy, ale faktycznie jest świetna. Kiedy trafiłam na promocję zielonej kupilam od razu dwupak, niestety ta nie jest już tak dobra.
OdpowiedzUsuńOstatnio zużyłam zieloną wersję i faktycznie nie dorównuje różowej.
UsuńU mnie Bioderma pierwszy raz wylądowała, zaczynam testy :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńMam ten sam odcień błyszczyka i bardzo go lubię. Ostatnio rzadko sięgam po błyszczyki, ale jak nie chcę szaleć z ustami to Clarins jest idealny i łatwy w aplikacji.
OdpowiedzUsuńRóż od dawna mi się podobał taki delikatny, a jednocześnie lekko wyrafinowany :D
No i puder z Hourglass, ja byłam zachłanna i skusiłam się na trio, żeby od razu wypróbować więcej i coś czuję, że na tym nie poprzestanę. Mam jeszcze większą ochotę na produkty Hourglass zwłaszcza róże <3
A połączenie tego pudru z rozświetlaczem Becci w odcieniu Opal to istny Strobing na twarzy :D (przy tych upałach to nie widać później różnicy czy to pot czy rozświetlenie :D)
Piękny test ten essiaczek :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie wygląda ten essiak, ogólnie nie jestem fanką chłodnych odcieni ale w lecie sięgam po nie znacznie częściej :)
OdpowiedzUsuńJa również jestem miłośniczką płynu z biodermy. Ostatnio szukałam tańszego zamiennika, dwie buletli z Garniera wykończyłam i wróciłam ponownie do biodermy.
OdpowiedzUsuńRóż MAC Well Dressed lubię, ale Benefit Hervana jest dla mnie ciut lepsza:)
Często właśnie takie niby zwyczaje, podstawowe kosmetyki są właśnie najlepsze. Nie dają spektakularnych efektów na twarzy ale umilają codzienny makijaż i zawsze można na nie liczyć ; ) Płyn Biodermy uwielbiam, a na róż i błyszczyk mam ochotę ; )
OdpowiedzUsuń