Seria Emolient jest nowością w ofercie Lirene. Gdyby nie współpraca z marką pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi. Rzadko kupuję kosmetyki dedykowane suchej skórze, bo nigdy nie miałam problemu z nadmiernym przesuszeniem, niemiłym uczuciem ściągnięcia czy łuszczeniem. Wydawało mi się że nie potrzebuję aż tak intensywnej pielęgnacji. Po pierwszym użyciu balsamu lipidowego zrozumiałam jak bardzo się myliłam.
Balsam wykonany jest na bazie parafiny, masła shea, oleju ryżowego oraz sojowego, które mają za zadanie natłuścić i zregenerować skórę. Producent zaleca nakładać go bezpośrednio po kąpieli, ale osobiście wolę używać go przed snem. Wymaga kilku chwil do wchłonięcia, więc po aplikacji zazwyczaj zajmuję się czymś innym, aby dać mu trochę czasu. Pozostawia lekką warstwę, która nie jest tłusta czy lepiąca, ale odczuwalna. Z tego powodu nie jestem w stanie go stosować np. rano. Przy wieczornej pielęgnacji według mnie sprawuje się najlepiej. Daje natychmiastowe uczucie ukojenia oraz miękkości, natomiast po przebudzeniu czuję, że skóra została dobrze nawilżona oraz poprawiła się jej elastyczność. Uogólniając daje mi niesamowity komfort i nawet po prysznicu odczuwam jego dobroczynne działanie.
Posiada dosyć treściwą, a przy tym lekką konsystencję. Nie spływa z dłoni i dobrze się rozprowadza. Aplikacja przy pomocy pompki bardzo ułatwia zadanie, chociaż kosmetyk potrafi ją zapchać (szczególnie kiedy nie jest używany regularnie). Na plus zaliczam także zapach. Producent nie określa go w żaden sposób, natomiast mi przypomina malinowy krem do rąk AA. I tutaj muszę zaznaczyć, że one nie pachną niestety świeżymi malinami, jest to po prostu wariacja tego zapachu, na dodatek dosyć subtelna. Sądzę, że każdemu przypadnie do gustu.
Dzięki balsamowi lipidowemu Lirene zrozumiałam, że można jeszcze lepiej czuć się we własnej skórze. Chyba nie muszę dodawać że dołączył do grona ulubionych kosmetyków ;) Szczególnie, że ma dobrą wydajność, słuszną pojemność 300 ml oraz przystępną cenę - około 20 zł, co w porównaniu do innych tego typu kosmetyków jest naprawdę korzystną propozycją.
__________________________________________
O bardzo ciekawy ten balsam :) ja akurat mam problemy z suchą skórą szczególnie na łydkach, może dałby radę :)
OdpowiedzUsuńW to akurat nie wątpię :)
UsuńBardzo ciekawy balsam, jak zużyję zapasy to zwrócę na niego uwagę.
OdpowiedzUsuńWidzę, że wracasz do regularnych postów :)
Tak, powoli się rozkręcam :) A raczej publikuję zaległości z zeszłego tygodnia :P
UsuńJa czekam z wypróbowaniem tego balsamu aż zaczną się mrozy.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :)
UsuńMartwi mnie ta parafina. Zazwyczaj mnie denerwuje, kiedy jest wysoko w składzie takich produktów.
OdpowiedzUsuńTeż wolę unikać, ale przy takim składzie nie czuć tej charakterystycznej parafinowej warstwy.
UsuńBardzo lubię zapach malinowego kremu do rąk z AA. W przypadku takich balsamów jak ten, zawsze wydaje mi się, że są bezzapachowe, a tutaj takie zaskoczenie. Jak zużyję te dwa, które używam obecnie chętnie po niego sięgnę:)
OdpowiedzUsuńNawet lepiej że ma jakiś konkretny zapach, bo z tymi bez różnie bywa.
UsuńMnie ostatnio tak bardzo zachwycił balsam brzozowy z Sylveco. Skóra jest optymalnie nawilżona i odżywiona, a co za tym idzie aksamitna w dotyku i bardzo gładka. Dodatkowo zauważyłam poprawę kolorytu. Jego jedyną wadą (która właściwie kompletnie mi nie przeszkadza) to średnio atrakcyjny zapach.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności używać kosmetyków tej marki, ale wszystko przede mną :)
UsuńJa z kolei mam bardzo taką skórę, ale najlepiej służy jej smarowanie treściwymi olejami raz na czas. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię stosować olejki, szczególnie w chłodniejszym okresie :)
UsuńW zimę często sięgam po balsamy lipidowe, chętnie po niego sięgnę zimniejszą porą, cały czas nie mam wśród tej grupy swojego ulubieńca, więc skacze po nowościach :)
OdpowiedzUsuńMi niewiele do szczęścia potrzeba, więc jakoś nie mam konkretnego do którego wracam.
Usuńpodoba mi się jego konsystencja, chyba skuszę się na niego szybciej niż po wykończeniu zapasów skoro aż tal wysoko go oceniasz :)
OdpowiedzUsuńZawsze powtarzam, że warto przekonać się na własnej skórze ;)
UsuńMam nadzieję, że okaże się tak samo dobry jak masło z serii emolientowej Pharmaceris :) Czeka sobie na razie grzecznie w zapasie i czeka na mroźną zimę i sezon grzewczy czyli zło dla mojej skóry ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jaka jest między nimi różnica, bo w końcu to ta sama firma ;) Czekam na Twoją opinię :)
UsuńZaintrygowałaś mnie tym produktem i możliwe, że go kiedyś zakupię :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńMyślę, że skuszę się na niego bo interesowałam się tą serią jak tylko pojawiła się na sklepowych półkach :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie zwróciłabym na niego uwagi, gdybym zobaczyła go na półce w sklepie. Po Twojej recenzji spojrzałabym jednak na niego przychylniejszym okiem ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie zwróciłabym na niego uwagi ;)
UsuńBardzo dawno z Lirene nic nie miałam..
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną mam zapas kosmetyków do pielęgnacji ciała (aktualnie w użyciu hipoalergiczne masło P&R).
OdpowiedzUsuńAle będę pamiętała o tym balsamie - zwłaszcza w sezonie zimowym.
Podoba mi się rozwiązanie z pompką.
Bardzo polubiłam zapach serii Hipoalergicznej :D
UsuńJuż gdzieś czytałam pozytywną recenzję i bardzo mnie ten balsam zaciekawił, ale przy moich zapasach nie powinna kupować nowego :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zaraz po wodzie na pierwszym miejscu jest parafina a nie naturalny olej. Wiem jednak że czasami nawet produkty z parafiną są przyjemne w użyciu i na pewno zabezpieczają skórę przed utratą wody , przed parowaniem jej
OdpowiedzUsuńMuszę porównać skład z balsamem dla dzieci Pharmaceris.
OdpowiedzUsuńBo tamten też jest świetny :)
Jednak w balsamie skład zupełnie inny, na 2. miejscu w składzie olej canola :)
UsuńDzięki za odpowiedź, też byłam ciekawa. W końcu to ta sama marka ;)
UsuńPowiem szczerze ze do tej pory emolienty mi sie kojarzyly wylacznie z kosmetykami dla dzieci, a widze ze dla doroslych tez wprowadzaja :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że znalazłaś coś co aż tak Ci się spodobało :) Gdy skóra "jest szczęśliwa", cały organizm cieszy się wraz z nią ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam z nim styczności, ale zapowiada się wspaniale. koniecznie musze wypróbować i poczuć to na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńLubię takie balsamy do stosowania w okresie grzewczym, kiedy często moja skóra absolutnie szaleje i ciężko ją ukoić. Mam w zapasach balsam i emulsję do kąpieli z Pharmaceris, mam nadzieję, że okaże się tak samo dobry :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozwiązanie, idealne na sezon jesienno-zimowy. Skóra wtedy potrzebuje porządnego odżywienia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Na pewno kupię jak zaczną się większe mrozy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj go nabyłam :)
OdpowiedzUsuńChciałam wprawdzie serum ale w końcu wzięłam balsam.
Jako, że mieszczę się w grupie docelowej, to bardzo ucieszyłam się na widok tej serii. Niestety z każdym użyciem mój entuzjazm malał...Dla mnie Emolient jest zbyt słaby, dużo lepiej wspominam Pharmaceris Emoliacti.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że Lirene wprowadziło taką nowość. Zapowiada się ciekawe, ale mam taki zapas balsamów, że przy moim sporadycznym korzystaniu, wystarczy mi chyba na rok :P
OdpowiedzUsuń