Bardzo długo w swojej pielęgnacji unikałam naturalnych kremów do twarzy. Miałam mylne wyobrażenie, że są tłuste, komadogenne i mogą mocno podrażnić. Prawdopodobnie nie zdecydowałabym się na zakup kremu AOX marki Pat & Rub, gdybym nie dostała próbki. Zużyłam ją momentalnie i na tyle mnie zachwyciła, że kupiłam pełnowymiarowe opakowanie... a potem kolejne!
Opakowanie jest typowe dla produktów marki, czyli butelka airless z higienicznym dozownikiem. Może nie prezentuje się najpiękniej, ale jest ekologiczne oraz biodegradowalne. Pompka działa bez zarzutu i przy jej pomocy można wycisnąć nawet niewielką ilość kosmetyku. Zazwyczaj dozuję takie cztery mini porcje i nakładam po jednej na czoło, brodę oraz policzki. Oczywiście jak większość kosmetyków tej marki krem pachnie cytrusowo. Dla jednych będzie to wadą, dla innych zaletą. Ja akurat należę do tej drugiej grupy, ponieważ lubię orzeźwiające zapachy. Konsystencja kremu jest lekka, ale dosyć odżywcza. Podczas wklepywania dobrze się rozprowadza. Pozostawia minimalnie tłustą warstewkę, która po 5-10 minutach sama się wchłania. Z tego powodu kiedy stosuję go pod makijaż, najpierw maluję oczy, a dopiero później nakładam fluid. Wbrew pozorom cera w ogóle się po nim nie świeci i nie wzmaga się przetłuszczanie w strefie T.
Co zauważyłam podczas regularnego używania kremu? Przede wszystkim rewelacyjne nawilżenie skóry, a przy tym subtelne rozświetlenie. Porównałabym to do efektu glow. Wszystko dzięki naturalnym, certyfikowanym składnikom! Poza tym AOX genialnie regeneruje, napina oraz uelastycznia. Posiada również działanie antyoksydacyjne. W tej drugiej kwestii ciężko mi się wypowiedzieć, ale jeśli chodzi o rewitalizację, to zauważyłam szybsze gojenie oraz znikanie przebarwień np. po pryszczach. Według mnie działa lepiej niż każdy inny drogeryjny, chemiczny krem. To się po prostu widzi gołym okiem ;)
Początki jednak nie były usłane różami, ponieważ podczas stosowania pierwszego opakowania wyskoczyła mi na czole wysypka. Obawiałam się, że to właśnie AOX zawinił, mimo że podczas używania próbki nic się nie pojawiło. Prawdopodobnie podrażnienie nastąpiło po nałożeniu dodatkowo jakiegoś serum do twarzy. Odstawiłam krem na jakiś czas i kiedy zaczęłam stosować go ponownie nic się nie pojawiło. Jeśli przytrafi Wam się podobna sytuacja - nie zniechęcajcie się od razu. Najlepiej przez kilka dni robić próbę uczuleniową na przedramieniu.
Aqua • Caprylic/Capric Triglyceride • Camelina Sativa Oil • Isopropyl Palmitate • Oenothera Biennis Oil • Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate • Glycerin* • Maltooligosyl Glucoside/Hydrogenated Starch Hydrolysate • Glyceryl Stearate • Decyl Cocoate • Gingko Biloba Leaf Extract • Helichrysum Stoechas Extract • Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extract • Cetearyl Alcohol • Sodium Hyaluronate • Tocopherol • Beta-Sitosterol • Sodium Phytate • Parfum
Na stronie producenta krem kosztuje 192 zł, ale przy odrobinie cierpliwości upolujecie go za połowę ceny. Weźcie też pod uwagę, że przeciętny krem do twarzy ma pojemność 30 -50 ml, natomiast tutaj jest go aż 100 ml. Spokojnie starczy na pół roku, stosowany rano i wieczorem. Aqua • Caprylic/Capric Triglyceride • Camelina Sativa Oil • Isopropyl Palmitate • Oenothera Biennis Oil • Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate • Glycerin* • Maltooligosyl Glucoside/Hydrogenated Starch Hydrolysate • Glyceryl Stearate • Decyl Cocoate • Gingko Biloba Leaf Extract • Helichrysum Stoechas Extract • Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extract • Cetearyl Alcohol • Sodium Hyaluronate • Tocopherol • Beta-Sitosterol • Sodium Phytate • Parfum
I w ten oto sposób przekonałam się do naturalnej pielęgnacji twarzy. Moje obawy na szczęście w ogóle się nie spełniły, za to udało mi się znaleźć dobry produkt, który mogę Wam tylko szczerze polecić. Dla przypomnienia posiadam cerę mieszaną w kierunku suchej, więc osoby z normalną a nawet suchą śmiało mogą po niego sięgnąć... niezależnie od wieku!
Ⓥ - Produkt wegański, nietestowany na zwierzętach.
Ja tłuścioch jestem, więc obawiam się, że nie do końca by się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz zamówić próbkę przy okazji zakupów na stronie i przekonać się na własnej skórze :)
UsuńJak będę miała kiedyś okazję na zakupy tam, to na pewno :)
Usuńużywając go miałam w pewnym momencie wrażenie, że nigdy się nie skończy taki jest wydajny! ;) i no i świetny też pod makijaż :)
OdpowiedzUsuńO tak, wydajność to jego ogromna zaleta :D
UsuńNigdy o nim nie słyszałam, ale wydaję się mocno ciekawy. Sama staram się używać kosmetyków naturalnych i uwielbiam takie testować. W dodatku 100 ml, jestem w szoku :D
OdpowiedzUsuńNo dokładnie, starcza na długo... ale trzeba go zużyć w ciągu sześciu miesięcy.
UsuńChętnie bym taki kremik wypróbowała.
OdpowiedzUsuńSpróbuj jeśli będziesz mieć okazję.
Usuńteż mam obawy przed naturalną pielęgnacją twarzy :) gdybym wzięła do ręki ten krem i spojrzała na opis na opakowaniu, odłożyłabym go spowrotem, tam gdzie stał, bo byłabym pewna, że krem jest treściwy i dla mie za tłusty :)
OdpowiedzUsuńa tu prosze, fajny krem :)
No dokładnie... czasami trzeba się po prostu przekonać na własnej skórze ;)
Usuńja też lubię orzeźwiające zapachy :)
OdpowiedzUsuńWolę od tych słodkich ;)
UsuńCiekawy krem:) Ja mam mieszaną, ale bardziej przetłuszczająca się, chociaż to w wielu sytuacjach zależy od kosmetyków, które w danym momencie używam.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że odkąd przeszłam na dietę roślinną i codziennie piję czystka, nie mam problemów z przetłuszczaniem. Co do kremów to dobrze jest je wcześniej wypróbować.
UsuńJa uwielbiam naturalne kosmetyki do twarzy - sprawdzaja sie o wiele lepiej niz "drogeryjne":))
OdpowiedzUsuńTo na pewno! Mają zdecydowanie lepsze składy.
Usuńbardzo ciekawy ten kremik :) również używam naturalnych kremów do pielęgnacji twarzy :)
OdpowiedzUsuńMasz jakiegoś faworyta?
UsuńNie wiedziałam, że ich kremy mają tak dużą pojemność! Z tej serii bardzo polubiłam tonik :)
OdpowiedzUsuńToniku jeszcze nie używałam, ale to tylko kwestia czasu ;)
UsuńDawno nie miałam niczego z P&R... W sumie jakoś mnie nie ciągnie do tej marki, bo dotychczas żaden ich kosmetyk mnie nie zachwycił. Ale krem wydaje się być wart spróbowania :-)
OdpowiedzUsuńMnie natomiast zachwyca każdy, który kupię... dlatego tak dużo mam ich u siebie ;)
UsuńJeszcze nigdy nie miałam nic z tej firmy, ale jest kilka rzeczy, które mnie interesują, głównie do ciała :)
OdpowiedzUsuńZ większości byłam zadowolona, więc polecam :)
UsuńW moim przypadku, dla odmiany, było nieco inaczej. Od dawna typowe kremy drogeryjno-perfumeryjne nie mają u mnie racji bytu. Tak, jak piszesz - lepsze działanie widać gołym okiem, tylko trzeba najczęściej trochę czasu... No i zdecydowanie należy trafić na recepturę odpowiednią dla siebie. U mnie przełomem były kremy Phenome. Oil Control jako pierwszy pokazał mi moc dobrej jakości kosmetyków naturalnych. Z AOX nie miałam przyjemności, ale myślę, że to się zmieni, na pewno będę próbować :)
OdpowiedzUsuńCieszę się czytając Twoją pozytywną opinię o kremach Phenome, bo właśnie dostałam dwa do testów. To będzie moje pierwsze spotkanie z tymi produktami i liczę na podobne efekty.
Usuń