Pełna torba zużytych opakowań po kosmetykach napawa mnie blogerską dumą. Po pierwsze - więcej zużyłam niż kupiłam, po drugie - uszczupliłam zapasy, a po trzecie - rozstaję się na dobre z niewegańskimi kosmetykami. Przemilczę fakt, że jak zwykle nie chce mi się opisywać denkowego posta i znowu odwlekałam go w czasie najdłużej jak tylko mogłam. Jednak kiedyś musiał nadejść ten dzień... bo kolejna torba już się zapełniła i będę musiała ją wkrótce opisać. Tak. Dlatego nie przedłużając...
ORGANIQUE - eukaliptusowy olejek eteryczny
Uwielbiam jego zapach, dlatego zawsze szybko mi się kończy. Dodaję kilka kropel do aromatyzera i używam podczas wieczornego relaksu. Ułatwia oddychanie oraz ma mnóstwo leczniczych właściwości, np. działa przeciwwirusowo i przeciwbakteryjnie, a także przeciwbólowo. Same korzyści!
Skusiłam się na niego dzięki pozytywnym opiniom innych blogerek, ale niestety u mnie się nie sprawdził. Przede wszystkim irytowało mnie opakowanie, które trzeba było myć po każdej aplikacji. Już po jednym użyciu wyglądało nieestetycznie. Pod koniec ciężko było go również wydobyć, dlatego rozcięłam opakowanie i nakładałam go placami. A tak poza tym po prostu nie dawał mi pełnej ochrony, więc przez niego czułam się niekomfortowo. Nie rozpaczam, bo na jego miejsce znalazłam już inny dezodorant, z całkowicie naturalnym składem ;)
LIRENE - kokosowy peeling solny
Nie! Po prostu nie. Rozczarowało mnie w nim wszystko, począwszy od bardzo perfumowanego zapachu, któremu daleko do kokosa, skończywszy na słabych właściwościach peelingujących. Obecnie męczę jeszcze wersję żurawinową, ale już nie mogę się doczekać kiedy w końcu się skończy. Nie polecam. Na rynku jest dostępnych wiele ciekawszych i lepszych produktów, w podobnej cenie.
BALEA Pures Volumen - szampon i odżywka do włosów
Fajny duet do włosów cienkich i pozbawionych objętości. Mam tylko uwagę do szamponu, który podczas regularnego użytkowania (w moim przypadku codziennie) podrażniał skórę głowy. Z tego powodu nie wróciłabym do niego w przyszłości. Natomiast odżywka spisała się bardzo dobrze. Włosy nabierały po niej objętości, a przy tym były gładkie oraz zregenerowane.
SORAYA - peeling morelowy do twarzy
Udało mi się go kupić podczas wyprzedaży w Biedronce za całe 3 zł. Dobrze oczyszcza skórę twarzy, przyjemnie masując ją mocnymi drobinkami. Okazał się bardzo wydajny, bo do umycia twarzy wystarczała naprawdę niewielka ilość. Z tego co pamiętam skład nie należy do najlepszych, dlatego nawet gdybym mogła, nie sięgnęłabym po niego ponownie.
THE BODY SHOP Almond - migdałowy żel pod prysznic
Bardzo lubię zapach całej serii migdałowej, która niezwykle przypadła mi do gustu. Co do żelu, to nie tylko pięknie pachnie, ale też dobrze się pieni. Jego wydajność była naprawdę zaskakująca, a wszystko dzięki gęstej konsystencji. Długo gościł na mojej łazienkowej półce i żałuję, że nadeszła pora rozstania... szczególnie że nie będę mogła do niego wrócić w przyszłości.
DOVE Purely Pampering - nawilżający olejek do ciała
A to jest dopiero ciekawy kosmetyk! Niby olejek, a miał konsystencję lekkiej emulsji. Bajecznie rozprowadzał się na skórze, pozostawiając nie tylko przyjemnie nawilżającą warstewkę, ale również opalizujący film. Idealny na wczesne lato, kiedy jeszcze można używać olejków po prysznicu, aby dodać blasku lekko opalonej skórze. Pod względem pielęgnacyjnym było w porządku. To znaczy używałam go codziennie i dawał sobie radę, natomiast nie działał długofalowo.
ORIGINAL SOURCE Lime - żel pod prysznic
Duża tuba, którą udało mi się tak naprawdę zużyć dzięki mojemu mężczyźnie. Zapach był cytrusowy, orzeźwiający, więc uniwersalny. Dobrze mył, nie wysuszając i nie podrażniając skóry. Ogólnie lubię żele tej marki, szkoda tylko że pomimo znaczka, ciężko się dowiedzieć czy są wegańskie.
BIODERMA Atoderm - nawilżający olejek do kąpieli /recenzja/
Bardzo fajny produkt, który może być używany przez całą rodzinę. Przyjemnie i delikatnie oczyszcza ciało, pozostawiając skórę miękką oraz odżywioną. Ma przyjemny, neutralny zapach, nie podrażnia i posiada wygodne opakowanie. Generalnie minusów brak, więc jeśli Was zainteresował, to warto wypróbować.
BIODERMA Atoderm - nawilżający olejek do kąpieli /recenzja/
Bardzo fajny produkt, który może być używany przez całą rodzinę. Przyjemnie i delikatnie oczyszcza ciało, pozostawiając skórę miękką oraz odżywioną. Ma przyjemny, neutralny zapach, nie podrażnia i posiada wygodne opakowanie. Generalnie minusów brak, więc jeśli Was zainteresował, to warto wypróbować.
ISANA Oil Care - kuracja do włosów z olejkiem arganowym Ⓥ
Kolejne zużyte opakowanie i kolejny raz zapomniałam napisać pełną recenzję XD Generalnie uwielbiam! Rewelacyjnie odżywia moje włosy dzięki zawartości olejku migdałowego i arganowego. Skład jest prosty, wegański, więc na pewno jeszcze uda mi się o niej napisać więcej... wkrótce ;)
Niekwestionowany ulubieniec! Jeśli macie wątpliwości, czy tonik cokolwiek potrafi, to ten Was przekona, że warto włączyć go do swojej pielęgnacji. Wspaniale odżywia cerę, nawilża, łagodzi podrażnienia, pomaga przywrócić naturalne pH, do tego ma działanie przeciwzapalne. Polecam każdemu, niezależnie od wieku, również w roli maseczki.
Dove Silk Glow - kremowy żel pod prysznic
Wow, w tym denku to kolejny zużyty żel pod prysznic ;) Był w porządku, jak to Dove. Kremowy, przyjemnie pachnący, dobrze myjący. Na pewno to wiecie, znacie, rozumiecie.
LIRENE Lactima Duo - micelarny żel do higieny intymnej
Sprawdził się, bo był łagodny w działaniu, nie podrażniał i neutralnie pachniał. Trochę słabo się pienił, ale nie przeszkadzało mi to w jakiś szczególny sposób. Miał wygodne opakowanie, które dozowało odpowiednią ilość kosmetyku. Ogólnie może być.
Oglądałam wczoraj nowości Balea i zaciekawiła mnie ta seria, ale po Twojej opinii już nie chcę szamponu, skoro podrażnia skórę głowy, bo u mnie wiąże się to zwykle z wypadaniem włosów. Za to zaciekawiłaś mnie tą kuracją Isany!
OdpowiedzUsuńZ Balea mam jeszcze serię do długich włosów i niestety wypada słabiej. Natomiast tę kurację Isany szczerze polecam.
UsuńFaktycznie spore denko Ci się uzbierało :) Ja sama zawsze jestem dumna gdy moja torebka ze zużyciami jest pełna, a w danym czasie nie kupiłam nic nowego i zapasy mocno się uszczuplają :D Ogólnie najbardziej zaciekawił mnie tonik z Pat&Rub i niestety ubolewam, że marka zostaje wycofana. Niby produkty będą sygnowane inną nazwą, ale jakoś nie ufam tej całej zmianie. Boje się, że to już nie będą te same produkty :(
OdpowiedzUsuńAleż to są te same produkty, więc nie masz się co przejmować. Receptury oraz same kosmetyki się nie zmieniają, jedynie nazwa oraz opakowania. Naturativ to kosmetyki Pat & Rub, które do tej pory były sprzedawane na zagranicznym rynku, producent w dalszym ciągu jest ten sam. Najwidoczniej chcieli ujednolicić nazwę... albo pani Rusin wycofała się z interesu ;)
UsuńSpore denko, gratulacje :) Sama też nie lubię pisania denkowych postów, więc wiem co znaczy opisywanie tylu zużytych produktów ;) Z Twoich zużyć znam chyba tylko tonik P&R i potwierdzam - jest najlepszy <3
OdpowiedzUsuńNiezastąpiony!
Usuńoch, ja też nie polubiłam tego peelingu lirene. porażka jakaś
OdpowiedzUsuńmhm, pamiętam jak opisywałaś.
UsuńCzaję się na ten tonik już nie wiem jak długo i nadal się mijamy… no p MUSZĘ to w końcu zmienić! ;D Jestem ciekawa co to za nowy naturalny dezodorant ;)
OdpowiedzUsuńTo od razu Ci napiszę, że Pat & Rub zmienia teraz nazwę na Naturativ, ale zawartość będzie taka sama.
UsuńA dezodorant to Schmidt's :)
UsuńGdzie dorwałaś Schmidt's? I jaki wariant wybrałaś?
UsuńNa iHerb, bo chyba wychodzi najtaniej. Zamówiłam w sztyfcie wersję limonka i bergamotka. Jest tak twardy, że można przy okazji wykonać depilację, ale przynajmniej działa.
UsuńZdradzisz jaki antyperspirant znalazłaś? Ja myślę, o tym z Lush'a bo czytałam pozytywne opinie.
OdpowiedzUsuńSchmidt's! Zamówiłam w sztyfcie z iHerb i działa rewelacyjnie.
UsuńOoo Schmidt's już od jakiegoś czasu za mną chodzi!
UsuńŁadnie Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńBioderma eksportuje swoje produkty do Chin, a tam przepisy wymagają testowania na zwierzętach, więc firma jest niewegańska.
OdpowiedzUsuńOriginal Source pomimo deklaracji "vegan" należy do PZ Cussons.
Polecam blog kocieuszy, tam jest mnóstwo wiedzy na ten temat.
Chyba nie przeczytałaś dokładnie posta ;) Produkty wegańskie są dokładnie oznaczone, już nie mówiąc o opisie danego kosmetyku.
UsuńNo chyba, że jest to mało czytelne, więc daj znać, poprawię.
UsuńSzkoda, że trudno mi znaleźć kosmetyki Balea... bo bym od razu poleciała po ten komplet do sklepu. Ostatnio miałam w rękach tę tubkę od Isana, ale odstawiłam. Następnym razem chyba ją jednak kupię.
OdpowiedzUsuńIsanę polecam wypróbować, poza tym mają w swojej ofercie również podobny duet co Balea.
UsuńTonik z P&R absolutnie uwielbiam, moj nr 1! A olejkiem z biodermy mnie zainteresowałeś:)
OdpowiedzUsuńJak do tej pory ten tonik nie ma sobie równych ;)
UsuńOlejek Dove brzmi kusząco! O peelingu Lirene słyszałam same negatywne opinie i tylko utwierdza mnie to w przekoaniu, że domowego kawowego nic nie pobije ;D Na tonik Pat&Rub mam ogromną ochotę, ale teraz muszę czekać na nową szatę graficzną, bo już nigdzie go nie ma… kupiłam za to ich płyn micelarny ;)
OdpowiedzUsuńTonik jest dostępny, ale już na nowej stronie i pod nowym szyldem - Naturativ :)
Usuńhttp://www.naturativ.pl/sklep/p-126-tonik-do-twarzy/
Wow, ale denko! Poszalałaś ze zużywaniem! Zapasy to ci się już pewnie skurczyły do zera :D:D Tonik z Put&Rub bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń