Essie Mademoiselle to chyba pierwszy mleczny lakier jaki kiedykolwiek sama sobie kupiłam. Serio! Zdecydowałam się na niego, bo odniosłam mylne wrażenie, że będzie kryjący. Niestety nie jest, więc oddałam go mamie. Teraz znowu wrócił do mnie... i wiecie co? Uwielbiam go!
W buteleczce widać że ma jasny, różowy odcień, jednak 'Panienka' jest bardzo transparentna. Przy jednej warstwie pozostawia jedynie błyszczącą taflę. Po drugiej warstwie płytka jest rozjaśniona, widać naturalną strukturę paznokcia oraz mleczne wykończenie. Ten efekt podoba mi się najbardziej, ponieważ sprawia wrażenie 'my nails but better'. Natomiast dołożenie trzeciej warstwy pogłębia kolor i daje lepsze krycie, ale jakoś nigdy nie docieram do tego etapu. Zawsze poprzestaję na dwóch.
Mademoiselle ma szeroki pędzelek, dzięki któremu wystarczą dosłownie dwa ruchy do pokrycia równomiernie całej płytki. Konsystencja jest lekka, ale nie rozlewa się skórki oraz nie tworzą się bąbelki. Do tego szybko wysycha, więc manicure idzie bardzo sprawnie i nie zajmuje dużo czasu. Trwałość też jest rewelacyjna. Utrzymuje się bez problemu minimum trzy dni, bez odprysków czy ścierania. Po tym czasie można po prostu dodać kolejną warstwę dla odświeżenia, albo pomalować jeszcze raz.
Ten lakier jest idealny dla osób zapracowanych, nie mających czasu na wykonanie kolorowego manicure. Polubiłam go jeszcze z jednego powodu - świetnie sprawdza się przy zniszczonych paznokciach. Przy regularnym stosowaniu lakierów zawsze po jakimś czasie moje paznokcie zaczynają się rozdwajać i stają się łamliwe. Wtedy z pomocą przychodzi mi Mademoiselle. Dzięki niej płytka prezentuje się estetycznie oraz elegancko. Do tego lakiery Essie nie zawierają formaldehydu, toluenu i DBP (Dibuthyl Phtalate – ftalanu zmiękczającego), więc nie pogarszają ich stanu.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek na łamach bloga pokażę mleczny lakier, a przy tym będę jeszcze go wychwalać! Jak widać poglądy oraz gusta się zmieniają. A Wy lubicie takie lakiery? Macie jakiś podobny w swojej kosmetyczce?
Ten lakier jest idealny dla osób zapracowanych, nie mających czasu na wykonanie kolorowego manicure. Polubiłam go jeszcze z jednego powodu - świetnie sprawdza się przy zniszczonych paznokciach. Przy regularnym stosowaniu lakierów zawsze po jakimś czasie moje paznokcie zaczynają się rozdwajać i stają się łamliwe. Wtedy z pomocą przychodzi mi Mademoiselle. Dzięki niej płytka prezentuje się estetycznie oraz elegancko. Do tego lakiery Essie nie zawierają formaldehydu, toluenu i DBP (Dibuthyl Phtalate – ftalanu zmiękczającego), więc nie pogarszają ich stanu.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek na łamach bloga pokażę mleczny lakier, a przy tym będę jeszcze go wychwalać! Jak widać poglądy oraz gusta się zmieniają. A Wy lubicie takie lakiery? Macie jakiś podobny w swojej kosmetyczce?
mam go właśnie na paznokciach, ale jakość lakieru nie powala ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam mu nic do zarzucenia :)
Usuń3 lata temu nosiłam tylko mleczaki, ale potem rozkochałam się w czerwieniach i różach!
OdpowiedzUsuńCzerwieni w dalszym ciągu nie lubię, ale wszystko jeszcze może się zmienić ;)
Usuńmi się tarfiła wersja z cienkim pędzelkiem i pewnie dlatego lakier mi smuży :(
OdpowiedzUsuńNie lubię Essiaków z cienkim pędzelkiem.
Usuńjuż dawno takich nie nosiłam :)
OdpowiedzUsuńJa natomiast nigdy... aż do tej pory ;)
UsuńMam Mademoiselle i Vanity Fairest i oba to moje ulubione mleczaki. Choć M to taki dla mnie klasyk ;)
OdpowiedzUsuńDużo osób go poleca :)
UsuńMam jeden jedyny mleczny lakier i jest to własnie Mademoiselle, lubię i noszę od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńU mnie to akurat mała obsesja ;)
Usuńja mam teraz wielki come back jasnych kolorów :)
OdpowiedzUsuńWszystkie mleczne lakiery powinny mieć szeroki pędzelek ;)
OdpowiedzUsuńJa wolę jednak kryjące kolory i pewnie ten odcień nakładałabym w kilku warstwach. Aż do pełnego krycia :)
Jaki masz ładny kształt paznokci!
A dziękuję :) Chyba faktycznie trochę mi się poprawiły :)
UsuńPiękne paznokcie, wolę jednak kryjące lakiery :)
OdpowiedzUsuńJa mam więcej ciemnych, ale takie słodkie tez lubię :)
OdpowiedzUsuńNie mam ani jednego mlecznego lakieru - wychodzę z założenia, że mają dawać kolor, a jeśli mi na tym nie zależy, to sięgam po odżywki ;)
OdpowiedzUsuńcałkowicie zgadzam się z Twoją opinią :) to taki 'no brainer' obecnie noszę bardziej kolorowe lakiery ale jakiś czas temu dzięki pewnej odżywce paznokcie mi się totalnie posypały i tylko Mademoiselle ratował ich wygląd :)
OdpowiedzUsuńDo mojej kolekcji niedawno trafił błękitny essiak.
OdpowiedzUsuńZasadniczo nie przepadam za lakierami Essie. Jak dotąd w każdym prędzej czy później coś mi przeszkadzało. Podoba mi się za to kolor i wykończenie tego. Właśnie takie niezupełnie kryjące formuły w zestawieniu z takimi odcieniami bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńKocham ten odcień :) jest absolutnie piękny i gdyby nie hybrydy to nosilabym go zamiennie z Fiji :D
OdpowiedzUsuńPiątka! Mam dokładnie tak samo :)
UsuńBardzo ładny, dzienny manicure. Mademoiselle od dawna kusi mnie na blogach, a ja mimo wszystko stawiam na intensywne odcienie :)
OdpowiedzUsuńDługo nad nim myślałam swego czasu, ale w końcu się nie zdecydowałam.. Ale pięknie wygląda, bardzo schludnie i elegancko ; )
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam, czy jest na świecie lakier, który daje dokładnie taki efekt jak Mademoiselle w butelce :) Wszystkie, które tak ślicznie, lekko i subtelnie wyglądają, na paznokciach są niestety zbyt transparentne, a ja bym sobie życzyła, żeby były tylko TROCHĘ prześwitujące!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny jest ten kolor. I Twoje zdjęcia! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię, idealnie to opisałaś, to odcień perfekcyjny dla osób "w biegu" :)
OdpowiedzUsuńNazwa ładniejsza niż kolor, choć w sumie mam słabość do takich delikatesków :)
OdpowiedzUsuń