Kostka do masażu marki Lush to była dla mnie zupełna nowość. Udało mi się ją kupić dzięki uprzejmości Karoliny z bloga My Vanity Case ♥ ale było to wieki temu, więc zupełnie nie pamiętam ile za nią zapłaciłam. Jedno jest pewne - w UK i USA nie jest już dostępna. Mimo wszystko postanowiłam o niej napisać, bo musicie przyznać że jest to ciekawy i mało popularny produkt.
Od dawna chciałam ją wypróbować, ponieważ jest przyjemniejsza w aplikacji niż tradycyjny olejek, a pielęgnuje skórę tak samo dobrze. Jak przystało na markę Lush wykonana jest z samych naturalnych składników. Podstawą jest masło kakaowe i shea, do tego mamy olejek z estragonu i drzewa sandałowego oraz olejki eteryczne - lawendowy i tymiankowy. Dzięki temu całość tworzy niezły miks pielęgnacyjny o oryginalnym zapachu.
No właśnie... zapach. Widzicie to brązowe kółeczko na środku? To jest ciemna czekolada o której jeszcze nie wspomniałam. Generalnie marka Lush ma swojej ofercie wiele produktów spod szyldu Dirty, ale że nigdy w ich sklepie nie byłam i zazwyczaj zakupy robiłam online, to był mi on zupełnie obcy. Dlatego wybierając tę kostkę, no cóż... połaszczyłam się na czekoladę, nie zdając sobie sprawy, że ten zapach pachnie jak męska woda kolońska. Na dodatek bardzo długo utrzymuje się na skórze i łatwo przechodzi na ubranie, więc przez to nie byłam w stanie używać jej regularnie.
Natomiast sama idea balsamu w kostce bardzo mi się spodobała. Massage bar przy kontakcie z ciepłem dłoni bardzo szybko się topi, pozostawiając przyjemną tłustą warstewkę. Kiedy nakładam je na wilgotną skórę wchłania się zdecydowanie szybciej, niż kiedy robię to na sucho. Skóra po aplikacji jest rewelacyjnie nawilżona, miękka oraz odżywiona, co daje się odczuć nawet następnego dnia.
Podsumowując byłam bardzo zadowolona z działania massage bar, jednak ze względu na zapach nie mogłam robić tego tak często jak miałam na to ochotę. Sama forma aplikacji bardzo mi się spodobała, więc w przyszłości na pewno sięgnę po inną wersję. Niekoniecznie z Lusha, bo z tego co pamiętam rodzima Orientana też ma coś podobnego w ofercie.
Jestem ciekawa czy mieliście już styczność z balsamami w kostce i jakie są Wasze wrażenia?
Fair Trade Organic Cocoa Butter • Fair Trade Shea Butter • Dark Chocolate • Perfume • Lavender Absolute • Sandalwood Oil • Tarragon Oil • Thyme Absolute • Cocoa Powder • Oakmoss Absolute • Coumarin • Geraniol • Limonene • Linalool Alpha-Isomethyl Ionone • Hydroxycitronellal
ja w ogóle uważam, że większość kosmetyków lush ma zapachy... dyskusyjne :)
OdpowiedzUsuńOryginalne ;)
UsuńNie przepadam za takimi zapachami, ale samo mydełko jest kuszące :)
OdpowiedzUsuńFajna sprawa, więc polecam taką formę pielęgnacji.
UsuńBalsamu w kostce nie miałam (jeszcze), ale ten męski zapach to mnie też nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńNajgorzej, że nie mogłam zużyć go w całości - mi nie odpowiadał zapach, a mojemu partnerowi nie odpowiada żaden skórny nawilżacz ;)
UsuńO, wróciłaś:) Aż mi ślinka pociekła na myśl o tej czekoladzie, a tu taka niemiła niespodzianka:/ Dobrze, że chociaż działanie lepsze niż zapach:)
OdpowiedzUsuńTo teraz wyobraź sobie moją minę kiedy je rozpakowałam ;)
UsuńBędę miała okazję kupić co nie co z Lush ciekawe czy mają inne podobne kostki do masażu ;). Sama idea mi się bardzo podoba tylko pytanie jak kostka będzie mała to czy nie będzie się wyślizgiwać z ręki :D.
OdpowiedzUsuńW ofercie jest ich sporo, więc na pewno wybierzesz coś dla siebie. Przypuszczam, że kiedy kostka jest mała, to jest tak samo upierdliwa jak mydło ;)
UsuńWyglądem naprawdę przypomina uroczą czekoladkę <3 Nigdy jeszcze nie miałam balsamu w kostce, ale myślę, że taka forma z powodzeniem by się u mnie sprawdziła - zimą stosuję w taki sposób balsam z masłem shea jak mi mocno stwardnieje :P
OdpowiedzUsuńNo ten produkt jest na bazie masła shea i kakaowego, więc mogę przypuszczać że są podobne.
UsuńCiekawy pomysł balsamu... ale ja nie wiem czy by mnie nie irytowało jego nakładanie, bo w dłoniach już czułabym jak się 'topi". Jak sobie z tym radzisz? Nie ślizga Ci się w dłoniach zanim nasmarujesz ciało ?
OdpowiedzUsuńAż tak bardzo się nie topi... ale będąc całkowicie szczerą, to mam problem właśnie z jego rozpuszczeniem. Niestety w chłodnym okresie momentalnie marzną mi dłonie, więc ostatnio jak go używałam to przykładałam je do kaloryfera trzymając kostkę XD
UsuńBardzo fajnie się prezentuje :D Ja ostatnio przekonałam się do peelingu w kostce na sznurku z Bydgoskiej Wytwórni Mydła :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, muszę go sobie bliżej obejrzeć ;)
UsuńNigdy nie miałam :( Fajnie, że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt, coś zupełnie innego :)
OdpowiedzUsuńDlatego mnie zainteresował :)
UsuńSuper prezentuje sie ta kostka ! Bardzo chętnie bym jej uzyła! :)
OdpowiedzUsuńPolecam, może nie konkretnie tę wersję, ale jakąś o przyjemniejszym zapachu ;)
UsuńO jeszcze takiego nie mialam :)
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka:D
OdpowiedzUsuńNie miałam balsamu w kostce, ale miałam serum w kostce:D Tej samej marki:):) działanie chyba było przeciętne bo pamiętam tylko, że ładnie pachniało.
Dla mnie dzień czekolady może być cały rok! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam balsamu w kostce choć mam świadomość ich istnienia :D
OdpowiedzUsuń