Lubię otrzymywać miniaturki zamiast próbek. Pozwalają dokładniej poznać kosmetyk i wystarczają na więcej niż jedną aplikację. Najczęściej kupuję je sama,szkoda że sporadycznie dostaję jako gratis do zakupów. Chciałam podzielić się z Wami spostrzeżeniami po wykończeniu kilku mini kosmetyków. Wiadomo, że nie jest to pełna recenzja tylko zarys. Jednak każda wystarczyła mi na około tydzień czy dwa użytkowania, a po takim okresie ma się już jakiś pogląd na temat produktu. Z drugiej strony robię to bardziej dla siebie, żeby zapisać na co zwrócić uwagę w przyszłości. Niniejszym otwieram cykl mini mini, czyli mini produkty, mini recenzje ;D
- Sanoflore lekki miodowy krem do twarzy (Miel Nourricier)- stosowałam go rano pod makijaż, dzięki lekkiej żelowej konsystencji świetnie się sprawdził w tym celu. Przy aplikacji miał dziwną właściwość pienienia się, jednak szybko się wchłaniał. Pozostawiał na twarzy dziwne uczucie jakby skóra pod jego warstwą się pociła. Czasami czułam coś podobnego przy bazie pod makijaż, nie sądziłam że kremy też tak potrafią. Zapach początkowo wydał mi się dosyć intensywny i długo utrzymywał się na skórze, jednak po jakimś czasie się do niego przyzwyczaiłam. Jak nazwa wskazuje kremik woniał miodem. Nie jestem zwolenniczką, więc zachwytu mojego nie wzbudził. Producent trafnie określił też jego działanie, bo jest to po prostu lekki krem, dający średnie nawilżenie. Nie jest dla mnie wart 60zł, które trzeba zapłacić za pełnowymiarowe opakowanie ;)
- L'occitane krem do stóp z 15% masła shea- lawendowy zapach kremu skutecznie mnie do niego zniechęcił. Bardzo intensywny, dla mojego powonienia wręcz ostry. Warto było jednak się pomęczyć dla efektu miękkich i dobrze nawilżonych pięt. Czułam po prostu jego cudowne działanie, zupełnie inne niż kosmetyków z drogeryjnych marek. Cena niestety także odstrasza (90zł za 150ml), ale od czego są promocje (ostatnio nawet o jednej wspominałam na facebooku -była bardzo korzystna). Jeżeli L'occitane ma inną wersję zapachową kupię na pewno przy najbliższej okazji!
- L'occitane krem do rąk z 20% masła shea- zdecydowanie przyjemniej pachnie niż jego odpowiednik do stóp, tak kremowo. Ma dosyć gęstą konsystencję i pozostawia lepką warstwę, więc stosowałam go tylko na noc. Działanie natomiast było tak samo dobre jak w przypadku kremu do stóp. Coś niesamowitego, nawilżona i ukojona skóra zaraz po aplikacji. Wbrew pozorom wydajny, bo odrobina wystarczała do rozprowadzenia na całych dłoniach. Bardzo spodobały mi się też opakowania, bo wbrew pozorom dobrze wyciskało mi się z nich kosmetyk. Kremy w plastikowej tubie zasysają dużo powietrza i trzeba z nich nieźle wyciskać, szczególnie przy wykańczaniu kosmetyku. W przypadku L'occitane krem można wycisnąć jak maść, do samego końca. Później pozostaje tylko rozciąć, żeby nie stracić cennej zawartości. Kupię na pewno przy dobrym promo.
- Galenic żelowy olejek do demakijażu twarzy i oczu na bazie olejku arganowego (Huile Gelifiee Demaquillante Visage et Yeux)- używałam tylko do demakijażu oczu i w tej kwestii sprawdził się wyśmienicie! Używanie go na sucho z tradycyjnymi wacikami to pomyłka, sprawdzał się tylko w połączeniu z wodą. Okazał się bardzo wydajny, bo dwie krople w zupełności wystarczały do rozpuszczenia makijażu oczu. Świetnie wszystko oczyszczał, a dzięki wodzie nie pozostawała tłusta warstewka. Bardzo mi się spodobała taka forma pielęgnacji, bo była szybka, dokładna i obyłam się bez wacików. Pełnowymiarowe opakowanie 125 ml kosztuje około 60 zł, ale na pewno skuszę się na nie w przyszłości. Przypuszczam, że olejek arganowy zawarty w składzie, miałby zbawienny wpływ na rzęsy przy dłuższym stosowaniu. Dodatkowo pięknie pachnie :)
- Rival de Loop Pianka oczyszczająca z trawą cytrynową i imbirem - kupiłam ją w Rossmannie tak naprawdę dla opakowania, które jest wielokrotnego użytku. Ma świetny spieniacz i miałam zamiar wykorzystać je do rozcieńczania szamponu. Na tym chyba kończą się pozytywne strony pianki, bo tak naprawdę nie zauważyłam po niej dogłębnego oczyszczenia. Tego typu kosmetyków używam do demakijażu twarzy i niestety nie radziła sobie w tej kwestii. Była bardzo delikatna i chyba lepiej sprawdziłaby się przy suchej cerze czy normalnej, niż mojej mieszanej. Jak dla mnie to takie "nic", jeżeli kupię ponownie to tylko dla kolejnego opakowania.
- Yves Rocher Tusz pogrubiający do rzęs Sexy Pulp - jego szczoteczka bardzo przypomina mi recenzowany przeze mnie już Volume Deploye [KLIK]. Bardzo włochata, ale dzięki temu idealnie rozczesywała rzęsy. Konsystencja świetna, idealnie lekka, szybko wysychająca bez grudek i osypywania. Nie zauważyłam żadnego pogrubienia, serio! Gdybym kupiła go w tym celu to bym się bardzo zawiodła. Za to przyjemnie podkręca się nim rzęsy. Jest to dobry tusz dający naturalny efekt, ale nie skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie, bo szukam czegoś lepszego.
Jestem ciekawa czy coś mieliście z tych kosmetyków i czy chociaż trochę mamy zbieżne opinie na ich temat . Dajcie znać!
Mam ten tusz w wersji pełnowymiarowej i jestem zachwycona, tym bardziej, że na moich rzęsach widać efekt pogrubienia. To mój hit:)
OdpowiedzUsuńKupiłabym go tylko ze względu na szczotę ;)
UsuńSzczotę ma fantastyczną- dużą, ale niegroźną:)
Usuńja mam ten krem do rąk, ale przyznam, że jeszcze nie otworzyłam :)
OdpowiedzUsuńCena niestety adekwatna do jakości :>
UsuńOd dawna kuszą mnie kremy z L'occitane:)
OdpowiedzUsuńMnie też, ale jeszcze nie odważyłam się na pełnowymiarowe opakowanie ;)
UsuńKremy do rąk loccitane miałam, ale dla mnie za tłuste mimo, że efekty są dosc zadziwiające, ale niestety nie, za-tłu-sty,nawet na noc :/
OdpowiedzUsuńKremik miodowy juz mialam kiedys w koszyku ale kilka 'dziwnych i nie sprecyzowanych' recenzji przeczytalam wiec zrezygnowalam i w zasadzie nei żałuję. Szukam tuszu, który utrzymuje podkręcenie, myślisz że ten by się nadawał? Może znasz jakis inny w tym celu? ;) pozdrawiam
U mnie jako podkręcający najlepiej sprawdził się Rimmel Sexy Curves. Na początku jest jak woda, ale kiedy trochę podeschnie trzyma rzęsy wywinięte. Ale wiesz jak to jest, trzeba szukać i nigdy nie wiadomo co się sprawdzi.
Usuńno dokładnie tak, dzięki ;)
UsuńTusz z YR recenzowałam u siebie - co mogę dodać to fakt, że po miesiącu od otwarcia stał się totalnie suchy.
OdpowiedzUsuńserio? To już na 100% nie kupię ;<
UsuńAnno to bardzo dziwne... Mój pełnowymiarowy mam od września i do dziś nieźle maluje, ciągle jest moim ulubieńcem.
UsuńKupiłam sobie krem z Rival de loop i sprawdzę jak działa. Ale reszty produktów nie miałam, na żadne się nie natknęłam i pewnie w najbliższym czasie nie kupię^^
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam od nich płyn do demakijażu- tani i świetny :)
UsuńTeraz dostałam krem z masłem shea L'Occitane i mam takie samo zdanie jak Ty - krem jest bardzo dobry, rzeczywiście potrzeba go niewielką ilość, a skóra jest ładnie nawilżona.
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie żelowym olejkiem Galenic - gdzie on jest dostępny?
Piankę RDL też kupiłam dla opakowania :D
Galenic widziałam na Allegro, stacjonarnie jeszcze nie szukałam :)
Usuńoo jakie fajne :) też wolę takie miniaturki niż próbki , próbki są na jeden raz nawet nie zauważam różnicy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, co najwyżej zapach kosmetyku można poznać ;D
UsuńTusz ma fajną szczoteczkę. Też mam taką miniaturkę, ale jeszcze nie otworzyłam.
OdpowiedzUsuńOtwieraj i pisz co o nim sądzisz :D
UsuńNiczym nie czuję się specjalnie zainteresowana.
OdpowiedzUsuńCzekam więc na kolejne tego typu posty.
To nawet lepiej dla Twojego portfela ;) Najgorzej jak się coś wypatrzy i później krąży po głowie ;)
Usuńo tak miniaturki świetna sprawa, ja w zyciu nie skusiłabym się w ciemno na szampony z loccitane ze względu na cenę, ale odkąd poznałam po próbce i ok 6 myciach, czekam tylko aż będe kompletować pakę z PL bo u nas sporo droższe :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie fajnie przetestować te droższe marki przed zakupem :)
UsuńWiesz co? Zachęciłaś mnie tym tuszem, mimo kilku wad, muszę go obejrzeć dokładnie :) Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńKlaudio u mnie się średnio sprawdził, ale to nie znaczy że u Ciebie nie okaże się super :) Warto mimo wszystko próbować :)
Usuńten kremik do rak wlasnie testuje, pierwsze wrazenie na duzy plus :) zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńO tak, krem rewela :D
UsuńMiodowy kremik miałam-chcę jeszcze raz,tusz-miałam,dla mnie rewelacja,kremy do rąk-to moi faworyci,a galenic-to niestety,ale dla mnie bubel,podrażnił mnie,dostałam uczulenie i poszedł w kubeł:(
OdpowiedzUsuńDlatego warto spróbować najpierw miniaturek :)
Usuńta pianka Rival de Loop Pianka pozostawiła mi po sobie efekt ściągniętej skóry..
OdpowiedzUsuńNa mnie w ogóle nie działała ;)
UsuńNie miałam akurat żadnego z tych kosmetyków. Miniaturki to świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuń~M
Bardzo fajna, szczególnie jak się chce kupić droższy kosmetyk :)
Usuńszczoteczka tuszu zachęca mnie, bo to mój ulubiony typ szczoteczki- silikonowe i cieniutkie nie sprawdzają się na moich rzęsach:(
OdpowiedzUsuńNa moich właśnie najlepiej sprawdzają się silikonowe, ale ta też była niczego sobie :)
UsuńFajny pomysł z tymi mini opakowaniami, o ile lepiej spożytkowałabym moje pieniądze gdybym zamiast pełnego wymiaru kupowała takie próbeczki.
OdpowiedzUsuńDokładnie, coraz więcej firm oferuje mini wersje na spróbowanie :)
UsuńDokładnie, o tym też wspominałam, że kolory są dość pospolite, żaden mnie nie zaskoczył, dlatego też żadnego nie kupiłam jeszcze. Brakuje w kolekcji mojego koloru ;D Chociaż powiem szczerze sama nie wiem, jaki kolor mogłabym wymyślić, aby był nietypowy. Chyba skusiłabym się na karmelowy nudziak, ale z domieszką mieniących się drobinek :) albo całkiem gładki, sama nie wiem:)
OdpowiedzUsuńJa wolałabym coś nietypowego, takich kolorów mam już pełen kufer ;)
Usuńwyjeżdżam niedługo i wtedy takie miniaturki zazwyczaj biorę, w ogóle to podsunęłaś mi pomysł :)
OdpowiedzUsuńPochwal się jaki :)
UsuńNie testowałam ani jednego produktu z wymienionych :( Tusz YR często bywa w promocji z tego co widziałam, ale jakoś mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńTak, ostro go promują, bo to nowość :)
UsuńBardzo lubię kosmetyki mini. Jestem bardzo ciekawa jak będzie Ci służył ten tusz.
OdpowiedzUsuńPrzecież napisałam ;)
UsuńJa uwielbiam miniaturki :) Mam niestety taką małą wadę, że bardzo szybko się czymś nudzę a miniaturki nie zdążają mi się nudzić :)
OdpowiedzUsuńI przynajmniej zużyje się je do końca ;)
UsuńDokładnie!
UsuńA denkiem powinnaś się poczuć zmotywowana do zużywania :)
Przy Twoim moje wypada blado ;D
UsuńEfekt jakby pocenia się twarzy, jak miałaś po tym miodowym kremie mi się dość często zdarza właśnie przy kremach. Na ogół jest to zapowiedź tego, iż dany osobnik mnie zapcha i nienawidzę tego uczucia... Z L'occitane ja się nie polubiłam, ale co do kremu, co prawda nie wiem czy zapach by Ci odpowiadał, ale YR ma też świetny lawendowy krem do stóp, w promocji kosztuje ok. 15zł. Pianka Rossmanowa ma faktycznie fajne te opakowanie, jeśli można go użyć wielokrotnie, to może być bardzo przyjazna rzecz na wyjazdy.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny przekonałam się że lawenda nie jest moim zapachem, raczej mnie odstręcza niż zachęca ;) Ten efekt pocenia miałam zawsze przy bazach pod makijaż i zawsze mnie zapychały, więc niechybnie byłoby też tak w przypadku kremu Sanoflore. Dobrze, że była to tylko miniaturka :)
UsuńJa też nie przepadam za zapachem lawendy, ale ta seria YR do stóp jest na tyle boska, że jej to wybaczam :) I teraz, o zgrozo, miałam jakieś zaćmienie i kupiłam sobie szampon lawendowy, to może być horror :D
Usuńhehehe miejmy nadzieję że nie i dasz radę :D
UsuńBardzo, bardzo lubię kremy do rąk z L`occitane - ich działanie rozpaliło we mnie ogromną chęć wypróbowania kremu do stóp, ale jakoś nie miałam jeszcze okazji go przetestować. Twoja opinia o miękkich, nawilżonych stópkach spotęgowała tę chęć - i wcale mnie to nie cieszy ;) (cena jednak trochę wysoka, jak na krem do tej partii ciała...)
OdpowiedzUsuńWysoka, dlatego ja zawsze smaruję stopy kremem do rąk ;) Też działają i dobrze nawilżają, więc po co przepłacać ;D
Usuńmusze wkoncu sie skusic na L'occitane
OdpowiedzUsuńTeż kupiłam tę piankę dla pompki :D Chcę nią szampony bez sls spieniać :D Sama pianka mi odpowiada, ale po demakijażu i rano.
OdpowiedzUsuńTusz to mój hit. Krem L'O otworzyłam na razie tylko do rąk i też byłam zaskoczona wydajnością. Galenic mi nie podpasował - miałam zamglone oczy, porażka :(
Większość dziewczyn narzekała na zamglone oczy po olejku Galenic, ale to chyb kwestia sposobu zmywania. Mi niezmiernie spodobała się metoda na mokro, no i jeszcze oszczędność na wacikach :)
UsuńMi ten krem do rąk nie przypadł do gustu...Fakt, zaraz po aplikacji efekt jest super, ładny zapach, gładka, mięciutka skóra...Ale po umyciu rąk okazuje się, że skóra dalej jest sucha, że wszelkie podrażnienia czy pęknięcia wywołane zimnem czy suchym powietrzem mają się całkiem dobrze ;/ Coś jakby powlekał dłonie taką warstwą, pod którą skóra jest bez zmian.
OdpowiedzUsuńJa go nakładam na noc, może spróbuj w ten sposób :)
UsuńMiałam miniaturę Sanoflore - nie było szału na tyle żeby kupić, kremy L'Occitane nabylam w największej dostępnej wersji (dla mnie są świetne i pięknie pachną),tusz i olejek też testowałam ale już nie pamiętam co było z nimi nie tak :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z takimi mini recenzjami mini kosmetyków :)
Dziękuję, sporo tego zużywam a spamiętać o wszystkim nie sposób. Dlatego postanowiłam zrobić takie blogowe notatki :)
UsuńNie miałam ani jednego z tych produktów a takie próbeczki uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńJa też, dzięki nim można się rozeznać przed zakupem :)
Usuńbardzo fajna maskara :)
OdpowiedzUsuńCo kto lubi ;D
UsuńKremy do rąk i stóp z L'Occitane miałam,byłam z obu zadowolona:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie działają :)
Usuńmiałam kremiki z L'Occitane i tego do stóp też nie mogłam wytrzymać ze ze wględu na zapach ;)
OdpowiedzUsuńkrem do rąz był bardzo fajny, ale raczej nie wydam na niego tak dużej kasy, pewnie nawet jak będzie w promocji to jego cena będzie dużo wyższa od standardowych drogeryjnych smarowańcow...
tusz z Yves Rocher miałam z Glossy, ale to była porażka - sklejał mi rzęsy :/
a pomysł na serię bardzo mi się podoba :)
No na pewno Loccitane nie kupisz za 5 zł, ale wiesz działanie tez jest o niebo lepsze niż kosmów z drogeryjnych marek. Zawsze można jednak zainwestować w samo masło shea, chociaż ono niektórych potrafi wysuszyć.
UsuńMój tusz też chyba pochodzi z GB, ale sklejaniu rzęs nie mam mowy :) Super rozczesuje.
Fajnie, że mini recenzje Ci się spodobały :*
Mam ochotę na L'occitane, ze względu na to, że moje ręce a w szczególności stopy krzyczą i błagają o pomoc :-(
OdpowiedzUsuńwow, to aż do takiego stanu je doprowadziłaś? zacznij na początek od zwykłego olejku, nawet oliwy z oliwek. Powinno szybko pomóc :)
UsuńA ja o tym tuszu z Yves Rocher czytałam tyle pozytywów...
OdpowiedzUsuńJa też, dlatego zawsze lepiej spróbować na sobie, żeby się przekonać :)
UsuńJuż od jakiegoś czasu mam chęć na kremy L'occitane :) Jednak cena mnie troszkę zniechęca :(
OdpowiedzUsuńMnie też, ale od czego są promocje ;D
UsuńJa znam większość z tych kosmetyków:
OdpowiedzUsuń- Sexy Pulp uwielbiam, kończę właśnie pełnowymiarowe opakowanie, które zakupiłam po zużyciu miniaturki. Dla mnie maskara idealna :)
- L'Occitane - kremiki genialne, ale jak dla mnie stanowczo za drogie.
- Sanoflore - świetny, ale też za drogi- może na promocji kiedyś go kupię.
- Galenic - bardzo polubiłam! szkoda, że drogi, ale może kiedyś się wykosztuję :)
Galenic można dorwać taniej na Allegro ;D
UsuńUwielbiam kremiki L'Occitane, chociaz niestety cena odstrasza...
OdpowiedzUsuńwłaśnie , to jest ta przeszkoda :)
Usuńz tego wszystkiego miałam tylko tą piankę z Rival de Loop która tak mi ściągnęła twarz a dodatkowo przesuszyła :( kupiłam ja na wyjazd i myślałam że będzie ok niestety okazała się bublem :(
OdpowiedzUsuńU mnie nic nie działała, zero mycia ;<
Usuńnie miałam żadnego z tych produktów. ale ten krem miodowy mnie zaciekawił...uwielbiam taką woń ;) szkoda tylko, że jest taki drogi i skóra się pod nim "poci".
OdpowiedzUsuńPrzed zakupem zainwestuj w miniaturkę ;)
UsuńMiniaturek lubię używac na wyjazdach :) Okazują się bardzo przydatne!
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że są miniaturką sprawdzonego kosmetyku ;D
Usuńani jednego z tych produktów nie miałam...;(
OdpowiedzUsuńNic straconego ;D
UsuńMiniaturki są świetne:)
OdpowiedzUsuńo tak :)
UsuńA ostatnio zastanawiałam się nad tą pianką... dobrze, że jej nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że dobrze ;)
UsuńMnie ucieszyła próbka zapachu Lacoste -nie była to standardowa fiolka, a 6 ml roletka -przyznam szczerze -pierwszy raz spotkałam się z taką formą "darmowej próbki" zapachu.
OdpowiedzUsuńFaktycznie rzadko spotykana forma :) Kiedyś perfumy były sprzedawane w większości w tego typu roletkach :)
UsuńTak - ze sprzedawanymi się spotkałam, ale jako free samples pierwszy raz.
Usuńach rozumiem :) To ja jeszcze nie miałam przyjemności takiej otrzymać :)
UsuńŚwietny pomysł z tymi recenzjami mini mini :))
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czyta :)
Dzięki Malwino za podzielenie się opinią :)
UsuńJa też lubię kupować miniaturki zanim sięgnę po pełną wersję kosmetyku. Pomagają uniknąć rozczarowań :) Poza tym małe opakowania lepiej się mieszczą w walizce czy torbie w podróż :D
OdpowiedzUsuńW podróży to już w ogóle są nieocenione :)
UsuńGdzie dorwałaś miniaturkę Sexy Pulp? :) Nie spotkałam się z taką. A szkoda, bo teraz mam pełnowymiarowe opakowanie, z którym troszkę się męczę... Rzeczywiście nie osypuje się, ale u mnie jednak dość szybko zaczęła się grudkować, co jest bardzo uciążliwe podczas malowania :/ Za to grubsze są te moje rzęsiska - no, jeśli jednak może nawet troszkę posklejane... (?)
OdpowiedzUsuńAle co do tuszu to ja już wiem, że ile kobiet, tyle wrażeń - to bardzo indywidualna sprawa! :)
Miniaturkę chyba dostałam w Glossy Box. Grudek nie widzę i całkiem fajnie się spisuje, ale jednak to nie jest tusz dla mnie. Zdecydowanie lepiej spisuje się Max Factor Clump Defy, ale to na razie pierwsze wrażenie ;)
Usuń