KLIK! |
Pierwszy, który do mnie trafił prosto z drogeryjnej półki, to gruboziarnisty scrub do ciała Fruit fantasy, marki Joanna.
Chociaż w nazwie zawarte jest słowo "gruboziarnisty", to według mnie jest zupełnie inaczej: drobnoziarnisty. Drobinki są naprawdę przyjemne i delikatnie szorują ciało, jest ich dużo i niestety wchodzą wszędzie, więc trzeba bardziej obficie spłukać ciało po zabiegu. Konsystencja jest żelowa, więc dobrze przylega do skóry. Średnio się pieni, jednak dobrze się rozprowadza i większych problemów z myciem nie przysparza.
Opakowanie jest wygodne w użyciu, a dodatkowym plusem jest to, że żel spływa do ostatniej praktycznie kropelki. Minusem jest niestety zapach: słodki mdły i chemiczny. Na początku jeszcze czuć coś przypominającego maliny, jednak im dalej tym gorzej. Na szczęście po kąpieli nic nie czuć na skórze.
KLIK! |
KLIK! |
W przyszłości pewnie jeszcze sięgnę po podobny produkt tej marki, ale w innej wersji zapachowej. Mam nadzieję, że będzie lepszy. Ogólnie jestem z niego zadowolona, ponieważ w moim przypadku nadaje się do codziennego użytku i zostawia dobrze odświeżoną skórę.
KLIK! |
Natomiast już zupełnie inne wrażenia zapachowe mam przy stosowaniu Raspberry Body Scrub marki The Body Shop. Istne maliny! Mało tego! W kosmetyku zawarte są pestki z malin, co jeszcze bardziej przybliża nas do naturalnego chruśniaku. Dodatkowo zawiera jeszcze czarne drobinki ścierające, które niestety lubią zalegać na dnie wanny po zabiegu.
KLIK! |
Peeling jednak ma swój poważny minus- konsystencję. Przypomina mi kisiel, czyli jest dosyć lejący. Przy aplikacji niestety bryzga na wszystkie strony. Przez to robi się także mniej wydajny, bo w miarę nakładania sięgamy po co raz więcej produktu. I mimo tego, że pięknie pachnie, dobrze spełnia swoje zadanie i pozostawia skórę dodatkowo nawilżoną, to jednak nie jestem gotowa pójść na ustępstwo i po każdym jego użyciu sprzątać łazienki. Jednak tak jak w przypadku Joanny, tak w przypadku TBS innym podobnym produktom tej marki, nie mówię jeszcze nie ;)
KLIK! |
A Wy miałyście już z nimi przyjemność ? A może macie jakiegoś swojego faworyta i możecie mi coś polecić ?
Jak popatrzyłam na te peelingi to już przez monitor poczułam ich zapach :D
OdpowiedzUsuńmniammmmmmmmmmm . uwielbiam ten peeling z joanny tylko mam inny zapach - ten fioletowy.
OdpowiedzUsuńpeeling joanny - niezastąpiony. :)
OdpowiedzUsuńmam piling z joanny taki ananasowy cudownie pachnie ^^
OdpowiedzUsuńmaaaliny ;D mniam!
OdpowiedzUsuńmiałam do tej pory do czynienia tylko z peelingami myjącymi Joanny i uwielbiam wracać do żurawinowego ;) przymierzam się jednak do zakupu peelingu z Perfecty bo słyszałam o nim dużo dobrego ;]
Chodzi Ci o peeling cukrowy? No faktycznie też trochę o nim słyszałam dobrego :)
OdpowiedzUsuńObecnie używam cukrowego peelingu brzoskwiniowego z Marizy z olejkiem. Byłam w ciężkim szoku gdy go użyłam, jest świetny. Pierwszy raz mam taki peeling, możne zapach nie jest najciekawszy ale efekt bomba ! Ogólna jego struktura wygląda jakby cukier zmieszał z gęstą, żelową oliwką. Skóra po spłukaniu jest jakby naoliwiona ( ale nie tłusta ipt). Świetny produkt.
OdpowiedzUsuńBrzmi jak stworzony dla mnie :D Ze względu na zawartość olejku, zawsze to mniej o jedną czynność po wyjściu z kąpieli ;D
OdpowiedzUsuńOooj kuszą kuszą :D Dostanę to pierwsze w Rossmannie? Nigdy nie wiem gdzie szukać peelingów w tym sklepie...
OdpowiedzUsuńAle sobie narobiłam smaku na dżem malinowy po oglądnięciu Twoich zdjęć :D.
OdpowiedzUsuńJa mam z perfecty spa peeling w takim ala słoiczku za ok 13 zł chyba:),ale o tym słyszałam też wiele dobrego więc jeśli tamten mi się skończy to kupię ten:)
OdpowiedzUsuńostatnio robiłam peeling swoim kawowym peelingiem cukrowym i w międzyczasie sobie myślałam, że ten zapach totalnie nie pasuje do panującej pogody. czas coś zmienić! maliny brzmią świetnie ;D muszę poszukać czegoś ciekawego.
OdpowiedzUsuńskittle manicure z zimowymi kolorami też mi się bardziej podoba :D niebieskie z colur alike doczeka się osobnego wpisu. właśnie go przygotowuję, pewnie jutro opublikuję :D
buziaki
Oba wyglądają jak jedzenie... Kupię ten z Body Shopu i mam nadzieję, ze uda mi się go nie zjeść. ;)))
OdpowiedzUsuńA czy można je jeść? :D Tak apetycznie wyglądają że nie wiem czy bym dała radę tylko się peelingować nimi. ;)
OdpowiedzUsuńja też kocham peelingi latem ! :D
OdpowiedzUsuńojej wygląda tak apetycznie ! już wyobrażam sobie zapach :D
OdpowiedzUsuńWyglądają tak apetycznie, już czuję ten cudowny zapach malin ;)
OdpowiedzUsuńja z gruboziarnistym nie miałam do czynienia, miałam te malutkie z joanny, zapachy piękne. A peeling z tbs kusi :)
OdpowiedzUsuń* siulka - w Rossmanie to akurat nie wiem, ale na pewno w Naturze :)
OdpowiedzUsuń*wonder_woomen- jeśli nie przeszkadza Ci słodki zapach , to polecam :)
*Asiek - to czekam na foto paznokciowe ;)
*Sabbath - pachnie ładnie, ale chlapie wszędzie, więc przygotuj się psychicznie ;)
*Neosverden- Ćwicz silną wolę ;) ale lepiej nie myć się na głodniaka ;)
Przygotuję się. Dziś wieczorem będą testy. :)
OdpowiedzUsuńPeeling TBS wygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuń* Sabbath - XD Trzymam kciuki ;D
OdpowiedzUsuńHej :) widzę, że zaglądasz na mojego bloga... Bardzo mi miło :*
OdpowiedzUsuńJa polecam Ci peeling Lirene na skórkę pomarańczową. Pachnie pomarańczami choć zapach jest dość... syntetyczny. Ale ściera super ;) Drugi równie dobry jest peeling z AVONu z brązowym cukrem a także HEANowy cukrowy peeling.
ja ostatecznie, np. na stopy - zaparzam kawę "fusiatą" po czym mieszam fusy z solą gruboziarnistą. EXTRA wygładza!! :)
Dzięki, ten z Lirene mnie zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńkiedy wrócisz do nagrywania filmików na YT? bardzo lubię Twój kanał ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem :) W najbliższym czasie raczej będzie to nie możliwe niestety.
OdpowiedzUsuńKocham maliny :) szczególnie te z TBS
OdpowiedzUsuńhttp://makeupbydaria.blogspot.com/
Miałam ten peeling malinowy z Joanny. Trochę ciężko było mi go wydostać z buteleczki bo się zatykała, ale byłam zadowolona :D
OdpowiedzUsuńhttp://daruniunia.blogspot.com/